Dowcipy o sprzedawcach
Masztalski poszedł na targ kupić papugę. Jedna mu się spodobała, więc pyta:
- Wiela za nią chcecie?
- Dwa tysiące.
- Ogłupieliście!
- Ale ona czyta w dwóch językach - mówi sprzedawca.
- A ta?
- Ta czyta w dwóch językach i liczy, a kosztuje trzy tysiące.
Zmartwił się Masztalski, bo chciał prezent dziecku zrobić, ale nie za taką sumę. Nagle dostrzega zabiedzoną papugę z prawie łysym łbem i pyta z nadzieją:
- A ta ile?
- A ta kosztuje pięć tysięcy. - odpowiada handlarz.
- Pięć tysięcy? - dziwi się Masztalski.
- A co ta umie?
- Ta nic nie umie, ale te dwie mówią do niej szefie.
- Wiela za nią chcecie?
- Dwa tysiące.
- Ogłupieliście!
- Ale ona czyta w dwóch językach - mówi sprzedawca.
- A ta?
- Ta czyta w dwóch językach i liczy, a kosztuje trzy tysiące.
Zmartwił się Masztalski, bo chciał prezent dziecku zrobić, ale nie za taką sumę. Nagle dostrzega zabiedzoną papugę z prawie łysym łbem i pyta z nadzieją:
- A ta ile?
- A ta kosztuje pięć tysięcy. - odpowiada handlarz.
- Pięć tysięcy? - dziwi się Masztalski.
- A co ta umie?
- Ta nic nie umie, ale te dwie mówią do niej szefie.
117
Dowcip #21224. Masztalski poszedł na targ kupić papugę. w kategorii: „Śmieszny humor o sprzedawcach”.
Przychodzi lekko pijany facet do sklepu:
- Poproszę trzy wina!
- Proszę bardzo.
Kupujący pan rozpina pasek po czym zsuwa spodnie odwracając się do sprzedawcy tyłem, po czym zakłada spodnie bierze wina i zaczyna wychodzić!
- Zaraz zaraz! Proszę zapłacić!
- Kto wypina, tego wina!
- Poproszę trzy wina!
- Proszę bardzo.
Kupujący pan rozpina pasek po czym zsuwa spodnie odwracając się do sprzedawcy tyłem, po czym zakłada spodnie bierze wina i zaczyna wychodzić!
- Zaraz zaraz! Proszę zapłacić!
- Kto wypina, tego wina!
41
Dowcip #21142. Przychodzi lekko pijany facet do sklepu w kategorii: „Kawały o sprzedawcach”.
Przychodzi blondynka do sklepu spożywczego. Mówi do sprzedawcy:
- Panie sprzedawco, co to jest te owłosione na półce?
- To jest kiwi proszę pani - mówi sprzedawca.
- Aha, więc ja poproszę kilogram ale tak żeby każdy owoc był zapakowany oddzielnie...
Sprzedawca zapakował.
- A co to jest te fioletowe na półce?
- To jest śliwka, proszę pani.
- Aha, więc ja poproszę kilogram, ale tak żeby każdy owoc był zapakowany oddzielnie...
Poirytowany sprzedawca pakuje...
- Panie sprzedawco, a co to jest te szare...?
Zdenerwowany sprzedawca mówi:
- Mak ale nie jest na sprzedaż!
- Panie sprzedawco, co to jest te owłosione na półce?
- To jest kiwi proszę pani - mówi sprzedawca.
- Aha, więc ja poproszę kilogram ale tak żeby każdy owoc był zapakowany oddzielnie...
Sprzedawca zapakował.
- A co to jest te fioletowe na półce?
- To jest śliwka, proszę pani.
- Aha, więc ja poproszę kilogram, ale tak żeby każdy owoc był zapakowany oddzielnie...
Poirytowany sprzedawca pakuje...
- Panie sprzedawco, a co to jest te szare...?
Zdenerwowany sprzedawca mówi:
- Mak ale nie jest na sprzedaż!
18
Dowcip #18924. Przychodzi blondynka do sklepu spożywczego. w kategorii: „Śmieszne kawały o sprzedawcach”.
