Dowcipy o Polakach
Trzy rekiny spotykają się na powierzchni oceanu i opowiadają o ostatnich zdobyczach, pierwszy mówi:
- Zjadłem ostatnio Chińczyka. Ciągle mnie muli, mam zgagę i nieustannie odbija się tym ryżem.
Na to drugi rekin:
- Ja upolowałem Francuza. O Matko co oni jedzą!? Tylko żaby, ślimaki i inne świństwa, coś okropnego.
Ostatni rekin:
- Ja złapałem polskiego polityka. Cholera taki miał pusty łeb że od trzy dni nie mogę się zanurzyć ...
- Zjadłem ostatnio Chińczyka. Ciągle mnie muli, mam zgagę i nieustannie odbija się tym ryżem.
Na to drugi rekin:
- Ja upolowałem Francuza. O Matko co oni jedzą!? Tylko żaby, ślimaki i inne świństwa, coś okropnego.
Ostatni rekin:
- Ja złapałem polskiego polityka. Cholera taki miał pusty łeb że od trzy dni nie mogę się zanurzyć ...
330
Dowcip #16259. Trzy rekiny spotykają się na powierzchni oceanu i opowiadają o w kategorii: „Śmieszne kawały o Polakach”.
Spotyka się polski wieśniak w Londynie z prezesem poważnej angielskiej firmy. Anglik się pyta:
- Polish? - a wieśniak mu odpowiada:
- A swoich nie masz?
- Polish? - a wieśniak mu odpowiada:
- A swoich nie masz?
15
Dowcip #16467. Spotyka się polski wieśniak w Londynie z prezesem poważnej w kategorii: „Śmieszne kawały o Polakach”.
Polecieli Amerykanie na Marsa, spotykają się z Marsjanami i się przedstawiają:
- ”Witajcie, jesteśmy Amerykanie z planety Ziemia, a tu mamy dla Was prezenty.
Na to Marsjanie:
- Wiemy, znamy, parę lat temu byli tu u nas Polacy.
- Polacy? Przecież to taki biedny naród. A co Wam dali?
- Nie wiemy co to dokładnie było, ale nazywało się ”wpie*dol” i dostaliśmy wszyscy.
- ”Witajcie, jesteśmy Amerykanie z planety Ziemia, a tu mamy dla Was prezenty.
Na to Marsjanie:
- Wiemy, znamy, parę lat temu byli tu u nas Polacy.
- Polacy? Przecież to taki biedny naród. A co Wam dali?
- Nie wiemy co to dokładnie było, ale nazywało się ”wpie*dol” i dostaliśmy wszyscy.
329
Dowcip #17021. Polecieli Amerykanie na Marsa w kategorii: „Śmieszne dowcipy o Polakach”.
Po nieudanym meczu Polski z Koreą nasi piłkarze nie wychodzili z domów. Tak też było z Hajto. Po tygodniu jego lodówka była pusta. Ten, niewiele myśląc przebrał się za zakonnicę i poszedł do supermarketu. Gdy robił zakupy, usłyszał:
- Siostro Hajto!
- Niemożliwe, żeby ktoś mnie rozpoznał - pomyślał ze strachem i patrzy, a tu do niego podbiega inna siostra i łagodnym głosem mówi:
- Spokojnie, siostro Hajto. To ja, siostra Dudek!
- Siostro Hajto!
- Niemożliwe, żeby ktoś mnie rozpoznał - pomyślał ze strachem i patrzy, a tu do niego podbiega inna siostra i łagodnym głosem mówi:
- Spokojnie, siostro Hajto. To ja, siostra Dudek!
57
Dowcip #9417. Po nieudanym meczu Polski z Koreą nasi piłkarze nie wychodzili z w kategorii: „Żarty o Polakach”.
Po wejściu do Polski, w 1945 roku Rosjanie werbują Polaków do Armii Czerwonej, twierdząc, że Polacy powinni u ich boku walczyć ze wspólnym faszystowskim wrogiem. Jeden z werbowanych zwraca się do radzieckiego oficera z pytaniem:
- Czy widział kiedyś Pan major jak dwa psy walczą o kość?
- Widziałem.
- A czy kość brała czynny udział w tej bójce?
- Czy widział kiedyś Pan major jak dwa psy walczą o kość?
