Dowcipy o pracy
Pewnego razu Bóg chciał zobaczyć, jak żyją ludzie na Ziemi. Kazał więc sprowadzić specjalny telewizor, włączył go i widzi poród. Kobieta krzyczy, męczy się okropnie, więc Stwórca pyta:
- Co tam się dzieje? Dlaczego ta kobieta tak cierpi?
- Ależ Panie. - mówi archanioł Gabriel. - Czy nie rzekłeś:”I będziesz rodziła w bólu’’?
- Tak? Ale ja tak, żartowałem tylko ... - mówi Bóg i przełącza kanał.
A tam górnicy. Zaharowani, spoceni, walą kilofami. Bóg znów pyta:
- A dlaczego oni tak się męczą?
- Ależ powiedziałeś Panie:”I w trudzie będziesz pracował...’’
- No tak, tak, ale ja tylko żartowałem sobie ... - mruczy Bóg.
Zmienia program i widzi piękny kościół, przed nim luksusowe samochody i gromadę dobrze odżywionych, pięknie ubranych biskupów. Pan uśmiechnął się i powiedział:
- No, to mi się podoba. Kto to jest?
- A to są właśnie ci, którzy wiedzą, że żartowałeś.
- Co tam się dzieje? Dlaczego ta kobieta tak cierpi?
- Ależ Panie. - mówi archanioł Gabriel. - Czy nie rzekłeś:”I będziesz rodziła w bólu’’?
- Tak? Ale ja tak, żartowałem tylko ... - mówi Bóg i przełącza kanał.
A tam górnicy. Zaharowani, spoceni, walą kilofami. Bóg znów pyta:
- A dlaczego oni tak się męczą?
- Ależ powiedziałeś Panie:”I w trudzie będziesz pracował...’’
- No tak, tak, ale ja tylko żartowałem sobie ... - mruczy Bóg.
Zmienia program i widzi piękny kościół, przed nim luksusowe samochody i gromadę dobrze odżywionych, pięknie ubranych biskupów. Pan uśmiechnął się i powiedział:
- No, to mi się podoba. Kto to jest?
- A to są właśnie ci, którzy wiedzą, że żartowałeś.
212
Dowcip #23569. Pewnego razu Bóg chciał zobaczyć, jak żyją ludzie na Ziemi. w kategorii: „Kawały o pracy”.
W zoo zabrakło goryla i jeden człowiek zgodził się go zastąpić. Wchodzi do klatki. Wariuje jak goryl i nagle klatka się załamuje i wpada do lwów i krzyczy:
- Ratunku, pomocy niech mi ktoś pomoże.
Podchodzi do niego lew i mówi:
- Zamknij się bo jeszcze wszyscy robotę stracimy.
- Ratunku, pomocy niech mi ktoś pomoże.
Podchodzi do niego lew i mówi:
- Zamknij się bo jeszcze wszyscy robotę stracimy.
06
Dowcip #25123. W zoo zabrakło goryla i jeden człowiek zgodził się go zastąpić. w kategorii: „Żarty o pracy”.
Szef pewnej firmy szukał pracownika do biura. Wystawił w oknie ogłoszenie następującej treści:
”POSZUKIWANY PRACOWNIK
Musi szybko pisać na komputerze, umieć obsługiwać rożne programy i musi znać przynajmniej jeden obcy język. Spróbuj. Nie dyskryminujemy nikogo! Jesteśmy firmą bez żadnych oprzędzeń. Każdy ma szanse!”
Jakiś czas później koło okna przechodził pies. Zobaczył ogłoszenie i wszedł do środka. Podszedł do biurka recepcjonistki, delikatnie złapał ją za nogawkę, pociągnął do wystawionego ogłoszenia i zaczął stukać w niego łapą. Recepcjonistka zdumiona zrozumiała, że pies chce się starać o posadę i wpuściła go do szefa. Kierownik w końcu otrząsnął się z szoku i mówi do psa:
- Wiesz, nie mogę Cie zatrudnić. Masz wyraźnie napisane, że potrzebujemy kogoś kto szybko pisze na komputerze.
