Dowcipy o rycerzach
Przed zamkiem w Malborku stoi dwóch rycerzy w pełnych zbrojach. Nagle nad ich głowami przeleciał bombowiec, spuścił bombę na zamek. Cały zamek legł w gruzach, rycerze się powywracali ... Wstają, otrzepują się z kurzu, jeden z nich sięga do kieszeni i wyciąga papierosy:
- No, to po Malborku?!
- No, to po Malborku?!
96
Dowcip #30378. Przed zamkiem w Malborku stoi dwóch rycerzy w pełnych zbrojach. w kategorii: „Dowcipy o rycerzach”.
Jedzie na koniu gościńcem Zbyszko z Bogdańca. Nagle przed sobą widzi stojącego na poboczu starca. Zbyszko podjeżdża do niego, zatrzymuje się, zaczyna mu się przyglądać i mówi:
- Człowieku! Ktoś Ci wyłupił oczy!
Starzec nie reaguje, więc Zbyszko dalej go ogląda i mówi:
- Człowieku! Ktoś Ci wyrwał język!
Starzec nadal nic. Zbyszko dalej mu się przygląda i mówi:
- Człowieku!! Ktoś Cię torturował. Jesteś cały we krwi!
Starzec nadal nic. No więc Zbyszko w końcu go pyta:
- Człowieku. Kto Ci to wszystko uczynił?
Na to starzec podnosi rękę i kreśli nią na piersiach znak krzyża. A Zbyszko na to:
- Człowieku! Nie gadaj! Pogotowie?
- Człowieku! Ktoś Ci wyłupił oczy!
Starzec nie reaguje, więc Zbyszko dalej go ogląda i mówi:
- Człowieku! Ktoś Ci wyrwał język!
Starzec nadal nic. Zbyszko dalej mu się przygląda i mówi:
- Człowieku!! Ktoś Cię torturował. Jesteś cały we krwi!
Starzec nadal nic. No więc Zbyszko w końcu go pyta:
- Człowieku. Kto Ci to wszystko uczynił?
Na to starzec podnosi rękę i kreśli nią na piersiach znak krzyża. A Zbyszko na to:
- Człowieku! Nie gadaj! Pogotowie?
42
Dowcip #30635. Jedzie na koniu gościńcem Zbyszko z Bogdańca. w kategorii: „Humor o rycerzach”.
Pewną spokojną wioskę zaatakował zły dwugłowy smok. Od czasu do czasu kogoś zjadł lub coś spalił. Pewnego dnia zażądał dziewicy. Okazało się, że w wiosce mieszka tylko jedna dziewica, toteż smok szybko udał się do jej domu i zagroził, że jak mu się nie odda to spali jej dom i zje całą rodzinę. Ojciec poprosił smoka o czas do namysłu, smok się zgodził i odleciał, uprzednio oznajmiwszy, że wróci za tydzień. Tak się złożyło, że przez wioskę przejeżdżało trzech dzielnych rycerzy. Gdy usłyszeli o kłopotach ze smokiem, zaoferowali swoją pomoc. Minął tydzień, smok przyleciał.
- Gdzie moja dziewica? - spytał.
- Idź tam do stodoły, czeka już na Ciebie. - odpadł jej ojciec.
Smok udał się do stodoły. Po chwili ze środka zaczęły dochodzić przeraźliwe jęki i nieludzkie wycie, a ściany zaczęły się trząść. Ojciec dziewicy, zaciekawiony tymi odgłosami, postanowił zajrzeć do środka. Patrzy, a tam jeden bohater trzyma smoka za jedną głowę, drugi za drugą, a trzeci ładuje smoka w dupsko. Popatrzył facet z politowaniem i mówi:
- Oj smoku, gdybyś Ty miał jedną głowę, a dwie dupy, wtedy dopiero miałbyś przerąbane.
- Gdzie moja dziewica? - spytał.
- Idź tam do stodoły, czeka już na Ciebie. - odpadł jej ojciec.
Smok udał się do stodoły. Po chwili ze środka zaczęły dochodzić przeraźliwe jęki i nieludzkie wycie, a ściany zaczęły się trząść. Ojciec dziewicy, zaciekawiony tymi odgłosami, postanowił zajrzeć do środka. Patrzy, a tam jeden bohater trzyma smoka za jedną głowę, drugi za drugą, a trzeci ładuje smoka w dupsko. Popatrzył facet z politowaniem i mówi:
- Oj smoku, gdybyś Ty miał jedną głowę, a dwie dupy, wtedy dopiero miałbyś przerąbane.
168
Dowcip #30678. Pewną spokojną wioskę zaatakował zły dwugłowy smok. w kategorii: „Dowcipy o rycerzach”.
15 lipca 1410 roku. Wstaje świt. W lesie budzi się polski obóz. Poranny posiłek, modlitwa. Jagiełło staje przed namiotem, powiadomiony o przybyciu posłów krzyżackich.
