Dowcipy o restauracji i barze
Po raz trzeci grubego Billa wyrzucono z baru prosto na ulicę. Przechodzień pomógł mu wstać i spytał ze współczuciem:
- Czy doprawdy musi pan za każdym razem wracać do tej knajpy?
- Niestety, tak. Jestem jej właścicielem.
- Czy doprawdy musi pan za każdym razem wracać do tej knajpy?
- Niestety, tak. Jestem jej właścicielem.
16
Dowcip #21517. Po raz trzeci grubego Billa wyrzucono z baru prosto na ulicę. w kategorii: „Kawały o restauracji i barze”.
- Kelner, czy codziennie podajecie tu takie świństwa!?
- Nie, w niedzielę lokal jest zamknięty.
- Nie, w niedzielę lokal jest zamknięty.
28
Dowcip #18642. - Kelner, czy codziennie podajecie tu takie świństwa!? w kategorii: „Kawały o restauracji i barze”.
W restauracji gość mówi do kelnera:
- Proszę pana, ta zupa mi nie odpowiada!
- Aha - mówi kelner z namysłem. - A często zdarza się panu rozmawiać z zupą?
- Proszę pana, ta zupa mi nie odpowiada!
- Aha - mówi kelner z namysłem. - A często zdarza się panu rozmawiać z zupą?
18125
Dowcip #33729. W restauracji gość mówi do kelnera w kategorii: „Śmieszny humor o restauracji i barze”.
Nowak wybrał się raz do restauracji w towarzystwie Szkota. Zjedli dobry obiad i gawędzą. Szkot mówi:
- Naucz mnie jakiegoś zdania po polsku.
- W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie...
- To za trudne. Daj coś łatwiejszego.
- Dobra, to krzyknij głośno: kelner, rachunek proszę!!!
Szkot:
- W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie...
- Naucz mnie jakiegoś zdania po polsku.
- W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie...
- To za trudne. Daj coś łatwiejszego.
- Dobra, to krzyknij głośno: kelner, rachunek proszę!!!
Szkot:
- W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie...
329
Dowcip #33364. Nowak wybrał się raz do restauracji w towarzystwie Szkota. w kategorii: „Dowcipy o restauracji i barze”.
Do Warszawy przyjechał na kilka dni znany literat. Wszedł do restauracji ”Pod Kogutem” i usiadł przy stoliku. Kelner podaje menu. Literat odsuwa menu i mówi:
- Niech mi pan poda jakikolwiek obiad, ale smaczny.
Kelner przyniósł obiad, który literatowi smakował. Literat postanowił więc przez najbliższe dni stołować zdając się na smak i gust kelnera. Przed wyjazdem literat daje kelnerowi wysoki napiwek.
- Dziękuje! A gdyby któryś z pańskich kolegów, którzy tak jak Pan nie umieją czytać, był tu w okolicy, to proszę polecić nasz lokal!
- Niech mi pan poda jakikolwiek obiad, ale smaczny.
Kelner przyniósł obiad, który literatowi smakował. Literat postanowił więc przez najbliższe dni stołować zdając się na smak i gust kelnera. Przed wyjazdem literat daje kelnerowi wysoki napiwek.
- Dziękuje! A gdyby któryś z pańskich kolegów, którzy tak jak Pan nie umieją czytać, był tu w okolicy, to proszę polecić nasz lokal!
28
Dowcip #33204. Do Warszawy przyjechał na kilka dni znany literat. w kategorii: „Śmieszne kawały o restauracji i barze”.
Córka Nowo Ruskiego chwali się w szkole:
- Wczoraj tatuś zabrał mnie do restauracji. Czego to ja nie jadłam! Najlepszy gatunek kawioru, homary, ostrygi, szaszłyki z ośmiornic ... Tak się objadłam, że prawie umarłam.
W tym momencie jedna z chudziutkich słuchaczek jej opowieści mówi:
- Czemu tylko prawie umarłaś? Tatusiowi pieniążków zabrakło?
- Wczoraj tatuś zabrał mnie do restauracji. Czego to ja nie jadłam! Najlepszy gatunek kawioru, homary, ostrygi, szaszłyki z ośmiornic ... Tak się objadłam, że prawie umarłam.
W tym momencie jedna z chudziutkich słuchaczek jej opowieści mówi:
- Czemu tylko prawie umarłaś? Tatusiowi pieniążków zabrakło?
210
Dowcip #23044. Córka Nowo Ruskiego chwali się w szkole w kategorii: „Humor o restauracji i barze”.
