
Dowcipy o śmierci
Prezydent Francji, Chin, Ameryki i Anglii lecą samolotem na międzynarodową konferencję. Nagle okazuje się, że zostali porwani przez terrorystów.
- Jesteście wrogami rewolucji. Zginiecie marnie. Ale damy Wam możliwość wykorzystania ostatniego życzenia. Czego chcecie?
Pierwszy odezwał się Anglik:
- Dla uczczenia mojego kraju przed śmiercią chcę odśpiewać nasz hymn.
Terroryści wyrazili zgodę. Następny mówi Francuz:
- Ja również chcę odśpiewać nasz hymn by uczcić mój kraj.
Na to życzenie też wyrażono zgodę. Kolej na Chińczyka:
- Ja chciałbym wygłosić mój wykład o zarządzaniu przemysłowym, który przygotowałem na konferencję.
To życzenie również spotkało się z aprobatą. Pora na Amerykanina.
- Ja chcę żebyście zabili mnie już teraz, żebym nie musiał słuchać tego wykładu.
- Jesteście wrogami rewolucji. Zginiecie marnie. Ale damy Wam możliwość wykorzystania ostatniego życzenia. Czego chcecie?
Pierwszy odezwał się Anglik:
- Dla uczczenia mojego kraju przed śmiercią chcę odśpiewać nasz hymn.
Terroryści wyrazili zgodę. Następny mówi Francuz:
- Ja również chcę odśpiewać nasz hymn by uczcić mój kraj.
Na to życzenie też wyrażono zgodę. Kolej na Chińczyka:
- Ja chciałbym wygłosić mój wykład o zarządzaniu przemysłowym, który przygotowałem na konferencję.
To życzenie również spotkało się z aprobatą. Pora na Amerykanina.
- Ja chcę żebyście zabili mnie już teraz, żebym nie musiał słuchać tego wykładu.
822
Dowcip #31303. Prezydent Francji, Chin w kategorii: „Kawały o umieraniu”.
Wchodzi mężczyzna do baru i widzi załamanego kolegę pijącego w samotności.
- Wyglądasz okropnie. Co się stało?
- Moja matka zmarła w czerwcu. Zostawiła 10 000 dolarów. - powiedział drżącym głosem kolega.
- To straszne. Moje kondolencje.
- W lipcu zmarł mój ojciec... Zostawił mi 50 000 spadku. - kontynuuje kolega.
- Dwie osoby w przeciągu dwóch miesięcy? Nic dziwnego, że jesteś w depresji.
- Jest jeszcze sierpień. Zmarłą mi ciotka, która przepisała mi 15 000n dolarów. - wyznał mężczyzna.
- Troje bliskich członków rodziny straciłeś w ciągu trzech miesięcy. Jakie to smutne.
- Tak... A w tym miesiącu nic... - powiedział mężczyzna i głośno zapłakał.
- Wyglądasz okropnie. Co się stało?
- Moja matka zmarła w czerwcu. Zostawiła 10 000 dolarów. - powiedział drżącym głosem kolega.
- To straszne. Moje kondolencje.
- W lipcu zmarł mój ojciec... Zostawił mi 50 000 spadku. - kontynuuje kolega.
- Dwie osoby w przeciągu dwóch miesięcy? Nic dziwnego, że jesteś w depresji.
- Jest jeszcze sierpień. Zmarłą mi ciotka, która przepisała mi 15 000n dolarów. - wyznał mężczyzna.
- Troje bliskich członków rodziny straciłeś w ciągu trzech miesięcy. Jakie to smutne.
- Tak... A w tym miesiącu nic... - powiedział mężczyzna i głośno zapłakał.
219
Dowcip #31242. Wchodzi mężczyzna do baru i widzi załamanego kolegę pijącego w w kategorii: „Śmieszny humor o śmierci”.

Biznesmen na łożu śmierci, zadzwonił do swojego przyjaciela i powiedział:
- Bill, chcę, żebyś mi obiecał, że kiedy umrę poddasz moje ciało kremacji.
- A co mam zrobić z popiołem? - zapytał przyjaciel.