- Panie, Wielki Mistrz, Ulrich von Jungingen, proponuje, by miast toczyć tu krwawą bitwę i stracić kwiat rycerstwa, wyznaczyć jednego z każdej ze stron. Niech oni stoczą pojedynek, a który z nich zwycięży, tego strona uznana zostanie za zwycięską w całej bitwie.
Po chwili namysłu Jagiełło się zgodził. Posłowie odjechali, a Jagiełło podążył do namiotów rycerzy.
- Słuchaj Zawisza, zamiast bitwy będzie pojedynek, pójdziesz walczyć o wygrana bitwę?
- No wiesz Władek, pojutrze tak. No może jutro ... Ale dziś nie dam rady. Rozumiesz, imprezka była, daliśmy czadu no i ... Po prostu nie dam rady ... Król udał się więc do kolejnego rycerza:
- Powała, pójdziesz walczyć w pojedynku o wygraną bitwę?
Sorki Władek, wczoraj była imprezka u Zawiszy. Daliśmy czadu no i wiesz ... Pojutrze spoko, dziś nie dam po prostu rady ...
Udał się więc Jagiełło do kolejnego namiotu:
- Zbyszko, pójdziesz walczyć o wygraną bitwę?
- Królu złoty, nie dam rady. Była imprezka ...
- Tak, tak, wiem u Zawiszy. Kto jeszcze tam był?
- No chyba wszyscy ...
- Zwołaj wojska, niech się ustawią w szeregu pod lasem ...
Stanęło więc polskie wojsko pod lasem, naprzeciw król.
- Słuchajcie, będzie pojedynek o wygraną bitwę. Czy ktoś z was jest w stanie stanąć do niego?
Siedzą rycerze w kulbakach, każdy łypie na drugiego, głowy pospuszczali. Nikt nie chce ... Nagle słychać:
- Ja! Ja! Ja chcę! Ja pójdę!
Rozglądają się i widzą - stary dziad z brodą do pasa, ubrany w jakiś taki jutowy worek, łachmany.
- Rany Boskie, nie ma nikogo innego?
No i nikogo innego nie było. Dali więc dziadkowi długi dwuręczny miecz. Idzie dziadek przez pole, miecza nie dał rady dźwignąć więc ciągnie go za sobą ... Patrzą Polacy, a z przeciwnej strony wyjeżdża na koniu wielkim jak stodoła zakuty cały w lśniącą zbroję wielki jak dąb rycerz. Jagiełło chwyta się za głowę i jęczy, a Polacy wrzeszczą:
- Dziadek!! W nooooogiiiiii!! W noooooogggiiiiiiiiiiiiiii!!
Rycerz niemiecki jednak już ruszył, dopadł dziadka, który w ogóle nie zamierzał uciekać, podniósł się tuman kurzu. Nic nie widać tylko jakieś takie jęki słychać. Po chwili wiatr oczyścił pole z pyłu. Patrzą Polacy, a tam koń bez nóg, krzyżak bez nóg, a dziadek stoi i trzęsącą się ręką trzyma miecz na gardle Niemca. I mówi:
- Masz szczęście chuju, że krzyczeli ”w nogi”, bo bym ci łeb ucioł!
- Panie, Wielki Mistrz, Ulrich von Jungingen, proponuje, by miast toczyć tu krwawą bitwę i stracić kwiat rycerstwa, wyznaczyć jednego z każdej ze stron. Niech oni stoczą pojedynek, a który z nich zwycięży, tego strona uznana zostanie za zwycięską w całej bitwie.
Po chwili namysłu Jagiełło się zgodził. Posłowie odjechali, a Jagiełło podążył do namiotów rycerzy.
- Słuchaj Zawisza, zamiast bitwy będzie pojedynek, pójdziesz walczyć o wygrana bitwę?
- No wiesz Władek, pojutrze tak. No może jutro ... Ale dziś nie dam rady. Rozumiesz, imprezka była, daliśmy czadu no i ... Po prostu nie dam rady ... Król udał się więc do kolejnego rycerza:
- Powała, pójdziesz walczyć w pojedynku o wygraną bitwę?
Sorki Władek, wczoraj była imprezka u Zawiszy. Daliśmy czadu no i wiesz ... Pojutrze spoko, dziś nie dam po prostu rady ...
Udał się więc Jagiełło do kolejnego namiotu:
- Zbyszko, pójdziesz walczyć o wygraną bitwę?
- Królu złoty, nie dam rady. Była imprezka ...
- Tak, tak, wiem u Zawiszy. Kto jeszcze tam był?
- No chyba wszyscy ...
- Zwołaj wojska, niech się ustawią w szeregu pod lasem ...
Stanęło więc polskie wojsko pod lasem, naprzeciw król.
