Dowcipy o duchownych
Pewien mężczyzna nieco nagrzeszył. Chciałby pójść do spowiedzi, ale się trochę obawia. Koledzy w pracy namawiają:
- Idź do takiego, a takiego kościoła, w takim to, a takim konfesjonale spowiada ksiądz, który jest trochę głuchy. Nie wszystko usłyszy.
Skorzystał z rady kolegów. Idzie i rozpoczyna spowiedź. Nagle słyszy:
- Nie mamrocz, tylko się porządnie spowiadaj. Głuchy na urlop wyjechał.
- Idź do takiego, a takiego kościoła, w takim to, a takim konfesjonale spowiada ksiądz, który jest trochę głuchy. Nie wszystko usłyszy.
Skorzystał z rady kolegów. Idzie i rozpoczyna spowiedź. Nagle słyszy:
- Nie mamrocz, tylko się porządnie spowiadaj. Głuchy na urlop wyjechał.
625
Dowcip #23018. Pewien mężczyzna nieco nagrzeszył. w kategorii: „Dowcipy o duchownych”.
Spotkali się ksiądz katolicki, pop prawosławny i rabin żydowski. I zaczęli dyskutować kto z nich jest lepszym głosicielem wiary. Postanowili, że ten z nich okaże się najlepszym kaznodzieją, kto zdoła do swojej wiary przekonać nawet niedźwiedzia. Po tygodniu spotkali się ponownie. I przy mszalnym winku rozpoczęli swoje opowieści. Rozpoczął ksiądz katolicki:
- Poszedłem do lasu i znalazłem w gawrze niedźwiedzia. Nie uląkłem się i zacząłem głosić słowo Boże. Niedźwiedź zaryczał i rzucił się na mnie. Ale wtedy wyciągnąłem kropidło i pokropiłem go święconą wodą. I żarliwie zacząłem modlić się za jego duszę. I stał się cud! I zrobił się łagodny jak baranek. Teraz nauczam go katechizmu ...
- Ze mną było podobnie. - rozpoczął swoją opowieść pop prawosławny. - Ale my nie święcimy wodą święconą. Dlatego jak niedźwiedź rzucił się na mnie musiałem uciekać do rzeki. Przepłynąłem na drugi brzeg, a niedźwiedź za mną. A kiedy wyszedłem na brzeg, stanąłem i zakreśliłem znak krzyża nad wychodzącym z wody niedźwiedziem. I stał się cud! Niedźwiedź całą duszą przyjął naszą wiarę. teraz pomaga mi w obowiązkach cerkiewnych..
- A Tobie jak poszło? - pytają po chwili rabina.
Rabin popatrzył na swój postrzępiony i podarty chałat, potargał brodę i pejsy i powiedział:
- Ta. Niepotrzebnie zacząłem od obrzezania.
- Poszedłem do lasu i znalazłem w gawrze niedźwiedzia. Nie uląkłem się i zacząłem głosić słowo Boże. Niedźwiedź zaryczał i rzucił się na mnie. Ale wtedy wyciągnąłem kropidło i pokropiłem go święconą wodą. I żarliwie zacząłem modlić się za jego duszę. I stał się cud! I zrobił się łagodny jak baranek. Teraz nauczam go katechizmu ...
- Ze mną było podobnie. - rozpoczął swoją opowieść pop prawosławny. - Ale my nie święcimy wodą święconą. Dlatego jak niedźwiedź rzucił się na mnie musiałem uciekać do rzeki. Przepłynąłem na drugi brzeg, a niedźwiedź za mną. A kiedy wyszedłem na brzeg, stanąłem i zakreśliłem znak krzyża nad wychodzącym z wody niedźwiedziem. I stał się cud! Niedźwiedź całą duszą przyjął naszą wiarę. teraz pomaga mi w obowiązkach cerkiewnych..
- A Tobie jak poszło? - pytają po chwili rabina.
Rabin popatrzył na swój postrzępiony i podarty chałat, potargał brodę i pejsy i powiedział:
- Ta. Niepotrzebnie zacząłem od obrzezania.
424
Dowcip #30648. Spotkali się ksiądz katolicki, pop prawosławny i rabin żydowski. w kategorii: „Śmieszne żarty o duchownych”.