Pies podbiegł szybko do komputera, wklepał w parę sekund dwustronicowy list, wydrukował i wręczył w zębach kierownikowi.
Kierownik zdziwiony stwierdza:
- Pięknie, ale wiesz ... Musisz też umieć obsługiwać rożne programy.
Pies podbiega do komputera i w parę minut stworzył bazę danych, raport rozchodów firmy i jakieś trójwymiarowe wykresy. Kierownik już w totalnym szoku.
- No wiesz, nie wątpię, że jesteś genialnym psem i masz sporo ciekawych zdolności, ale i tak nie mogę Cie przyjąć.
Pies wybiegł na chwile z gabinetu, przyniósł ze sobą ogłoszenie, które było wystawione w oknie, po czym łapą wskazał kawałek:
”Nie dyskryminujemy nikogo!”
Kierownik na to:
- No tak, ale tam jest też napisane, że trzeba znać jakiś obcy język.
Pies spojrzał kierownikowi w oczy:
- Miau.
”POSZUKIWANY PRACOWNIK
Musi szybko pisać na komputerze, umieć obsługiwać rożne programy i musi znać przynajmniej jeden obcy język. Spróbuj. Nie dyskryminujemy nikogo! Jesteśmy firmą bez żadnych oprzędzeń. Każdy ma szanse!”
Jakiś czas później koło okna przechodził pies. Zobaczył ogłoszenie i wszedł do środka. Podszedł do biurka recepcjonistki, delikatnie złapał ją za nogawkę, pociągnął do wystawionego ogłoszenia i zaczął stukać w niego łapą. Recepcjonistka zdumiona zrozumiała, że pies chce się starać o posadę i wpuściła go do szefa. Kierownik w końcu otrząsnął się z szoku i mówi do psa:
- Wiesz, nie mogę Cie zatrudnić. Masz wyraźnie napisane, że potrzebujemy kogoś kto szybko pisze na komputerze.
Pies podbiegł szybko do komputera, wklepał w parę sekund dwustronicowy list, wydrukował i wręczył w zębach kierownikowi.
Kierownik zdziwiony stwierdza:
- Pięknie, ale wiesz ... Musisz też umieć obsługiwać rożne programy.
Pies podbiega do komputera i w parę minut stworzył bazę danych, raport rozchodów firmy i jakieś trójwymiarowe wykresy. Kierownik już w totalnym szoku.
- No wiesz, nie wątpię, że jesteś genialnym psem i masz sporo ciekawych zdolności, ale i tak nie mogę Cie przyjąć.
Pies wybiegł na chwile z gabinetu, przyniósł ze sobą ogłoszenie, które było wystawione w oknie, po czym łapą wskazał kawałek:
”Nie dyskryminujemy nikogo!”
Kierownik na to:
- No tak, ale tam jest też napisane, że trzeba znać jakiś obcy język.
Pies spojrzał kierownikowi w oczy:
- Miau.
016
Dowcip #16254. Szef pewnej firmy szukał pracownika do biura. w kategorii: „Śmieszne dowcipy o pracy”.
- Panie kierowniku ... Postanowiliśmy z Józkiem, że w pracy nie będziemy ani palić, ani pić.
- To świetnie. Ale co w takim razie będziecie robić?
- To świetnie. Ale co w takim razie będziecie robić?
17
Dowcip #16400. - Panie kierowniku ... w kategorii: „Śmieszne kawały o pracy”.
Pracownik agencji reklamowej wychodzi z pracy do domu, o szesnastej. Koledzy dziwnie na niego patrzą ale nic nie mówią. Na drugi dzień znowu wychodzi do domu po ośmiu godzinach. Koledzy patrzą z niesmakiem ale milczą. Trzeciego dnia wybija szesnasta, koleś pakuje manele i zabiera się, do wyjścia. Koledzy nie wytrzymują.
- A Ty co? My tu zapierdzielamy jak osły po szesnaście godzin, a Ty sobie do domu idziesz?
- Ale, ale ja mam urlop.
- A Ty co? My tu zapierdzielamy jak osły po szesnaście godzin, a Ty sobie do domu idziesz?
