Dowcipy o duchownych
Wizyta duszpasterska. Do parafii sprowadził się nowy proboszcz. Postanowił odwiedzić wszystkich mieszkańców swojej parafii. W jednym domu, w którym było wiadomo, że ktoś jest obecny, nikt nie chciał mu otworzyć, pomimo natarczywego pukania do drzwi. Kapłan, zrezygnowany, odchodząc, napisał na kartce ”Ap 3, 20” i wetknął ją w drzwi. Następnego dnia kartka wróciła do niego w niedzielę, wrzucona na tacę podczas składki z adnotacją: ”Rdz 3, 10.
Ap 3, 20 - Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otwórz, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną.
Rdz 3, 10 - On odpowiedział: ”Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nago i ukryłem się”.
Ap 3, 20 - Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otwórz, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną.
Rdz 3, 10 - On odpowiedział: ”Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nago i ukryłem się”.
120
Dowcip #32817. Wizyta duszpasterska. Do parafii sprowadził się nowy proboszcz. w kategorii: „Kawały o duchownych”.
Wiejski lekarz miał przygodę miłosną i pewnego wieczoru panienka podrzuciła mu pod dom owoc owej przygody. Gościu zastanawiał się co zrobić z tym fantem i traf chciał, że zadzwonił do niego proboszcz uskarżający się na bule brzucha. Medyk wpadł na pomysł, pojechał do księdza z dzieciakiem, tam duchownemu zaaplikował narkozę i tak go zbajerował po przebudzeniu:
- Proszę księdza, zdarzył się cud, urodził ksiądz dziecko.
Pokazał mu noworodka, a że dobrodziej był jeszcze oszołomiony narkozą, więc uwierzył lekarzowi. Proboszcz przejął się rolą i wychowywał cierpliwie dziewczynkę. Panna ukończyła już osiemnaście lat i nasz dobrodziej wziął ją na poważną rozmowę:
- Wiesz dziecko, jesteś już pełnoletnia więc czas wyjawić Ci prawdę...
- Wiem, ksiądz chce mi powiedzieć, że jest moim ojcem.
- Nie kochanie, ja jestem Twoją matką, ojcem jest wikary...
- Proszę księdza, zdarzył się cud, urodził ksiądz dziecko.
Pokazał mu noworodka, a że dobrodziej był jeszcze oszołomiony narkozą, więc uwierzył lekarzowi. Proboszcz przejął się rolą i wychowywał cierpliwie dziewczynkę. Panna ukończyła już osiemnaście lat i nasz dobrodziej wziął ją na poważną rozmowę:
- Wiesz dziecko, jesteś już pełnoletnia więc czas wyjawić Ci prawdę...
- Wiem, ksiądz chce mi powiedzieć, że jest moim ojcem.
- Nie kochanie, ja jestem Twoją matką, ojcem jest wikary...
27
Dowcip #32743. Wiejski lekarz miał przygodę miłosną i pewnego wieczoru panienka w kategorii: „Humor o duchownych”.
Ksiądz udziela ostatniego namaszczenia Kowalskiemu. Wzywa chorego:
- Wyrzeknij się szatana!
- Nie. - odpowiada umierający facet.
- Powtarzam, wyrzeknij się diabła i uczynków jego!
- Nie.
- Dlaczegóż to, w imię wszystkich świętości?
- Bo zanim się nie zorientuję, dokąd idę, to nie chcę nikogo wkurzać.
- Wyrzeknij się szatana!
- Nie. - odpowiada umierający facet.
- Powtarzam, wyrzeknij się diabła i uczynków jego!
- Nie.
- Dlaczegóż to, w imię wszystkich świętości?
- Bo zanim się nie zorientuję, dokąd idę, to nie chcę nikogo wkurzać.
211
Dowcip #32720. Ksiądz udziela ostatniego namaszczenia Kowalskiemu. w kategorii: „Śmieszne żarty o duchownych”.
Pewien ksiądz zauważył, że jedna ze znajomych zakonnic odrobinę przytyła:
- Cóż to siostro? Przybraliśmy trochę na wadze?
- Ależ nie ojcze. To tylko małe wzdęcie...
Miesiąc czy dwa później ksiądz zauważył, że zakonnica przytyła jeszcze bardziej:
- Widzę, że jednak siostra trochę przytyła...
- Ależ ojcze, to tylko gazy...
Kilka miesięcy później ksiądz spotkał siostrę pchającą wózek z niemowlęciem... Pochylił się, zajrzał do wózka i rzekł:
- Jaki słodki, mały bąk...
