Dowcipy o Francuzach
Trzech facetów, Francuz, Niemiec i Polak, siedziało w barze. Nagle wszedł jeden czarny, wyraźnie szukając zwady i bójki. Usiadł, wypił piwo, podszedł do Francuza i trącając go powiedział:
- Lubię kochać się z białymi kobietami.
Francuz spojrzał się na niego i odpowiedział:
- To wspaniale.
Wtedy podszedł do Niemca, klepnął go w ramię i powiedział:
- Lubię kochać się z białymi kobietami.
Niemiec spojrzał i odpowiedział:
- To miło z Twojej strony.
Po wypiciu kolejnego piwa, podszedł do Polaka, klepnął go w plecy i powiedział:
- Lubię kochać się z białymi kobietami.
Polak zastanowił się chwilę i odparł:
- Nie winię Cię. Ja też nie chciałbym się kochać z czarnymi.
- Lubię kochać się z białymi kobietami.
Francuz spojrzał się na niego i odpowiedział:
- To wspaniale.
Wtedy podszedł do Niemca, klepnął go w ramię i powiedział:
- Lubię kochać się z białymi kobietami.
Niemiec spojrzał i odpowiedział:
- To miło z Twojej strony.
Po wypiciu kolejnego piwa, podszedł do Polaka, klepnął go w plecy i powiedział:
- Lubię kochać się z białymi kobietami.
Polak zastanowił się chwilę i odparł:
- Nie winię Cię. Ja też nie chciałbym się kochać z czarnymi.
312
Dowcip #31506. Trzech facetów, Francuz, Niemiec i Polak, siedziało w barze. w kategorii: „Dowcipy o Francuzach”.
Przechwalają się Rusek, Francuz i Niemiec, który to ma lepsza gumę w kraju.
Francuz:
- Jak u nas kolesiowi się guma przykleiła do podeszwy to jak skoczył z dziesiątego pietra - nie spadł na ziemię tylko wrócił z powrotem na dach!
Niemiec:
- U nas statek wypłynął w rejs, dopłynął na środek morza i nagle zaczęło nie wiadomo dlaczego znosić nas do portu a to jeden pasażer się zaczepił szelkami o pomost...
Rusek:
- U nas jak szef jechał windą, to kiedy ta winda się urwała i spadła z piętnastego piętra.Tylko gumiaki zostały!
Francuz:
- Jak u nas kolesiowi się guma przykleiła do podeszwy to jak skoczył z dziesiątego pietra - nie spadł na ziemię tylko wrócił z powrotem na dach!
Niemiec:
- U nas statek wypłynął w rejs, dopłynął na środek morza i nagle zaczęło nie wiadomo dlaczego znosić nas do portu a to jeden pasażer się zaczepił szelkami o pomost...
Rusek:
- U nas jak szef jechał windą, to kiedy ta winda się urwała i spadła z piętnastego piętra.Tylko gumiaki zostały!
34
Dowcip #29501. Przechwalają się Rusek, Francuz i Niemiec w kategorii: „Śmieszne dowcipy o Francuzach”.
Przyjechała z Ameryki kobietka do Francji i postanowiła zabawić się na całego. Wsiada do taxi i pyta gościa, gdzie jest najbardziej rozrywkowy lokal. Facet mówi, że chętnie ją do takiego zabierze. Kobietka pyta, czy na pewno lokal jest najlepszy. Taksiarz odpowiada, że wszystkie paryżanki tam jeżdżą. W lokalu nic ciekawego, bar, scena, parę koślawych stolików, ale w cholerę kobiet. Wszystkie siedzą, sączą drinki i na coś czekają. Po paru godzinach kobietka znudzona jak diabli stwierdza, że wychodzi, ale w tym momencie wychodzi na scenę prezenter i zapowiada numer, który wykona Pepee. Wszystkie babki w klubie zrywają się na równe nogi i lecą pod scenę. Zaciekawiona kobietka też tam podchodzi. Na scenę wychodzi facio chudy, z podkrążonymi oczami z krzesełkiem w ręku, rozlegają się oklaski i w ogóle jest głośno. Kobietka patrzy ponuro. Facio stawia krzesełko, wyciąga z kieszeni orzech włoski i kładzie go na krześle, następnie wyciąga ze spodni penisa, przymierza się nim do orzecha i wali w niego cisem karate. Orzech rozpryskuje się na drobne kawałki, kobieta jest zafascynowana. Wraca do domu i opowiada o tym wszystkim znajomym. Po trzydziestu latach postanawia jeszcze raz ujrzeć tego typu numer. Jedzie do Francji, do klubu i czeka. Wychodzi prezenter i zapowiada Pepee. Kobitka zdziwiona, jak to, przecież to chyba nie ten sam facio, byłby już strasznie stary. Czeka i widzi tego samego gościa to samo krzesło, tylko w drugim ręku orzech kokosowy. Kobitka w szoku. Pepee robi ten sam numer z kokosem i idzie za kulisy. Kobietka nie wytrzymuje, kupuje kwiaty, flachę i leci za kulisy. Spotyka się z Pepee i pyta: - Jak pan to zrobił, trzydzieści lat temu byłam i pan rozbijał orzechy włoskie, a teraz kokos?!! Ile to lat pan trenował i jak pan to robi?!
