Dowcipy o złodziejach
Dyrektor pyta sekretarkę:
- Pani Basiu, czy dała pani ogłoszenie, że szukamy stróża nocnego?
- Tak! Efekt natychmiastowy!
- Jaki?
- Ostatniej nocy okradziono nasz magazyn!
- Pani Basiu, czy dała pani ogłoszenie, że szukamy stróża nocnego?
- Tak! Efekt natychmiastowy!
- Jaki?
- Ostatniej nocy okradziono nasz magazyn!
24
Dowcip #22236. Dyrektor pyta sekretarkę w kategorii: „Śmieszne żarty o złodziejach”.
Przychodzi Irlandczyk do spowiedzi:
- Proszę księdza, ukradłem trochę drewna.
- Ile?
- Zbudowałem bodę dla psa.
- To nie jest źle ...
- Proszę księdza, ale mnie trochę tego drzewa zostało.
- Ile?
- Zbudowałem sobie garaż.
- No, to już gorzej, za pokutę ...
- Proszę księdza, ale mnie jeszcze tego drewna zostało.
- Ile?
- Zbudowałem sobie dom.
- Synu dzieżko zgrzeszyłeś, wiesz co to jest nowenna?
- Proszę księdza, Ja zbuduje te nowennę, mnie jeszcze tego drewna zostało.
- Proszę księdza, ukradłem trochę drewna.
- Ile?
- Zbudowałem bodę dla psa.
- To nie jest źle ...
- Proszę księdza, ale mnie trochę tego drzewa zostało.
- Ile?
- Zbudowałem sobie garaż.
- No, to już gorzej, za pokutę ...
- Proszę księdza, ale mnie jeszcze tego drewna zostało.
- Ile?
- Zbudowałem sobie dom.
- Synu dzieżko zgrzeszyłeś, wiesz co to jest nowenna?
- Proszę księdza, Ja zbuduje te nowennę, mnie jeszcze tego drewna zostało.
210
Dowcip #21984. Przychodzi Irlandczyk do spowiedzi w kategorii: „Śmieszne żarty o złodziejach”.
Mówi Malinowski do Nowaka:
- Podobno masz w samochodzie jakieś super urządzenie antywłamaniowe?
- Miałem. W zeszłym tygodniu ukradli mi samochód.
- Podobno masz w samochodzie jakieś super urządzenie antywłamaniowe?
- Miałem. W zeszłym tygodniu ukradli mi samochód.
04
Dowcip #21958. Mówi Malinowski do Nowaka w kategorii: „Śmieszne kawały o złodziejach”.
Policjant do ofiary napadu:
- Dlaczego pan nie wołał o pomoc, gdy ten bandzior zabierał panu portfel?
- Bo bałem się otworzyć usta.
- Dlaczego?
- Bo mam złote zęby.
- Dlaczego pan nie wołał o pomoc, gdy ten bandzior zabierał panu portfel?
- Bo bałem się otworzyć usta.
- Dlaczego?
- Bo mam złote zęby.
09
Dowcip #21758. Policjant do ofiary napadu w kategorii: „Żarty o złodziejach”.
Policjant wypytuje świętego Mikołaja:
- Obywatelu Mikołaju, dlaczego tak krzyczycie i płaczecie?
- Jakiś złodziej podpieprzył mój worek.
- Z premedytacją?
- Nie, z prezentami!
- Obywatelu Mikołaju, dlaczego tak krzyczycie i płaczecie?
- Jakiś złodziej podpieprzył mój worek.
- Z premedytacją?
- Nie, z prezentami!
210
Dowcip #21281. Policjant wypytuje świętego Mikołaja w kategorii: „Humor o złodziejach”.
Mówi dres do dresa:
- Fajną brykę ostatnio ukradłem, ale prawo jazdy to już sobie kupię.
- Fajną brykę ostatnio ukradłem, ale prawo jazdy to już sobie kupię.
38
Dowcip #20992. Mówi dres do dresa w kategorii: „Śmieszny humor o złodziejach”.
Na ulicy do mężczyzny podbiega zamaskowany napastnik i krzyczy:
- Dawaj pieniądze!
- Nie mam.
- No to zegarek!
- Też nie mam.
Napastnik wskakuje napadniętemu na plecy i mówi:
- To chociaż podrzuć mnie pan do skrzyżowania.
- Dawaj pieniądze!
- Nie mam.
- No to zegarek!
- Też nie mam.
Napastnik wskakuje napadniętemu na plecy i mówi:
- To chociaż podrzuć mnie pan do skrzyżowania.