Biznesmen odpowiedział:
- Wystarczy umieścić je w kopertę i wysłać je do Agencji Rządowej. Napisz na kopercie ”Teraz, masz wszystko”.
- Bill, chcę, żebyś mi obiecał, że kiedy umrę poddasz moje ciało kremacji.
- A co mam zrobić z popiołem? - zapytał przyjaciel.
Biznesmen odpowiedział:
- Wystarczy umieścić je w kopertę i wysłać je do Agencji Rządowej. Napisz na kopercie ”Teraz, masz wszystko”.
17
Dowcip #31209. Biznesmen na łożu śmierci w kategorii: „Kawały o umieraniu”.
Mężczyzna jechał polną drogą, gdy nagle zauważył dużą grupę ludzi przed domem. Zatrzymał się i zapytał, dlaczego zebrał się tam taki tłum. Rolnik odpowiedział:
- Muł Joe kopnął mu teściową i umarła.
- Musiała mieć dużo przyjaciół.- stwierdził mężczyzna.
- Nic z tych rzeczy. - powiedział rolnik - Wszyscy chcą kupić od Joe jego muła.
- Muł Joe kopnął mu teściową i umarła.
- Musiała mieć dużo przyjaciół.- stwierdził mężczyzna.
- Nic z tych rzeczy. - powiedział rolnik - Wszyscy chcą kupić od Joe jego muła.
022
Dowcip #31204. Mężczyzna jechał polną drogą w kategorii: „Śmieszny humor o umieraniu”.

Rozmawia dwóch kolegów. W pewnym momencie jeden odzywa się:
- Wiesz... Mój dziadek znał dokładny dzień swojej śmierci. Znał datę swojej śmierci, ale to nie wszystko. On wiedział o jakiego godzinie tego dnia umrze. I tak się stało. Miał rację.
Na to kolega pyta z niedowierzaniem:
- To niesamowite. Skąd wiedział to wszystko?
- Sędzia mu powiedział.
- Wiesz... Mój dziadek znał dokładny dzień swojej śmierci. Znał datę swojej śmierci, ale to nie wszystko. On wiedział o jakiego godzinie tego dnia umrze. I tak się stało. Miał rację.
Na to kolega pyta z niedowierzaniem:
- To niesamowite. Skąd wiedział to wszystko?
- Sędzia mu powiedział.
422
Dowcip #31192. Rozmawia dwóch kolegów. w kategorii: „Żarty o śmierci”.
Siedzi facet przy barze i spostrzega swojego przyjaciela, pijącego w samotności. Podchodząc do przyjaciela stwierdza:
- Wyglądasz okropnie. Co się stało?
- Moja matka umarła w sierpniu - mówi - zostawiając mi dwadzieścia pięć tysięcy dolarów.
- Rety, to straszne - komentuje przyjaciel.
- Potem we wrześniu - kontynuuje - Umarł mój ojciec zostawiając mi dziewięćdziesiąt tysięcy dolarów.
- Rety stracić dwoje rodziców w ciągu dwóch miesięcy. Nic dziwnego, że jesteś zdołowany.
- To nie wszystko, w zeszłym miesiącu umarła moja ciotka, zostawiając mi piętnaście tysięcy dolarów.
- Troje najbliższych członków rodziny odeszło w ciągu trzech miesięcy. To takie smutne.
- Tak, a najgorsze, że w tym miesiącu absolutnie zero - kończy facet.
- Wyglądasz okropnie. Co się stało?
- Moja matka umarła w sierpniu - mówi - zostawiając mi dwadzieścia pięć tysięcy dolarów.
- Rety, to straszne - komentuje przyjaciel.
- Potem we wrześniu - kontynuuje - Umarł mój ojciec zostawiając mi dziewięćdziesiąt tysięcy dolarów.
- Rety stracić dwoje rodziców w ciągu dwóch miesięcy. Nic dziwnego, że jesteś zdołowany.
- To nie wszystko, w zeszłym miesiącu umarła moja ciotka, zostawiając mi piętnaście tysięcy dolarów.