- Słuchajcie, będzie pojedynek o wygraną bitwę. Czy ktoś z was jest w stanie stanąć do niego?
Siedzą rycerze w kulbakach, każdy łypie na drugiego, głowy pospuszczali. Nikt nie chce ... Nagle słychać:
- Ja! Ja! Ja chcę! Ja pójdę!
Rozglądają się i widzą - stary dziad z brodą do pasa, ubrany w jakiś taki jutowy worek, łachmany.
- Rany Boskie, nie ma nikogo innego?
No i nikogo innego nie było. Dali więc dziadkowi długi dwuręczny miecz. Idzie dziadek przez pole, miecza nie dał rady dźwignąć więc ciągnie go za sobą ... Patrzą Polacy, a z przeciwnej strony wyjeżdża na koniu wielkim jak stodoła zakuty cały w lśniącą zbroję wielki jak dąb rycerz. Jagiełło chwyta się za głowę i jęczy, a Polacy wrzeszczą:
- Dziadek!! W nooooogiiiiii!! W noooooogggiiiiiiiiiiiiiii!!
Rycerz niemiecki jednak już ruszył, dopadł dziadka, który w ogóle nie zamierzał uciekać, podniósł się tuman kurzu. Nic nie widać tylko jakieś takie jęki słychać. Po chwili wiatr oczyścił pole z pyłu. Patrzą Polacy, a tam koń bez nóg, krzyżak bez nóg, a dziadek stoi i trzęsącą się ręką trzyma miecz na gardle Niemca. I mówi:
- Masz szczęście chuju, że krzyczeli ”w nogi”, bo bym ci łeb ucioł!
610
Dowcip #23648. 15 lipca 1410 roku. Wstaje świt. W lesie budzi się polski obóz. w kategorii: „Żarty o rycerzach”.
Idzie Jurand przez las. Puste oczodoły, wyrwany język, ucięta dłoń. Bosy, ubrany we włosiennicę, przepasany sznurem. Naprzeciw jadą Zbyszko i Maćko z Bogdańca ze swoim pocztem. Poznają Juranda i wołają przerażeni:
- Panie, kto ci to zrobił?
Jurand w milczeniu robi znak, jakby rysował na piersiach wielki krzyż.
Zbyszko:
- Niemożliwe! Na pogotowiu?
- Panie, kto ci to zrobił?
Jurand w milczeniu robi znak, jakby rysował na piersiach wielki krzyż.
Zbyszko:
- Niemożliwe! Na pogotowiu?
106
Dowcip #14222. Idzie Jurand przez las. Puste oczodoły, wyrwany język, ucięta dłoń. w kategorii: „Humor o rycerzach”.
Jurand ze Spychowa wraca strasznie poraniony z krzyżackiej niewoli. Wlecze się krok za krokiem, wreszcie spotyka na swej drodze jeźdźca na koniu. Okazał się nim być Zbyszko z Bogdańca, który zaczął się przyglądać kalece.
- Jurandzie, to Ty? - zapytał ze zdumieniem.
Jurand tylko smutno pokiwał głową, nic nie mówiąc.
- Co ci Jurandzie? Rękę ci odjęli?
Jurand tylko smutno pokiwał głową, nic nie mówiąc.
- I nogę ci ucięli, Jurandzie?
Jurand ponownie tylko smutno pokiwał głową, milcząc.
- Jurandzie, czemu ty nic nie mówisz? Język też ci odjęli?
Odpowiedziało mu tylko smętne kiwanie głową. Zdenerwował się Zbyszko okropnie i wykrzyknął:
- Jurandzie, kto ci to wszystko zrobił?!
Na to Jurand wykonał powoli znak krzyża na swej piersi. Zbyszko niepomiernie zdziwiony zapytał z niedowierzaniem:
- Naprawdę? Na pogotowiu?
- Jurandzie, to Ty? - zapytał ze zdumieniem.
Jurand tylko smutno pokiwał głową, nic nie mówiąc.
- Co ci Jurandzie? Rękę ci odjęli?
Jurand tylko smutno pokiwał głową, nic nie mówiąc.
- I nogę ci ucięli, Jurandzie?
Jurand ponownie tylko smutno pokiwał głową, milcząc.
- Jurandzie, czemu ty nic nie mówisz? Język też ci odjęli?
Odpowiedziało mu tylko smętne kiwanie głową. Zdenerwował się Zbyszko okropnie i wykrzyknął:
- Jurandzie, kto ci to wszystko zrobił?!
Na to Jurand wykonał powoli znak krzyża na swej piersi. Zbyszko niepomiernie zdziwiony zapytał z niedowierzaniem:
- Naprawdę? Na pogotowiu?
59
Dowcip #15135. Jurand ze Spychowa wraca strasznie poraniony z krzyżackiej niewoli. w kategorii: „Żarty o rycerzach”.