- Ale, ale ja mam urlop.
14
Dowcip #16785. Pracownik agencji reklamowej wychodzi z pracy do domu, o szesnastej. w kategorii: „Śmieszny humor o pracy”.
Pani w szkole pyta dzieci gdzie pracują ich ojcowie. Marek odpowiada, że tata jest lekarzem. Tata Henia jest strażakiem, a Mariusza kolejarzem. Dzieci wyrywają się do odpowiedzi, tylko Jasio milczy. Pani nalega:
- Jasiu, no powiedz gdzie pracuje tata! Nie ma się czego wstydzić.
Jaś w końcu, czerwony na twarzy, mówi:
- Mój tata, proszę pani, tańczy nago przy rurze w klubie dla pedałów.
Pani jest oczywiście w szoku, ale chwali Jasia za szczerość i odwagę, pozwala wrócić do ławki. Jaś siada i mówi do kolegi:
- No, a co miałem zrobić? Przyznać się, że jest posłem Samoobrony?!
- Jasiu, no powiedz gdzie pracuje tata! Nie ma się czego wstydzić.
Jaś w końcu, czerwony na twarzy, mówi:
- Mój tata, proszę pani, tańczy nago przy rurze w klubie dla pedałów.
Pani jest oczywiście w szoku, ale chwali Jasia za szczerość i odwagę, pozwala wrócić do ławki. Jaś siada i mówi do kolegi:
- No, a co miałem zrobić? Przyznać się, że jest posłem Samoobrony?!
26
Dowcip #12677. Pani w szkole pyta dzieci gdzie pracują ich ojcowie. w kategorii: „Śmieszne dowcipy o pracy”.
Bóg po dość długim czasie postanowił przejść się po Ziemi. Wziął ze sobą aniołka i idą. Patrzy, a tam koleś orze pole i się strasznie męczy.
- Czemu ten człowiek się tak strasznie męczy?
- Czyż nie powiedziałeś: ”I w pocie czoła pracować będziesz”?
- No tak... Ale ja żartowałem.
Idą dalej, dochodzą do szpitala, gdzie rodzi kobieta.
- Czemu ta kobieta tak krzyczy?
- Czyż nie powiedziałeś:”I w bólu swe potomstwo na świat będziesz wydawać”?
- No tak... Ale ja żartowałem.
Idą jakiś czas i dochodzą niedaleko kościoła. Przed kościołem stoją mercedesy. W środku księża z klerykami śmigają kasą w powietrze, piją na umór i generalnie bawią się świetnie.
- O! Tu mi się podoba! Co to za jedni?
- To... generalnie... ekhm... to są ci co wiedzą, że żartowałeś.
- Czemu ten człowiek się tak strasznie męczy?
- Czyż nie powiedziałeś: ”I w pocie czoła pracować będziesz”?
- No tak... Ale ja żartowałem.
Idą dalej, dochodzą do szpitala, gdzie rodzi kobieta.
- Czemu ta kobieta tak krzyczy?
- Czyż nie powiedziałeś:”I w bólu swe potomstwo na świat będziesz wydawać”?
- No tak... Ale ja żartowałem.
Idą jakiś czas i dochodzą niedaleko kościoła. Przed kościołem stoją mercedesy. W środku księża z klerykami śmigają kasą w powietrze, piją na umór i generalnie bawią się świetnie.
- O! Tu mi się podoba! Co to za jedni?
- To... generalnie... ekhm... to są ci co wiedzą, że żartowałeś.
611
Dowcip #12829. Bóg po dość długim czasie postanowił przejść się po Ziemi. w kategorii: „Śmieszne dowcipy o pracy”.
Bezrobotny mechanik przyszedł do zoo i poprosił o posadę. Dyrektor ogrodu bardzo się ucieszył.
- Z nieba nam pan spadł. Właśnie wczoraj zdechł goryl. A czym jest zoo bez goryla? Niczym! Możemy panu dać jego skórę i będzie pan odgrywał wielką małpę.
- No, nie wiem - powiedział bezrobotny - Ale to dziwna praca.
