Dowcipy o owcach
Pewien turysta wybrał się na wakacje do Szkocji. Pewnego dnia postanowił spędzić wieczór w starym pubie w niewielkiej miejscowości. Siadł przy barze i rozejrzał się dookoła. Niedaleko siedział stary człowiek o pomarszczonej i smutnej twarzy. Turysta poczuł do niego sympatię i postawił mu piwo. Staruszek wypił, otarł usta i przemówił:
- A on widzi tę stodołę tam na wzgórzu? Jam ją wybudował. Sam narysował plany w mojej piwnicy, sam zwiózł materiał i sam ją postawił. I co? Myśli może, że nazywają mnie ”McDonald Budowniczy”? Nie.
I zapadł w zadumę. Po kilku minutach zaczął znowu.
- A widzi to ogrodzenie, tam? Jam je wybudował. W swojej piwnicy nocami plany rysował, kamienie ciężkie zwoził i sam postawił. I co, myśli może, że nazywają mnie ”McDonald budowniczy”? Nie.
Mija chwila i staruszek zaczyna znów.
- A widzi ten most, tam niedaleko? Jam go wybudował. We własnej piwnicy plany nocą robił, materiał zwoził i tymi rękami go zbudował. I co, myśli, że nazywają mnie we wsi ”McDonald budowniczy”? Nie, bo wystarczy, że człowieka raz w życiu, w młodości, słabość najdzie i zabawi się z owieczką?
- A on widzi tę stodołę tam na wzgórzu? Jam ją wybudował. Sam narysował plany w mojej piwnicy, sam zwiózł materiał i sam ją postawił. I co? Myśli może, że nazywają mnie ”McDonald Budowniczy”? Nie.
I zapadł w zadumę. Po kilku minutach zaczął znowu.
- A widzi to ogrodzenie, tam? Jam je wybudował. W swojej piwnicy nocami plany rysował, kamienie ciężkie zwoził i sam postawił. I co, myśli może, że nazywają mnie ”McDonald budowniczy”? Nie.
Mija chwila i staruszek zaczyna znów.
- A widzi ten most, tam niedaleko? Jam go wybudował. We własnej piwnicy plany nocą robił, materiał zwoził i tymi rękami go zbudował. I co, myśli, że nazywają mnie we wsi ”McDonald budowniczy”? Nie, bo wystarczy, że człowieka raz w życiu, w młodości, słabość najdzie i zabawi się z owieczką?
75
Dowcip #16148. Pewien turysta wybrał się na wakacje do Szkocji. w kategorii: „Humor o owcach”.
Żona leży w łóżku. Przychodzi mąż z owcą pod pachą i mówi:
- Widzisz, kochanie, z tą świnią kocham się, jak ciebie boli głowa.
Żona:
- Mam nadzieję, że wiesz, że to jest owca.
Mąż:
- Mam nadzieję, że wiesz, że nie mówię do ciebie.
- Widzisz, kochanie, z tą świnią kocham się, jak ciebie boli głowa.
Żona:
- Mam nadzieję, że wiesz, że to jest owca.
Mąż:
- Mam nadzieję, że wiesz, że nie mówię do ciebie.
1221
Dowcip #24874. Żona leży w łóżku. w kategorii: „Humor o owcach”.
Na wyspę gdzie mieszkają sami Murzyni przyjeżdża biały misjonarz. Po 2 latach w wiosce rodzi się białe dziecko. A, że w ich prawie cudzołóstwo było karane śmiercią, wódz poszedł do misjonarza na poważną rozmowę.
- No, jesteś tu jedynym białym człowiekiem, więc wszyscy podejrzewają Ciebie.
Misjonarz na to:
- Spójrz, w przyrodzie zdarzają się takie przypadki, że czarne+czarne=białe. I na odwrót, jak np. jedyna czarna owca w Twoim stadzie. Wszystkie są białe oprócz niej na to zmieszany wódz odpowiada:
- Dobra, zapomnę o tej sprawie z dzieckiem, a Ty nikomu nie mów o owcy.
- No, jesteś tu jedynym białym człowiekiem, więc wszyscy podejrzewają Ciebie.
