Dowcipy o pracy
Świeżo upieczony profesor matematyki udał się do urzędu zatrudnienia, by znaleźć sobie robotę.
- Jakie ma pan wykształcenie?
- Jestem profesorem matematyki.
- Umysłowy ... Jeszcze profesor ... No przykro mi, nie ma roboty dla profesorów ... Polska się buduje, rąk do pracy trzeba, a dla profesorów ... No cóż, pracy nie ma ...
I tak co miesiąc. W końcu profesor puknął się w czoło, poszedł do innego urzędu:
- Jakie ma pan wykształcenie?
- Niepełne podstawowe.
- Ooo ... To wie pan, będzie dla pana robota, tylko ... Niepełne podstawowe, to tak nieładnie wygląda. Na kurs pana poślemy.
I tak się stało. Profesor wchodzi niepewnie do sali, w ławkach siedzą sami ”dojrzalsi” ludzie. Siada niepewnie w ławce. Po chwili wszedł belfer, zaczął coś tam tłumaczyć ... Obaczył nowego i do tablicy.
- Proszę mi napisać wzór na pole koła.
- Eeee ...
- Pole koła ... Pole koła ... No ale nic, jestem profesorem, wyprowadzę sobie ... - myśli profesor, bierze kredę i liczy ...
Jedna tablica wyliczeń, druga, trzecia, czwarta, piąta ... minus PI r kwadrat.
- No cholera, skąd ten minus, gdzieś jest źle ...
W tym momencie cała sala szepce:
- Zamień granicę całkowania ...
- Jakie ma pan wykształcenie?
- Jestem profesorem matematyki.
- Umysłowy ... Jeszcze profesor ... No przykro mi, nie ma roboty dla profesorów ... Polska się buduje, rąk do pracy trzeba, a dla profesorów ... No cóż, pracy nie ma ...
I tak co miesiąc. W końcu profesor puknął się w czoło, poszedł do innego urzędu:
- Jakie ma pan wykształcenie?
- Niepełne podstawowe.
- Ooo ... To wie pan, będzie dla pana robota, tylko ... Niepełne podstawowe, to tak nieładnie wygląda. Na kurs pana poślemy.
I tak się stało. Profesor wchodzi niepewnie do sali, w ławkach siedzą sami ”dojrzalsi” ludzie. Siada niepewnie w ławce. Po chwili wszedł belfer, zaczął coś tam tłumaczyć ... Obaczył nowego i do tablicy.
- Proszę mi napisać wzór na pole koła.
- Eeee ...
- Pole koła ... Pole koła ... No ale nic, jestem profesorem, wyprowadzę sobie ... - myśli profesor, bierze kredę i liczy ...
Jedna tablica wyliczeń, druga, trzecia, czwarta, piąta ... minus PI r kwadrat.
- No cholera, skąd ten minus, gdzieś jest źle ...
W tym momencie cała sala szepce:
- Zamień granicę całkowania ...
412
Dowcip #14857. Świeżo upieczony profesor matematyki udał się do urzędu zatrudnienia w kategorii: „Żarty o pracy”.
Holenderska farma, przed wejściem Polski do Unii, Inspekcja Legalności Pracy kontroluje pracujących Polaków.
- Umie pan po holendersku?
- Tak, trochę.
- Ma pan pozwolenie na prace?
- Oczywiście, że mam!
- A pana kolega tam w pomidorach też ma?
- Oczywiście, że ma!
- To niech pan go zawoła.
- Józek, uciekaj.
- Umie pan po holendersku?
- Tak, trochę.
- Ma pan pozwolenie na prace?
- Oczywiście, że mam!
- A pana kolega tam w pomidorach też ma?
- Oczywiście, że ma!
- To niech pan go zawoła.
- Józek, uciekaj.
25
Dowcip #7363. Holenderska farma, przed wejściem Polski do Unii w kategorii: „Humor o pracy”.
Wjeżdża rolnik kombajnem na pole i jedzie, uśmiech od ucha do ucha, ”kombajnuje” pole aż miło. Nagle zwalnia ... Zatrzymuje się całkiem ... Rozgląda się dookoła ... Wali dłonią w czoło i mówi:
- Cholera, zapomniałem obsiać!
