Dowcipy o koniu
Czemu kobiety mają w mózgu jeden zwój więcej od konia?
- Żeby nie piły wody z wiadra podczas mycia podłogi.
- Żeby nie piły wody z wiadra podczas mycia podłogi.
1745
Dowcip #23836. Czemu kobiety mają w mózgu jeden zwój więcej od konia? w kategorii: „Żarty o koniu”.
Jaka jest różnica miedzy koniem i koniakiem?
- Taka sama jak miedzy rumem i rumakiem.
- Taka sama jak miedzy rumem i rumakiem.
318
Dowcip #23355. Jaka jest różnica miedzy koniem i koniakiem? w kategorii: „Żarty o koniu”.
Kto śmieję się z każdego dowcipu?
- Koń.
- Koń.
26
Dowcip #22355. Kto śmieję się z każdego dowcipu? w kategorii: „Kawały o koniu”.
Dzieci bardzo się ucieszyły z przyjścia szkapy na pogrzeb matki.
206
Dowcip #21305. Dzieci bardzo się ucieszyły z przyjścia szkapy na pogrzeb matki. w kategorii: „Żarty o koniu”.
- Kelner! Dlaczego ta konina jest taka twarda?
- Koninę pan już zjadł, teraz gryzie pan dyszel.
- Koninę pan już zjadł, teraz gryzie pan dyszel.
16
Dowcip #18656. - Kelner! Dlaczego ta konina jest taka twarda? w kategorii: „Żarty o koniu”.
Przychodzi koń do baru, kopytkiem stuk - puk w kontuar i zamawia:
- Małe piwko proszę...
Barman na to:
- Panie koniu, wczoraj pan tak pochlał, że padł pan pod tym barem jak nieżywy, przedwczoraj koledzy musieli pana za lejce wyciągać, a dzisiaj tylko małe piwko?
- Tak, bo dzisiaj wozem jestem...
- Małe piwko proszę...
Barman na to:
- Panie koniu, wczoraj pan tak pochlał, że padł pan pod tym barem jak nieżywy, przedwczoraj koledzy musieli pana za lejce wyciągać, a dzisiaj tylko małe piwko?
- Tak, bo dzisiaj wozem jestem...
015
Dowcip #33598. Przychodzi koń do baru, kopytkiem stuk - puk w kontuar i zamawia w kategorii: „Kawały o koniu”.
Stary rotmistrz wspomina:
- Wszystkie te opowieści o mądrości koni to bajki, proszę ja kogo, czyste bajki. Pamiętam, raniony ciężko w potyczce pod Hrubieszowem spadłem z siodła, a mój koń pocwałował po pomoc.
- Toż to świadczy o jego mądrości przecież! - oburzyli się słuchacze.
- Ta państwo nie wiecie, kogo on przyprowadził! Weterynarza, proszę ja kogo, weterynarza!
- Wszystkie te opowieści o mądrości koni to bajki, proszę ja kogo, czyste bajki. Pamiętam, raniony ciężko w potyczce pod Hrubieszowem spadłem z siodła, a mój koń pocwałował po pomoc.
- Toż to świadczy o jego mądrości przecież! - oburzyli się słuchacze.
- Ta państwo nie wiecie, kogo on przyprowadził! Weterynarza, proszę ja kogo, weterynarza!
02
Dowcip #33576. Stary rotmistrz wspomina w kategorii: „Kawały o koniu”.
Rzecz dzieje się w carskiej Rosji. Kurier z carskiej armii opowiada o swojej przeprawie przez skutą mrozem Syberię. Siedzi z kompanami, popija, popala i opowiada:
- Wysłano mnie z listem niezwykle ważnym do generała Pawłowa i miałem tylko kilka dni na przedarcie się przez dziką Syberię. Jechałem pięć dni i pięć nocy konno. Wichury, burze śnieżne, potężne zaspy i żywego ducha wokoło. Mój koń już ledwo zipał, brakowało jedzenia, picia i snu. Rozglądałem się ciągle dookoła ale wszędzie tylko śnieg, śnieg i śnieg. Nawet drzew i krzaków nie widać było taka była śnieżyca. Gdy już zwątpiłem zupełnie i modliłem się tylko o łagodną śmierć nagle ujrzałem mglisty zarys czegoś, co wystawało ze śniegu. To był krzyż. Pomyślałem, że trafiłem na jakieś zagubione cmentarzysko. Tak więc postanowiłem, że jeśli mam umrzeć to najlepiej tu. Zsiadłem z konia, przywiązałem go do krzyża, a sam okryłem się wszystkim co tylko miałem i położyłem się obok mojego strudzonego drogą i głodem konia. Zasnąłem... Nie wiem ile spałem. Gdy się obudziłem świeciło słońce, śnieg stopniał, ja leżałem na schodach pod cerkwią, a koń wisiał na dzwonnicy...