Misjonarz na to:
- Spójrz, w przyrodzie zdarzają się takie przypadki, że czarne+czarne=białe. I na odwrót, jak np. jedyna czarna owca w Twoim stadzie. Wszystkie są białe oprócz niej na to zmieszany wódz odpowiada:
- Dobra, zapomnę o tej sprawie z dzieckiem, a Ty nikomu nie mów o owcy.
18
Dowcip #17487. Na wyspę gdzie mieszkają sami Murzyni przyjeżdża biały misjonarz. w kategorii: „Śmieszne żarty o owcach”.
Idzie sobie turysta przez halę, patrzy, a tu juhas owieczkę stuka.
- Co też wy juhasie, zgłupieliście? W Zakopanem tyle pięknych kobietek, a wy tu owieczkę dupczycie?
- A poszedłbym do Zakopanego, ino mi nie ma kto owiecek popilnować! - wyjaśnił juhas.
Turysta był swój chłop i podjął się popilnować owieczek... Juhasowi trochę zeszło, więc turysta z nudów postanowił spróbować, co też ten juhas widział w tej owieczce. No i właśnie stuka sobie jedną, a tu wraca juhas i pyta ździebko zdziwiony:
- Co też wy panocku, zgłupieliście? Tyle piknych owiecek wokoło, a wy barana dupcycie?
- Co też wy juhasie, zgłupieliście? W Zakopanem tyle pięknych kobietek, a wy tu owieczkę dupczycie?
- A poszedłbym do Zakopanego, ino mi nie ma kto owiecek popilnować! - wyjaśnił juhas.
Turysta był swój chłop i podjął się popilnować owieczek... Juhasowi trochę zeszło, więc turysta z nudów postanowił spróbować, co też ten juhas widział w tej owieczce. No i właśnie stuka sobie jedną, a tu wraca juhas i pyta ździebko zdziwiony:
- Co też wy panocku, zgłupieliście? Tyle piknych owiecek wokoło, a wy barana dupcycie?
014
Dowcip #32421. Idzie sobie turysta przez halę, patrzy, a tu juhas owieczkę stuka. w kategorii: „Dowcipy o owcach”.
Przychodzi Baca do sypialni z owcą pod pachą i mówi:
- To jest świnia, z którą się bzykam jak mnie zdenerwujesz!
Na to żona leżąca w łóżku odpowiada ze zdziwieniem:
- Ale kochanie to nie jest świnia tylko owca!
A Baca:
- Zamknij się, nie do Ciebie mówię!
- To jest świnia, z którą się bzykam jak mnie zdenerwujesz!
Na to żona leżąca w łóżku odpowiada ze zdziwieniem:
- Ale kochanie to nie jest świnia tylko owca!
A Baca:
- Zamknij się, nie do Ciebie mówię!
114
Dowcip #31927. Przychodzi Baca do sypialni z owcą pod pachą i mówi w kategorii: „Żarty o owcach”.
Misjonarz został wysłany z misją do najmroczniejszych głębi Afryki. W buszu byli sami Murzyni. Przez rok misjonarz nauczał ich, opowiadał im o Bogu i nawracał. Szczególny nacisk kładł na grzech cudzołóstwa. Murzyni ufali mu i traktowali jak swojego. Jednak pewnego razu wydarzyło się coś niesamowitego. Jedna z tamtejszych kobiet urodziła dziecko. Starosta murzyński został oddelegowany aby porozmawiać z misjonarzem. Poszedł więc do niego i mówi:
- Słuchaj, jesteś jak jeden z nas, traktujemy Cię jak brata, ale spójrz, my
wszyscy jesteśmy czarni, a tutaj w wiosce urodziło się białe niemowlę. Tylko
Ty mogłeś to zrobić. A przecież uczyłeś nas ze zdrada to grzech śmiertelny!
- Ależ ja nie mam z tym nic wspólnego! W przyrodzie zdarzają się takie
rzeczy. To genetyczny wybryk natury, że czarne + czarne = białe. Spójrz na przykład na tamte owce. Widzisz? Wszystkie są białe z wyjątkiem jednej, która jest czarna. Ta czarna owca, podobnie jak wasze białe dziecko jest wybrykiem natury.
Starosta spojrzał na czarną owce, coś sobie jakby przypominając. Zaczerwienił się i wypalił:
- Dobra stary, zawrzyjmy umowę. Ja zapomnę o sprawie z białym dzieckiem, a Ty nie powiesz nikomu o owcy.