- Troje najbliższych członków rodziny odeszło w ciągu trzech miesięcy. To takie smutne.
- Tak, a najgorsze, że w tym miesiącu absolutnie zero - kończy facet.
612
Dowcip #29703. Siedzi facet przy barze i spostrzega swojego przyjaciela w kategorii: „Śmieszne dowcipy o śmierci”.

Mąż został wezwany do szpitala, bo jego żona miała wypadek samochodowy. Zdenerwowany czeka na lekarza, wreszcie lekarz się pojawia ze współczującą miną.
- I co? Co z nią, panie doktorze?!.
- Cóż żyje. I to jest dobra wiadomość. Ale są i złe: żona niestety, będzie musiała przejść skomplikowany zabieg, którego NFZ nie refunduje. Koszt: dwadzieścia pięć tysięcy złotych.
- Oczywiście, oczywiście. - na to mąż.
- Potem potrzebna jej będzie rehabilitacja. NFZ nie refunduje. Koszt ok. pięć tysięcy miesięcznie.
- Tak, tak ... - kiwa głową mąż.
- Konieczny będzie pobyt w sanatorium, które zajmuje się tego typu urazami, plus ta rehabilitacja cały czas. NFZ nie refunduje. Koszt sanatorium dziesięć tysięcy.
- Boże ...
- Tak mi przykro. To nie koniec złych wiadomości. NFZ nie refunduje również leków, które przepiszemy pańskiej żonie, a to bardzo drogie leki.
- Ile? - blednie mąż.
- Miesięcznie piętnaście tysięcy złotych.
- Jezu.
- Plus pielęgniarka całą dobę. Na pana koszt. Tu już się może pan dogadać. Myślę, że znajdzie pan kogoś za dziesięć złotych za godzinę.
Cisza. Mąż chowa twarz w dłoniach. Nagle lekarz wybucha serdecznym śmiechem, klepie męża po ramieniu:
- Żartowałem! Nie żyje!
- I co? Co z nią, panie doktorze?!.
- Cóż żyje. I to jest dobra wiadomość. Ale są i złe: żona niestety, będzie musiała przejść skomplikowany zabieg, którego NFZ nie refunduje. Koszt: dwadzieścia pięć tysięcy złotych.
- Oczywiście, oczywiście. - na to mąż.
- Potem potrzebna jej będzie rehabilitacja. NFZ nie refunduje. Koszt ok. pięć tysięcy miesięcznie.
- Tak, tak ... - kiwa głową mąż.
- Konieczny będzie pobyt w sanatorium, które zajmuje się tego typu urazami, plus ta rehabilitacja cały czas. NFZ nie refunduje. Koszt sanatorium dziesięć tysięcy.
- Boże ...
- Tak mi przykro. To nie koniec złych wiadomości. NFZ nie refunduje również leków, które przepiszemy pańskiej żonie, a to bardzo drogie leki.
- Ile? - blednie mąż.
- Miesięcznie piętnaście tysięcy złotych.
- Jezu.
- Plus pielęgniarka całą dobę. Na pana koszt. Tu już się może pan dogadać. Myślę, że znajdzie pan kogoś za dziesięć złotych za godzinę.
Cisza. Mąż chowa twarz w dłoniach. Nagle lekarz wybucha serdecznym śmiechem, klepie męża po ramieniu:
- Żartowałem! Nie żyje!
410
Dowcip #27633. Mąż został wezwany do szpitala w kategorii: „Śmieszne żarty o umieraniu”.
Dlaczego blondynka postrzelona w głowę umiera dopiero po pięciu minutach?
- Bo kula szuka mózgu!
- Bo kula szuka mózgu!
420
Dowcip #18944. Dlaczego blondynka postrzelona w głowę umiera dopiero po pięciu w kategorii: „Dowcipy o śmierci”.

W drodze do nieba spotykają się dusze dwóch facetów i zaczynają rozmowę:
- Ja to zmarłem przez zimno. No wiesz, niska temperatura, organizm nie wytrzymał i zgon ... A Ty?
- Ja zmarłem ze zdziwienia.
- Jak to ze zdziwienia?
