Dowcipy o biznesmenach
Z elitarnego klubu wychodzi dwóch biznesmenów. Nagle na pięknym płaszczu jednego z nich rozbryzguje się ptasie gówno.
- Przepraszam, nie ma Pan przypadkiem papieru? - zagaduje poszkodowany.
- Po co Panu papier? - odpowiada drugi - Przecież dupa już odleciała.
- Przepraszam, nie ma Pan przypadkiem papieru? - zagaduje poszkodowany.
- Po co Panu papier? - odpowiada drugi - Przecież dupa już odleciała.
1652
Dowcip #32323. Z elitarnego klubu wychodzi dwóch biznesmenów. w kategorii: „Śmieszne żarty o biznesmenach”.
Biznesmen udał się do Japonii, aby spotkać się i grać w golfa z kilkoma japońskimi partnerami biznesowymi. Nie mając nic do roboty w nocy przed jego grą, zdecydował się korzystać z usług prostytutki. Podczas stosunku nagle dziewczyna krzyknęła:
- Kawasaki!
Biznesmen pewien, że kobieta w swoim języku daje wyraz zadowolenia kontynuował igraszki. Za moment znowu słyszy:
- Kawasaki!
Dumny ze swoich seksualnych zdolności kontynuuje. W pewnej chwili prostytutka znowu krzyczy:
- Kawasaki! Kawasaki!
I ucieka. Biznesmen stwierdził, że był dla niej za dobry i z dumą poszedł spać. Następnego dnia podczas gry jeden z jego towarzyszy gry trafił odległy dołek. Doskonały rzut. Mężczyzna zapamiętał słowo wypowiadane przez prostytutkę. Chciał zabłysnąć przed kolegami znajomością języka i mówi:
-Kawasaki!
Na to jeden z mężczyzn odzywa się:
- Jak to zła dziura?
- Kawasaki!
Biznesmen pewien, że kobieta w swoim języku daje wyraz zadowolenia kontynuował igraszki. Za moment znowu słyszy:
- Kawasaki!
Dumny ze swoich seksualnych zdolności kontynuuje. W pewnej chwili prostytutka znowu krzyczy:
- Kawasaki! Kawasaki!
I ucieka. Biznesmen stwierdził, że był dla niej za dobry i z dumą poszedł spać. Następnego dnia podczas gry jeden z jego towarzyszy gry trafił odległy dołek. Doskonały rzut. Mężczyzna zapamiętał słowo wypowiadane przez prostytutkę. Chciał zabłysnąć przed kolegami znajomością języka i mówi:
-Kawasaki!
Na to jeden z mężczyzn odzywa się:
- Jak to zła dziura?
424
Dowcip #31304. Biznesmen udał się do Japonii w kategorii: „Humor o biznesmenach”.
Pewien biznesmen postanowił zafundować sobie odmładzającą operację plastyczną. Po opuszczeniu kliniki zachwycony podbiegł do kiosku i zapytał sprzedawcę, na ile wygląda lat.
- Może trzydzieści pięć.
- Ha! Doskonale! Mam czterdzieści siedem lat!
Potem poszedł do McDonalda i zapytał o to samo kasjerkę.
- Ma pan trzydzieści dwa lata?
- Nie! Czterdzieści siedem! - zakrzyknął uradowany.
Do domu wracał przez park. Na jednej z ławek siedziała bezzębna staruszka.
- Babciu, jak myślisz, ile mam lat? - zapytał.
- Ja niedowidzę, synku. Ale mam taką metodę, że jak włożę Ci rękę w rozporek, to poznam wiek.
- Dobrze. - zgodził się mężczyzna.
Starowinka wsadziła mu rękę w rozporek, gmerała, gmerała, gmerała, aż po dziesięciu minutach wyciągnęła i powiedziała:
- Czterdzieści siedem.
- Skąd wiesz? - zakrzyknął zdumiony mężczyzna.
- A, stałam za Tobą w McDonaldzie.
- Może trzydzieści pięć.
- Ha! Doskonale! Mam czterdzieści siedem lat!
Potem poszedł do McDonalda i zapytał o to samo kasjerkę.
- Ma pan trzydzieści dwa lata?
- Nie! Czterdzieści siedem! - zakrzyknął uradowany.
Do domu wracał przez park. Na jednej z ławek siedziała bezzębna staruszka.