Młody chłopak dostał wreszcie ukochane prawo jazdy. Poprosił więc swojego ojca, pastora, o pożyczenie samochodu. Ten powiedział mu:
- Słuchaj, zawrzyjmy układ. Poprawisz trochę oceny w szkole, będziesz częściej czytał Biblię i zetniesz włosy to o tym pogadamy.
Po jakimś miesiącu chłopak przyszedł do ojca z tą samą sprawą i tym razem usłyszał:
- Synku jestem z ciebie naprawdę dumny. Poprawiłeś stopnie, dokładnie studiowałeś pismo, tylko wiesz, zetnij jeszcze te włosy.
- Ale tato - odpowiedział syn. - Czytam tę Biblię i wiesz, każda większa postać jak Samson, Mojżesz, Noe, ba, nawet Jezus, miała długie włosy...”
- No widzisz synku... i zapierniczali na piechotę!
- Słuchaj, zawrzyjmy układ. Poprawisz trochę oceny w szkole, będziesz częściej czytał Biblię i zetniesz włosy to o tym pogadamy.
Po jakimś miesiącu chłopak przyszedł do ojca z tą samą sprawą i tym razem usłyszał:
- Synku jestem z ciebie naprawdę dumny. Poprawiłeś stopnie, dokładnie studiowałeś pismo, tylko wiesz, zetnij jeszcze te włosy.
- Ale tato - odpowiedział syn. - Czytam tę Biblię i wiesz, każda większa postać jak Samson, Mojżesz, Noe, ba, nawet Jezus, miała długie włosy...”
- No widzisz synku... i zapierniczali na piechotę!
624
Dowcip #18518. Młody chłopak dostał wreszcie ukochane prawo jazdy. w kategorii: „Humor o duchownych”.
Słuchaj, są na świecie czarne koty, prawda?
- No jasne, że są, czemu ma ich nie być?
- A są takie koty, czarne oczywiście, wielkości ok. metra?
- Pewnie są, jakieś wypasione albo coś takiego.
- A takie półtora metra, czarne?
- No nie wiem, może gdzieś jakieś pojedyncze egzemplarze. Ale to chyba niemożliwe.
- A czarne koty dwumetrowe?
- Nie. Takich to nie ma na pewno.
- No to pięknie. Przejechałem księdza!
- No jasne, że są, czemu ma ich nie być?
- A są takie koty, czarne oczywiście, wielkości ok. metra?
- Pewnie są, jakieś wypasione albo coś takiego.
- A takie półtora metra, czarne?
- No nie wiem, może gdzieś jakieś pojedyncze egzemplarze. Ale to chyba niemożliwe.
- A czarne koty dwumetrowe?
- Nie. Takich to nie ma na pewno.
- No to pięknie. Przejechałem księdza!
1220
Dowcip #12899. Słuchaj, są na świecie czarne koty, prawda? w kategorii: „Żarty o duchownych”.
Niedziela Przemienienia Pańskiego, msza dla dzieci. Ksiądz mówi kazanie, oczywiście zadając pytania dzieciom. W pewnym momencie roztacza wizję pojawiającego się anioła i reakcji apostołów na to zdarzenie, po czym zadaje pytanie dzieciom, co by zrobiły gdyby zobaczyły chociaż takiego małego aniołka. Podstawia mikrofon małemu chłopcu, który z trwogą w głosie odpowiada:
- Ja? Ja to bym się chyba zesrał ...
- Ja? Ja to bym się chyba zesrał ...
719
Dowcip #30469. Niedziela Przemienienia Pańskiego, msza dla dzieci. w kategorii: „Humor o duchownych”.
Na kolędzie u Jasia ksiądz zauważył, że nie ma na stole wody święconej, więc mówi do mamy Jasia:
- Poproszę wodę. - pokazuje na stół kapłan.
- A może soku pomarańczowego? - odpowiada kobieta.
- Poproszę wodę. - pokazuje na stół kapłan.
- A może soku pomarańczowego? - odpowiada kobieta.
210
Dowcip #25848. Na kolędzie u Jasia ksiądz zauważył w kategorii: „Kawały o duchownych”.
Pani na religii kazała narysować klasie Matkę Boską. Po czterdziestu minutach zbiera rysunki i ocenia.
- Bardzo ładnie Marysiu, śliczna suknia, masz szóstkę.
Podchodzi do kolejnego ucznia:
- O, Krzysio narysował z małym Jezuskiem, świetnie, też masz szóstkę.
