Dowcipy o duchownych
Dwie zakonnice przy ruchliwej szosie chcą się załapać na okazję, ale jakoś nie mają szczęścia. Po jakimś jednak czasie zatrzymuje się z piskiem opon luksusowy kabriolet, a za kierownicą elegancka, młoda panienka. Śmielsza z zakonnic rozpoczyna z właścicielką bryki dialog:
- Przepraszam, skąd pani ma taki piękny samochód?
- Za dupę.
- A to piękne futro?
- Za dupę.
Milcząca dotychczas siostra nie wytrzymała i wtrąciła:
- Popatrz, popatrz. A proboszcz daje nam tylko obrazki.
- Przepraszam, skąd pani ma taki piękny samochód?
- Za dupę.
- A to piękne futro?
- Za dupę.
Milcząca dotychczas siostra nie wytrzymała i wtrąciła:
- Popatrz, popatrz. A proboszcz daje nam tylko obrazki.
39
Dowcip #6168. Dwie zakonnice przy ruchliwej szosie chcą się załapać na okazję w kategorii: „Śmieszny humor o duchownych”.
Razu pewnego samochodem jechał ksiądz, a chodnikiem szła zakonnica, którą zobaczył. Zapytał, czy ją podwieźć, a ona się zgodziła. Gdy wsiadła do samochodu, jej habit część nogi odsłonił, a była to noga piękna i ponętna nadzwyczaj. Wzrok księdza na nodze się zatrzymał i niewiele brakowało, aby wypadek spowodował. Po odzyskaniu kontroli nad pojazdem ręka księdza opadła na nogę siostry, a ona zapytała:
- Bracie, czy pamiętasz psalm sto dwudziesty dziewiąty?
A on rękę zabrał i przepraszać począł. Jednakowoż, gdy biegi zmieniał, ponownie ręka jego na nodze jej spoczęła. A ona ponownie zapytała:
- Bracie, pamiętasz psalm sto dwudziesty dziewiąty?
A on zawstydził się i ponownie przeprosił. Zatrzymali się u bram klasztoru, a ona podążyła do środka. On zaś Pismo otworzył i przeczytał psalm sto dwudziesty dziewiąty:
”Idź dalej przed siebie i szukaj, w górze czeka Cię nagroda”.
MORAŁ: Ksiądz, nie ksiądz... Pismo trzeba znać.
- Bracie, czy pamiętasz psalm sto dwudziesty dziewiąty?
A on rękę zabrał i przepraszać począł. Jednakowoż, gdy biegi zmieniał, ponownie ręka jego na nodze jej spoczęła. A ona ponownie zapytała:
- Bracie, pamiętasz psalm sto dwudziesty dziewiąty?
A on zawstydził się i ponownie przeprosił. Zatrzymali się u bram klasztoru, a ona podążyła do środka. On zaś Pismo otworzył i przeczytał psalm sto dwudziesty dziewiąty:
”Idź dalej przed siebie i szukaj, w górze czeka Cię nagroda”.
MORAŁ: Ksiądz, nie ksiądz... Pismo trzeba znać.
210
Dowcip #6290. Razu pewnego samochodem jechał ksiądz, a chodnikiem szła zakonnica w kategorii: „Kawały o duchownych”.
Baba miała dwie papużki - samiczki, które non stop przeklinały i za każdym razem, gdy odsłaniała ich klatkę chórem krzyczały: ”Cześć! Jesteśmy dziwkami, zrobimy wszystko o co poprosisz”. Baba zmieszana poszła z problemem do księdza, który po długim namyśle znalazł rozwiązanie. Powiada:
- Pani przyniesie te swoje samiczki do mnie, ja mam w domu też dwie papugi samce, które ciągle czytają biblie i się modlą. Myślę, że kiedy je ze sobą skontaktujemy, pani samiczki się ucywilizują. Tak tez zrobili. Ledwo samiczki trafiły do klatki papug księdza, natychmiast zaczęły swój koncert:
- Cześć jesteśmy dziwkami, zrobimy wszystko o co poprosisz.
Na to odzywa się samczyk księdza i mówi do swojego kompana:
- Stary wypieprz te księgi, nasze modlitwy zostały wysłuchane!