Pytań nie było końca. Na to Pepee odpowiada:
- Kochana, to już nie te oczy ...
Pytań nie było końca. Na to Pepee odpowiada:
- Kochana, to już nie te oczy ...
011
Dowcip #16907. Przyjechała z Ameryki kobietka do Francji i postanowiła zabawić się w kategorii: „Śmieszne żarty o Francuzach”.
Po jednej z wielu bitew Napoleon odwiedza rannych żołnierzy w szpitalu. Podchodzi do Francuza:
- Co chciałbyś otrzymać w nagrodę za swoją dzielną służbę?
- Marzę o pałacu na południu Francji, winnicy i własnej służbie.
Podchodzi do Polaka:
- A ty?
- Marzę o wolnej i niepodległej Polsce!
Podchodzi do Żyda:
- A ty?
- A ja zjadłbym śledzia na kolację.
Napoleon pokiwał głową i wyszedł. Francuz i Polak zdziwieni pytają Żyda:
- Zwariowałeś? Mogłeś prosić o wszystko, a ty tylko śledzia na kolację?
- Wiecie, w odróżnieniu od was, ja tego śledzia może dostanę.
- Co chciałbyś otrzymać w nagrodę za swoją dzielną służbę?
- Marzę o pałacu na południu Francji, winnicy i własnej służbie.
Podchodzi do Polaka:
- A ty?
- Marzę o wolnej i niepodległej Polsce!
Podchodzi do Żyda:
- A ty?
- A ja zjadłbym śledzia na kolację.
Napoleon pokiwał głową i wyszedł. Francuz i Polak zdziwieni pytają Żyda:
- Zwariowałeś? Mogłeś prosić o wszystko, a ty tylko śledzia na kolację?
- Wiecie, w odróżnieniu od was, ja tego śledzia może dostanę.
216
Dowcip #4440. Po jednej z wielu bitew Napoleon odwiedza rannych żołnierzy w w kategorii: „Kawały o Francuzach”.
Środek grudnia. Od dwóch miesięcy Rosja ma w Stanach swojego nowego ambasadora. W jego biurze właśnie dzwoni telefon.
- Dzień dobry panie ambasadorze, jestem z New York Times, dzwonię by spytać co by pan chciał dostać na święta.
Ambasador nie jest głupi. Doskonale zna zasady, więc nie będzie żadnego skandalu.
- Proszę posłuchać, Panie Smith: nie chcę żadnego prezentu. Wykluczone! To mogłoby być postrzegane jako łapówka i ja do tego nie dopuszczę. Do widzenia.
Następnego dnia znowu telefon.
- Dzień dobry, to znowu ja, może się pan jednak namyślił i powie co chciałby otrzymać jako prezent gwiazdkowy?
Ambasador cierpliwie wyjaśnia dlaczego nie bierze żadnych prezentów i rozmowa wkrótce się kończy. Następnego dnia dziennikarz z New York Timesa dzwoni po raz kolejny, tym razem ambasador jest już wyraźnie wkurzony.
- Panie! Myślałem, że sobie już wszystko wyjaśniliśmy! Żadnych prezentów!
Jednak po chwili nieco się uspokaja i spokojnym głosem dodaje:
- No dobrze, niech będzie koszyk owoców. Tak, owoce będą w porządku. Naprawdę.
Teraz ambasador ma nadzieję, dziennikarz da mu spokój. To pewne, wszak owoce są niegroźne i nie spowodują niepotrzebnego skandalu. Dwa dni później The New York Times publikuje:
Co ambasadorowie chcieliby na gwiazdkę:
”Niemiecki ambasador życzy sobie stabilnej ekonomii na świecie. Francuski ambasador życzy sobie kontynuowania dobrych wschodnio - zachodnich stosunków. Szkocki ambasador życzy sobie aby zniknął problem głodu trzeciego świata. Rosyjski ambasador chce koszyk owoców.”
- Dzień dobry panie ambasadorze, jestem z New York Times, dzwonię by spytać co by pan chciał dostać na święta.
Ambasador nie jest głupi. Doskonale zna zasady, więc nie będzie żadnego skandalu.
- Proszę posłuchać, Panie Smith: nie chcę żadnego prezentu. Wykluczone! To mogłoby być postrzegane jako łapówka i ja do tego nie dopuszczę. Do widzenia.