- Widziałem.
- A czy kość brała czynny udział w tej bójce?
212
Dowcip #9874. Po wejściu do Polski w kategorii: „Żarty o Polakach”.
Spotkało się dwóch górali - jeden z Nowego Jorku, a drugi z Nowego Targu. Ten z Nowego Jorku mówi:
- U nas w Nowym Jorku to mamy takie wielkie domy, że windy tam jeżdżą z góry na dół, z prawej strony na lewą i jeszcze nawet po skosie.
Zadumał się na to góral z Nowego Targu i po chwili rzecze:
- A u nas w Nowym Targu to jest jeden chłop co ma taki korzeń, że mu na nim cztery ptaszki mogą usiąść.
- No to wypijmy za nasze góry. - zdecydowali obaj.
Po chwili góral z Nowego Jorku odzywa się:
- I ty góral i ja góral, to ci nie będę bajdurzył. - te windy to na skos nie jeżdżą.
- To ja też ci na to powiem, - gada góral z Nowego Targu - że temu czwartemu ptaszkowi jedna nóżka się lekko obsuwa.
- No to wypijmy za góry nasze - ustalili zgodnie i znów się na dłuższą chwilę zadumali.
Wreszcie góral z Nowego Jorku rzecze:
- Jak my już za te nasze góry wypili, to ja ci prawdę powiem: te windy to nie jeżdżą ani na skos, ani na boki, ino z góry na dół jak wszędzie.
- To ja ci też na to prawdę opowiem, - rozczulił się góral z Nowego Targu - ten chłop nie był z Nowego Targu ino z Zakopanego.
- U nas w Nowym Jorku to mamy takie wielkie domy, że windy tam jeżdżą z góry na dół, z prawej strony na lewą i jeszcze nawet po skosie.
Zadumał się na to góral z Nowego Targu i po chwili rzecze:
- A u nas w Nowym Targu to jest jeden chłop co ma taki korzeń, że mu na nim cztery ptaszki mogą usiąść.
- No to wypijmy za nasze góry. - zdecydowali obaj.
Po chwili góral z Nowego Jorku odzywa się:
- I ty góral i ja góral, to ci nie będę bajdurzył. - te windy to na skos nie jeżdżą.
- To ja też ci na to powiem, - gada góral z Nowego Targu - że temu czwartemu ptaszkowi jedna nóżka się lekko obsuwa.
- No to wypijmy za góry nasze - ustalili zgodnie i znów się na dłuższą chwilę zadumali.
Wreszcie góral z Nowego Jorku rzecze:
- Jak my już za te nasze góry wypili, to ja ci prawdę powiem: te windy to nie jeżdżą ani na skos, ani na boki, ino z góry na dół jak wszędzie.
- To ja ci też na to prawdę opowiem, - rozczulił się góral z Nowego Targu - ten chłop nie był z Nowego Targu ino z Zakopanego.
511
Dowcip #9738. Spotkało się dwóch górali - jeden z Nowego Jorku w kategorii: „Kawały o Polakach”.
Amerykańskie sondy potwierdziły istnienie prymitywnej cywilizacji na planecie Mars. Butni amerykanie wysłali od razu rakietę załogową wypełnioną, paciorkami, gumami do żucia, czekoladą i ”nowoczesną” odremontowaną bronią palną z demobilu. Gdy rakieta wylądowała pośród tłumu nieufnie spoglądających, zielonych tubylców, z megafonu popłynęły słowa prezydenta USA skierowane do bratniej ludności Czerwonej Planety obiecujące, przyjaźń, współpracę, profity i sojusz wojskowy. Po skończonym przemówieniu i odpaleniu wielkiego pojemnika wypełnionego balonikami w kolorach białym, czerwonym, niebieskim i zielonym, załoga stanęła przed drzwiami, gotowa otworzyć je i wpaść w ramiona Marsjan. Jakie było ich zdziwienie, gdy okazało się, że w tym samym czasie delegacja ”zielonych” zespawała im właz z resztą korpusu rakiety, skutecznie uniemożliwiając im wyjście na zewnątrz. Kiedy Marsjanie skończyli dywersję, cały tłum rozpierzchł się pozostawiając samotną zaspawaną amerykańską rakietę. Bezsilni Amerykanie popadli w taką apatię, iż zapomnieli skontaktować się z bazą, a przez dwa kolejne dni siedzieli i nie odzywali się do siebie. Na trzeci dzień zastukał w korpus przechodzący opodal Marsjanin. - dziadek.
