Dowcipy o pożarze
Synek budzi ojca:
- Tato, dom nam się pali!
- Ubieraj się synku szybko, wychodzimy na dwór. Tylko cicho, żebyś matki nie obudził!
- Tato, dom nam się pali!
- Ubieraj się synku szybko, wychodzimy na dwór. Tylko cicho, żebyś matki nie obudził!
1025
Dowcip #28045. Synek budzi ojca w kategorii: „Dowcipy o pożarze”.
Ciszę panującą w pewnym małym miasteczku nagle przerwała donośna eksplozja w aptece. Wszyscy wybiegli z domów, żeby zobaczyć co się stało. Z apteki wydobywały się wielkie kłęby dymu. Po chwili wyczołgał się z niej aptekarz. Jego biały kitel był teraz cały czarny i osmolony. Pokuśtykał do stojącej w pobliżu kobiety i powiedział:
- Czy mogłaby pani poprosić swojego lekarza, żeby jeszcze raz wypisał tę receptę? I teraz niech to zrobi drukowanymi literami!
- Czy mogłaby pani poprosić swojego lekarza, żeby jeszcze raz wypisał tę receptę? I teraz niech to zrobi drukowanymi literami!
19
Dowcip #32500. Ciszę panującą w pewnym małym miasteczku nagle przerwała donośna w kategorii: „Śmieszne kawały o pożarze”.
W małej remizie dzwoni telefon, odbiera komendant i powoli odkłada słuchawkę. Potem równie powoli wchodzi schodami do gabinetu, powolutku robi sobie kawę. Siada powoli na krześle włącza mikrofon i mówi:
- No, chłopaki zbieramy się, pali się urząd skarbowy.
- No, chłopaki zbieramy się, pali się urząd skarbowy.
27
Dowcip #24824. W małej remizie dzwoni telefon w kategorii: „Śmieszny humor o pożarze”.
Szaleje pożar. Małżeństwo wybiega z płonącego budynku. Żona mówi do męża:
- Wiesz, Zdzisiek, po raz pierwszy od piętnastu lat wychodzimy gdzieś razem.
- Wiesz, Zdzisiek, po raz pierwszy od piętnastu lat wychodzimy gdzieś razem.
19
Dowcip #28049. Szaleje pożar. Małżeństwo wybiega z płonącego budynku. w kategorii: „Dowcipy o pożarze”.
Dowódca jednostki przychodzi rano do jednostki, a oficer melduje:
- Brygada baczność! Panie generale, oficer dyżurny kapitan Kwiatek melduje, że w czasie pełnienia służby nic ważnego nie zaszło.
- Dziękuję, panie kapitanie, idą do sztabu.
Ale po chwili kapitan dodaje:
- Tylko kot zdechł.
- A jaki kot? - pyta generał.
- A ten, co zawsze u generała pod stołem siedział.
- A czemu zdechł?
- A bo się spalonej koniny najadł.
- Jakiej spalonej koniny?
- A bo stajnia z końmi się spaliła.
- Jak to się spaliła?
- A bo szef kompanii dwudziestej napił się wódki poszedł z papierosem, no i się spaliła.
- Przecież szef kompanii dwudziestej nie pije i nie pali.
- A co miał zrobić jak sztandar jednostki podpieprzyli?
- To czemu od razu nie meldujecie?
- Bo jak szefowi sztabu zameldowałem, to się zastrzelił.
- Brygada baczność! Panie generale, oficer dyżurny kapitan Kwiatek melduje, że w czasie pełnienia służby nic ważnego nie zaszło.
- Dziękuję, panie kapitanie, idą do sztabu.
Ale po chwili kapitan dodaje:
- Tylko kot zdechł.
- A jaki kot? - pyta generał.
- A ten, co zawsze u generała pod stołem siedział.
- A czemu zdechł?
- A bo się spalonej koniny najadł.
- Jakiej spalonej koniny?
- A bo stajnia z końmi się spaliła.
- Jak to się spaliła?
- A bo szef kompanii dwudziestej napił się wódki poszedł z papierosem, no i się spaliła.
- Przecież szef kompanii dwudziestej nie pije i nie pali.
- A co miał zrobić jak sztandar jednostki podpieprzyli?
- To czemu od razu nie meldujecie?
- Bo jak szefowi sztabu zameldowałem, to się zastrzelił.
019
Dowcip #23312. Dowódca jednostki przychodzi rano do jednostki, a oficer melduje w kategorii: „Śmieszne dowcipy o pożarze”.
Pali się wieżowiec. Ludzie zebrali się na dachu. Na dole znalazł się bohater i krzyczy, żeby skakali. Pierwsza odważna osoba skoczyła. Bohater złapał ją i postawił na ziemi. Druga osoba skoczyła. Bohater złapał ją i postawił na ziemi. Jako trzeci skacze murzyn. Bohater usunął się i murzyn grzmotnął o ziemię.
- Spalonych nie rzucajcie!
- Spalonych nie rzucajcie!
1018
Dowcip #25033. Pali się wieżowiec. Ludzie zebrali się na dachu. w kategorii: „Śmieszny humor o pożarze”.