- Pani przyniesie te swoje samiczki do mnie, ja mam w domu też dwie papugi samce, które ciągle czytają biblie i się modlą. Myślę, że kiedy je ze sobą skontaktujemy, pani samiczki się ucywilizują. Tak tez zrobili. Ledwo samiczki trafiły do klatki papug księdza, natychmiast zaczęły swój koncert:
- Cześć jesteśmy dziwkami, zrobimy wszystko o co poprosisz.
Na to odzywa się samczyk księdza i mówi do swojego kompana:
- Stary wypieprz te księgi, nasze modlitwy zostały wysłuchane!
19
Dowcip #6733. Baba miała dwie papużki - samiczki w kategorii: „Dowcipy o duchownych”.
Ksiądz, rabin i baptystyczny pastor spotykali się dwa, trzy razy w tygodniu na pogawędki. Pewnego dnia ktoś z nich rzucił hasło, że głoszenie ludziom Bożego Słowa nie jest w cale takie ciężkie. Prawdziwym wyzwaniem byłoby nawrócenie niedźwiedzia. Od słowa do słowa, no i cała trójka postanowiła przeprowadzić eksperyment. Każdy z nich miał pójść do lasu i spróbować nawrócić niedźwiedzia. Tydzień później cała trójka spotkała się ponownie, by zdać relację pozostałym. Ksiądz z ręką na temblaku, bandażami na głowie i opierając się na kulach rozpoczął swoją relację:
- Poszedłem do lasu, by znaleźć to zwierzę. Gdy już go zobaczyłem, zacząłem czytać mu katechizm. Ta bestia nie chciała jednak słuchać i machnęła mi łapą prosto w twarz, po
czym rzuciła się na mnie. Długo nie myśląc chwyciłem za wodę święconą i... niech będą pochwaleni Wszyscy Święci, niedźwiedź stał się potulny jak baranek. W przyszłym tygodniu biskup ma mu udzielić pierwszej komunii.
Kolejnym był pastor. Siedząc na wózku inwalidzkim z ręką i dwoma nogami w gipsie oraz kroplówką u boku duchowny zaczął swą opowieść:
- Cóż bracia, jak wiecie my nie kropimy lecz zanurzamy! Poszedłem więc do lasu i spotkałem niedźwiedzia. Wówczas zacząłem mu czytać ze Świętej Księgi, to jest ze Słowa Bożego. Lecz to zwierzę nie chciało mieć ze mną nic do czynienia. Jak go więc złapałem i zaczęliśmy się tarzać to w jedną stronę to w drugą, przez jedno wzgórze i drugie, aż dotarliśmy do potoku. Jak go nie złapałem, zanurzyłem i ochrzciłem jego włochatą duszę. Wtedy on stał się jak baranek i resztę tygodnia spędziliśmy na społeczności, mając ucztę duchową na gruncie Słowa Bożego.
Gdy pastor skończył, spojrzał wraz z księdzem w dół na rabina, który leżał na łóżku szpitalnym. Będąc cały zabandażowany, mając nogę na wyciągu i będąc podłączonym do specjalistycznej aparatury monitorującej rabin spojrzał w górę na swoich kompanów i rzekł:
- Zanurzenie to jeszcze nic! Spróbujcie obrzezać tę włochatą bestię!
- Poszedłem do lasu, by znaleźć to zwierzę. Gdy już go zobaczyłem, zacząłem czytać mu katechizm. Ta bestia nie chciała jednak słuchać i machnęła mi łapą prosto w twarz, po
czym rzuciła się na mnie. Długo nie myśląc chwyciłem za wodę święconą i... niech będą pochwaleni Wszyscy Święci, niedźwiedź stał się potulny jak baranek. W przyszłym tygodniu biskup ma mu udzielić pierwszej komunii.
Kolejnym był pastor. Siedząc na wózku inwalidzkim z ręką i dwoma nogami w gipsie oraz kroplówką u boku duchowny zaczął swą opowieść:
- Cóż bracia, jak wiecie my nie kropimy lecz zanurzamy! Poszedłem więc do lasu i spotkałem niedźwiedzia. Wówczas zacząłem mu czytać ze Świętej Księgi, to jest ze Słowa Bożego. Lecz to zwierzę nie chciało mieć ze mną nic do czynienia. Jak go więc złapałem i zaczęliśmy się tarzać to w jedną stronę to w drugą, przez jedno wzgórze i drugie, aż dotarliśmy do potoku. Jak go nie złapałem, zanurzyłem i ochrzciłem jego włochatą duszę. Wtedy on stał się jak baranek i resztę tygodnia spędziliśmy na społeczności, mając ucztę duchową na gruncie Słowa Bożego.
