Dowcipy o pracy
Pewna firma zatrudniła nowego pracownika. Miał zacząć od poniedziałku, ale rano zadzwonił do swojego szefa:
- Jestem chory. - oświadczył. Szef go usprawiedliwia.
Facet pojawia się w pracy we wtorek i pracuje ciężko przez cały tydzień, zadziwiając wszystkich swoją pracowitością i umiejętnościami. W następny poniedziałek znów dzwoni do szefa i oświadcza mu:
- Jestem chory.
Szef niechętnie usprawiedliwia go, zaznaczając jednak, że to już drugi poniedziałek z rzędu. I znów we wtorek facet przychodzi do pracy i pracuje do końca tygodnia, nawet szybciej i lepiej niż poprzednio. W następny poniedziałek pracownik znów dzwoni.
- Jestem chory. - powtarza. Szef go usprawiedliwia, postanawia jednak porozmawiać z nim we wtorek.
Następnego dnia facet pojawia się w pracy i zostaje wezwany do gabinetu szefa.
- O co chodzi? - pyta ten. - Widzę, że jesteś świetnym pracownikiem, ale jesteś tu dopiero trzy tygodnie i w każdy poniedziałek twierdzisz, że jesteś chory?
- Chodzi o to, że moja siostra ma fatalne małżeństwo i w każdy poniedziałek przed pracą jadę do niej ją pocieszyć. - tłumaczy pracownik. - Od słowa do słowa i zawsze kończy się to tym, że przez cały dzień uprawiamy seks.
- Z siostrą?! - krzyczy szef. - Przecież to obrzydliwe.
- Mówiłem panu, że jestem chory.
- Jestem chory. - oświadczył. Szef go usprawiedliwia.
Facet pojawia się w pracy we wtorek i pracuje ciężko przez cały tydzień, zadziwiając wszystkich swoją pracowitością i umiejętnościami. W następny poniedziałek znów dzwoni do szefa i oświadcza mu:
- Jestem chory.
Szef niechętnie usprawiedliwia go, zaznaczając jednak, że to już drugi poniedziałek z rzędu. I znów we wtorek facet przychodzi do pracy i pracuje do końca tygodnia, nawet szybciej i lepiej niż poprzednio. W następny poniedziałek pracownik znów dzwoni.
- Jestem chory. - powtarza. Szef go usprawiedliwia, postanawia jednak porozmawiać z nim we wtorek.
Następnego dnia facet pojawia się w pracy i zostaje wezwany do gabinetu szefa.
- O co chodzi? - pyta ten. - Widzę, że jesteś świetnym pracownikiem, ale jesteś tu dopiero trzy tygodnie i w każdy poniedziałek twierdzisz, że jesteś chory?
- Chodzi o to, że moja siostra ma fatalne małżeństwo i w każdy poniedziałek przed pracą jadę do niej ją pocieszyć. - tłumaczy pracownik. - Od słowa do słowa i zawsze kończy się to tym, że przez cały dzień uprawiamy seks.
- Z siostrą?! - krzyczy szef. - Przecież to obrzydliwe.
- Mówiłem panu, że jestem chory.
1211
Dowcip #9992. Pewna firma zatrudniła nowego pracownika. w kategorii: „Śmieszne żarty o pracy”.
Przez pustynię idzie trzech mężczyzn: Polak, Amerykanin i Niemiec. Idą dzień, drugi, trzeci padają z wyczerpania... Nagle wszyscy trzej w oddali zauważają ogromny budynek. Z niedowierzaniem biegną do niego ostatkiem sił. Okazuje się, że jest to klasztor Sióstr Benedyktynek. Przed drzwiami umieszczony jest duży napis:”Możesz u nas zjeść, wykąpać się, wypocząć... Ale mężczyznom przed tymi przyjemnościami obcinamy penisy”. Mężczyźni posmutnieli Polak mówi:
- O nie! Żebym miał skonać przed tymi drzwiami, swojego małego nie oddam!
Niemiec zgodził się z Polakiem, ale Amerykanin zaryzykował. Wszedł do środka. Polak z Niemcem nasłuchują, a tam cisza totalna, ani jęku. Niemiec myśli: ”Pewnie udało mu się je uprosić i teraz je i pije do woli .. Też wchodzę!” Polak nasłuchuje i nagle słyszy przeraźliwe wrzaski, jęki, piski. Wystraszył się trochę. Odchyla spodnie i mówi:
- I tak nie mam z ciebie żadnego pożytku, do niczego mi się nie przydajesz! Wchodzę!
