Dowcipy o duchownych
Pewien człowiek idzie z łazienki z mydłem w ręku przez ulicę. Nagle staje, patrzy, idą dwie zakonnice z księdzem i postanowił udawać posąg. Mijając go zakonnice powiedziały:
- Co to za posąg?
A ksiądz odpowiedział:
- To taki posąg, że jak złapie się go za jaja, to daje mydło.
Więc zakonnice zaczęły ciągnąć.
- Patrzcie, puścił mydło.
Zakonnica spytała się księdza, czy może jeszcze raz i tak mocno pociągneła, że poleciała sperma.
Ksiądz na to:
- Ooo. Daje też w płynie.
- Co to za posąg?
A ksiądz odpowiedział:
- To taki posąg, że jak złapie się go za jaja, to daje mydło.
Więc zakonnice zaczęły ciągnąć.
- Patrzcie, puścił mydło.
Zakonnica spytała się księdza, czy może jeszcze raz i tak mocno pociągneła, że poleciała sperma.
Ksiądz na to:
- Ooo. Daje też w płynie.
2313
Dowcip #16132. Pewien człowiek idzie z łazienki z mydłem w ręku przez ulicę. w kategorii: „Humor o duchownych”.
Czasy przedwojenne. W pewnej średniozamożnej gminie żydowskiej na kresach żydzi zebrali pieniądze i pojechali na targ kupić krowę. Mają niecałe tysiąc złotych i spodobały im się dwie kandydatki: Krowa z Lublina kosztuje dziewięćset pięćdziesiąt, a Krowa z Mińska sześćset. Po długich debatach decydują się kupić krowę z Mińska, a resztę odłożyć na zasiewy. Po kilku tygodniach wszyscy są zadowoleni z krowy z Mińska, daje dużo mleka, nie choruje, radzi by byli ją rozmnożyć i sprzedać jakieś cielaki, cóż gdy krowa jest ta krnąbrna, że nie daje się podejść żadnemu byczkowi, kluczy, wierzga i ucieka, członkowie gminy są zrozpaczeni i decydują się iść ze sprawą do rabina.
- Czcigodny Rebe, cóż nam czynić, mamy dobrą krowę ale cielaków mieć nie będziemy, bo ona do żadnego byka dopuścić nie pozwala.
- Hmm, a powiedzcie jeszcze jak to wygląda.
- Ot prosto Rebe, byczek zachodzi z tyłu, krowa do przodu, byczek z przodu, krowa do tyłu, on z lewej, ona do prawej, on z praw,j ona do lewej i tak, nic z tego nie wychodzi.
- Hmm, - zamyślił się rabin - a czy przypadkiem to nie jest krowa z Mińska?
Tu się wszyscy zadziwili nad mądrością starego rabina
- W rzeczy samej! Z Mińska! Ale ... Jak Czcigodny Rebe na to wpadł?
- Aaa wiecie ... moja żona jest z Mińska ...
- Czcigodny Rebe, cóż nam czynić, mamy dobrą krowę ale cielaków mieć nie będziemy, bo ona do żadnego byka dopuścić nie pozwala.
- Hmm, a powiedzcie jeszcze jak to wygląda.
- Ot prosto Rebe, byczek zachodzi z tyłu, krowa do przodu, byczek z przodu, krowa do tyłu, on z lewej, ona do prawej, on z praw,j ona do lewej i tak, nic z tego nie wychodzi.
- Hmm, - zamyślił się rabin - a czy przypadkiem to nie jest krowa z Mińska?
Tu się wszyscy zadziwili nad mądrością starego rabina
- W rzeczy samej! Z Mińska! Ale ... Jak Czcigodny Rebe na to wpadł?
- Aaa wiecie ... moja żona jest z Mińska ...
06
Dowcip #16193. Czasy przedwojenne. w kategorii: „Żarty o duchownych”.
Mężczyzna drogim autem parkuje w zakazanym miejscu. Wysiada i idzie od razu do sklepu. Podchodzi do lady i mówi:
- Poproszę trzy prezerwatywy.
