Dowcipy o śmierci
Przeciętny człowiek umiera po spożyciu siedem i pół promila alkoholu.
Polaków i Rosjan nie dotyczy.
Polaków i Rosjan nie dotyczy.
19
Dowcip #4297. Przeciętny człowiek umiera po spożyciu siedem i pół promila alkoholu. w kategorii: „Kawały o śmierci”.
Stary Żyd dawał do gazety nekrolog po swojej żonie i spytał o cenę.
- Do pięciu wyrazów za darmo.
- No to niech będzie: ”Zmarła Zelda Goldman”.
- Ma Pan jeszcze dwa słowa do dyspozycji.
- To niech będzie - ”Zmarła Zelda Goldman, sprzedam Opla”.
- Do pięciu wyrazów za darmo.
- No to niech będzie: ”Zmarła Zelda Goldman”.
- Ma Pan jeszcze dwa słowa do dyspozycji.
- To niech będzie - ”Zmarła Zelda Goldman, sprzedam Opla”.
318
Dowcip #4820. Stary Żyd dawał do gazety nekrolog po swojej żonie i spytał o cenę. w kategorii: „Humor o umieraniu”.
Czym się rożni saper od elektryka?
- Właściwie to niczym bo i saper, i elektryk myli się tylko raz ... Ale elektryk jeszcze przed śmiercią zatańczy.
- Właściwie to niczym bo i saper, i elektryk myli się tylko raz ... Ale elektryk jeszcze przed śmiercią zatańczy.
536
Dowcip #4870. Czym się rożni saper od elektryka? w kategorii: „Kawały o śmierci”.
Jakie są białe śmierci?
- Cukier, sól i Ewa Kopacz.
- Cukier, sól i Ewa Kopacz.
5669
Dowcip #4889. Jakie są białe śmierci? w kategorii: „Śmieszne kawały o umieraniu”.
- Słyszałeś, ponoć Staszek nie żyje!
- Tak, wiem o tym doskonale ... Wyobraź sobie, że Staszek jechał samochodem obok mojego domu i nagle wyskoczył mu pod koła kot. Staszek nie chciał przejechać zwierzaka, więc szarpnął kierownicą w bok, wjechał na krawężnik, auto wyleciało w powietrze, przeturlało się po moim ogrodzie, Staszek wyleciał z samochodu i przez szybę wpadł do mojej sypialni.
- Daj spokój, przecież to straszne tak zginąć!
- Ależ nie, on wciąż jeszcze żył. Leżał tak cały we krwi w tym rozbitym szkle i nagle zauważył taką starą, zabytkową szafę. Wyciągnął rękę i chwycił się szafy, żeby wstać. Niestety szafa z całym impetem przewróciła się na niego i pogruchotała mu kości.
- Rany, jaka okropna śmierć!
- Nie, nie, utrzymał się przy życiu. Jakoś wypełzł spod szafy i doczołgał się do schodów. Tam chwycił się poręczy i próbował podnieść, ale poręcz nie wytrzymała ciężaru jego ciała i urwała się pod nim. Staszek spadł z pierwszego piętra na stół w korytarzu, a połamane kawałki poręczy powbijały mu się w ciało.
- Psiakrew, strasznie zginął!
- No co ty, to go nie zabiło. Spadł tuż obok drzwi do kuchni, czołga się do środka i próbuje podciągnąć na kuchence, ale zahaczył o duży garnek z gotującą się wodą i chlust! Człowieku, cały wrzątek wylądował na nim i poparzył mu ciało.
- Cholera, przerażająca taka śmierć!
- Ależ nie, wciąż jeszcze oddychał. Mało tego, w pewnym momencie zauważył telefon. Próbował dosięgnąć słuchawki, żeby wezwać pomoc, ale zamiast tego wetknął palce do gniazdka elektrycznego. Żebyś ty to widział, woda w połączeniu z prądem wywołała istny żywioł i Staszkiem szarpnęło napięcie rzucając jego ciałem o ścianę...
- O rany, okropnie tak umrzeć!