Pożar. Wieżowiec pali się od dołu. Nagle ludzie widzą, że na ostatnim piętrze są jeszcze jacyś ludzie. Strażacy próbują wejść po drabinach na górę, jednak drabiny są zbyt krótkie. Nagle przychodzi potężny, napakowany gość i krzyczy:
- Skakać po pięciu!
Ludzie co chwila skaczą po pięcioro, a paker łapie ich i odstawia na bok. W ten sposób uratował kilkadziesiąt osób. Nagle na dachu płonącego wieżowca staje Murzyn.
- Skaczę sam! - krzyczy Murzyn i rzuca się w dół.
Gdy był już przy ziemi, paker zamiast go złapać, zrobił unik i Murzyn zginął na miejscu. Paker krzyczy:
- Ej, wy na górze! Spalonych nie rzucajcie!
- Skakać po pięciu!
Ludzie co chwila skaczą po pięcioro, a paker łapie ich i odstawia na bok. W ten sposób uratował kilkadziesiąt osób. Nagle na dachu płonącego wieżowca staje Murzyn.
- Skaczę sam! - krzyczy Murzyn i rzuca się w dół.
Gdy był już przy ziemi, paker zamiast go złapać, zrobił unik i Murzyn zginął na miejscu. Paker krzyczy:
- Ej, wy na górze! Spalonych nie rzucajcie!
845
Dowcip #22666. Pożar. Wieżowiec pali się od dołu. w kategorii: „Śmieszne żarty o pożarze”.
- Tato! choinka się pali!
- Synu, nie mówi się ”choinka się pali”, tylko ”choinka świeci”.
Po półtorej minuty:
- Tato! Firanki świecą!
- Synu, nie mówi się ”choinka się pali”, tylko ”choinka świeci”.
Po półtorej minuty:
- Tato! Firanki świecą!
219
Dowcip #22409. - Tato! choinka się pali! w kategorii: „Śmieszne żarty o pożarze”.
W kilkunastopiętrowym wieżowcu wybucha pożar. Wyższe piętra mają odcięte wszystkie drogi ucieczki w dól. Ludzie powychodzili z biur i weszli na ostatnie piętro, ale jest za wysoko na skok. Pożar idzie coraz wyżej, nie wiedzą, co robić. Strach i zgrzytanie zębów. Nagle z ulicy rozlega się krzyk jakiegoś mężczyzny:
- Hej! Hej! Ludzie! Skaczcie! Ja was będę łapał!
Wszyscy popatrzyli na siebie z niedowierzaniem. Nikt nie chciał się zdecydować, bo nikt nie wierzył, że ten gość może kogoś bezpiecznie złapać z tej wysokości. W końcu po kilku minutach najbardziej zdesperowana kobieta postanowiła spróbować. Wyskoczyła, leci, leci, facet ustawił się odpowiednio, wystawił ręce, złapał ją i postawił na ziemi. Na ostatnim piętrze radość, wszyscy się cieszą. Zaczęli skakać po kolei. Facet wszystkich wyłapuje bez żadnego wysiłku. W końcu przyszła kolej na Murzyna. Usiadł na parapecie, wziął głęboki oddech i skoczył. Leci, leci, leci, facet się ustawił, wyciągnął ręce, czeka... Nagle cofa ręce i odskakuje w bok! Murzyn uderzył z hukiem o ziemię, złamał się w pół, pełno krwi - nie żyje... Facet krzyczy z ulicy:
- Spalonych nie rzucajcie!!!
- Hej! Hej! Ludzie! Skaczcie! Ja was będę łapał!
Wszyscy popatrzyli na siebie z niedowierzaniem. Nikt nie chciał się zdecydować, bo nikt nie wierzył, że ten gość może kogoś bezpiecznie złapać z tej wysokości. W końcu po kilku minutach najbardziej zdesperowana kobieta postanowiła spróbować. Wyskoczyła, leci, leci, facet ustawił się odpowiednio, wystawił ręce, złapał ją i postawił na ziemi. Na ostatnim piętrze radość, wszyscy się cieszą. Zaczęli skakać po kolei. Facet wszystkich wyłapuje bez żadnego wysiłku. W końcu przyszła kolej na Murzyna. Usiadł na parapecie, wziął głęboki oddech i skoczył. Leci, leci, leci, facet się ustawił, wyciągnął ręce, czeka... Nagle cofa ręce i odskakuje w bok! Murzyn uderzył z hukiem o ziemię, złamał się w pół, pełno krwi - nie żyje... Facet krzyczy z ulicy:
- Spalonych nie rzucajcie!!!
412
Dowcip #33375. W kilkunastopiętrowym wieżowcu wybucha pożar. w kategorii: „Śmieszne dowcipy o pożarze”.
Dwaj bardzo leniwi bacowie poszli razem w góry paść owce. Puścili stado samopas i poszli spać do szałasu. Śpią sobie, śpią, owieczki się porozłaziły, którąś z kolei zjadł wilk... A jeden z baców wyczuł nagle jakiś smród w szałasie, szturcha drugiego i mówi:
- Ej! szałas się nam pali!
- No...
- Hmm, ciekawe czy nas wyniosą?
- Ej! szałas się nam pali!
- No...
- Hmm, ciekawe czy nas wyniosą?
40