Dowcipy o alkoholu
Dwóch ledwo żywych rozbitków dryfuje w szalupie na środku oceanu. Żar leje się z nieba, a oni nie mają ani wody pitnej, ani jedzenia. Jeden z nich próbuje coś złowić. Po wielu staraniach udaje mu się coś złapać. Wyciąga haczyk z wody, patrzy a tam złota rybka.
- Wypuść mnie, a spełnię twoje życzenie? - rzekła rybka.
- OK, spraw, aby cała ta woda wokół zamieniła się w dobrze schłodzone piwo.
Błysnęło, huknęło i rzeczywiście - już po chwili unosili się na falach złocistego trunku. Rozbitek dumny z siebie, spogląda na swego kompana,czekając jakby na słowa pochwały. Drugi, który do tej pory milcząco obserwował całe zdarzenie, odzywa się wreszcie z niezbyt zadowoloną miną:
- Aleś wymyślił! Teraz musimy sikać do łodzi.
- Wypuść mnie, a spełnię twoje życzenie? - rzekła rybka.
- OK, spraw, aby cała ta woda wokół zamieniła się w dobrze schłodzone piwo.
Błysnęło, huknęło i rzeczywiście - już po chwili unosili się na falach złocistego trunku. Rozbitek dumny z siebie, spogląda na swego kompana,czekając jakby na słowa pochwały. Drugi, który do tej pory milcząco obserwował całe zdarzenie, odzywa się wreszcie z niezbyt zadowoloną miną:
- Aleś wymyślił! Teraz musimy sikać do łodzi.
34
Dowcip #13141. Dwóch ledwo żywych rozbitków dryfuje w szalupie na środku oceanu. w kategorii: „Śmieszny humor o alkoholu”.
Dwaj długoletni przyjaciele: Wania i Kola postanowili rzucić picie. Wylali cały alkohol, jaki mieli w butelkach, do zlewu. Parę dni później w czasie sprzątania znaleźli jeszcze jedną pełną butelkę.
- Wiesz... - mówi Kola - zrobimy tak: ja schowam butelkę za siebie, a ty masz zgadnąć, w którym ręku ją trzymam. Jak zgadniesz - wypijemy, jak nie - wylejemy.
Tak też zrobili.
- No dobra, w której ręce? - pyta Kola.
- W lewej! - strzelił Wania.
- Oj, Wania, nie spiesz się, najpierw pomyśl troszeczkę... - prosi Kola.
- Wiesz... - mówi Kola - zrobimy tak: ja schowam butelkę za siebie, a ty masz zgadnąć, w którym ręku ją trzymam. Jak zgadniesz - wypijemy, jak nie - wylejemy.
Tak też zrobili.
- No dobra, w której ręce? - pyta Kola.
- W lewej! - strzelił Wania.
- Oj, Wania, nie spiesz się, najpierw pomyśl troszeczkę... - prosi Kola.
35
Dowcip #13195. Dwaj długoletni przyjaciele: Wania i Kola postanowili rzucić picie. w kategorii: „Śmieszny humor o alkoholu”.
Znajomy wchodził do rektora po wpis. Wchodzi do sekretarki, mówi dzień dobry, w tym momencie z gabinetu obok wychodzi rektor i mówi:
- Cholera wódka mi się wylała.
Spojrzenie na studentów:
- Ale to nie moja wina.
Drugie spojrzenie:
- A wy nic nie widzieliście!
- Cholera wódka mi się wylała.
Spojrzenie na studentów:
- Ale to nie moja wina.
Drugie spojrzenie:
- A wy nic nie widzieliście!
35
Dowcip #13803. Znajomy wchodził do rektora po wpis. w kategorii: „Żarty o alkoholu”.
Uroczystość w ambasadzie USA w Moskwie. Ambasador amerykański podchodzi do jakiegoś Rosjanina i go pyta:
- Słyszałem, że wy ruskie to możecie dużo wypić. Powiedz, czy wypiłbyś butelkę spirytusu?
- Da.
- A wiadro spirytusu?
- Da.
- A wielką cysternę?
- Da.
- A jezioro spirytusu? - krzyczy poirytowany Amerykanin.
- Da. - odpowiada spokojnie Ruski.
- A morze?
- Da.
- A ocean?
- Niet. Okieana niet.
- A czemu?
- Bo ogurcew nie wystarczy.
- Słyszałem, że wy ruskie to możecie dużo wypić. Powiedz, czy wypiłbyś butelkę spirytusu?
- Da.
- A wiadro spirytusu?
- Da.
- A wielką cysternę?
- Da.
- A jezioro spirytusu? - krzyczy poirytowany Amerykanin.
- Da. - odpowiada spokojnie Ruski.
- A morze?
- Da.
- A ocean?
- Niet. Okieana niet.
- A czemu?