- Wracam wcześniej z pracy, widzę gołą żonę w rozbabranym łóżku, no to szukam faceta. Sprawdzam pod łóżkiem, za szafą, na szafie, na balkonie, w łazience, w kuchni, no jednym słowem wszędzie i nie mogłem go znaleźć. I z tego zdziwienia zmarłem.
- Oj, żebyś Ty wtedy zajrzał do lodówki to obaj byśmy żyli.
- Ja to zmarłem przez zimno. No wiesz, niska temperatura, organizm nie wytrzymał i zgon ... A Ty?
- Ja zmarłem ze zdziwienia.
- Jak to ze zdziwienia?
- Wracam wcześniej z pracy, widzę gołą żonę w rozbabranym łóżku, no to szukam faceta. Sprawdzam pod łóżkiem, za szafą, na szafie, na balkonie, w łazience, w kuchni, no jednym słowem wszędzie i nie mogłem go znaleźć. I z tego zdziwienia zmarłem.
- Oj, żebyś Ty wtedy zajrzał do lodówki to obaj byśmy żyli.
112
Dowcip #21857. W drodze do nieba spotykają się dusze dwóch facetów i zaczynają w kategorii: „Dowcipy o umieraniu”.
Więzienie. Dzień egzekucji. Na korytarzu kolejka skazańców. Wchodzi pierwszy. Kat ma małe pytanko:
- Krzesełko, powieszonko czy rozstrzelanie?
- Eee, niech będzie krzesełko.
Koleś siada na krzesełku, kat zaciera łapska i ciągnie za wajchę ... Nic się nie dzieje ... Jeszcze raz - nic.
- No cóż,- zgodnie z zasadą - jesteś ułaskawiony ... Następny!
- Ooo, dzięki! - więzień wstaje z krzesła i wychodząc, kiedy mijał się z następnym klientem wycedził:
- Krzesło jest popsute.
Kumpel wyczaił, o co chodzi. Kat pyta go:
- No to co... krzesełko, powieszonko czy rozstrzelanie?
- Krzesełko!
- Dobrze - pan siada.
I znowu kat zaciera łapska i ciągnie za wajchę ... Nic, jeszcze raz - nic, jeszcze raz - nic.
- No cóż, - zgodnie z zasadą - jesteś ułaskawiony, następny!
Ten też podczas wyjścia zdążył przekazać cichaczem następnemu:
- Krzesło jest popsute.
Wchodzi trzeci koleś a kat:
- No to co krzesełko, powieszonko czy rozstrzelanie?
A ten:
- Ja wiem, hmmm ... Krzesło popsute - to nie wiem, może rozstrzelanie?
- Krzesełko, powieszonko czy rozstrzelanie?
- Eee, niech będzie krzesełko.
Koleś siada na krzesełku, kat zaciera łapska i ciągnie za wajchę ... Nic się nie dzieje ... Jeszcze raz - nic.
- No cóż,- zgodnie z zasadą - jesteś ułaskawiony ... Następny!
- Ooo, dzięki! - więzień wstaje z krzesła i wychodząc, kiedy mijał się z następnym klientem wycedził:
- Krzesło jest popsute.
Kumpel wyczaił, o co chodzi. Kat pyta go:
- No to co... krzesełko, powieszonko czy rozstrzelanie?
- Krzesełko!
- Dobrze - pan siada.
I znowu kat zaciera łapska i ciągnie za wajchę ... Nic, jeszcze raz - nic, jeszcze raz - nic.
- No cóż, - zgodnie z zasadą - jesteś ułaskawiony, następny!
Ten też podczas wyjścia zdążył przekazać cichaczem następnemu:
- Krzesło jest popsute.
Wchodzi trzeci koleś a kat:
- No to co krzesełko, powieszonko czy rozstrzelanie?
A ten:
- Ja wiem, hmmm ... Krzesło popsute - to nie wiem, może rozstrzelanie?
310
Dowcip #15059. Więzienie. Dzień egzekucji. Na korytarzu kolejka skazańców. w kategorii: „Dowcipy o śmierci”.