- Jest tam kto? Żyjecie?
- Tak! - zakrzyknęli gromko kosmonauci do których serc i umysłów powróciła nadzieja.
- Czemu tam siedzicie i nie wychodzicie?
- Przecież nas zaspawaliście, a my mamy dla was prezenty, każdy z was coś dostanie, wypuść nas. - błagał dziadka kapitan wyprawy.
- Heh, te spawanie to taki nasz zwyczaj. Ale jak byli tu Polacy, to poradzili sobie z włazem w piętnaście minut.
- Co? Polacy już tu byli?
- Tak i tak jak wy mieli dla nas prezenty.
- Co takiego mogli oni wam dać?!?!?
- Nie wiem dokładnie co to było, bo akurat mnie nie było, ale to coś nazywało się ”wpi*rdol” i dostał to każdy, kto tu wtedy był.
- Jest tam kto? Żyjecie?
- Tak! - zakrzyknęli gromko kosmonauci do których serc i umysłów powróciła nadzieja.
- Czemu tam siedzicie i nie wychodzicie?
- Przecież nas zaspawaliście, a my mamy dla was prezenty, każdy z was coś dostanie, wypuść nas. - błagał dziadka kapitan wyprawy.
- Heh, te spawanie to taki nasz zwyczaj. Ale jak byli tu Polacy, to poradzili sobie z włazem w piętnaście minut.
- Co? Polacy już tu byli?
- Tak i tak jak wy mieli dla nas prezenty.
- Co takiego mogli oni wam dać?!?!?
- Nie wiem dokładnie co to było, bo akurat mnie nie było, ale to coś nazywało się ”wpi*rdol” i dostał to każdy, kto tu wtedy był.
412
Dowcip #10036. Amerykańskie sondy potwierdziły istnienie prymitywnej cywilizacji na w kategorii: „Kawały o Polakach”.
Jak się widzi działalność tego rządu, to paszport się w kieszeni otwiera!
34
Dowcip #12404. Jak się widzi działalność tego rządu w kategorii: „Dowcipy o Polakach”.
Joseph Ratzinger - papież Benedykt XVI przyjeżdża do Polski z pielgrzymką. Samolot ląduje na lotnisku, papież wychodzi z niego, wita się z prezydentem, premierem, prymasem i innymi dygnitarzami. Wokół tłum gapiów. Trzaskają flesze fotoreporterów. Przywitawszy się z wszystkimi, papież podchodzi do mikrofonu i zaczyna szukać kartki z przemówieniem. Szuka, szuka, ale nigdzie nie może jej znaleźć. Patrzy do jednej kieszeni, do drugiej - nic. Trochę poddenerwowany szuka dalej. W końcu jest. Z tylnej kieszeni wyjmuje jakąś pożółkniętą, trochę poniszczoną kartkę. Dziwne, ale najważniejsze, że jest na niej coś po polsku. Ubiera więc okulary i zaczyna czytać:
- Obrońcy Westerplatte! Poddajcie się!
- Obrońcy Westerplatte! Poddajcie się!
1121
Dowcip #3972. Joseph Ratzinger - papież Benedykt XVI przyjeżdża do Polski z w kategorii: „Śmieszne dowcipy o Polakach”.
Polak jedzie do Francji, a nie znając francuskiego do każdego słowa dodaje ”LA”.
Wchodzi do francuskiej restauracji i woła kelnera:
- Lakelner, lakelner!
Poproszę lafrytki i lacoole a na deser lalody latruskawkowe.
Po chwili polak z powrotem woła kelnera.
- Lakelner, widzi lakelner jak ja umiem lafrancuski.
- Gdybym nie był polak to by pan lagówno zjadł!
Wchodzi do francuskiej restauracji i woła kelnera:
- Lakelner, lakelner!
Poproszę lafrytki i lacoole a na deser lalody latruskawkowe.
Po chwili polak z powrotem woła kelnera.
- Lakelner, widzi lakelner jak ja umiem lafrancuski.
- Gdybym nie był polak to by pan lagówno zjadł!
311