Dowcipy o sprzedawcach
Mały Jasio podaje sprzedawczyni na targu słoiczek i prosi o nalanie śmietany.
- Płacisz złotówkę - mówi sprzedawczyni, podając pełny słoik.
- Mamusia położyła pieniążki na dnie słoika.
- Płacisz złotówkę - mówi sprzedawczyni, podając pełny słoik.
- Mamusia położyła pieniążki na dnie słoika.
37
Dowcip #11298. Mały Jasio podaje sprzedawczyni na targu słoiczek i prosi o nalanie w kategorii: „Dowcipy o sprzedawcach”.
Siostra Maria Katarzyna mieszkała w klasztorze niedaleko sklepu monopolowego Jacka. Pewnego dnia weszła do sklepu i powiedziała:
- Jacek, daj mi ćwiartkę brandy.
- Siostro Mario Katarzyno! - wykrzyknął Jacek - Nigdy bym tego nie zrobił! Nigdy nie sprzedałem alkoholu zakonnicy!
- Jacku - powiedziała siostra - To dla matki przełożonej - zniżyła głos - Ma zatwardzenie, no wiesz.
Jacek sprzedał więc jej brandy. Później zamknął sklep i poszedł do domu. Kiedy mijał klasztor zobaczył siostrę Marię Katarzynę. Śpiewała i tańczyła na chodniku, wirowała, machała rękoma jak ptak. Zbliżał się tłum, więc Jacek przepchnął ją dalej i krzyknął:
- Siostro Mario Katarzyno! Na litość boską! Powiedziała mi siostra, że to na zatwardzenie siostry przełożonej!
Niezbita z tropu siostra Maria Katarzyna odpowiedziała:
- Bo tak jest, mój młodzieńcze, tak jest! Kiedy mnie zobaczy, to się zesra!
- Jacek, daj mi ćwiartkę brandy.
- Siostro Mario Katarzyno! - wykrzyknął Jacek - Nigdy bym tego nie zrobił! Nigdy nie sprzedałem alkoholu zakonnicy!
- Jacku - powiedziała siostra - To dla matki przełożonej - zniżyła głos - Ma zatwardzenie, no wiesz.
Jacek sprzedał więc jej brandy. Później zamknął sklep i poszedł do domu. Kiedy mijał klasztor zobaczył siostrę Marię Katarzynę. Śpiewała i tańczyła na chodniku, wirowała, machała rękoma jak ptak. Zbliżał się tłum, więc Jacek przepchnął ją dalej i krzyknął:
- Siostro Mario Katarzyno! Na litość boską! Powiedziała mi siostra, że to na zatwardzenie siostry przełożonej!
Niezbita z tropu siostra Maria Katarzyna odpowiedziała:
- Bo tak jest, mój młodzieńcze, tak jest! Kiedy mnie zobaczy, to się zesra!
210
Dowcip #3920. Siostra Maria Katarzyna mieszkała w klasztorze niedaleko sklepu w kategorii: „Żarty o sprzedawcach”.
Do sklepu z zabawkami wchodzi kobieta z zamiarem kupienia prezentu swojej córce.
- Chciałabym kupić lalkę Barbie - mówi do ekspedientki.
- Proszę bardzo... tu jest Barbie w stroju kąpielowym za osiemnaście zł; tam jest Barbie w stroju wieczorowym - kosztuje dwadzieścia zł... - pokazuje ekspedientka.
- A tamta na górze? - przerywa ekspedientce kobieta.
- A ta, to Barbie rozwiedziona. Kosztuje trzysta zł.
- O Boże! Dlaczego taka droga? - pyta kobieta.
- Bo widzi pani - odpowiada ekspedientka - jeśli pani ją kupi, dostanie Pani jeszcze samochód Kena, dom Kena, jacht Kena.
- Chciałabym kupić lalkę Barbie - mówi do ekspedientki.
- Proszę bardzo... tu jest Barbie w stroju kąpielowym za osiemnaście zł; tam jest Barbie w stroju wieczorowym - kosztuje dwadzieścia zł... - pokazuje ekspedientka.
- A tamta na górze? - przerywa ekspedientce kobieta.
- A ta, to Barbie rozwiedziona. Kosztuje trzysta zł.
- O Boże! Dlaczego taka droga? - pyta kobieta.
- Bo widzi pani - odpowiada ekspedientka - jeśli pani ją kupi, dostanie Pani jeszcze samochód Kena, dom Kena, jacht Kena.
311
Dowcip #4028. Do sklepu z zabawkami wchodzi kobieta z zamiarem kupienia prezentu w kategorii: „Dowcipy o sprzedawcach”.
Przychodzi facet do sklepu zoologicznego w Moskwie z niedźwiedziem brunatnym na smyczy i krzyczy na cały głos:
- Gdzie jest ten debil co dwa lata temu sprzedał mi chomika?!