- Jak pan chce, ale płacimy zupełnie dobrze. Zje pan banana, potrząśnie kratą i na tym koniec pańskich wysiłków - zachęcał dyrektor.
Bezrobotny postanowił się zgodzić. Założył skórę goryla i wszedł do klatki.
Jadł banany, bił się w piersi, porykiwał. W końcu tak się rozoochocił, że zaczął podskakiwać. Nagle podłoga się pod nim załamała i pechowiec wylądował w klatce z lwami. Natychmiast przeszła mu ochota do żartów. Dopadł krat i zaczął krzyczeć.
- Ludzie, ratujcie! Pożrą mnie lwy! Jestem człowiekiem, a nie gorylem! Pomocy!
Na to do przerażonego mężczyzny podchodzi największy lew i mówi półgłosem:
- Zamknij się głupku, bo wszyscy przez ciebie stracimy robotę.
- Z nieba nam pan spadł. Właśnie wczoraj zdechł goryl. A czym jest zoo bez goryla? Niczym! Możemy panu dać jego skórę i będzie pan odgrywał wielką małpę.
- No, nie wiem - powiedział bezrobotny - Ale to dziwna praca.
- Jak pan chce, ale płacimy zupełnie dobrze. Zje pan banana, potrząśnie kratą i na tym koniec pańskich wysiłków - zachęcał dyrektor.
Bezrobotny postanowił się zgodzić. Założył skórę goryla i wszedł do klatki.
Jadł banany, bił się w piersi, porykiwał. W końcu tak się rozoochocił, że zaczął podskakiwać. Nagle podłoga się pod nim załamała i pechowiec wylądował w klatce z lwami. Natychmiast przeszła mu ochota do żartów. Dopadł krat i zaczął krzyczeć.
- Ludzie, ratujcie! Pożrą mnie lwy! Jestem człowiekiem, a nie gorylem! Pomocy!
Na to do przerażonego mężczyzny podchodzi największy lew i mówi półgłosem:
- Zamknij się głupku, bo wszyscy przez ciebie stracimy robotę.
29
Dowcip #13188. Bezrobotny mechanik przyszedł do zoo i poprosił o posadę. w kategorii: „Kawały o pracy”.
Pewien turysta czekał pewnego razu na przystanku gdzieś na prowincji. W pewnym momencie zauważył w oddali dwie sylwetki. Kiedy podszedł bliżej i przyjrzał się, zobaczył dwóch mężczyzn z łopatami. Jeden wykopywał dół odsypując ziemię na bok, a drugi po chwili zakopywał dół tą sama ziemią.
Zdziwiony turysta podszedł bliżej i pyta:
- Panowie! Co to za dziwną pracę wykonujecie? Jeden wykopuje dół, drugi go zakopuje?
- No wie Pa, normalnie to nas jest trzech. Tylko ten co normalnie sadzi drzewka w ziemię to jest dziś chory.
Zdziwiony turysta podszedł bliżej i pyta:
- Panowie! Co to za dziwną pracę wykonujecie? Jeden wykopuje dół, drugi go zakopuje?
- No wie Pa, normalnie to nas jest trzech. Tylko ten co normalnie sadzi drzewka w ziemię to jest dziś chory.
26
Dowcip #14945. Pewien turysta czekał pewnego razu na przystanku gdzieś na prowincji. w kategorii: „Humor o pracy”.
Dwaj Polacy pracują w Holandii na budowie - jeden legalnie, drugi nie. Któregoś dnia przychodzą inspektorzy i pytają legalnego:
- Masz pozwolenie na pracę?
- Oczywiście, proszę, tu są dokumenty.
- A tamten drugi?
- Też, jak najbardziej. Tylko on nie rozumie po holendersku.
- To go zawołaj!
- Józeeeek, zwieeeewaaaj!
- Masz pozwolenie na pracę?
- Oczywiście, proszę, tu są dokumenty.
- A tamten drugi?
- Też, jak najbardziej. Tylko on nie rozumie po holendersku.
- To go zawołaj!
- Józeeeek, zwieeeewaaaj!
03