17
Dowcip #20932. Na ulicy do mężczyzny podbiega zamaskowany napastnik i krzyczy w kategorii: „Dowcipy o złodziejach”.
Kolega mówi do kolegi:
- Stary rombnęli mi brykę.
- Byłeś na policji?
- Tak mówili, że to nie oni!
- Stary rombnęli mi brykę.
- Byłeś na policji?
- Tak mówili, że to nie oni!
04
Dowcip #18964. Kolega mówi do kolegi w kategorii: „Śmieszne dowcipy o złodziejach”.
- Proszę powiedzieć,czy sypia pani przy otwartym oknie, zgodnie z moimi zaleceniami? - pyta lekarz pacjentki.
- Oczywiście.
- Czy w takim razie duszności, na które się pani uskarżała zniknęły?
- Duszności nie zniknęły, panie doktorze, ale za to mój budzik i portfel owszem.
- Oczywiście.
- Czy w takim razie duszności, na które się pani uskarżała zniknęły?
- Duszności nie zniknęły, panie doktorze, ale za to mój budzik i portfel owszem.
14
Dowcip #18760. - Proszę powiedzieć,czy sypia pani przy otwartym oknie w kategorii: „Śmieszne żarty o złodziejach”.
Babice. Miejscowy gospodarz wychodzi rano do obory. Ale po chwili wzburzony wraca do chałupy i budzi swoich trzech synów mówiąc:
- Jakiś ch*j ukradł nam krowę!
Starszy syn:
- Jak ch*j to znaczy konus jakiś.
Średni syn:
- Jak konus to pewnie z Trojanowa.
Najmłodszy syn:
- Jak z Trojanowa to pewnie Wasyl.
Zaprzęgli konia do wozu i pojechali do Trojanowa i dali Wasylowi po mordzie. Wasyl jednak nie przyznał się do kradzieży. Profilaktycznie dali mu po mordzie drugi raz, ale także bez efektu. Chcąc nie chcąc wsadzili Wasyla na wóz i pojechali do sądu grodzkiego. Stanęli przed sędzią i ojciec mówi:
- Obudziłem się rano, patrzę krowę ukradł jakiś ch*j. Mówię o tym synom. Najstarszy mówi, że jak ch*j to musiał być konus. Średni mówi, że jak konus to z pewnością z Trojanowa. Najmłodszy mówi, że jak z Trojanowa to na pewno Wasyl. Dalimy mu po mordzie, ale krowy nie chce oddać!
Sędzia:
- Hmmm, logika niby żelazna, ale to jeszcze niczego nie dowodzi. No na ten przykład, powiedzcie mi co mam w tym pudełku?
Ojciec:
- Pudełko kwadratowe.
Najstarszy syn:
- To znaczy, że w nim coś okrągłego.
Średni syn:
- Jak okrągłe to musi być pomarańczowe.
Najmłodszy:
- Jak pomarańczowe to z pewnością mandarynka.
Sędzia zdumiony milczy przez chwilę i mówi:
- No dobra Wasyl. Oddawaj zaraz tą krowę.
- Jakiś ch*j ukradł nam krowę!
Starszy syn:
- Jak ch*j to znaczy konus jakiś.
Średni syn:
- Jak konus to pewnie z Trojanowa.
Najmłodszy syn:
- Jak z Trojanowa to pewnie Wasyl.
Zaprzęgli konia do wozu i pojechali do Trojanowa i dali Wasylowi po mordzie. Wasyl jednak nie przyznał się do kradzieży. Profilaktycznie dali mu po mordzie drugi raz, ale także bez efektu. Chcąc nie chcąc wsadzili Wasyla na wóz i pojechali do sądu grodzkiego. Stanęli przed sędzią i ojciec mówi:
- Obudziłem się rano, patrzę krowę ukradł jakiś ch*j. Mówię o tym synom. Najstarszy mówi, że jak ch*j to musiał być konus. Średni mówi, że jak konus to z pewnością z Trojanowa. Najmłodszy mówi, że jak z Trojanowa to na pewno Wasyl. Dalimy mu po mordzie, ale krowy nie chce oddać!
Sędzia:
- Hmmm, logika niby żelazna, ale to jeszcze niczego nie dowodzi. No na ten przykład, powiedzcie mi co mam w tym pudełku?
Ojciec:
- Pudełko kwadratowe.
Najstarszy syn:
- To znaczy, że w nim coś okrągłego.
Średni syn:
- Jak okrągłe to musi być pomarańczowe.
Najmłodszy:
- Jak pomarańczowe to z pewnością mandarynka.
Sędzia zdumiony milczy przez chwilę i mówi:
- No dobra Wasyl. Oddawaj zaraz tą krowę.
07