Wszedł do środka. Siostry pytają:
- Ma pan jakieś życzenie?
Polak odpowiada:
- Tak, jestem ciekawy dlaczego Amerykanin nawet nie jęknął gdy obcinałyście mu penisa, a Niemiec wrzeszczał w niebo glosy?!
A siostry na to:
- Bo my obcinamy penisy wedle pańskich zawodów. Amerykanin był rzeźnikiem, więc wszystko poszło łatwo i sprawnie. Niemiec był stolarzem, więc sam pan rozumie!
Polak kładzie się ze śmiechu i zaczyna się rozbierać. Siostry oniemiały ze zdziwienie i pytają:
- Co pan robi?!
On na to:
- Ale mi się trafiło... Ja od trzydziestu pięciu lat w fabryce lodów pracuję!
- O nie! Żebym miał skonać przed tymi drzwiami, swojego małego nie oddam!
Niemiec zgodził się z Polakiem, ale Amerykanin zaryzykował. Wszedł do środka. Polak z Niemcem nasłuchują, a tam cisza totalna, ani jęku. Niemiec myśli: ”Pewnie udało mu się je uprosić i teraz je i pije do woli .. Też wchodzę!” Polak nasłuchuje i nagle słyszy przeraźliwe wrzaski, jęki, piski. Wystraszył się trochę. Odchyla spodnie i mówi:
- I tak nie mam z ciebie żadnego pożytku, do niczego mi się nie przydajesz! Wchodzę!
Wszedł do środka. Siostry pytają:
- Ma pan jakieś życzenie?
Polak odpowiada:
- Tak, jestem ciekawy dlaczego Amerykanin nawet nie jęknął gdy obcinałyście mu penisa, a Niemiec wrzeszczał w niebo glosy?!
A siostry na to:
- Bo my obcinamy penisy wedle pańskich zawodów. Amerykanin był rzeźnikiem, więc wszystko poszło łatwo i sprawnie. Niemiec był stolarzem, więc sam pan rozumie!
Polak kładzie się ze śmiechu i zaczyna się rozbierać. Siostry oniemiały ze zdziwienie i pytają:
- Co pan robi?!
On na to:
- Ale mi się trafiło... Ja od trzydziestu pięciu lat w fabryce lodów pracuję!
1128
Dowcip #14024. Przez pustynię idzie trzech mężczyzn: Polak, Amerykanin i Niemiec. w kategorii: „Śmieszny humor o pracy”.
Nastał okres zmian w moim życiu. Od wczoraj nie jestem już prawiczkiem, ani pracownikiem kostnicy.
169
Dowcip #28763. Nastał okres zmian w moim życiu. w kategorii: „Śmieszne kawały o pracy”.
- Byłem wczoraj z moją żoną na zakupach, chciała kupić spodnie. - mówi Polak - Wiele par przymierzała, ale jeśli były dobre na szerokość, to z kolei były za krótkie. Nie dlatego, żeby moja Baśka miała jakieś szczególnie długie i zgrabne nogi, ale po prostu my, Polacy, nie umiemy szyć spodni...
- Jechałem wczoraj Ładą razem z moją żoną. - mówi Rosjanin. - Żona nie mogła zapiąć pasów. Nie dlatego, żeby moja Swietłana miała jakiś szczególnie imponująco duży biust, ale po prostu my, Rosjanie, nie potrafimy produkować wygodnych samochodów...
- Wychodząc wczoraj rano do pracy, poszedłem jeszcze do sypialni, podszedłem do łóżka i poklepałem moją żonę po tyłku. - mówi Niemiec. - Kiedy wróciłem z pracy, ona jeszcze leżała w łóżku, a jej pośladek drgał od klepnięcia. Nie dlatego, żeby moja Helga miała jakiś szczególnie gruby i pulchny tyłek, ale po prostu my, Niemcy, mamy tak krótki czas pracy...