Przychodzi Jasio do sklepu mięsnego:
- Ma pani mózg?
- Nie.
- No i dlatego pani tak głupio wygląda!
- Ma pani mózg?
- Nie.
- No i dlatego pani tak głupio wygląda!
27
Dowcip #17681. Przychodzi Jasio do sklepu mięsnego w kategorii: „Śmieszne dowcipy o sprzedawcach”.
Monstrum Frankensteina przychodzi do sklepu z odzieżą, żeby sobie kupić garnitur. Mierzy jeden, potem drugi ... Gdy założył trzeci garnitur, stwierdził, że nie może się zdecydować, który kupić więc prosi ekspedientkę o radę. Ta przygląda się Frankensteinowi i mówi:
- Uważam, że we wszystkich garniturach jest pan wyjątkowo atrakcyjnym mężczyzną!
- Uważam, że we wszystkich garniturach jest pan wyjątkowo atrakcyjnym mężczyzną!
05
Dowcip #21474. Monstrum Frankensteina przychodzi do sklepu z odzieżą w kategorii: „Kawały o sprzedawcach”.
Miś otworzył sklep wielobranżowy, w którym można kupić wszystko, czego dusza zapragnie. Pewnego razu do sklepu przychodzi zajączek i pyta:
- Czy są zgniłe marchewki?
Na to miś:
- W tym sklepie jest tylko świeży towar.
Zając poszedł. Jednak następnego dnia przychodzi znów i pyta:
- Czy są zgniłe marchewki?
Miś się wkurzył, opieprzył zajączka i wywalił ze sklepu. Jednak myśli sobie: ”Ten zając nie da mi spokoju, dopóki nie załatwię mu tych marchewek”. Następnego dnia zając znów przychodzi.
- Czy są zgniłe marchewki?
Na to miś, wyjmując zgniłe marchewki:
- Wiesz, zając? To w zasadzie jest porządny sklep i nie ma tu zgniłych marchewek, ale specjalnie dla ciebie załatwiłem kilka.
Na te słowa zajączek wyjmuje legitymację i mówi:
- Kontrola, Sanepid!
- Czy są zgniłe marchewki?
Na to miś:
- W tym sklepie jest tylko świeży towar.
Zając poszedł. Jednak następnego dnia przychodzi znów i pyta:
- Czy są zgniłe marchewki?
Miś się wkurzył, opieprzył zajączka i wywalił ze sklepu. Jednak myśli sobie: ”Ten zając nie da mi spokoju, dopóki nie załatwię mu tych marchewek”. Następnego dnia zając znów przychodzi.
- Czy są zgniłe marchewki?
Na to miś, wyjmując zgniłe marchewki:
- Wiesz, zając? To w zasadzie jest porządny sklep i nie ma tu zgniłych marchewek, ale specjalnie dla ciebie załatwiłem kilka.
Na te słowa zajączek wyjmuje legitymację i mówi:
- Kontrola, Sanepid!
26
Dowcip #18166. Miś otworzył sklep wielobranżowy, w którym można kupić wszystko w kategorii: „Śmieszne żarty o sprzedawcach”.
Przychodzi facet do sklepu zoologicznego i mówi, że chciałby kupić psa obronnego. Sprzedawca przynosi mu papugę na to facet:
- Ale ja chciałem psa!
Sprzedawca:
- Zaraz pokaże panu co ta papuga potrafi.
Sprzedawca posadził papugę na ladzie i mówi:
- Na firanę! Papuga leci i zjada firanę.
- Na lampę! Papuga leci i zjada lampę.
Facet ucieszony wziął papugę i przychodzi do domu, chce wypróbować papugę i mówi:
- Lampa! Papuga nic
- Firana! Papuga nic.
Wraca zdenerwowany i mówi, że ta papuga nic nie robi.
Sprzedawca:
- A jak pan mówił?
- Firana, lampa.
- Mówi się na firanę, na lampę.
Facet zabiera z powrotem papugę do domu i gdy chce ją wypróbować wchodzi żona i mówi:
- Na ch.j ci ta papuga!
- Ale ja chciałem psa!