- Cholera, zapomniałem obsiać!
35
Dowcip #10048. Wjeżdża rolnik kombajnem na pole i jedzie, uśmiech od ucha do ucha w kategorii: „Śmieszne dowcipy o pracy”.
Kierownik sklepu wzywa do siebie sprzedawczynię, blondynkę, która spóźniła się dwie godziny do pracy.
- Proszę się nie gniewać - tłumaczy się blondynka - ale jestem w ciąży!
- Naprawdę? Od kiedy?
- No ... Będą już jakieś dwie godziny.
- Proszę się nie gniewać - tłumaczy się blondynka - ale jestem w ciąży!
- Naprawdę? Od kiedy?
- No ... Będą już jakieś dwie godziny.
27
Dowcip #3528. Kierownik sklepu wzywa do siebie sprzedawczynię, blondynkę w kategorii: „Śmieszne żarty o pracy”.
Nowy pracownik w zakładzie pogrzebowym dostał swoje pierwsze zadanie: szef kazał mu napisać na blaszanej tabliczce: ”Świętej pamięci Masztalski żył sześćdziesiąt lat. Pokój jego duszy”.
Po godzinie szef pyta:
- Jak ci idzie?
- Powolutku. Nie tak łatwo wkręcić blaszaną tabliczkę w maszynę do pisania.
Po godzinie szef pyta:
- Jak ci idzie?
- Powolutku. Nie tak łatwo wkręcić blaszaną tabliczkę w maszynę do pisania.
13
Dowcip #6331. Nowy pracownik w zakładzie pogrzebowym dostał swoje pierwsze zadanie w kategorii: „Żarty o pracy”.
Do Auschwitz przyjeżdża pociąg z cyganami. Żołnierz otwiera wagon, z tłumu cyganów jeden wybiega i krzyczy:
- Gdzie ja jestem, co wy chcecie z nami zrobić?
Żołnierz mu odpowiada:
- Witamy w Auschwitz, tutaj was zamordujemy.
- Uff, a ja myślałem że do roboty.
- Gdzie ja jestem, co wy chcecie z nami zrobić?
Żołnierz mu odpowiada:
- Witamy w Auschwitz, tutaj was zamordujemy.
- Uff, a ja myślałem że do roboty.
1879
Dowcip #30663. Do Auschwitz przyjeżdża pociąg z cyganami. w kategorii: „Śmieszny humor o pracy”.
Był sobie człowiek imieniem... nieważne. Miał on biuro turystyczne, które kochał nad życie. Jednak lata płynęły, a obroty spadały. Aż tu nagle - eureka! Przyszedł pomysł na hit totalny: Sezon narciarski w Alpach! Pozostało tylko nakręcić reklamę. Facet wynajął więc za ciężkie pieniądze znaną agencję i czekał na efekty. Po tygodniu dostał taśmę z gotowym spotem: Szeroki plan z ogromną górą piasku. Z wierzchołka zbiega biały gość w garniturze i w goglach. Przyspiesza, pędzi, wreszcie skacze i... przypieprza głową w ceglany mur u podnóża góry. Odjazd kamery - wokół dziesiątki Murzynów śmiejących się do granic możliwości. Koniec filmu. Facet nie zastanawiał się długo - łap za telefon i dzwoni do twórcy ”dzieła”:
- Co to, kurcze ma być?!
- Jak to co? Narty w Afryce!
- A gdzie tu są narty?!
- Tu jest taka metafora.
- Jaka znowu metafora!?!
- No... ”białe szaleństwo”.
- Co to, kurcze ma być?!
- Jak to co? Narty w Afryce!
- A gdzie tu są narty?!
- Tu jest taka metafora.
- Jaka znowu metafora!?!
- No... ”białe szaleństwo”.
75
Dowcip #30689. Był sobie człowiek imieniem... nieważne. w kategorii: „Kawały o pracy”.