- Wysłano mnie z listem niezwykle ważnym do generała Pawłowa i miałem tylko kilka dni na przedarcie się przez dziką Syberię. Jechałem pięć dni i pięć nocy konno. Wichury, burze śnieżne, potężne zaspy i żywego ducha wokoło. Mój koń już ledwo zipał, brakowało jedzenia, picia i snu. Rozglądałem się ciągle dookoła ale wszędzie tylko śnieg, śnieg i śnieg. Nawet drzew i krzaków nie widać było taka była śnieżyca. Gdy już zwątpiłem zupełnie i modliłem się tylko o łagodną śmierć nagle ujrzałem mglisty zarys czegoś, co wystawało ze śniegu. To był krzyż. Pomyślałem, że trafiłem na jakieś zagubione cmentarzysko. Tak więc postanowiłem, że jeśli mam umrzeć to najlepiej tu. Zsiadłem z konia, przywiązałem go do krzyża, a sam okryłem się wszystkim co tylko miałem i położyłem się obok mojego strudzonego drogą i głodem konia. Zasnąłem... Nie wiem ile spałem. Gdy się obudziłem świeciło słońce, śnieg stopniał, ja leżałem na schodach pod cerkwią, a koń wisiał na dzwonnicy...
214
Dowcip #33127. Rzecz dzieje się w carskiej Rosji. w kategorii: „Żarty o koniu”.
- Proszę pana, czemu ta krowa nie ma rogów? - zapytało młode dziewczę farmera.
Tenże zamyślił się na moment i powolutku, spokojnym tonem zaczął odpowiadać:
- Wie pani, bydło może narobić wiele szkód rogami, dlatego czasami po prostu je ucinamy piłą. Czasami, gdy zwierzęta są jeszcze młode, załatwiamy sprawę za pomocą kilku kropel kwasu w miejscach gdzie rosną rogi. Niech panienka pamięta też, że niektóre rodzaje bydła w ogóle nie mają rogów, bo nie są im do niczego potrzebne. A ta krowa na przykład nie ma rogów z tego prostego powodu, że to koń...
Tenże zamyślił się na moment i powolutku, spokojnym tonem zaczął odpowiadać:
- Wie pani, bydło może narobić wiele szkód rogami, dlatego czasami po prostu je ucinamy piłą. Czasami, gdy zwierzęta są jeszcze młode, załatwiamy sprawę za pomocą kilku kropel kwasu w miejscach gdzie rosną rogi. Niech panienka pamięta też, że niektóre rodzaje bydła w ogóle nie mają rogów, bo nie są im do niczego potrzebne. A ta krowa na przykład nie ma rogów z tego prostego powodu, że to koń...
17
Dowcip #33099. - Proszę pana, czemu ta krowa nie ma rogów? w kategorii: „Śmieszne dowcipy o koniu”.
Jedzie facet Land Roverem przez bezdroża Środkowego Zachodu, głusza kompletna, dzicz i zadupie. Jedzie tak sobie, jedzie, a tu nagle silnik zgasł. Paliwo jest, akumulator kręci, co za cholera? Stoi tak facet wśród tego odludzia przy Land Roverze z podniesioną maską, do najbliższej osady ludzkiej dziesiątki mil wertepów, skrobie się po głowie i nie wie co dalej. Aż tu patrzy, zbliża się do niego kary mustang. Podbiegł do samochodu, zajrzał pod maskę i bach, przykopał z boku! Silnik, jak zaczarowany, zaskoczył! Facet oszołomiony pojechał dalej, w następnej osadzie opowiada całą historię właścicielowi stacji benzynowej.
- Kary, mówi pan? No to miałeś pan szczęście!
- Szczęście, dlaczego? - pyta zdumiony wędrowiec.
- Bo tu jeszcze biega po okolicy siwek, ale on się kompletnie nie zna na samochodach!
- Kary, mówi pan? No to miałeś pan szczęście!
- Szczęście, dlaczego? - pyta zdumiony wędrowiec.
- Bo tu jeszcze biega po okolicy siwek, ale on się kompletnie nie zna na samochodach!
17