- Jechałem wczoraj Ładą razem z moją żoną. - mówi Rosjanin. - Żona nie mogła zapiąć pasów. Nie dlatego, żeby moja Swietłana miała jakiś szczególnie imponująco duży biust, ale po prostu my, Rosjanie, nie potrafimy produkować wygodnych samochodów...
- Wychodząc wczoraj rano do pracy, poszedłem jeszcze do sypialni, podszedłem do łóżka i poklepałem moją żonę po tyłku. - mówi Niemiec. - Kiedy wróciłem z pracy, ona jeszcze leżała w łóżku, a jej pośladek drgał od klepnięcia. Nie dlatego, żeby moja Helga miała jakiś szczególnie gruby i pulchny tyłek, ale po prostu my, Niemcy, mamy tak krótki czas pracy...
1321
Dowcip #33131. - Byłem wczoraj z moją żoną na zakupach, chciała kupić spodnie. w kategorii: „Śmieszny humor o pracy”.
- Hallo? Nazywam się Rabinowicz. Słyszałem, że potrzebujecie specjalistów?
- Potrzebujemy. Pan by się nadawał, ale potrzebujemy pracownika po wyższej matematyce.
- Ukończyłem Uniwersytet imienia A. Mickiewicza w Poznaniu. Wydział matematyki!!!
- Bardzo dobrze, ale potrzebujemy kogoś, kto także zna fizykę jądrową.
- Ukończyłem również studia podyplomowe na wydziale fizycznym Uniwersytetu Lubelskiego o specjalności fizyka jądrowa!
- Bardzo dobrze!! Tylko, że u nas w Tallinie konieczna jest znajomość języka estońskiego.
- Znam język estoński, perfekt!
- Jeszcze długo będziesz mi głowę zawracał, Żydzie?
- Potrzebujemy. Pan by się nadawał, ale potrzebujemy pracownika po wyższej matematyce.
- Ukończyłem Uniwersytet imienia A. Mickiewicza w Poznaniu. Wydział matematyki!!!
- Bardzo dobrze, ale potrzebujemy kogoś, kto także zna fizykę jądrową.
- Ukończyłem również studia podyplomowe na wydziale fizycznym Uniwersytetu Lubelskiego o specjalności fizyka jądrowa!
- Bardzo dobrze!! Tylko, że u nas w Tallinie konieczna jest znajomość języka estońskiego.
- Znam język estoński, perfekt!
- Jeszcze długo będziesz mi głowę zawracał, Żydzie?
1327
Dowcip #33522. - Hallo? Nazywam się Rabinowicz. w kategorii: „Humor o pracy”.
Jeden żyd był bardzo pobożny i chciał bardzo przestrzegać szabasu. Poszedł po radę do swojego pracodawcy.
- Bardzo bym nie chciał pracować w szabas, no i nie wiem czy sex to praca czy zabawa.
- Hmm, sex służy do robienia dzieci, więc to chyba jest praca i nie można w szabas.
Udał się z tym samym pytaniem do księdza i dostał podobną odpowiedź. W końcu udał się do rabina.
- Rabbi, czy sex to praca czy zabawa?
- Zdecydowanie zabawa.
- A dlaczego?
- Gdyby to była praca, to moja żona kazała by to robić pokojówce.
- Bardzo bym nie chciał pracować w szabas, no i nie wiem czy sex to praca czy zabawa.
- Hmm, sex służy do robienia dzieci, więc to chyba jest praca i nie można w szabas.
Udał się z tym samym pytaniem do księdza i dostał podobną odpowiedź. W końcu udał się do rabina.
- Rabbi, czy sex to praca czy zabawa?
- Zdecydowanie zabawa.
- A dlaczego?
- Gdyby to była praca, to moja żona kazała by to robić pokojówce.
434
Dowcip #33501. Jeden żyd był bardzo pobożny i chciał bardzo przestrzegać szabasu. w kategorii: „Kawały o pracy”.
Żona wygłasza do Kowalskiego pretensje:
- Inni mężczyźni to potrafią ze cztery, pięć razy, a Ty?
- Żaden problem, dziś Ci udowodnię!
Wieczorkiem Kowalski zabiera się do roboty. Po drugim razie powiada:
- Moment, zdrzemnę się ociupinkę i zaczynamy znowu.