- Bo ogurcew nie wystarczy.
34
Dowcip #13992. Uroczystość w ambasadzie USA w Moskwie. w kategorii: „Śmieszne dowcipy o alkoholu”.
Lodówka zrobiła imprezę. Pozapraszała samych znajomych. Wszyscy bawią się świetnie: odkurzacz się nawciągał, kaloryfer już rozgrzany, kuchenka daje ostro w palnik, pralka się rozkręca, w łazience wiatrak dmucha suszarkę, impreza na całego. Gospodyni chodzi po mieszkaniu i rozdaje zimne drinki. Patrzy, a pod ścianą stoi smutny Trabant. Podchodzi do niego i mówi:
- Ej trabant, a co Ty taki smutny stoisz i się nie bawisz? Masz tu seteczkę, walnij sobie to się od razu rozruszasz.
A trabant na to:
- Nie mogę, samochodem jestem.
- Ej trabant, a co Ty taki smutny stoisz i się nie bawisz? Masz tu seteczkę, walnij sobie to się od razu rozruszasz.
A trabant na to:
- Nie mogę, samochodem jestem.
29
Dowcip #14046. Lodówka zrobiła imprezę. Pozapraszała samych znajomych. w kategorii: „Śmieszne dowcipy o alkoholu”.
Dwóch turystów zasypała lawina, ale przeżyli. Nieco się wygramolili i wtedy widzą, że z daleka podchodzi ku nim pies - bernardyn z beczułką ...
- Ty popatrz, zbliża się najlepszy przyjaciel człowieka!
- Fakt! A niesie go pies!
- Ty popatrz, zbliża się najlepszy przyjaciel człowieka!
- Fakt! A niesie go pies!
26
Dowcip #14278. Dwóch turystów zasypała lawina, ale przeżyli. w kategorii: „Żarty o alkoholu”.
Do baru podchodzi trzech mocno podchmielonych mężczyzn. Dwóch z trudem wdrapało się na stołki, a trzeci upadł na podłogę. Mężczyźni zamawiają po setce, a barman się ich pyta:
- A co będzie z tym trzecim?
- On już nie będzie pił, bo prowadzi samochód.
- A co będzie z tym trzecim?
- On już nie będzie pił, bo prowadzi samochód.
34
Dowcip #14994. Do baru podchodzi trzech mocno podchmielonych mężczyzn. w kategorii: „Śmieszne dowcipy o alkoholu”.
Dziki Zachód świat rewolwerowców i oczywiście saloon. Nagle do owego baru wchodzi koń, przechodzi po ścianie, następnie po suficie, podchodzi do lady i mówi:
- Szkocką proszę.
Wypija i rusza do wyjścia na dwóch tylnych kopytach. Nagle jeden z kowbojów siedzących przy barze mówi do drugiego:
- Ty widziałeś to co ja? To niewiarygodne!
A drugi na to:
- Masz rację, zawsze brał czystą!
- Szkocką proszę.
Wypija i rusza do wyjścia na dwóch tylnych kopytach. Nagle jeden z kowbojów siedzących przy barze mówi do drugiego:
- Ty widziałeś to co ja? To niewiarygodne!
A drugi na to:
- Masz rację, zawsze brał czystą!
36
Dowcip #15062. Dziki Zachód świat rewolwerowców i oczywiście saloon. w kategorii: „Śmieszne dowcipy o alkoholu”.
Amerykanie postanowili wysłać eksperymentalna ekspedycje w kosmos. Aby zrobić coś nowego, miała ona trwać pięć lat. Urządzili ogólnonarodowy casting. Po długich poszukiwaniach i testach zakwalifikowali Johnego. Mówią mu:
- Johny, pięć lat to szmat czasu, co chcesz zabrać żebyś się nie nudził?
A Johny, jak to Amerykanin, lubił tego, no wiecie, pociupciać. Wiec zapakowali mu pól rakiety takich super amerykańskich ”girls” i posłali go w kosmos. Ruski wywiad się dowiedział. Rosjanie gorsi być nie mogli. Wybrali ”na ochotnika” Wanie.
- Wania słuchaj, lecisz w kosmos na pięć lat, to szmat czasu, weź coś ze sobą żebyś się nie nudził.
Jak na typowego Rosjanina Wania lubił wypić, wiec zapakowali mu pol rakiety przedniego ruskiego samogonu i posłali go w kosmos. Polacy też się jakoś o tym dowiedzieli. Wiadomo - my naród zadziorny - gorsi być nie możemy. Zrobiliśmy ściepę narodowa na rakietę, bo dziura w budżecie. W przeciągu miesięcy zbudowaliśmy taką super rakietę całą z żelaza.
- Heniek słuchaj, lecisz w kosmos na pięć lat, to szmat czasu, weź coś ze sobą żebyś się nie nudził.