- Gdzie jest ten debil co dwa lata temu sprzedał mi chomika?!
2036
Dowcip #4722. Przychodzi facet do sklepu zoologicznego w Moskwie z niedźwiedziem w kategorii: „Śmieszne żarty o sprzedawcach”.
Kobita kupuje kurczaka w supermarkecie. Sprzedawca podaje jej jednego z chłodni. Jak na czteroosobową rodzinę ten egzemplarz wydaje się jednak za mały.
- Będzie większy? - pyta kobita.
- Nie będzie, jest już martwy - odpowiada sprzedawca.
- Będzie większy? - pyta kobita.
- Nie będzie, jest już martwy - odpowiada sprzedawca.
17
Dowcip #4723. Kobita kupuje kurczaka w supermarkecie. w kategorii: „Śmieszne kawały o sprzedawcach”.
Jasiu przybiega na stacje benzynową i prosi o benzynę, pospieszając sprzedawcę,a ten pyta:
- Pali się czy co?
- Moja szkoła, tylko jakby przygasa.
- Pali się czy co?
- Moja szkoła, tylko jakby przygasa.
312
Dowcip #5408. Jasiu przybiega na stacje benzynową i prosi o benzynę w kategorii: „Żarty o sprzedawcach”.
Do nowo otwartego sklepu gdzie sprzedawcą był miś przychodzi zajączek i mówi:
- Misiu, poproszę kilogram soli.
Miś na to odpowiada:
- Zajączku, to nowo otwarty sklep i nie mam jeszcze wagi. Mogę ci tej soli tak na oko nasypać.
- Ty sobie tą sól w dupę wsadź, a nie mi na oko!
- Misiu, poproszę kilogram soli.
Miś na to odpowiada:
- Zajączku, to nowo otwarty sklep i nie mam jeszcze wagi. Mogę ci tej soli tak na oko nasypać.
- Ty sobie tą sól w dupę wsadź, a nie mi na oko!
411
Dowcip #6605. Do nowo otwartego sklepu gdzie sprzedawcą był miś przychodzi zajączek w kategorii: „Dowcipy o sprzedawcach”.
Przychodzi zajączek do sklepu z artykułami metalowymi i pyta niedźwiedzia:
- Niedźwiedziu czy jest marchewka?
Niedźwiedź na to:
- Nie ma!
Na drugi dzień zajączek przychodzi do tego samego sklepu i pyta:
- Czy jest marchewka?
Niedźwiedź już poddenerwowany odpowiada, że nie ma. Sytuacja powtarza się jeszcze kilka razy, aż w końcu niedźwiedź nie wytrzymuje i mówi:
- Zajączku, jeśli jeszcze raz przyjdziesz i zapytasz o marchewkę, to cię przybiję gwoździami do ściany.
Następnego dnia zajączek znowu przychodzi do sklepu i pyta niedźwiedzia:
- Czy są gwoździe?
- Nie ma!
- A marchewka?
- Niedźwiedziu czy jest marchewka?
Niedźwiedź na to:
- Nie ma!
Na drugi dzień zajączek przychodzi do tego samego sklepu i pyta:
- Czy jest marchewka?
Niedźwiedź już poddenerwowany odpowiada, że nie ma. Sytuacja powtarza się jeszcze kilka razy, aż w końcu niedźwiedź nie wytrzymuje i mówi:
- Zajączku, jeśli jeszcze raz przyjdziesz i zapytasz o marchewkę, to cię przybiję gwoździami do ściany.
Następnego dnia zajączek znowu przychodzi do sklepu i pyta niedźwiedzia:
- Czy są gwoździe?
- Nie ma!
- A marchewka?
211
Dowcip #6610. Przychodzi zajączek do sklepu z artykułami metalowymi i pyta w kategorii: „Dowcipy o sprzedawcach”.
Niedźwiedź miął w lesie sklep i wszystkie zwierzęta robiły u niego zakupy. Pewnego dnia przyszedł do niedźwiedzia zajączek i mówi:
- Wiesz niedźwiedziu, chce otworzyć sobie sklep i przychodzę do ciebie spytać czy nie masz nic przeciwko.
Niedźwiedź chwile pomyślał i mówi:
- Dobra zając ale jak przyjdę do ciebie na zakupy i czegoś nie będziesz miał to powybijam ci zęby, uszy przybije do podłogi i zamknę ci ten interes.
Zając zgodził się na te warunki i niedługo po tym sklep był otwarty. Pewnego dnia niedźwiedź wybrał się do zajączka na zakupy:
- Zając! Kilogram ziemniaków.
A zając na to:
- Dużych, małych, jaki gatunek?