Nagle z samochodu wysiada niepełnoletnia, ładna dziewczyna i mówi:
- Jeszcze paczkę chipsów, proszę księdza.
- Poproszę trzy prezerwatywy.
Nagle z samochodu wysiada niepełnoletnia, ładna dziewczyna i mówi:
- Jeszcze paczkę chipsów, proszę księdza.
14
Dowcip #16554. Mężczyzna drogim autem parkuje w zakazanym miejscu. w kategorii: „Humor o duchownych”.
Siedzi sobie gość na rybach, w pewnym momencie ma branie. Wyciąga, a tam taka niewielka złota rybka. Przyjrzał się jej i stwierdził, że taką malizną to on sobie głowy nie będzie zawracał i już chce ją wrzucić do wody, gdy nagle rybka się odzywa:
- Czekaj! Ja jestem złota rybka i spełnię Twoje życzenie.
- Wiesz co, ale ja już mam wszystko o czym można tylko marzyć, więc dzięki ale Cię wrzucę do wody.
- Nie, tak nie może być, tradycji musi stać się zadość. Słuchaj postawie Ci taka chatę, ze ludzie w promieniu stu kilometrów będą Ci zazdrościć.
- Kiedy ja już mam taką chatę!
- No to dam Ci brykę jakiej nikt w Polsce nie ma.
- Też już mam taką!
Rybka chwile się zastanawia i pyta:
- A jak z Twoim życiem seksualnym, tzn. jak często to robisz?
- Ze dwa razy w tygodniu.
- To ja Ci załatwię, że będziesz miał dwa razy dziennie!
- Eee tam, księdzu nie wypada ...
- Czekaj! Ja jestem złota rybka i spełnię Twoje życzenie.
- Wiesz co, ale ja już mam wszystko o czym można tylko marzyć, więc dzięki ale Cię wrzucę do wody.
- Nie, tak nie może być, tradycji musi stać się zadość. Słuchaj postawie Ci taka chatę, ze ludzie w promieniu stu kilometrów będą Ci zazdrościć.
- Kiedy ja już mam taką chatę!
- No to dam Ci brykę jakiej nikt w Polsce nie ma.
- Też już mam taką!
Rybka chwile się zastanawia i pyta:
- A jak z Twoim życiem seksualnym, tzn. jak często to robisz?
- Ze dwa razy w tygodniu.
- To ja Ci załatwię, że będziesz miał dwa razy dziennie!
- Eee tam, księdzu nie wypada ...
39
Dowcip #17030. Siedzi sobie gość na rybach, w pewnym momencie ma branie. w kategorii: „Humor o duchownych”.
Ksiądz i zakonnica podróżowali przez pustynię na wielbłądzie. Trzeciego dnia wielbłąd padł martwy, z wyczerpania. Po długiej chwili milczenia ksiądz powiedział:
- Czy mogłabyś zrobić coś dla mnie, skoro i tak nie przeżyjemy więcej niż dzień / dwa...?
- Oczywiście, ojcze.
- Nigdy nie widziałem kobiecego biustu, czy mógłbym zobaczyć twój?
- Dobrze, nic mi się nie stanie jak pokażę.
Siostra zdjęła habit ku uciesze księdza, który oznajmił że ma piękne piersi.
- Czy mógłbym ich dotknąć?
Siostra zgodziła się, ksiądz popieścił je przez chwilę.
- Ojcze, czy mogę się o coś zapytać?
- Tak, siostro?
- Nigdy nie widziałam męskiego penisa. Czy mógłbyś mi pokazać swojego?
- Naturalnie - odparł ksiądz zdejmując ubranie.
- Och, ojcze, czy mogę go dotknąć? - Ojciec zgodził się i po kilku minutach dostał potężnej erekcji.
- Siostro, czy wiesz, że jeśli włożę penisa w odpowiednie miejsce, mogę stworzyć życie?
- Czy to prawda, ojcze?
- Tak, to prawda, siostro.
- Więc wsadź go w dupę wielbłądowi i uciekajmy z tej pustyni!
- Czy mogłabyś zrobić coś dla mnie, skoro i tak nie przeżyjemy więcej niż dzień / dwa...?
- Oczywiście, ojcze.