Gdy pastor skończył, spojrzał wraz z księdzem w dół na rabina, który leżał na łóżku szpitalnym. Będąc cały zabandażowany, mając nogę na wyciągu i będąc podłączonym do specjalistycznej aparatury monitorującej rabin spojrzał w górę na swoich kompanów i rzekł:
- Zanurzenie to jeszcze nic! Spróbujcie obrzezać tę włochatą bestię!
28
Dowcip #8868. Ksiądz, rabin i baptystyczny pastor spotykali się dwa w kategorii: „Śmieszne kawały o duchownych”.
Chruszczowowi przedstawiono listę kandydatów na rabina Moskwy, ten ją przeglądał, robił się coraz bardziej czerwony aż w końcu wrzasnął:
- Czy wyście powariowali? Przecież to sami Żydzi!
- Czy wyście powariowali? Przecież to sami Żydzi!
315
Dowcip #2188. Chruszczowowi przedstawiono listę kandydatów na rabina Moskwy w kategorii: „Żarty o duchownych”.
Pani Stasia była organistką w kościele, miała już prawie siedemdziesiąt lat na karku i była starą panną. Była podziwiana przez wszystkich parafian za swą dobroć i oddanie sprawom kościoła. Pewnego razu wpadł do niej ksiądz omówić szczegóły jakiejś kościelnej uroczystości. Pani Stasia zaprosiła duchownego do pokoju gościnnego i zaoferowała mu herbatkę. Ksiądz usiadł sobie wygodnie w stylowym fotelu, tak, że przed nim stały stare organy Pani Stasi. Ku wielkiemu zdziwieniu księdza, na organach tych stała szklanka wypełniona wodą, a co jeszcze bardziej zaniepokoiło księdza to fakt, że w szklance tej pływała prezerwatywa. Jak Pani Stasia wróciła z herbatką zaczęła się rozmowa. Ksiądz chciał jakoś delikatnie zacząć rozmowę o szklance wody i kondomie w niej pływającym, ale mu się nie udawało, więc postanowił zapytać wprost:
- Pani Stasiu, bardzo bym był rad, gdyby mi pani to wytłumaczyła - tu wskazał na nieszczęsną szklankę.
- Ooo tak, dobrze, że ksiądz pyta ... Czyż to nie wspaniałe? Szłam sobie raz przykościelnym parkiem parę miesięcy temu i znalazłam tę małą paczuszkę na ziemi. Instrukcja na opakowaniu wyraźnie mówiła, że należy to umieścić na organie, zapewnić by było wilgotne i to wtedy ochroni przed roznoszeniem się chorób ... I wie ksiądz co? Przez całą zimę nie miałam grypy.
- Pani Stasiu, bardzo bym był rad, gdyby mi pani to wytłumaczyła - tu wskazał na nieszczęsną szklankę.
- Ooo tak, dobrze, że ksiądz pyta ... Czyż to nie wspaniałe? Szłam sobie raz przykościelnym parkiem parę miesięcy temu i znalazłam tę małą paczuszkę na ziemi. Instrukcja na opakowaniu wyraźnie mówiła, że należy to umieścić na organie, zapewnić by było wilgotne i to wtedy ochroni przed roznoszeniem się chorób ... I wie ksiądz co? Przez całą zimę nie miałam grypy.
217
Dowcip #2792. Pani Stasia była organistką w kościele w kategorii: „Śmieszne żarty o duchownych”.
Dwie zakonnice próbują złapać okazję przy ruchliwej szosie, ale jakoś nie mają szczęścia. Jednak po jakimś czasie zatrzymuje się luksusowe alfa romeo, a za kierownicą siedzi młoda panienka. Odważniejsza z zakonnic zaczyna rozmowę z właścicielką auta:
- Przepraszam, skąd ma pani taki piękny samochód?
- Za dupę.
- A to piękne futro?
- Za dupę.
Milcząca dotąd druga zakonnica nie wytrzymała i mówi:
- Popatrz, popatrz. A nam proboszcz daje tylko obrazki.
- Przepraszam, skąd ma pani taki piękny samochód?