Następnego dnia znowu telefon.
- Dzień dobry, to znowu ja, może się pan jednak namyślił i powie co chciałby otrzymać jako prezent gwiazdkowy?
Ambasador cierpliwie wyjaśnia dlaczego nie bierze żadnych prezentów i rozmowa wkrótce się kończy. Następnego dnia dziennikarz z New York Timesa dzwoni po raz kolejny, tym razem ambasador jest już wyraźnie wkurzony.
- Panie! Myślałem, że sobie już wszystko wyjaśniliśmy! Żadnych prezentów!
Jednak po chwili nieco się uspokaja i spokojnym głosem dodaje:
- No dobrze, niech będzie koszyk owoców. Tak, owoce będą w porządku. Naprawdę.
Teraz ambasador ma nadzieję, dziennikarz da mu spokój. To pewne, wszak owoce są niegroźne i nie spowodują niepotrzebnego skandalu. Dwa dni później The New York Times publikuje:
Co ambasadorowie chcieliby na gwiazdkę:
”Niemiecki ambasador życzy sobie stabilnej ekonomii na świecie. Francuski ambasador życzy sobie kontynuowania dobrych wschodnio - zachodnich stosunków. Szkocki ambasador życzy sobie aby zniknął problem głodu trzeciego świata. Rosyjski ambasador chce koszyk owoców.”
315
Dowcip #4694. Środek grudnia. w kategorii: „Śmieszne dowcipy o Francuzach”.
W czasie wojny Niemcy złapali trzech żołnierzy: Anglika, Rosjanina i Francuza. Chcąc uzyskać informacje o ich oddziałach zaczęli ich torturować. Pierwszy załamał się Francuz, a następnie Anglik. Tylko Rusek pomimo strasznych tortur nic nie wyjawił. Któregoś dnia strażnik usłyszawszy w celi Ruska rytmiczny stukot, podszedł i zajrzał przez judasza. Zobaczył jak Rusek waląc głową w ścianę powtarza w kółko:
- Przecież jak sobie nie przypomnę, to oni mnie zabiją.
- Przecież jak sobie nie przypomnę, to oni mnie zabiją.
112
Dowcip #6210. W czasie wojny Niemcy złapali trzech żołnierzy w kategorii: „Humor o Francuzach”.
Pewnego dnia przed obrazem przedstawiającym Adama i Ewę spotkali się Niemiec, Francuz, Anglik i Polak. Po kilku chwilach podziwiania obrazu, Niemiec mówi:
- Spójrzcie na ich doskonałą budowę, atletyczne ciało Adama i blond włosy Ewy. Oni musieli być Niemcami.
Francuz protestuje:
- Ależ skąd! Zwróćcie uwagę na erotyzm tej sytuacji, na ich nagie ciała. On taki męski, ona taka kobieca, z pewnością za chwilę obudzi się w nich pożądanie. To Francuzi.
Nie zgadza się z nim Anglik:
- Panowie, czy widzicie szlachetność ich gestów, ich arystokratyczną, dostojną postawę? To niewątpliwie Anglicy.
Po kilku chwilach milczenia odzywa się Polak:
- Nie mają ubrań, nie mają butów, nie mają dachu nad głową. Do jedzenia mają ledwie jedno jabłuszko, ale nie protestują i wydaje im się, że są w raju. To Polacy.
- Spójrzcie na ich doskonałą budowę, atletyczne ciało Adama i blond włosy Ewy. Oni musieli być Niemcami.
Francuz protestuje:
- Ależ skąd! Zwróćcie uwagę na erotyzm tej sytuacji, na ich nagie ciała. On taki męski, ona taka kobieca, z pewnością za chwilę obudzi się w nich pożądanie. To Francuzi.
Nie zgadza się z nim Anglik:
- Panowie, czy widzicie szlachetność ich gestów, ich arystokratyczną, dostojną postawę? To niewątpliwie Anglicy.
Po kilku chwilach milczenia odzywa się Polak:
- Nie mają ubrań, nie mają butów, nie mają dachu nad głową. Do jedzenia mają ledwie jedno jabłuszko, ale nie protestują i wydaje im się, że są w raju. To Polacy.
1147
Dowcip #414. Pewnego dnia przed obrazem przedstawiającym Adama i Ewę spotkali się w kategorii: „Humor o Francuzach”.
Indianie złapali Polaka, Francuza i Niemca i oznajmili im, że ich zabiją, a z ich skóry zrobią sobie KANU. Pozwolili im jednak na wybór broni z jakiej chcą zginąć.