- Daj spokój, on wtedy jeszcze nie umarł.
- To właściwie jak on zginął?
- Zastrzeliłem go!
- Zastrzeliłeś go?
- No człowieku, przecież on by mi całą chałupę rozpieprzył.
- Tak, wiem o tym doskonale ... Wyobraź sobie, że Staszek jechał samochodem obok mojego domu i nagle wyskoczył mu pod koła kot. Staszek nie chciał przejechać zwierzaka, więc szarpnął kierownicą w bok, wjechał na krawężnik, auto wyleciało w powietrze, przeturlało się po moim ogrodzie, Staszek wyleciał z samochodu i przez szybę wpadł do mojej sypialni.
- Daj spokój, przecież to straszne tak zginąć!
- Ależ nie, on wciąż jeszcze żył. Leżał tak cały we krwi w tym rozbitym szkle i nagle zauważył taką starą, zabytkową szafę. Wyciągnął rękę i chwycił się szafy, żeby wstać. Niestety szafa z całym impetem przewróciła się na niego i pogruchotała mu kości.
- Rany, jaka okropna śmierć!
- Nie, nie, utrzymał się przy życiu. Jakoś wypełzł spod szafy i doczołgał się do schodów. Tam chwycił się poręczy i próbował podnieść, ale poręcz nie wytrzymała ciężaru jego ciała i urwała się pod nim. Staszek spadł z pierwszego piętra na stół w korytarzu, a połamane kawałki poręczy powbijały mu się w ciało.
- Psiakrew, strasznie zginął!
- No co ty, to go nie zabiło. Spadł tuż obok drzwi do kuchni, czołga się do środka i próbuje podciągnąć na kuchence, ale zahaczył o duży garnek z gotującą się wodą i chlust! Człowieku, cały wrzątek wylądował na nim i poparzył mu ciało.
- Cholera, przerażająca taka śmierć!
- Ależ nie, wciąż jeszcze oddychał. Mało tego, w pewnym momencie zauważył telefon. Próbował dosięgnąć słuchawki, żeby wezwać pomoc, ale zamiast tego wetknął palce do gniazdka elektrycznego. Żebyś ty to widział, woda w połączeniu z prądem wywołała istny żywioł i Staszkiem szarpnęło napięcie rzucając jego ciałem o ścianę...
- O rany, okropnie tak umrzeć!
- Daj spokój, on wtedy jeszcze nie umarł.
- To właściwie jak on zginął?
- Zastrzeliłem go!
- Zastrzeliłeś go?
- No człowieku, przecież on by mi całą chałupę rozpieprzył.
125
Dowcip #1771. - Słyszałeś, ponoć Staszek nie żyje! w kategorii: „Śmieszne żarty o umieraniu”.
Co zostaje górnikowi po śmierci?
- Trzy dni wolnego, a potem znowu pod ziemię.
- Trzy dni wolnego, a potem znowu pod ziemię.
219
Dowcip #2273. Co zostaje górnikowi po śmierci? w kategorii: „Śmieszne kawały o śmierci”.
Maż wraca od lekarza i mówi, że zostało mu tylko dwadzieścia cztery godziny życia. Kocha się więc z żoną, wspaniale namiętnie. Po kilku godzinkach mąż ponowienie przytula się do żonki i mówi:
- Może jeszcze raz kochanie... Pozostało mi tylko szesnaście godzin...
Żonka coś tam odburknęła, ale nic z tego. Ponownie za kilka godzin ta sama sytuacja, ale żonka nie daje za wygraną, tłumacząc mu, że dopiero co się kochali. Po następnych kilku godzinach, on znów usiłuje przytulić się i prosi:
- No... Może tym razem kochanie... Pozostały mi tylko cztery godziny...
Na co żonka już zirytowana tym jego marudzeniem, odwraca się i mówi:
- Słuchaj... Ja muszę rano wstać do pracy, a Ty nie...
- Może jeszcze raz kochanie... Pozostało mi tylko szesnaście godzin...