Przychodzi facet do lekarza i chce dostać zwolnienie z pracy. Lekarz mu na to, że nie może mu dać zwolnienia, bo nie ma ku temu żadnego powodu. Pacjent jest zdrowy i koniec. No wiec facet wyszedł z gabinetu i jak się w poczekalni zatoczył, tak runął na podłogę i umarł na miejscu. Lekarz wychodzi, patrzy co się stało i mówi do pacjentów:
- No widzicie?! Miałem rację... Tak mu się pracować nie chciało, ze wolał umrzeć niż iść do roboty!
- No widzicie?! Miałem rację... Tak mu się pracować nie chciało, ze wolał umrzeć niż iść do roboty!
53
Dowcip #29203. Przychodzi facet do lekarza i chce dostać zwolnienie z pracy. w kategorii: „Dowcipy o pracy”.
Na dworcu w Katowicach zatrzymuje się pociąg z Moskwy. W drzwiach jednego z wagonów ukazuje się elegancki mężczyzna i krzyczy:
- Bagażowy!
Przybiegł Masztalski, który jako bagażowy dorabiał właśnie po pracy.
- Nie jeden! - krzyknął mężczyzna. - Wszystkich zawołaj!
Masztalski pobiegł szybko do kolegów i relacjonuje:
- Chłopy! Przyjechoł jakiś człowiek z Moskwy i widać, że ma dużo kofrów, bo chce, coby my wszyscy przyszli.
Pobiegli wszyscy! Ustawili się w rządku przed podróżnym, a on uśmiechnął się do nich i przemówił:
- Ja toże bagażowyj! Ja was pozdrawiam w imieniu wszystkich moskiewskich bagażowych!
- Bagażowy!
Przybiegł Masztalski, który jako bagażowy dorabiał właśnie po pracy.
- Nie jeden! - krzyknął mężczyzna. - Wszystkich zawołaj!
Masztalski pobiegł szybko do kolegów i relacjonuje:
- Chłopy! Przyjechoł jakiś człowiek z Moskwy i widać, że ma dużo kofrów, bo chce, coby my wszyscy przyszli.
Pobiegli wszyscy! Ustawili się w rządku przed podróżnym, a on uśmiechnął się do nich i przemówił:
- Ja toże bagażowyj! Ja was pozdrawiam w imieniu wszystkich moskiewskich bagażowych!
1642
Dowcip #29451. Na dworcu w Katowicach zatrzymuje się pociąg z Moskwy. w kategorii: „Śmieszny humor o pracy”.
Dwóch polaków pojechało do pracy do Holandii. Szef każe im pomalować płot i daje im dwie puszki farby. Oni na to:
- Panie dwie puszki to za mało, braknie ...
- Starczy wam. - odpowiada szef
Faceci malują, malują i jeden mówi do drugiego, że trzeba byłoby coś wypić. Sprzedali puszkę, kupili dwa wina, wypili i brakło im farby. Zobaczyli konia przy stodole, posmarowali mu farbą pysk i wołają gospodarza:
- Panie farby brakło ...
- Jak mogło zabraknąć?
- No przyszedł koń i zjadł jedną puszkę
Wkurzony facet leci po pistolet i zabił konia.
- Panie, coś pan zrobił? Z powodu jednej puszki farby konia zabijać?
- Ostatnio mi Polacy dach kładli i on połowę drzewa na dach zeżarł!
- Panie dwie puszki to za mało, braknie ...
- Starczy wam. - odpowiada szef
Faceci malują, malują i jeden mówi do drugiego, że trzeba byłoby coś wypić. Sprzedali puszkę, kupili dwa wina, wypili i brakło im farby. Zobaczyli konia przy stodole, posmarowali mu farbą pysk i wołają gospodarza:
- Panie farby brakło ...
- Jak mogło zabraknąć?
- No przyszedł koń i zjadł jedną puszkę
Wkurzony facet leci po pistolet i zabił konia.
- Panie, coś pan zrobił? Z powodu jednej puszki farby konia zabijać?
- Ostatnio mi Polacy dach kładli i on połowę drzewa na dach zeżarł!
06