W końcu dochodzi do pracy Jasia i widzi cycatą blondynę w miniówce i na szpilkach. Przestraszona krzyczy:
- Jasiu, bój się Boga! Kto Ci powiedział, że tak Maryja wygląda?!
- Ksiądz.
- Jak to ksiądz? Nie kłam!
- No ksiądz. Widziałem jak wychodziła nad ranem z plebani, a ksiądz powiedział: ”Matko Boska, żeby Cię tylko nikt nie zobaczył”
- Bardzo ładnie Marysiu, śliczna suknia, masz szóstkę.
Podchodzi do kolejnego ucznia:
- O, Krzysio narysował z małym Jezuskiem, świetnie, też masz szóstkę.
W końcu dochodzi do pracy Jasia i widzi cycatą blondynę w miniówce i na szpilkach. Przestraszona krzyczy:
- Jasiu, bój się Boga! Kto Ci powiedział, że tak Maryja wygląda?!
- Ksiądz.
- Jak to ksiądz? Nie kłam!
- No ksiądz. Widziałem jak wychodziła nad ranem z plebani, a ksiądz powiedział: ”Matko Boska, żeby Cię tylko nikt nie zobaczył”
421
Dowcip #31486. Pani na religii kazała narysować klasie Matkę Boską. w kategorii: „Dowcipy o duchownych”.
Przychodzi kobieta do lekarza i mówi:
- Panie doktorze, ja mam taki problem bo się strasznie długo nie podmywałam i mi się zrobił taki syf straszny, no gnój po prostu, to jest obrzydliwe, obleśne, cuchnie ...
- Proszę pani, ja jestem lekarzem, już nie jedno w życiu widziałem, proszę pokazać, na wszystko się znajdą odpowiednie lekarstwa.
Babka pokazuje, ale lekarz zakrywa usta dłonią i przez zęby cedzi:
- Proszę stąd wyjść! Proszę wyjść, bo się zrzygam!
Babka załamana, nie wiedziała co ma zrobić i ktoś jej poradził, żeby poszła do zielarza. No i mówi:
- Dzień dobry, wie pan, bo ja mam taki problem, że się strasznie długo nie podmywałam i mi się zrobił taki syf straszny, gnój przeokropny, paskudztwo zupełne. To cuchnie, jest obrzydliwe, szambo, fetor jakiś ...
- Proszę pani, ja jestem dorosłym człowiekiem, niejedno w życiu widziałem, pani pokaże i na pewno się znajdą jakieś ziółka i będzie po sprawie.
Kobita pokazuje, a facet zasłania usta dłonią i przez zęby cedzi:
- Proszę stąd wyjść! Proszę wyjść, bo się zrzygam!
Kobieta załamała się kompletnie i nie wiedząc już co począć poszła do księdza. I mówi:
- Proszę księdza, bo ja mam taki nietypowy problem. Strasznie długo się nie podmywałam i mi się zrobił taki gnój straszny, taki syf przeokropny, to cuchnie, jedzie niewyobrażalnie, nic się nie da z tym zrobić ...
- Córko, na wszystko zaradzić może woda święcona. Idź sobie na zakrystię, tam jest misa z wodą święconą, podmyj się i będzie po sprawie. Woda święcona może zdziałać cuda!
No więc kobita poszła na zakrystię, przykucnęła nad misą z wodą święconą i zaczyna się podmywać. I nagle coś przeleciało jej przez ramię i wpadło do wody. Wyciąga i okazuje się, że to gwóźdź. Odwraca się, a tam Jezus wisząc na krzyżu zasłania sobie usta dłonią ...
- Panie doktorze, ja mam taki problem bo się strasznie długo nie podmywałam i mi się zrobił taki syf straszny, no gnój po prostu, to jest obrzydliwe, obleśne, cuchnie ...
- Proszę pani, ja jestem lekarzem, już nie jedno w życiu widziałem, proszę pokazać, na wszystko się znajdą odpowiednie lekarstwa.
Babka pokazuje, ale lekarz zakrywa usta dłonią i przez zęby cedzi:
- Proszę stąd wyjść! Proszę wyjść, bo się zrzygam!