- Nigdy nie widziałem kobiecego biustu, czy mógłbym zobaczyć twój?
- Dobrze, nic mi się nie stanie jak pokażę.
Siostra zdjęła habit ku uciesze księdza, który oznajmił że ma piękne piersi.
- Czy mógłbym ich dotknąć?
Siostra zgodziła się, ksiądz popieścił je przez chwilę.
- Ojcze, czy mogę się o coś zapytać?
- Tak, siostro?
- Nigdy nie widziałam męskiego penisa. Czy mógłbyś mi pokazać swojego?
- Naturalnie - odparł ksiądz zdejmując ubranie.
- Och, ojcze, czy mogę go dotknąć? - Ojciec zgodził się i po kilku minutach dostał potężnej erekcji.
- Siostro, czy wiesz, że jeśli włożę penisa w odpowiednie miejsce, mogę stworzyć życie?
- Czy to prawda, ojcze?
- Tak, to prawda, siostro.
- Więc wsadź go w dupę wielbłądowi i uciekajmy z tej pustyni!
39
Dowcip #18021. Ksiądz i zakonnica podróżowali przez pustynię na wielbłądzie. w kategorii: „Żarty o duchownych”.
Mały Jaś prowadzi na sznurku krowę, która ma matrymonialne potrzeby. Ponieważ ojciec nie miał czasu, spadło wszystko na Jasia. Na drodze spotykają księdza, który widząc Jasia pyta:
- O! Dzień dobry Jasiu! A dokąd to maszerujesz?
- No wstyd się przyznać proszę księdza - odpowiada Jaś - ale prowadzę krowę do byka.
- Jak to!? - oburzył się ksiądz - A tato nie może!?
- Nie, proszę księdza - odpowiada Jaś - To byk musi.
- O! Dzień dobry Jasiu! A dokąd to maszerujesz?
- No wstyd się przyznać proszę księdza - odpowiada Jaś - ale prowadzę krowę do byka.
- Jak to!? - oburzył się ksiądz - A tato nie może!?
- Nie, proszę księdza - odpowiada Jaś - To byk musi.
05
Dowcip #12635. Mały Jaś prowadzi na sznurku krowę, która ma matrymonialne potrzeby. w kategorii: „Śmieszne dowcipy o duchownych”.
Babcia zasnęła w kościele. Kiedy ksiądz na nauce poruszył temat seksu, ocknęła się i poleciała do domu. Na nauce był jej wnuczek. Po powrocie babcia się go pyta:
- Co ci ksiądz godoł o seksie?
Wnuczek odpowiada:
- Babciu, tyn seks to jest jak tako sracka.
Następnego dnia babcia miała iść na mszę do kościoła, ale ją tak przegoniło, że się spóźniła.
Ksiądz się pyta:
- Babciu, a to co? Nigdy wcześniej się nie spóźniliście, a teraz co?
Babcia tłumaczy:
- Proszę księdza, to wszystko z tego seksu. W doma dwa razy, w drodze ros, a tera zaś mi się chce.
- Co ci ksiądz godoł o seksie?
Wnuczek odpowiada:
- Babciu, tyn seks to jest jak tako sracka.
Następnego dnia babcia miała iść na mszę do kościoła, ale ją tak przegoniło, że się spóźniła.
Ksiądz się pyta:
- Babciu, a to co? Nigdy wcześniej się nie spóźniliście, a teraz co?
Babcia tłumaczy:
- Proszę księdza, to wszystko z tego seksu. W doma dwa razy, w drodze ros, a tera zaś mi się chce.
45
Dowcip #13153. Babcia zasnęła w kościele. w kategorii: „Śmieszne kawały o duchownych”.
Wchodzi kleryk na zakrystię i widzi gosposię pastującą podłogę. Rozejrzał się trwożnie i zbliżył się do niej. Powoli i po cichu podniósł jej spódnicę, wielce rozochocony zaczął podciągać sutannę w górę. Kiedy spódnica opadła ponownie powoli podniósł spódnicę i już miał sutannę w górze kiedy spódnica znów opadła. Nagle usłyszał za plecami głos.
- W zęby?
