Dowcipy o mamie

Jaś pyta mamę:
- Mamo, kto to jest dżentelmen?
- Dżentelmen synku to facet, który do opisywania pięknej kobiety nie musi używać rąk.

Jasio wrócił ze szkoły i mówi do mamy:
- A my dzisiaj na biologii mieliśmy o krowach!
- To ładnie Jasiu.
- Ale mamo, jakby tak naszą rodzinę porównać do krów, to ja jestem cielaczkiem, tak?
- No tak.
- A Ty jesteś krową?
- No w zasadzie tak.
- A tatuś to byk?
- Nie synuś, tatuś to wół. Byk mieszka piętro wyżej.

Pewnego dnia mała dziewczynka przyglądała się, jak jej matka zmywa naczynia. Nagle zauważyła kontrastujące z brązowymi włosami matki siwe pasma. Spytała zatem:
- Mamo, dlaczego niektóre pasma Twoich włosów są siwe?
Matka odpowiedziała:
- Za każdym razem gdy mnie zdenerwujesz lub doprowadzisz do płaczu, niektóre moje włosy stają się siwe.
Dziewczynka przemyślała chwilę tę rewelację i odrzekła:
- Musiałaś nieźle wkurzyć babcię.

Przychodzi Jasio ze szkoły do domu, pokazuje mamie dzienniczek, a w nim uwaga od pani następującej treści:
”Jasio śmierdzi”
Następnego dnia Jasio zanosi nauczycielce dzienniczek z następująca odpowiedzią:
”Mój Jasio nie fiołek, jego trzeba uczyć, a nie wąchać”.

Mały Jaś gaworzy i próbuje wypowiedzieć świadomie pierwsze swoje słowo, chociaż nie do końca zadowolony z tego co i jak mówi:
- Ma... Ma... Ma....
Mama Jasia jest zachwycona, zwołuje wszystkich domowników:
- Jasiu powiedz jeszcze raz...
- Ma... Ma... - znów próbuje malec - Ma.... Ma.... Ma... Matrix.
Jaś wygląda już na spełnionego. Powiedział co chciał...

Jasiu wykopał z piaskownicy granat i pokazuje go mamie. Mama:
- Wyrzuć to cholerstwo do pieca, bo nas pozabija!

Rankiem mama przygotowywała placki na śniadanie dla swoich synków, pięcioletniego Jasia i czteroletniego Rysia. Chłopcy jednak wdali się w bójkę czyj ma być pierwszy placek. Mamusia pomyślała, że to dobra okazja na lekcję moralności i powiedziała:
- Chłopcy, jeżeli siedziałby przy tym stole Jezus, to powiedziałby: ”Niech mój brat zje pierwszego placka... ja poczekam”.
Na to Jaś odwrócił się do Rysia i powiedział:
- Rysiu, Ty będziesz Jezusem...

Podczas meczu trampkarzy trener mówi do jednego z chłopców z drużyny:
- Czy wiesz co to jest współpraca? Co to jest zespół?
Chłopczyk potakuje.
- A czy rozumiesz jak ważne jest to, żebyśmy razem wygrali?
Chłopczyk znów przytakuje.
- A zatem, kiedy sędzia odgwizduje Twój faul, rozumiesz, że nie wolno się z nim kłócić, przeklinać i atakować go?
Mały piłkarz znów kiwa głową ze zrozumieniem.
- W porządku. - mówi trener. - To teraz idź, proszę i wytłumacz to swojej mamie.

Na szkoleniu policjantów komendant mówi:
- Jako policjanci często będziecie musieli dokonywać ciężkich wyborów. Na przykład, co zrobicie, gdy będziecie musieli zaaresztować własną matkę?
Na sali cisza. W końcu ktoś nieśmiało proponuje:
- Eee... Wezwiemy wsparcie?

Mała córka Kowalskiego mówi do mamy:
- Pójdę do kiosku kupić zeszyt...
- Mowy nie ma! - zakazuje matka - Leje deszcz, pogoda taka, że psa szkoda wypędzić z domu. Tatuś pójdzie kupić Ci zeszyt.