- Babciu, jak myślisz, ile mam lat? - zapytał.
- Ja niedowidzę, synku. Ale mam taką metodę, że jak włożę Ci rękę w rozporek, to poznam wiek.
- Dobrze. - zgodził się mężczyzna.
Starowinka wsadziła mu rękę w rozporek, gmerała, gmerała, gmerała, aż po dziesięciu minutach wyciągnęła i powiedziała:
- Czterdzieści siedem.
- Skąd wiesz? - zakrzyknął zdumiony mężczyzna.
- A, stałam za Tobą w McDonaldzie.
111
Dowcip #30644. Pewien biznesmen postanowił zafundować sobie odmładzającą operację w kategorii: „Dowcipy o biznesmenach”.
W przedziale kolejowym jadą Żyd i szlachcic i rozmawiają na różne tematy. Kiedy w końcu rozmowa schodzi na temat interesów, szlachcic pyta:
- Panie kupiec, niechże pan mi powie, skąd wy Żydzi macie taką dobrą głowę do interesów.
Żyd, który właśnie je śledzia, uśmiecha się na te słowa i mówi:
- Widzi pan, panie dziedzicu, my Żydzi jadamy bardzo dużo ryb, i to razem z głowami. W ciele ryby, a zwłaszcza w jej głowie, znajduje się dużo fosforu. Fosfor rozwija komórki mózgowe i sprawia, że jesteśmy tak dobrzy w interesach.
Szlachcic widzi, że Żyd obżera się śledziami i postanawia coś zrobić, aby mu się lepiej powodziło w interesach. Mówi więc do Żyda:
- Panie kupiec, odsprzedaj mi kilka śledzi.
Żyd odmawia. Szlachcic proponuje mu po pięć rubli za sztukę, potem dziesięć, potem piętnaście, potem dwadzieścia. Wreszcie, po długich targach, Żyd zgadza się sprzedać mu dwa śledzie za pięćdziesiąt rubli. Szlachcic zjada je z apetytem, ale niebawem odczuwa pragnienie. Na najbliższej stacji wychodzi więc z pociągu i idzie do bufetu, aby napić się piwa. Po chwili wraca do przedziału i mówi do Żyda:
- Ale ze mnie głupiec, że zapłaciłem panu tyle pieniędzy za te śledzie. Przecież mogłem poczekać do tej stacji i kupić je tutaj za trzydzieści kopiejek.
- O widzi pan, panie dziedzicu! - woła Żyd. - To już działa!
- Panie kupiec, niechże pan mi powie, skąd wy Żydzi macie taką dobrą głowę do interesów.
Żyd, który właśnie je śledzia, uśmiecha się na te słowa i mówi:
- Widzi pan, panie dziedzicu, my Żydzi jadamy bardzo dużo ryb, i to razem z głowami. W ciele ryby, a zwłaszcza w jej głowie, znajduje się dużo fosforu. Fosfor rozwija komórki mózgowe i sprawia, że jesteśmy tak dobrzy w interesach.
Szlachcic widzi, że Żyd obżera się śledziami i postanawia coś zrobić, aby mu się lepiej powodziło w interesach. Mówi więc do Żyda:
- Panie kupiec, odsprzedaj mi kilka śledzi.
Żyd odmawia. Szlachcic proponuje mu po pięć rubli za sztukę, potem dziesięć, potem piętnaście, potem dwadzieścia. Wreszcie, po długich targach, Żyd zgadza się sprzedać mu dwa śledzie za pięćdziesiąt rubli. Szlachcic zjada je z apetytem, ale niebawem odczuwa pragnienie. Na najbliższej stacji wychodzi więc z pociągu i idzie do bufetu, aby napić się piwa. Po chwili wraca do przedziału i mówi do Żyda:
- Ale ze mnie głupiec, że zapłaciłem panu tyle pieniędzy za te śledzie. Przecież mogłem poczekać do tej stacji i kupić je tutaj za trzydzieści kopiejek.
- O widzi pan, panie dziedzicu! - woła Żyd. - To już działa!
111
Dowcip #9338. W przedziale kolejowym jadą Żyd i szlachcic i rozmawiają na różne w kategorii: „Kawały o biznesmenach”.
Dwóch właścicieli firm z branży odzieżowej je razem lunch. Goldstein mówi do kolegi:
- Zeszły tydzień był najgorszym tygodniem w moim życiu.