- Słuchaj, jesteś jak jeden z nas, traktujemy Cię jak brata, ale spójrz, my
wszyscy jesteśmy czarni, a tutaj w wiosce urodziło się białe niemowlę. Tylko
Ty mogłeś to zrobić. A przecież uczyłeś nas ze zdrada to grzech śmiertelny!
- Ależ ja nie mam z tym nic wspólnego! W przyrodzie zdarzają się takie
rzeczy. To genetyczny wybryk natury, że czarne + czarne = białe. Spójrz na przykład na tamte owce. Widzisz? Wszystkie są białe z wyjątkiem jednej, która jest czarna. Ta czarna owca, podobnie jak wasze białe dziecko jest wybrykiem natury.
Starosta spojrzał na czarną owce, coś sobie jakby przypominając. Zaczerwienił się i wypalił:
- Dobra stary, zawrzyjmy umowę. Ja zapomnę o sprawie z białym dzieckiem, a Ty nie powiesz nikomu o owcy.
214
Dowcip #8727. Misjonarz został wysłany z misją do najmroczniejszych głębi Afryki. w kategorii: „Śmieszny humor o owcach”.
W XI wieku Arabowie wynaleźli prezerwatywę wkładając penisa w jelito grube owcy.
W XIX wieku Francuzi znacząco udoskonalili ten wynalazek poprzez uprzednie wyjęcie jelita grubego z owcy.
W XIX wieku Francuzi znacząco udoskonalili ten wynalazek poprzez uprzednie wyjęcie jelita grubego z owcy.
312
Dowcip #24272. W XI wieku Arabowie wynaleźli prezerwatywę wkładając penisa w jelito w kategorii: „Śmieszne dowcipy o owcach”.
Dziennikarz pewnego radia wybrał się do Zakopanego w poszukiwaniu materiału na audycję. Spotkał bace i pyta:
- Baco, znacie jakąś wesołą historyjkę, którą mógłbym w radio puścić?
- A znam. Pewnego razu zgubiła się nam owiecka na hali ... Nie było jej jeden dzień, drugi, trzeci no to zebrali my się z chłopakami i poszlimy jej szukać ... Szukalimy jeden dzień, drugi, trzeci i znaleźlimy ją. Takeśmy się uciesyli, ze my ją wydupcyli ...
- Baco, ale to się nie nadaje do radia. Nie znacie innej wesołej historyjki?
- A znam. Pewnego razu zgubił się nam pies na hali ... Nie było go jeden dzień, drugi, trzeci no to zebrali my się z chłopakami i poszlimy go szukać ... Szukalimy jeden dzień, drugi, trzeci i znaleźlimy go. Takeśmy sie uciesyli, ze my go wydupcyli ...
- Baco, ale to też się nie nadaje do radia. To może znacie jakąś smutną historyjkę?
Baca myśli i myśli, w końcu się odezwał:
- A znam. Pewnego razu jo zek zgubuł sie na hali ...
- Baco, znacie jakąś wesołą historyjkę, którą mógłbym w radio puścić?
- A znam. Pewnego razu zgubiła się nam owiecka na hali ... Nie było jej jeden dzień, drugi, trzeci no to zebrali my się z chłopakami i poszlimy jej szukać ... Szukalimy jeden dzień, drugi, trzeci i znaleźlimy ją. Takeśmy się uciesyli, ze my ją wydupcyli ...
- Baco, ale to się nie nadaje do radia. Nie znacie innej wesołej historyjki?
- A znam. Pewnego razu zgubił się nam pies na hali ... Nie było go jeden dzień, drugi, trzeci no to zebrali my się z chłopakami i poszlimy go szukać ... Szukalimy jeden dzień, drugi, trzeci i znaleźlimy go. Takeśmy sie uciesyli, ze my go wydupcyli ...
- Baco, ale to też się nie nadaje do radia. To może znacie jakąś smutną historyjkę?
Baca myśli i myśli, w końcu się odezwał:
- A znam. Pewnego razu jo zek zgubuł sie na hali ...
17
Dowcip #23893. Dziennikarz pewnego radia wybrał się do Zakopanego w poszukiwaniu w kategorii: „Śmieszny humor o owcach”.