- Cóż to siostro? Przybraliśmy trochę na wadze?
- Ależ nie ojcze. To tylko małe wzdęcie...
Miesiąc czy dwa później ksiądz zauważył, że zakonnica przytyła jeszcze bardziej:
- Widzę, że jednak siostra trochę przytyła...
- Ależ ojcze, to tylko gazy...
Kilka miesięcy później ksiądz spotkał siostrę pchającą wózek z niemowlęciem... Pochylił się, zajrzał do wózka i rzekł:
- Jaki słodki, mały bąk...
311
Dowcip #32651. Pewien ksiądz zauważył w kategorii: „Dowcipy o duchownych”.
W dużej, miejskiej parafii swą duszpasterską służbę pełnił ksiądz, który przed laty był kapelanem wojskowym. Dawne to były czasy, ale że stan żołnierski ukochał całą duszą, więc jego wojskową naturę widać było na każdym kroku. Głos miał stanowczy i donośny, ruchy energiczne, wyraz twarzy marsowy, choć tak naprawdę serce miał miękkie i czułe dla bliźnich. Gdy nadchodził dzień dorocznej procesji Bożego Ciała, ksiądz ów był w swoim żywiole. Wydawał rozkazy, rzucał komendy, panował nad swą armią ministrantów, bielanek, osób duchownych i świeckich. Raz, na moment przed ruszeniem procesji, przed byłym kapelanem wydającym ostatnie rozkazy stanęła siostra zakonna. Siostrzyczka była młoda, drobnej postury, niewielkiego wzrostu. Cichutkim i cienkim głosikiem zapytała:
- Proszę księdza, to gdzie ja mam stanąć?
Boży kapłan spojrzał na nią z góry, zmarszczył brwi i huknął gromko:
- A siostra, z którego pododdziału?
- Proszę księdza, to gdzie ja mam stanąć?
Boży kapłan spojrzał na nią z góry, zmarszczył brwi i huknął gromko:
- A siostra, z którego pododdziału?
19
Dowcip #32564. W dużej, miejskiej parafii swą duszpasterską służbę pełnił ksiądz w kategorii: „Kawały o duchownych”.
Proboszcz miał duże problemy z zebraniem należności za miejsca siedzące w ławkach i z wielką ulgą przyjął ofertę kościelnego, który zaproponował, że sam zajmie się tą sprawą. Kościelny był wprawdzie człowiekiem szorstkim, ale nie pozbawionym serca... Pieniądze wkrótce zaczęły napływać i to w takim tempie, że proboszcz nosił się z zamiarem wypytania kościelnego, w jaki sposób udało mu się tego dokonać. Pewnego dnia otrzymał jednak list, który mu wiele wyjaśnił:
”Drogi księże proboszczu! Załączam zaległą kwotę. Przepraszam za niedopatrzenie. Przy okazji chciałabym jednak zwrócić uwagę, że cholerny pisze się przez ”ch”, a moja matka była przyzwoitą kobietą...”
”Drogi księże proboszczu! Załączam zaległą kwotę. Przepraszam za niedopatrzenie. Przy okazji chciałabym jednak zwrócić uwagę, że cholerny pisze się przez ”ch”, a moja matka była przyzwoitą kobietą...”
36
Dowcip #32584. Proboszcz miał duże problemy z zebraniem należności za miejsca w kategorii: „Kawały o duchownych”.
Kowalski przychodzi do kościoła. Zagląda do wszystkich konfesjonałów. Przechodzący właśnie obok kapłan pyta:
- Kogo pan szuka?
- Mojego stałego spowiednika, księdza Jana.
- Proszę pana, ksiądz Jan od pięciu lat nie żyje.
- Kogo pan szuka?
- Mojego stałego spowiednika, księdza Jana.
- Proszę pana, ksiądz Jan od pięciu lat nie żyje.
114
Dowcip #32554. Kowalski przychodzi do kościoła. Zagląda do wszystkich konfesjonałów. w kategorii: „Śmieszne żarty o duchownych”.
W pewnym mieście obok siebie znajdowała się synagoga żydowska i kościół. W sobotę idzie rabin do synagogi patrzy, a ksiądz myje mu samochód, no to się rabin ucieszył, ale i zastanowił... Następnego dnia czyli w niedziele idzie ksiądz na msze, patrzy, a rabin odcina rurę wydechowa w jego samochodzie.
- Rabin, co Ty robisz z moim samochodem? - krzyczy ksiądz.
Na to rabin odpowiada:
- Ty mi wczoraj ochrzciłeś samochód to ja Ci dzisiaj twój obrzezam.