- Co się stało? - pyta Birnbaum.
- Pojechałem z żoną na wakacje na Florydę, padało przez siedem dni i nocy, więc moja żona spędzała czas na zakupach, wydała kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Gdy wróciłem do Nowego Jorku okazało się, że ta świnia, mój przyrodni brat - księgowy - wykiwał mnie na milion dolarów, a na koniec, gdy w poniedziałek przyszedłem rano do pracy zobaczyłem jak mój rodzony syn, na moim własnym biurku dyma moją najlepszą modelkę.
- I ty myślisz, że miałeś zły tydzień? - odpowiada Birnbaum - mój był dużo gorszy. Pojechałem z żoną na wakacje na Florydę, padało przez siedem dni i nocy, więc moja żona spędzała czas na zakupach, wydała kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Gdy wróciłem do Nowego Jorku okazało się, że ta świnia, mój kuzyn - księgowy - wykiwał mnie na milion dolarów, a na koniec, gdy w poniedziałek przyszedłem rano do pracy zobaczyłem jak mój rodzony syn, na moim własnym biurku dyma moją najlepszą modelkę.
- Jak możesz mówić, że twój tydzień był gorszy od mojego? - oburzył się Goldstein - przecież były identyczne.
- No wiesz!? - powiedział jeszcze bardziej oburzony Birnbaum - przecież ja szyję ubranka dla psów.
- Zeszły tydzień był najgorszym tygodniem w moim życiu.
- Co się stało? - pyta Birnbaum.
- Pojechałem z żoną na wakacje na Florydę, padało przez siedem dni i nocy, więc moja żona spędzała czas na zakupach, wydała kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Gdy wróciłem do Nowego Jorku okazało się, że ta świnia, mój przyrodni brat - księgowy - wykiwał mnie na milion dolarów, a na koniec, gdy w poniedziałek przyszedłem rano do pracy zobaczyłem jak mój rodzony syn, na moim własnym biurku dyma moją najlepszą modelkę.
- I ty myślisz, że miałeś zły tydzień? - odpowiada Birnbaum - mój był dużo gorszy. Pojechałem z żoną na wakacje na Florydę, padało przez siedem dni i nocy, więc moja żona spędzała czas na zakupach, wydała kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Gdy wróciłem do Nowego Jorku okazało się, że ta świnia, mój kuzyn - księgowy - wykiwał mnie na milion dolarów, a na koniec, gdy w poniedziałek przyszedłem rano do pracy zobaczyłem jak mój rodzony syn, na moim własnym biurku dyma moją najlepszą modelkę.
- Jak możesz mówić, że twój tydzień był gorszy od mojego? - oburzył się Goldstein - przecież były identyczne.
- No wiesz!? - powiedział jeszcze bardziej oburzony Birnbaum - przecież ja szyję ubranka dla psów.
313
Dowcip #13853. Dwóch właścicieli firm z branży odzieżowej je razem lunch. w kategorii: „Humor o biznesmenach”.
Chwali się jeden biznesmen drugiemu:
- Wiesz, jaka sekretarkę zatrudniłem? Zrobiła mi porządek w biurze, o wszystkim pamięta, a w łóżku jest lepsza od mojej żony!
Minął pewien okres, ten drugi biznesmen planuje urlop, ale chce, żeby firma chodziła jak w zegarku. Mówi do kolegi:
- Stary. Pożycz mi tą swoją sekretarką ma miesiąc.
- No problem, mówi tamten.
Po miesiącu spotykają się.
- I jak?
- Miałeś rację. Przypilnowała wszystkiego. No, może w jednym się pomyliłeś. W łóżku nie jest lepsza od twojej żony.
- Wiesz, jaka sekretarkę zatrudniłem? Zrobiła mi porządek w biurze, o wszystkim pamięta, a w łóżku jest lepsza od mojej żony!
Minął pewien okres, ten drugi biznesmen planuje urlop, ale chce, żeby firma chodziła jak w zegarku. Mówi do kolegi:
- Stary. Pożycz mi tą swoją sekretarką ma miesiąc.
- No problem, mówi tamten.
Po miesiącu spotykają się.
- I jak?
- Miałeś rację. Przypilnowała wszystkiego. No, może w jednym się pomyliłeś. W łóżku nie jest lepsza od twojej żony.
420