- Za dupę.
- A to piękne futro?
- Za dupę.
Milcząca dotąd druga zakonnica nie wytrzymała i mówi:
- Popatrz, popatrz. A nam proboszcz daje tylko obrazki.
210
Dowcip #4268. Dwie zakonnice próbują złapać okazję przy ruchliwej szosie w kategorii: „Śmieszny humor o duchownych”.
W pewnej małej angielskiej mieścinie był sobie ksiądz, który oprócz obowiązków duszpasterskich oddawał się zajęciom gospodarskim. Szczególnie lubił hodowle drobiu, która szła mu naprawdę nieźle. Któregoś jednak dnia księdzu zaginął kogut. Początkowo ksiądz myślał, że kogut po prostu uciekł, co mu się czasami zdarzało, ale zawsze wracał. Jednak minął jakiś czas, a koguta jak nie ma tak nie ma. Ksiądz zmartwił się i doszedł do wniosku, że doszło do kradzieży. Z innych źródeł ksiądz wiedział, że miejscowa ludność organizuje czasami zakazane w tym regionie walki kogutów. Postanowił załatwić sprawę podczas niedzielnej mszy. Po mszy wszyscy wierni zbierali się już do odchodzenia, ale ksiądz ich powstrzymał. Stwierdził:
- Mam jeszcze jedną bardzo wstydliwą sprawę do załatwienia. Chciałbym spytać kto z tu obecnych ma koguta?
Wszyscy mężczyźni wstali.
- Nie, nie to nieporozumienie. Może spytam inaczej, kto ostatnio widział koguta?
Wszystkie kobiety wstały.
- Oj, nie, to też nie o to chodzi, może wyrażę się jeszcze jaśniej, kto ostatnio widział koguta, który do niego nie należy?
Połowa kobiet wstała.
- Parafianie, nie rozumiemy się, spytam wprost. Kto widział ostatnio mojego koguta
Wstał chórek chłopięcy, ministranci, organista i znajdująca się przypadkiem w kościele koza.
- Mam jeszcze jedną bardzo wstydliwą sprawę do załatwienia. Chciałbym spytać kto z tu obecnych ma koguta?
Wszyscy mężczyźni wstali.
- Nie, nie to nieporozumienie. Może spytam inaczej, kto ostatnio widział koguta?
Wszystkie kobiety wstały.
- Oj, nie, to też nie o to chodzi, może wyrażę się jeszcze jaśniej, kto ostatnio widział koguta, który do niego nie należy?
Połowa kobiet wstała.
- Parafianie, nie rozumiemy się, spytam wprost. Kto widział ostatnio mojego koguta
Wstał chórek chłopięcy, ministranci, organista i znajdująca się przypadkiem w kościele koza.
419
Dowcip #853. W pewnej małej angielskiej mieścinie był sobie ksiądz w kategorii: „Humor o duchownych”.
W pewnej małej angielskiej mieścinie był sobie ksiądz, który oprócz obowiązków duszpasterskich, lubił hodowle drobiu. Któregoś jednak dnia księdzu zginął kogut. Początkowo ksiądz myślał, że kogut po prostu uciekł, jednak minął jakiś czas, a koguta nie ma. Ksiądz zmartwił się doszedł do wniosku, że mu ukradziono koguta. Po niedzielnej mszy, kiedy wierni zbierali się już do wychodzenia, ksiądz ich powstrzymał:
- Mam jeszcze jedną, bardzo wstydliwą sprawę do załatwienia. Chciałbym spytać, kto z obecnych tutaj ma koguta?
Wszyscy mężczyźni wstali.
- Nie, nie ... - to nieporozumienie. Może spytam inaczej, kto ostatnio widział koguta?
Wszystkie kobiety wstały.
- Oj, nie, ni e... To też nie o to chodzi, może wyrażę się inaczej: kto ostatnio widział koguta, który do niego nie należy?
Połowa kobiet wstała ...
- Parafianie, nie rozumiemy się, spytam, wprost, kto widział ostatnio mojego koguta?
Wstał chórek chłopięcy, ministranci i organista ...
- Mam jeszcze jedną, bardzo wstydliwą sprawę do załatwienia. Chciałbym spytać, kto z obecnych tutaj ma koguta?
Wszyscy mężczyźni wstali.