- Rabin, co Ty robisz z moim samochodem? - krzyczy ksiądz.
Na to rabin odpowiada:
- Ty mi wczoraj ochrzciłeś samochód to ja Ci dzisiaj twój obrzezam.
512
Dowcip #32513. W pewnym mieście obok siebie znajdowała się synagoga żydowska i w kategorii: „Żarty o duchownych”.
Jasiu wyznał księdzu na spowiedzi, że miał nieczyste myśli o swojej siostrze.
- Czy to grzech, proszę księdza?
Duchowny kiwnął głową i powiedział:
- Tak Jasiu, to naprawdę grzech. Zobacz jakich masz pięknych dwóch braci!
- Czy to grzech, proszę księdza?
Duchowny kiwnął głową i powiedział:
- Tak Jasiu, to naprawdę grzech. Zobacz jakich masz pięknych dwóch braci!
1310
Dowcip #32309. Jasiu wyznał księdzu na spowiedzi w kategorii: „Śmieszne kawały o duchownych”.
Nowy ksiądz był spięty jak prowadził swoją pierwszą mszę w parafii, więc poprosił kościelnego żeby mógł do świętej wody dodać kilka kropelek wódki, aby się rozluźnić i tak się stało. Na drugiej mszy zrobił tak samo i czuł się tak dobrze jak na pierwszej mszy, ale gdy wrócił do pokoju, znalazł list:
”Drogi Bracie.
Następnym razem dołóż kropelki wódki do wody, a nie kropelki wody do wódki. Na początku mówi się ”Niech będzie pochwalony”, a nie ”Cholera jasna”. Po drugie, Jezusa ukrzyżowali Żydzi, a nie Indianie. Po trzecie, Kain nie ciągnął kabla, tylko zabił Abla. Po czwarte, po zakończeniu kazania schodzi się z ambony, a nie zjeżdża po poręczy, a na koniec mówi się ”Bóg zapłać”, a nie ”Ciao”. Krzyż trzeba nazwać po imieniu, a nie ”to duże T”. Nie wolno na Judasza mówić ”Ten ch*j złamany”. Na krzyżu jest Jezus, a nie Che Guevara. Jest dziesięć przykazań, a nie dwanaście oraz jest dwunastu apostołów, a nie dziesięciu. Ci co zgrzeszyli idą do piekła, a nie ”w pi*du”. Inicjatywa, aby ludzie klaskali była imponująca, ale tańczyć makarenę i robić pociąg to przesada. Opłatki są dla wiernych, a nie na deser do wina.
Pamiętaj, że msza trwa godzinę, a nie dwie połówki po czterdzieści pięć minut. Poza tym, Maria Magdalena była jawnogrzesznicą, a nie ku*wą. Jezusa ukrzyżowali, a nie ”zaj*bali”. Ten obok w ”czerwonej sukni” to nie był transwestyta, to byłem ja - Biskup. I w końcu, Jezus był pasterzem, a nie domokrążcą.
”Drogi Bracie.
Następnym razem dołóż kropelki wódki do wody, a nie kropelki wody do wódki. Na początku mówi się ”Niech będzie pochwalony”, a nie ”Cholera jasna”. Po drugie, Jezusa ukrzyżowali Żydzi, a nie Indianie. Po trzecie, Kain nie ciągnął kabla, tylko zabił Abla. Po czwarte, po zakończeniu kazania schodzi się z ambony, a nie zjeżdża po poręczy, a na koniec mówi się ”Bóg zapłać”, a nie ”Ciao”. Krzyż trzeba nazwać po imieniu, a nie ”to duże T”. Nie wolno na Judasza mówić ”Ten ch*j złamany”. Na krzyżu jest Jezus, a nie Che Guevara. Jest dziesięć przykazań, a nie dwanaście oraz jest dwunastu apostołów, a nie dziesięciu. Ci co zgrzeszyli idą do piekła, a nie ”w pi*du”. Inicjatywa, aby ludzie klaskali była imponująca, ale tańczyć makarenę i robić pociąg to przesada. Opłatki są dla wiernych, a nie na deser do wina.
Pamiętaj, że msza trwa godzinę, a nie dwie połówki po czterdzieści pięć minut. Poza tym, Maria Magdalena była jawnogrzesznicą, a nie ku*wą. Jezusa ukrzyżowali, a nie ”zaj*bali”. Ten obok w ”czerwonej sukni” to nie był transwestyta, to byłem ja - Biskup. I w końcu, Jezus był pasterzem, a nie domokrążcą.
148