Żonka coś tam odburknęła, ale nic z tego. Ponownie za kilka godzin ta sama sytuacja, ale żonka nie daje za wygraną, tłumacząc mu, że dopiero co się kochali. Po następnych kilku godzinach, on znów usiłuje przytulić się i prosi:
- No... Może tym razem kochanie... Pozostały mi tylko cztery godziny...
Na co żonka już zirytowana tym jego marudzeniem, odwraca się i mówi:
- Słuchaj... Ja muszę rano wstać do pracy, a Ty nie...
522
Dowcip #33327. Maż wraca od lekarza i mówi w kategorii: „Humor o umieraniu”.
Pewna chora na raka usłyszała od swego onkologa:
- Cóż, wydaje mi się, że to już koniec. Zostało pani osiem godzin życia. Może pani iść do domu i wykorzystać jak najlepiej ten czas, który pani został.
Po powrocie do domu mówi o tym mężowi i proponuje:
- Wiesz, kochanie, po prostu kochajmy się przez całą noc.
- Hm, nie bardzo mam ochotę na seks, czasami po prostu nie jestem w nastroju. - odpowiada mąż.
- Ależ proszę. To moje ostatnie życzenie.
- No wiesz, nie mam ochoty.
- Błagam Cię do cholery!
- Łatwo Ci mówić. - mruczy mąż - Ty potem nie musisz wstawać rano.
- Cóż, wydaje mi się, że to już koniec. Zostało pani osiem godzin życia. Może pani iść do domu i wykorzystać jak najlepiej ten czas, który pani został.
Po powrocie do domu mówi o tym mężowi i proponuje:
- Wiesz, kochanie, po prostu kochajmy się przez całą noc.
- Hm, nie bardzo mam ochotę na seks, czasami po prostu nie jestem w nastroju. - odpowiada mąż.
- Ależ proszę. To moje ostatnie życzenie.
- No wiesz, nie mam ochoty.
- Błagam Cię do cholery!
- Łatwo Ci mówić. - mruczy mąż - Ty potem nie musisz wstawać rano.
2014
Dowcip #17018. Pewna chora na raka usłyszała od swego onkologa w kategorii: „Dowcipy o śmierci”.
- Coś się stało? Wyglądasz na zmartwionego.
- To przez żonę. Odkąd umarł nasz syn nie uprawiamy nawet seksu.
- Przykre. Dawno temu odszedł?
- Wczoraj.
- To przez żonę. Odkąd umarł nasz syn nie uprawiamy nawet seksu.
- Przykre. Dawno temu odszedł?
- Wczoraj.
2723
Dowcip #30654. - Coś się stało? Wyglądasz na zmartwionego. w kategorii: „Śmieszne kawały o śmierci”.
Przychodzi do redakcji pewnej gazety stary Żyd, bardzo zmartwiony, oczy zapłakane, siada u redaktora naczelnego i mówi:
- Zmarła moja żona, chciałbym umieścić nekrolog.
Redaktor popatrzył na staruszka i mówi:
- Wie Pan, dziś mamy taką promocję, ze pierwsze pięć słów jest darmowe płaci Pan dopiero od szóstego słowa.
Żyd zamyślił się i mówi:
- No cóż to może tak, ”Zmarła Helena Rubinstein”
- Ale to dopiero trzy słowa, ma Pan jeszcze dwa za darmo. - podpowiada redaktor, może Pan coś jeszcze doda.
Na to Żyd po namyśle:
- ”Sprzedam Opla”
- Zmarła moja żona, chciałbym umieścić nekrolog.
Redaktor popatrzył na staruszka i mówi:
- Wie Pan, dziś mamy taką promocję, ze pierwsze pięć słów jest darmowe płaci Pan dopiero od szóstego słowa.
Żyd zamyślił się i mówi:
- No cóż to może tak, ”Zmarła Helena Rubinstein”
- Ale to dopiero trzy słowa, ma Pan jeszcze dwa za darmo. - podpowiada redaktor, może Pan coś jeszcze doda.
Na to Żyd po namyśle:
- ”Sprzedam Opla”
534