Tak więc, Francuz poprosił o sztylet. Wziął go i poderżnął sobie gardło. Indianie z jego skóry zrobili sobie KANU. Niemiec poprosił o pistolet. Wziął go i palnął sobie w łeb. Indianie zrobili KANU. Polak poprosił o widelec. Indianie cholernie zdziwieni, ale w końcu dali mu widelec. Polak wziął go do ręki i waląc się nim po całym ciele krzyknął:
- JA wam dam KANU!
Tak więc, Francuz poprosił o sztylet. Wziął go i poderżnął sobie gardło. Indianie z jego skóry zrobili sobie KANU. Niemiec poprosił o pistolet. Wziął go i palnął sobie w łeb. Indianie zrobili KANU. Polak poprosił o widelec. Indianie cholernie zdziwieni, ale w końcu dali mu widelec. Polak wziął go do ręki i waląc się nim po całym ciele krzyknął:
- JA wam dam KANU!
614
Dowcip #3853. Indianie złapali Polaka, Francuza i Niemca i oznajmili im w kategorii: „Śmieszne żarty o Francuzach”.
Przyjechała z Ameryki kobieta do Francji i postanowiła zabawić się na całego. Wsiada do taxi i pyta kierowcę, gdzie jest najbardziej rozrywkowy lokal. Facet mówi, że chętnie ją do takiego zabierze. Kobietka pyta, czy na pewno lokal jest najlepszy. Taksiarz odpowiada, że wszystkie paryżanki tam jeżdżą. W lokalu nic ciekawego bar, scena, parę koślawych stolików, ale w cholerę kobiet. Wszystkie siedzą sączą drinki i na coś czekają. Po paru godzinach kobietka znudzona jak diabli stwierdza, że wychodzi, ale w tym momencie wychodzi na scenę prezenter i zapowiada numer który wykona Pepee. Wszystkie babki w klubie zrywają się na równe nogi i lecą pod scenę. Zaciekawiona kobieta też tam podchodzi. Na scenę wychodzi chudy facet, z podkrążonymi oczami z krzesełkiem w ręku. Rozlegają się oklaski. Kobietka patrzy ponuro. Facet stawia krzesełko, wyciąga z kieszeni orzech włoski i kładzie go na krześle, następnie wyciąga ze spodni członka, przymierza się nim do orzecha i wali w niego cisem karate. Orzech rozpryskuje się na drobne kawałki. Kobieta jest zafascynowana. Wraca do domu i opowiada o tym wszystkim znajomym.
Po 30 latach postanawia jeszcze raz ujrzeć tego typu numer. Jedzie do Francji, do klubu i czeka. Wychodzi prezenter i zapowiada Pepee. Czeka i widzi tego samego gościa to samo krzesło, tylko w drugim ręku orzech kokosowy. Kobietka jest w szoku. Pepee robi ten sam numer z kokosem i idzie za kulisy. Amerykanka nie wytrzymuje, kupuje kwiaty, flachę i leci za kulisy. Spotyka się z Pepee i pyta:
- Jak pan to zrobił, 30 lat temu byłam i pan rozbijał orzechy włoskie, a teraz kokos?! Ile to lat pan trenował i jak pan to robi?! Pytań nie było końca.
Na to Pepee odpowiada:
- Kochana, to już nie te oczy.
Po 30 latach postanawia jeszcze raz ujrzeć tego typu numer. Jedzie do Francji, do klubu i czeka. Wychodzi prezenter i zapowiada Pepee. Czeka i widzi tego samego gościa to samo krzesło, tylko w drugim ręku orzech kokosowy. Kobietka jest w szoku. Pepee robi ten sam numer z kokosem i idzie za kulisy. Amerykanka nie wytrzymuje, kupuje kwiaty, flachę i leci za kulisy. Spotyka się z Pepee i pyta:
- Jak pan to zrobił, 30 lat temu byłam i pan rozbijał orzechy włoskie, a teraz kokos?! Ile to lat pan trenował i jak pan to robi?! Pytań nie było końca.
Na to Pepee odpowiada:
- Kochana, to już nie te oczy.
310
Dowcip #3547. Przyjechała z Ameryki kobieta do Francji i postanowiła zabawić się na w kategorii: „Śmieszne żarty o Francuzach”.
W USA mówią:
- Jest ..Czy wiesz gdzie są nasze dzieci?
We Francji mówią:
- Jest .. Czy wiesz gdzie jest moja żona?
W Niemczech mówią:
- Jest . Czy wiesz gdzie jest mój mąż?
W Polsce mówią:
- Jest . Czy wiesz która jest godzina?
- Jest ..Czy wiesz gdzie są nasze dzieci?
We Francji mówią:
- Jest .. Czy wiesz gdzie jest moja żona?
W Niemczech mówią:
- Jest . Czy wiesz gdzie jest mój mąż?
W Polsce mówią:
- Jest . Czy wiesz która jest godzina?
146