Niedźwiedź zdębiał, wziął ziemniaki i wrócił do swojego sklepu. Zajączkowi coraz lepiej się wiodło i coraz więcej zwierząt przychodziło do niego zamiast do niedźwiedzia wiec przyszedł czas na następną wizytacje u zajączka. Tym razem niedźwiedź chciał dwadzieścia gwoździ i znów miął do wyboru duże, małe, cienkie, grube, z małym łebkiem, z dużym łebkiem itd. W końcu się zdenerwował, przychodzi do sklepu zająca i mówi:
- Zając, daj mi kanapkę z prądem.
Zajączek posmutniał, ale że był sprytny przyrządził mu kanapkę z masłem i włożył w nią baterie. Niedźwiedź wyszedł totalnie wkurzony. Wkrótce już prawie wszystkie zwierzęta robiły zakupy u zajączka więc niedźwiedź musiał wymyślić jakiś podstęp. Poszedł do zajączka i mówi:
- Zając, dwa kilo niczego!
Zając zbladł i myśli: ”Powybijane zęby, uszy przybite do podłogi, zamknięty interes. Musze coś wymyślić!”.
Po chwili namysłu zajączek zabiera niedźwiedzia do piwnicy i jak niedźwiedź wchodzi, zając gasi światło i pyta:
- Niedźwiedź, widzisz coś?
Niedźwiedź:
- Nic!
Zajączek na to:
- To bierz dwa kilo i spadaj.
- Wiesz niedźwiedziu, chce otworzyć sobie sklep i przychodzę do ciebie spytać czy nie masz nic przeciwko.
Niedźwiedź chwile pomyślał i mówi:
- Dobra zając ale jak przyjdę do ciebie na zakupy i czegoś nie będziesz miał to powybijam ci zęby, uszy przybije do podłogi i zamknę ci ten interes.
Zając zgodził się na te warunki i niedługo po tym sklep był otwarty. Pewnego dnia niedźwiedź wybrał się do zajączka na zakupy:
- Zając! Kilogram ziemniaków.
A zając na to:
- Dużych, małych, jaki gatunek?
Niedźwiedź zdębiał, wziął ziemniaki i wrócił do swojego sklepu. Zajączkowi coraz lepiej się wiodło i coraz więcej zwierząt przychodziło do niego zamiast do niedźwiedzia wiec przyszedł czas na następną wizytacje u zajączka. Tym razem niedźwiedź chciał dwadzieścia gwoździ i znów miął do wyboru duże, małe, cienkie, grube, z małym łebkiem, z dużym łebkiem itd. W końcu się zdenerwował, przychodzi do sklepu zająca i mówi:
- Zając, daj mi kanapkę z prądem.
Zajączek posmutniał, ale że był sprytny przyrządził mu kanapkę z masłem i włożył w nią baterie. Niedźwiedź wyszedł totalnie wkurzony. Wkrótce już prawie wszystkie zwierzęta robiły zakupy u zajączka więc niedźwiedź musiał wymyślić jakiś podstęp. Poszedł do zajączka i mówi:
- Zając, dwa kilo niczego!
Zając zbladł i myśli: ”Powybijane zęby, uszy przybite do podłogi, zamknięty interes. Musze coś wymyślić!”.
Po chwili namysłu zajączek zabiera niedźwiedzia do piwnicy i jak niedźwiedź wchodzi, zając gasi światło i pyta:
- Niedźwiedź, widzisz coś?
Niedźwiedź:
- Nic!
Zajączek na to:
- To bierz dwa kilo i spadaj.
39
Dowcip #6674. Niedźwiedź miął w lesie sklep i wszystkie zwierzęta robiły u niego w kategorii: „Dowcipy o sprzedawcach”.
Kierownik sklepu uczy młodych sprzedawców jak powinno się obsługiwać klientów.
- Patrzcie i uczcie się ode mnie.
Wchodzi klientka:
- Poproszę proszek do prania firan.
- Proszę bardzo, ale doradzam pani również kupić płyn do mycia okien. Skoro pierze pani firany może pani umyć okna.
Klientka kupiła również płyn.
- Widzisz Jasiu, tak musi pracować sprzedawca, teraz twoja kolej - mówi szef - widząc następną klientkę.
- Poproszę podpaski.
- Proszę bardzo, ale doradzam pani również kupić płyn do mycia okien.
- Co proszę?
- Skoro nie może pani dawać dupy, to niech pani chociaż okna umyje.
- Patrzcie i uczcie się ode mnie.
Wchodzi klientka:
- Poproszę proszek do prania firan.
- Proszę bardzo, ale doradzam pani również kupić płyn do mycia okien. Skoro pierze pani firany może pani umyć okna.
Klientka kupiła również płyn.
- Widzisz Jasiu, tak musi pracować sprzedawca, teraz twoja kolej - mówi szef - widząc następną klientkę.
- Poproszę podpaski.
- Proszę bardzo, ale doradzam pani również kupić płyn do mycia okien.
- Co proszę?
- Skoro nie może pani dawać dupy, to niech pani chociaż okna umyje.
311