Toasty gruzińskie: Księżniczka gruzińska dojrzała do zamążpójścia. Król obwieścił, że jej mężem zostanie ten dżigit, który konno przeskoczy przepaść i przetnie szablą jabłko umieszczone między nagimi piersiami księżniczki. Piętnastu dżigitów zwaliło się w przepaść. Szesnasty przeskoczył, ale zranił dziewiczą pierś księżniczki.
Wypijmy za ustrój robotniczo - chłopski, który skończył z tego rodzaju idiotycznymi pomysłami!
Wypijmy za ustrój robotniczo - chłopski, który skończył z tego rodzaju idiotycznymi pomysłami!
512
Dowcip #9702. Toasty gruzińskie: Księżniczka gruzińska dojrzała do zamążpójścia. w kategorii: „Żarty o rycerzach”.
Król wydaje córkę za mąż, jednak kandydatów czeka ciężka próba. Mają wypić beczkę piwa, przepłynąć jezioro, na którym jest wyspa, a na niej lew z bolącym zębem, którego trzeba wyrwać, a na koniec zadowolić seksualnie starą czarownicę.
Pierwszy kandydat wypija beczkę piwa i tonie w jeziorze.
Drugi kandydat wypija beczkę piwa, przepływa jezioro, ale zostaje skonsumowany przez rozwścieczonego lwa.
Trzeci kandydat wypija beczkę piwa, przepływa jezioro i po chwili z zarośli wyspy słychać stękanie, jęczenie, sapanie.
Wszyscy z niepokojem wsłuchują się w dźwięki dobiegające z wyspy.
Po chwili za krzaków wychodzi trzeci kandydat i pyta:
- Gdzie jest ta czarownica, której miałem zęba wyrwać?
Pierwszy kandydat wypija beczkę piwa i tonie w jeziorze.
Drugi kandydat wypija beczkę piwa, przepływa jezioro, ale zostaje skonsumowany przez rozwścieczonego lwa.
Trzeci kandydat wypija beczkę piwa, przepływa jezioro i po chwili z zarośli wyspy słychać stękanie, jęczenie, sapanie.
Wszyscy z niepokojem wsłuchują się w dźwięki dobiegające z wyspy.
Po chwili za krzaków wychodzi trzeci kandydat i pyta:
- Gdzie jest ta czarownica, której miałem zęba wyrwać?
414
Dowcip #5910. Król wydaje córkę za mąż, jednak kandydatów czeka ciężka próba. w kategorii: „Żarty o rycerzach”.
W pewnym mieście grasował straszny smok. Mieszczanie nie mogli wytrzymać, więc udali się po pomoc do jednego z trzech rycerzy. Wielki Rycerzu - mówią - pomóż nam, smok gwałci dziewice, zabija mężczyzn, pożera dzieci i kobiety.
Wielki rycerz na to - Dajcie mi miesiąc na ułożenie planu.
Mieszczanie na to - Co ty człowieku, za miesiąc to smoka nas tu wszystkich wytłucze. I poszli do drugiego rycerza.
Średni Rycerzu - pomóż etc.
Ten chciał się znowu zastanawiać dwa miesiące więc poszli do trzeciego rycerza.
Mały Rycerzu - pomóż etc.
Na to Mały Rycerz łap za miecz, zakłada zbroję, objucza konia i już jest gotowy do drogi.
Pytają więc mieszczanie. Jak to czcigodny Mały Rycerzu, Wielki Rycerz chciał się zastanawiać miesiąc, Średni Rycerz dwa miesiące, a Ty tak od razu?! Na to Mały Rycerz.
- Tu się nie ma co zastanawiać, tu trzeba spier... od razu!
Wielki rycerz na to - Dajcie mi miesiąc na ułożenie planu.
Mieszczanie na to - Co ty człowieku, za miesiąc to smoka nas tu wszystkich wytłucze. I poszli do drugiego rycerza.
Średni Rycerzu - pomóż etc.
Ten chciał się znowu zastanawiać dwa miesiące więc poszli do trzeciego rycerza.
Mały Rycerzu - pomóż etc.
Na to Mały Rycerz łap za miecz, zakłada zbroję, objucza konia i już jest gotowy do drogi.
Pytają więc mieszczanie. Jak to czcigodny Mały Rycerzu, Wielki Rycerz chciał się zastanawiać miesiąc, Średni Rycerz dwa miesiące, a Ty tak od razu?! Na to Mały Rycerz.
- Tu się nie ma co zastanawiać, tu trzeba spier... od razu!
1167
Dowcip #190. W pewnym mieście grasował straszny smok. w kategorii: „Kawały o rycerzach”.
Za zwłokami rycerza niesiono wszystko, czym się w życiu posługiwał: zbroje, kobiety i płaczki.
202