Nasz kosmonauta nie był taki wymagający jak jego poprzednicy i lubił sobie po prostu zapalić. Zapakowali mu pol rakiety przednich polskich czerwonych Marsów i wystrzelili go w kosmos.
Mija rok pierwszy, drugi, trzeci, czwarty i piaty Ląduje rakieta amerykańska. Show z transmisją na cały świat. Masa dziennikarzy, turyści, orkiestry, transmisja na cały świat. Otwiera się luk w lądowniku.
Wypada Johny z obłędem w oczach i krzyczy:
- I can’t, I can’t, nie mogę patrzeć, myśleć, a robić to już w ogóle, impotentem psychicznym zostałem.
Ubrali go w kaftan i zawieźli na leczenie do zakładu niezmełtego. Trochę później ląduję rakieta rosyjska. Show trochę skromniejsze. Otwiera się właz lądownika, wypada z niego Wania cały zarzygany:
- Niemagu, niemagu, ani pracienta, ani pracienta.
No i zabrali go na odwyk.
Ląduje rakieta polska. Show skromne bo dziura w budżecie nie załatana, ale TV i tak są z całego świata. Po przykrych doświadczeniach poprzednich pilotów wszyscy z niecierpliwością czekają co się zdarzy.
W drzwiach staje Heniu, wszystkie kamery zbliżenie na niego i ... Wygląda całkiem normalnie, tylko bardzo czerwony na twarzy, Jego pierwsze słowa:
- Zapałki do cholery!
- Johny, pięć lat to szmat czasu, co chcesz zabrać żebyś się nie nudził?
A Johny, jak to Amerykanin, lubił tego, no wiecie, pociupciać. Wiec zapakowali mu pól rakiety takich super amerykańskich ”girls” i posłali go w kosmos. Ruski wywiad się dowiedział. Rosjanie gorsi być nie mogli. Wybrali ”na ochotnika” Wanie.
- Wania słuchaj, lecisz w kosmos na pięć lat, to szmat czasu, weź coś ze sobą żebyś się nie nudził.
Jak na typowego Rosjanina Wania lubił wypić, wiec zapakowali mu pol rakiety przedniego ruskiego samogonu i posłali go w kosmos. Polacy też się jakoś o tym dowiedzieli. Wiadomo - my naród zadziorny - gorsi być nie możemy. Zrobiliśmy ściepę narodowa na rakietę, bo dziura w budżecie. W przeciągu miesięcy zbudowaliśmy taką super rakietę całą z żelaza.
- Heniek słuchaj, lecisz w kosmos na pięć lat, to szmat czasu, weź coś ze sobą żebyś się nie nudził.
Nasz kosmonauta nie był taki wymagający jak jego poprzednicy i lubił sobie po prostu zapalić. Zapakowali mu pol rakiety przednich polskich czerwonych Marsów i wystrzelili go w kosmos.
Mija rok pierwszy, drugi, trzeci, czwarty i piaty Ląduje rakieta amerykańska. Show z transmisją na cały świat. Masa dziennikarzy, turyści, orkiestry, transmisja na cały świat. Otwiera się luk w lądowniku.
Wypada Johny z obłędem w oczach i krzyczy:
- I can’t, I can’t, nie mogę patrzeć, myśleć, a robić to już w ogóle, impotentem psychicznym zostałem.
Ubrali go w kaftan i zawieźli na leczenie do zakładu niezmełtego. Trochę później ląduję rakieta rosyjska. Show trochę skromniejsze. Otwiera się właz lądownika, wypada z niego Wania cały zarzygany:
- Niemagu, niemagu, ani pracienta, ani pracienta.
No i zabrali go na odwyk.
Ląduje rakieta polska. Show skromne bo dziura w budżecie nie załatana, ale TV i tak są z całego świata. Po przykrych doświadczeniach poprzednich pilotów wszyscy z niecierpliwością czekają co się zdarzy.
W drzwiach staje Heniu, wszystkie kamery zbliżenie na niego i ... Wygląda całkiem normalnie, tylko bardzo czerwony na twarzy, Jego pierwsze słowa:
- Zapałki do cholery!
06
Dowcip #15500. Amerykanie postanowili wysłać eksperymentalna ekspedycje w kosmos. w kategorii: „Śmieszne kawały o alkoholu”.
Ecik, Francik Kichol i Masztalski wychodzą z restauracji. Francik zatrzymuje się jeszcze przy bufecie i prosi o trzy setki. Wypijają i nagle Francik pada jak ścięty na podłogę. Masztalski patrzy na leżącego i mówi:
- Wiesz, Eciczku, u Francika to mi się nojbardziej podoba, że on zawżdy wie, kiedy będzie mioł dość.
- Wiesz, Eciczku, u Francika to mi się nojbardziej podoba, że on zawżdy wie, kiedy będzie mioł dość.
06