Sprzedawca:
- Zaraz pokaże panu co ta papuga potrafi.
Sprzedawca posadził papugę na ladzie i mówi:
- Na firanę! Papuga leci i zjada firanę.
- Na lampę! Papuga leci i zjada lampę.
Facet ucieszony wziął papugę i przychodzi do domu, chce wypróbować papugę i mówi:
- Lampa! Papuga nic
- Firana! Papuga nic.
Wraca zdenerwowany i mówi, że ta papuga nic nie robi.
Sprzedawca:
- A jak pan mówił?
- Firana, lampa.
- Mówi się na firanę, na lampę.
Facet zabiera z powrotem papugę do domu i gdy chce ją wypróbować wchodzi żona i mówi:
- Na ch.j ci ta papuga!
310
Dowcip #18142. Przychodzi facet do sklepu zoologicznego i mówi w kategorii: „Kawały o sprzedawcach”.
Kobieta w sklepie spożywczym podchodzi do kasy i wykłada z koszyka: małą wytłoczkę jajek, sok pomarańczowy, główkę kapusty, słoik kawy i wędlinę. Rozpakowuje tak te rzeczy, kiedy z ciekawością zaczyna jej się przyglądać pijak. Patrzy tak i mówi:
- Pani to musi nie mieć faceta.
Kobieta trochę zszokowana taką uwagą od nieznajomego, ale jednocześnie zaintrygowana intuicją czy dedukcją. Popatrzyła na wszystkie rzeczy, które kupiła, ale żadna z nich nie wydawała jej się zbyt wyjątkowa czy sugerująca stan cywilny. Zaciekawiona powiedziała więc:
- Wie pan co, ma pan rację, ale skąd do cholery pan wiedział?
- A, bo brzydka pani jak noc.
- Pani to musi nie mieć faceta.
Kobieta trochę zszokowana taką uwagą od nieznajomego, ale jednocześnie zaintrygowana intuicją czy dedukcją. Popatrzyła na wszystkie rzeczy, które kupiła, ale żadna z nich nie wydawała jej się zbyt wyjątkowa czy sugerująca stan cywilny. Zaciekawiona powiedziała więc:
- Wie pan co, ma pan rację, ale skąd do cholery pan wiedział?
- A, bo brzydka pani jak noc.
18
Dowcip #27544. Kobieta w sklepie spożywczym podchodzi do kasy i wykłada z koszyka w kategorii: „Śmieszny humor o sprzedawcach”.
Żył sobie kiedyś chłopiec, który uwielbiał czytać. Czytał wszystko, co mógł dostać w swoje ręce, uwielbiał chodzić do swojej ulubionej księgarni. Pewnego dnia, chłopiec uświadomił sobie, że przeczytał wszystko, co sklep ma do zaoferowania. Podszedł do właściciela i spytał, czy może kupić jakąś książkę, której nie zna. Właściciel powiedział, że tak. Sięgnął po książkę o tytule ”Śmierć”. Sprzedał go ucieszonemu chłopcu po obniżonej cenie pięćdziesiąt złotych. Ostrzegł go jednak, alby nigdy nie spoglądał na tylną okładkę książki. Cóż, chłopak wrócił do domu i zadowolony zaczął czytać powieść. Zawsze jednak zastanawiał się, co znajduje się z tyłu książki. Pewnego dnia pokusa była zbyt silna. Chłopiec spojrzał na tylną okładkę nowej pozycji i po chwili upuścił ją w przerażeniu.
Tam, tłustym drukiem było napisane: CENA: dwadzieścia zotych.
Tam, tłustym drukiem było napisane: CENA: dwadzieścia zotych.
827
Dowcip #24879. Żył sobie kiedyś chłopiec, który uwielbiał czytać. w kategorii: „Śmieszne żarty o sprzedawcach”.
Rok 2020. Na stację benzynową podjeżdża samochód. Wysiada z niego przeciętnie ubrany facet i mówi do pracownika:
- Do pełna poproszę.
- Ooo, pan to chyba w lotto wygrał ...
- Do pełna poproszę.
- Ooo, pan to chyba w lotto wygrał ...
35