- Nie, nie ... - to nieporozumienie. Może spytam inaczej, kto ostatnio widział koguta?
Wszystkie kobiety wstały.
- Oj, nie, ni e... To też nie o to chodzi, może wyrażę się inaczej: kto ostatnio widział koguta, który do niego nie należy?
Połowa kobiet wstała ...
- Parafianie, nie rozumiemy się, spytam, wprost, kto widział ostatnio mojego koguta?
Wstał chórek chłopięcy, ministranci i organista ...
2128
Dowcip #1021. W pewnej małej angielskiej mieścinie był sobie ksiądz w kategorii: „Żarty o duchownych”.
Pewien proboszcz mieszkał sobie na parafii. Żyło mu się radośnie, jednak pewnego dnia zaczął go boleć brzuch. Poszedł do lekarza, a ten stwierdził zapalenie wyrostka robaczkowego. Konieczna operacja. Skierowano go do pewnego chirurga. Chirurg ten miał młodą i bardzo atrakcyjną córkę, która powodzenie wśród wielbicieli płci pięknej miała ogromne. Tak się stało, że nieszczęśliwie zaszła w ciążę jeszcze przed osiągnięciem dojrzałości, a dziecko odebrał jej ojciec tuż przed operacją proboszcza. Pomyślał sobie
chirurg tak: ” I co ja teraz zrobię, córka ma nieślubne dziecko, wstyd jak nie wiem, a zaraz muszę operować proboszcza”. Chirurg postanowił więc, że dziecko to podrzuci proboszczowi jako jego własne. Tak też zrobił. Podczas operacji zrobił duże cięcie, które miało przypominać cesarkę, a kiedy proboszcz obudził się po operacji, chirurg rzecze do niego tak:
- Proszę księdza! To jest sensacja naukowa! To nie był wyrostek, tylko ksiądz był w ciąży! Oto ono! To niesamowite, ale ksiądz jest pierwszym na świecie mężczyzną, który zaszedł w ciążę!
- O mój Boże! - wystraszył się proboszcz - ja to dziecko przyjmę, ale mam wielką prośbę do pana doktora, niech to zostanie tylko między nami, dobrze?
- Oczywiście. - odrzekł chirurg zadowolony, że udało mu się wcisnąć taki kit - Tajemnica lekarska! Nikt się o tym nie dowie.
Po dwudziestu latach z dziecka wyrosła piękna kobieta, a ksiądz wezwał ją na poważną rozmowę.
- Posłuchaj mnie dziecko, musimy poważnie porozmawiać. Otóż ja, tak naprawdę, nie jestem twoim wujem ...
- Ja wiem! - przerwała mu córka - Domyślałam się już dawno, jesteś na pewno moim ojcem, tak?
- Nie dziecko, ja jestem twoją matką, twoim ojcem jest ksiądz Stanisław.
chirurg tak: ” I co ja teraz zrobię, córka ma nieślubne dziecko, wstyd jak nie wiem, a zaraz muszę operować proboszcza”. Chirurg postanowił więc, że dziecko to podrzuci proboszczowi jako jego własne. Tak też zrobił. Podczas operacji zrobił duże cięcie, które miało przypominać cesarkę, a kiedy proboszcz obudził się po operacji, chirurg rzecze do niego tak:
- Proszę księdza! To jest sensacja naukowa! To nie był wyrostek, tylko ksiądz był w ciąży! Oto ono! To niesamowite, ale ksiądz jest pierwszym na świecie mężczyzną, który zaszedł w ciążę!
- O mój Boże! - wystraszył się proboszcz - ja to dziecko przyjmę, ale mam wielką prośbę do pana doktora, niech to zostanie tylko między nami, dobrze?
- Oczywiście. - odrzekł chirurg zadowolony, że udało mu się wcisnąć taki kit - Tajemnica lekarska! Nikt się o tym nie dowie.
Po dwudziestu latach z dziecka wyrosła piękna kobieta, a ksiądz wezwał ją na poważną rozmowę.
- Posłuchaj mnie dziecko, musimy poważnie porozmawiać. Otóż ja, tak naprawdę, nie jestem twoim wujem ...
- Ja wiem! - przerwała mu córka - Domyślałam się już dawno, jesteś na pewno moim ojcem, tak?
- Nie dziecko, ja jestem twoją matką, twoim ojcem jest ksiądz Stanisław.
26