Babka załamana, nie wiedziała co ma zrobić i ktoś jej poradził, żeby poszła do zielarza. No i mówi:
- Dzień dobry, wie pan, bo ja mam taki problem, że się strasznie długo nie podmywałam i mi się zrobił taki syf straszny, gnój przeokropny, paskudztwo zupełne. To cuchnie, jest obrzydliwe, szambo, fetor jakiś ...
- Proszę pani, ja jestem dorosłym człowiekiem, niejedno w życiu widziałem, pani pokaże i na pewno się znajdą jakieś ziółka i będzie po sprawie.
Kobita pokazuje, a facet zasłania usta dłonią i przez zęby cedzi:
- Proszę stąd wyjść! Proszę wyjść, bo się zrzygam!
Kobieta załamała się kompletnie i nie wiedząc już co począć poszła do księdza. I mówi:
- Proszę księdza, bo ja mam taki nietypowy problem. Strasznie długo się nie podmywałam i mi się zrobił taki gnój straszny, taki syf przeokropny, to cuchnie, jedzie niewyobrażalnie, nic się nie da z tym zrobić ...
- Córko, na wszystko zaradzić może woda święcona. Idź sobie na zakrystię, tam jest misa z wodą święconą, podmyj się i będzie po sprawie. Woda święcona może zdziałać cuda!
No więc kobita poszła na zakrystię, przykucnęła nad misą z wodą święconą i zaczyna się podmywać. I nagle coś przeleciało jej przez ramię i wpadło do wody. Wyciąga i okazuje się, że to gwóźdź. Odwraca się, a tam Jezus wisząc na krzyżu zasłania sobie usta dłonią ...
2615
Dowcip #24739. Przychodzi kobieta do lekarza i mówi w kategorii: „Żarty o duchownych”.
Jak się nazywa żona popa?
- Poparzona.
- Poparzona.
47
Dowcip #22891. Jak się nazywa żona popa? w kategorii: „Żarty o duchownych”.
Dwaj księża umówili się, że po urlopie wyspowiadają się wzajemnie i dadzą rozgrzeszenie. Wrócili i jeden wchodzi do konfesjonału, a drugi zaczyna spowiedź.
- Byłem miesiąc na Mazurach. Co dzień balanga, co noc inna laska, chłopcy też się trafiali. Przepiłem całą tacę sprzed wyjazdu. Żeby mieć na powrót okradłem jednego gościa. Bardzo żałuję.
- Rozgrzeszam Cię. - mówi pierwszy - a za pokutę odmówisz trzy pacierze.
Następnie zamienili się miejscami.
- Byłem miesiąc w Sopocie , poznałem fajną dziewczynę, chodziliśmy do kina, wieczorami na spacery po plaży, dużo rozmawialiśmy. Ostatniego dnia zaprosiła mnie do siebie, poszliśmy do łóżka. Było fajnie, ale teraz żałuję, bo zgrzeszyłem.
- Rozgrzeszam Cię - mówi drugi- a za pokutę będziesz tydzień leżał krzyżem, co sześć godzin biczowanie i ścisły post przez miesiąc.
- Ale mi dowaliłeś. - mówi pierwszy po wyjściu z kościoła - A ja dałem Ci taką lekką pokutę.
- Taki już jestem. Jak pie*dolę to pie*dolę, jak spowiadam to spowiadam.
- Byłem miesiąc na Mazurach. Co dzień balanga, co noc inna laska, chłopcy też się trafiali. Przepiłem całą tacę sprzed wyjazdu. Żeby mieć na powrót okradłem jednego gościa. Bardzo żałuję.
- Rozgrzeszam Cię. - mówi pierwszy - a za pokutę odmówisz trzy pacierze.
Następnie zamienili się miejscami.
- Byłem miesiąc w Sopocie , poznałem fajną dziewczynę, chodziliśmy do kina, wieczorami na spacery po plaży, dużo rozmawialiśmy. Ostatniego dnia zaprosiła mnie do siebie, poszliśmy do łóżka. Było fajnie, ale teraz żałuję, bo zgrzeszyłem.
- Rozgrzeszam Cię - mówi drugi- a za pokutę będziesz tydzień leżał krzyżem, co sześć godzin biczowanie i ścisły post przez miesiąc.
- Ale mi dowaliłeś. - mówi pierwszy po wyjściu z kościoła - A ja dałem Ci taką lekką pokutę.
- Taki już jestem. Jak pie*dolę to pie*dolę, jak spowiadam to spowiadam.
813