Przerażony odwraca powoli głowę i widzi stojącego w drzwiach księdza proboszcza!
Szczena mu opadła a proboszcz:
- Sutannę w zęby!
- W zęby?
Przerażony odwraca powoli głowę i widzi stojącego w drzwiach księdza proboszcza!
Szczena mu opadła a proboszcz:
- Sutannę w zęby!
49
Dowcip #13675. Wchodzi kleryk na zakrystię i widzi gosposię pastującą podłogę. w kategorii: „Kawały o duchownych”.
Dziś rano odbywałem podróż autobusem miejskim. Siedziałem sobie z małżonką na takim poczwórnym siedzeniu, gdzie dwie pary pasażerów siedzą na przeciw siebie. Po drugiej stronie siedział młody chłopak oraz moherowa babcia, dwunasty batalion dwudziestego drugiego pułku Moherowych Beretów ”Rydzyk, Honor i Ojczyzna”. Chłopak odebrał telefon i tak mówi:
- Aniu, będę u Ciebie dziś o dziewiętnastej. Bardzo Cię kocham. Jesteś dla mnie jedyna.
Po chwili odbiera drugi telefon:
- Cześć Basiu! Wiesz, że kocham tylko Ciebie. Wpadnę do Ciebie jutro o dwudziestej.
Moherowej babci zaczerwieniła się twarz i zbladł beret. A chłopakowi znowu dzwoni telefon:
- Cześć! Już do Ciebie jadę. Stęskniłem się za Tobą. Istniejesz dla mnie tylko Ty Staszku.
Moherowa babcia wybuchła jak bomba. Zaczęła biednego chłopaka wyzywać od zboczonych bezbożników, oraz sodomitów. Chłopak spasowiał na twarzy, ale zachował zimną krew. Odpowiedział babci:
- Przecież muszę się zabawić przed powrotem do seminarium.
- Aniu, będę u Ciebie dziś o dziewiętnastej. Bardzo Cię kocham. Jesteś dla mnie jedyna.
Po chwili odbiera drugi telefon:
- Cześć Basiu! Wiesz, że kocham tylko Ciebie. Wpadnę do Ciebie jutro o dwudziestej.
Moherowej babci zaczerwieniła się twarz i zbladł beret. A chłopakowi znowu dzwoni telefon:
- Cześć! Już do Ciebie jadę. Stęskniłem się za Tobą. Istniejesz dla mnie tylko Ty Staszku.
Moherowa babcia wybuchła jak bomba. Zaczęła biednego chłopaka wyzywać od zboczonych bezbożników, oraz sodomitów. Chłopak spasowiał na twarzy, ale zachował zimną krew. Odpowiedział babci:
- Przecież muszę się zabawić przed powrotem do seminarium.
48
Dowcip #13234. Dziś rano odbywałem podróż autobusem miejskim. w kategorii: „Śmieszne dowcipy o duchownych”.
Icek założył się z Moszem, że pójdzie do spowiedzi, no i poszedł. Wychodzi, Mosze go pyta:
- I jak było?
- No ja mówię, że zdradzałem żonę ale nie mogę powiedzieć, z kim.
- A on na to, że czy z Kowalską z ulicy Podleśnej?
- A ja, że nie...
- A czy z Nowakową z Kasztanowej?
- No ja, że tez nie.
- No i czy z Malinowską z Nowomiejskiej?
- No i ja, że nie, no i dał spokój.
- I co, odpuścił ci grzechy?
- Iii, Mosze, odpuścił, nie odpuścił, ale mam trzy pierwszorzędne adresy.
- I jak było?
- No ja mówię, że zdradzałem żonę ale nie mogę powiedzieć, z kim.
- A on na to, że czy z Kowalską z ulicy Podleśnej?
- A ja, że nie...
- A czy z Nowakową z Kasztanowej?
- No ja, że tez nie.
- No i czy z Malinowską z Nowomiejskiej?
- No i ja, że nie, no i dał spokój.
- I co, odpuścił ci grzechy?
- Iii, Mosze, odpuścił, nie odpuścił, ale mam trzy pierwszorzędne adresy.
06