Turysta na hali pyta Bacę:
- Baco, a czy to prawda, że wy z owieczkami, ten tego...?
- Adyć, panocku, prowda, cni się za babami, no to jak jako łowiecka się spodobo, no to hop na niom.
- A można by też spróbować?”
- A pewnie panocku, tu jes tako pikno łowiecka, uzyjcie se!
No to turysta podchodzi do owcy od tyłu, rozpina pasek, zdejmuje spodnie, szykuje się do ataku, a owieczka, tup, tup, tup, parę kroczków do przodu. Turysta pingwinim krokiem za nią, znów się szykuje, a owieczka, tup, tup, tup, znów parę kroków odeszła. Powtórzyło się to kilka razy, Baca i juhasi śmieją się z turysty, ten, zaczerwieniony pyta:
- No i czego się śmiejecie?
- Hehehe, bo to ca wiedzieć jak się do tego zabrać.
- No to co mam zrobić, żeby mi nie uciekała?
- Wsadzić jej tylne nóżki do swoich gumiaków.
- Baco, a czy to prawda, że wy z owieczkami, ten tego...?
- Adyć, panocku, prowda, cni się za babami, no to jak jako łowiecka się spodobo, no to hop na niom.
- A można by też spróbować?”
- A pewnie panocku, tu jes tako pikno łowiecka, uzyjcie se!
No to turysta podchodzi do owcy od tyłu, rozpina pasek, zdejmuje spodnie, szykuje się do ataku, a owieczka, tup, tup, tup, parę kroczków do przodu. Turysta pingwinim krokiem za nią, znów się szykuje, a owieczka, tup, tup, tup, znów parę kroków odeszła. Powtórzyło się to kilka razy, Baca i juhasi śmieją się z turysty, ten, zaczerwieniony pyta:
- No i czego się śmiejecie?
- Hehehe, bo to ca wiedzieć jak się do tego zabrać.
- No to co mam zrobić, żeby mi nie uciekała?
- Wsadzić jej tylne nóżki do swoich gumiaków.
74
Dowcip #13111. Turysta na hali pyta Bacę w kategorii: „Dowcipy o owcach”.
Pewien farmer oprowadzał po swoim gospodarstwie potencjalnego nabywcę. Doszli do pasieki.
- Czemu ta pasieka stoi tak blisko drogi? Przecież pszczoły mogą użądlić przechodniów! - narzeka kupiec.
- Te ule stoją tu od dziesięciu lat i nigdy nic takiego się nie zdarzyło! - odpowiada farmer.
Po krótkiej dyskusji postanowili się założyć - zainteresowany rozbierze się do naga i zostanie przywiązany do rosnącego w pobliżu pasieki drzewa na cały dzień. Jeżeli do wieczora użądli go pszczoła, dostanie farmę za darmo, w przeciwnym razie zapłaci podwójną cenę. Wieczorem farmer idzie odwiązać kupca i z daleka widzi, że facet jest blady i słania się na nogach.
- Cholera, przegrałem chyba zakład. - klnie pod nosem farmer, biegnąc do niego.
- Co się stało, gdzie ugryzła? - pyta, rozcinając więzy.
- Nigdzie nie ugryzła, to nie to. - szepcze cicho potencjalny nabywca - ale czy ta cholerna owca nie ma matki?
- Czemu ta pasieka stoi tak blisko drogi? Przecież pszczoły mogą użądlić przechodniów! - narzeka kupiec.
- Te ule stoją tu od dziesięciu lat i nigdy nic takiego się nie zdarzyło! - odpowiada farmer.
Po krótkiej dyskusji postanowili się założyć - zainteresowany rozbierze się do naga i zostanie przywiązany do rosnącego w pobliżu pasieki drzewa na cały dzień. Jeżeli do wieczora użądli go pszczoła, dostanie farmę za darmo, w przeciwnym razie zapłaci podwójną cenę. Wieczorem farmer idzie odwiązać kupca i z daleka widzi, że facet jest blady i słania się na nogach.
- Cholera, przegrałem chyba zakład. - klnie pod nosem farmer, biegnąc do niego.
- Co się stało, gdzie ugryzła? - pyta, rozcinając więzy.
- Nigdzie nie ugryzła, to nie to. - szepcze cicho potencjalny nabywca - ale czy ta cholerna owca nie ma matki?
212