I tak dojechał do pięciu razy. Rano budzi się, patrzy na zegarek, a tu już dziewiąta. Biegiem do pracy. Nieszczęśliwie w drzwiach nadział się na szefa. Tłumaczy, że korek w mieście, tą godzinę odrobi. Na to szef:
- Ta godzina to frajer, ale gdzie byłeś w poniedziałek, wtorek i w środę?
- Inni mężczyźni to potrafią ze cztery, pięć razy, a Ty?
- Żaden problem, dziś Ci udowodnię!
Wieczorkiem Kowalski zabiera się do roboty. Po drugim razie powiada:
- Moment, zdrzemnę się ociupinkę i zaczynamy znowu.
I tak dojechał do pięciu razy. Rano budzi się, patrzy na zegarek, a tu już dziewiąta. Biegiem do pracy. Nieszczęśliwie w drzwiach nadział się na szefa. Tłumaczy, że korek w mieście, tą godzinę odrobi. Na to szef:
- Ta godzina to frajer, ale gdzie byłeś w poniedziałek, wtorek i w środę?
012
Dowcip #32658. Żona wygłasza do Kowalskiego pretensje w kategorii: „Śmieszne kawały o pracy”.
Rozmowa dwóch kolegów w pracy:
- Wiesz Władek, Ty z takimi umiejętnościami jazdy na wózku widłowym to pracę w Niemczech od razu byś znalazł.
- No tak wszystko się zgadza, ale trzeba znać trochę język.
- Widzisz Władziu co za czasy przyszły. Kiedyś mojego dziadka jak brali na roboty w czasie wojny to nie pytali się go czy zna język.
- Wiesz Władek, Ty z takimi umiejętnościami jazdy na wózku widłowym to pracę w Niemczech od razu byś znalazł.
- No tak wszystko się zgadza, ale trzeba znać trochę język.
- Widzisz Władziu co za czasy przyszły. Kiedyś mojego dziadka jak brali na roboty w czasie wojny to nie pytali się go czy zna język.
313
Dowcip #25788. Rozmowa dwóch kolegów w pracy w kategorii: „Żarty o pracy”.
Pewna londyńska firma zamieściła w prasie ogłoszenie o pracę. Odpowiedziały na nie trzy osoby: Niemiec, Francuz i Polak. Komisja przeprowadzająca rozmowę kwalifikacyjną chcąc sprawdzić poziom znajomości języka angielskiego u kandydatów, poleciła, aby każdy z nich ułożył zdanie, które zawierać będzie trzy słowa: green, pink i yellow.
Na pierwszy ogień poszedł Niemiec:
- When I wake up I see yellow sun, green grass and I think to myself that will be wonderful, pink day.
Jako drugi był Francuz:
- When I wake up I put my green pants, yellow socks and pink shirt.
Na koniec Polak:
- When come back home I hear the telephone green green, so I pink up the phone and say: Yellow!
Na pierwszy ogień poszedł Niemiec:
- When I wake up I see yellow sun, green grass and I think to myself that will be wonderful, pink day.
Jako drugi był Francuz:
- When I wake up I put my green pants, yellow socks and pink shirt.
Na koniec Polak:
- When come back home I hear the telephone green green, so I pink up the phone and say: Yellow!
1114
Dowcip #24693. Pewna londyńska firma zamieściła w prasie ogłoszenie o pracę. w kategorii: „Żarty o pracy”.
Londyńska firma zamieściła ofertę pracy. Odpowiedziały trzy osoby: Niemiec, Francuz i Polak. Komisja chcąc sprawdzić znajomość angielskiego u kandydatów kazała im ułożyć zdanie zawierające słowa: green, pink i yellow. Pierwszy napisał Niemiec:
- When I wake up I see yellow sun, green grass and I think to myself that will be wonderful, pink day.
Drugi był Francuz:
- When I wake up I put my green pants, yellow socks and pink shirt.
Na koniec Polak:
- When I come back home I hear the telephone green green so I pink up the phone and say: yellow?
- When I wake up I see yellow sun, green grass and I think to myself that will be wonderful, pink day.
Drugi był Francuz:
- When I wake up I put my green pants, yellow socks and pink shirt.
Na koniec Polak:
- When I come back home I hear the telephone green green so I pink up the phone and say: yellow?
48