Dwóch turystów jedzie przez Wisconsin. Przejeżdżając przez Oconomowoc zaczęli się kłócić jak to się wymawia. W pewnym momencie postanowili nawet zawrócić i zjeść tam obiad przy okazji pytając jakiegoś miejscowego o prawidłowa wymowę. Gdy stoją już przy ladzie proszą sprzedającą babkę:
- Przepraszam, ale założyliśmy się o pewna rzecz. Czy mogłabyś nam pomoc i powiedzieć gdzie się znajdujemy, ale bardzo powoli.
- Oczywiście. To jest Burrrrrr gerrrrrr Kiiiing.
- Przepraszam, ale założyliśmy się o pewna rzecz. Czy mogłabyś nam pomoc i powiedzieć gdzie się znajdujemy, ale bardzo powoli.
- Oczywiście. To jest Burrrrrr gerrrrrr Kiiiing.
46
Dowcip #33064. Dwóch turystów jedzie przez Wisconsin. w kategorii: „Śmieszny humor o restauracji i barze”.
Facet zatrzymuje się w przydrożnej, acz sprawiającej niezłe wrażenie, knajpie na obiad. Spogląda w kartę i z przerażeniem odkrywa, że może się posilić ”wędzonym świńskim ryjem w sosie z perzu”. Natychmiast wzywa kelnera i w niewyszukanych słowach zgłasza mu swoje zastrzeżenia. Kelner rzuca okiem w menu i woła w kierunku zaplecza:
- Szefie! W drukarni znów zapomnieli przetłumaczyć karty na francuski!
- Szefie! W drukarni znów zapomnieli przetłumaczyć karty na francuski!
18
Dowcip #32975. Facet zatrzymuje się w przydrożnej, acz sprawiającej niezłe wrażenie w kategorii: „Humor o restauracji i barze”.
Kowalski przychodzi do restauracji i czyta menu:
Menu dnia: ”Królik duszony w potrawce z pieczonymi ziemniakami i cebulą”.
Skład: woda, soja, krochmal, substancje zapachowe.
Menu dnia: ”Królik duszony w potrawce z pieczonymi ziemniakami i cebulą”.
Skład: woda, soja, krochmal, substancje zapachowe.
610
Dowcip #32174. Kowalski przychodzi do restauracji i czyta menu w kategorii: „Śmieszny humor o restauracji i barze”.
Wybierają się dwaj panowie po pięćdziesiątce do restauracji. Jeden pyta drugiego:
- Do jakiej restauracji pójdziemy?
- Może do Jelenia? Tam są bardzo ładne kobiety z jędrnymi piersiami.
Zatem poszli. Dziesięć lat później, znowu zastanawiają się, do jakiej restauracji pójdą:
- To gdzie teraz pójdziemy?
- Może do Jelenia? Tam zawsze jest dobre jedzenie.
No to poszli. Mają wreszcie siedemdziesiąt lat. Znowu rozmyślają, gdzie pójść.
- No to może pójdziemy do Jelenia?
- A dlaczego?
- Bo tam mają duże telewizory, więc dobrze widać napisy.
Minęło następne dziesięć lat. Panowie maja już po osiemdziesiąt lat i znowu się zastanawiają.
- Wiesz, może pójdziemy do Jelenia?
- A to niby czemu?
- No bo wiesz... Mają tam wjazd dla wózków inwalidzkich.
Więc poszli. Jako dziewięćdziesięciolatkowie gdybają, gdzie by tu pójść.
- Może do Jelenia?
- Czemu do Jelenia?
- A bo tam jeszcze nie byliśmy...
- Do jakiej restauracji pójdziemy?
- Może do Jelenia? Tam są bardzo ładne kobiety z jędrnymi piersiami.
Zatem poszli. Dziesięć lat później, znowu zastanawiają się, do jakiej restauracji pójdą:
- To gdzie teraz pójdziemy?
- Może do Jelenia? Tam zawsze jest dobre jedzenie.
No to poszli. Mają wreszcie siedemdziesiąt lat. Znowu rozmyślają, gdzie pójść.
- No to może pójdziemy do Jelenia?
- A dlaczego?
- Bo tam mają duże telewizory, więc dobrze widać napisy.
Minęło następne dziesięć lat. Panowie maja już po osiemdziesiąt lat i znowu się zastanawiają.
- Wiesz, może pójdziemy do Jelenia?
- A to niby czemu?
- No bo wiesz... Mają tam wjazd dla wózków inwalidzkich.
Więc poszli. Jako dziewięćdziesięciolatkowie gdybają, gdzie by tu pójść.
- Może do Jelenia?
- Czemu do Jelenia?
- A bo tam jeszcze nie byliśmy...
017