Dowcipy o Świętym Piotrze
W niebie na chmurce stoją sobie Pan Bóg i Św. Piotr. Z zazdrością patrzą w dół, bo w piekle odbywa się właśnie impreza, na rożnie piecze się mięso, grzmi muzyka, półnagie diablice sączą drinki, a zapachy dobrego jadła unoszą się aż do nieba.
- Panie Boże ... - mówi Św. Piotr - ... A u nas to nie moglibyśmy tak jadać? W kółko tylko ta manna niebieska.
- A bo to się, Św. Piotrze opłaca gotować dla nas dwóch? - odpowiada Pan Bóg.
- Panie Boże ... - mówi Św. Piotr - ... A u nas to nie moglibyśmy tak jadać? W kółko tylko ta manna niebieska.
- A bo to się, Św. Piotrze opłaca gotować dla nas dwóch? - odpowiada Pan Bóg.
412
Dowcip #9884. W niebie na chmurce stoją sobie Pan Bóg i Św. Piotr. w kategorii: „Śmieszne dowcipy o Świętym Piotrze”.
Święci Piotr i Paweł grają sobie w golfa. Paweł trafia do dołka za pierwszym razem. Piotr tak samo. Potem jeszcze raz. W końcu św. Paweł pyta się:
- Słuchaj stary, my robimy cuda czy gramy na poważnie?
- Słuchaj stary, my robimy cuda czy gramy na poważnie?
48
Dowcip #9888. Święci Piotr i Paweł grają sobie w golfa. w kategorii: „Śmieszne żarty o Świętym Piotrze”.
Pacjenta uśpiono do operacji. Gdy obudził się, spostrzegł zdziwiony, że chirurg bardzo się postarzał i ma długą siwą brodę.
- Coś nie w porządku, panie doktorze? Czy ja tak długo byłem nieprzytomny?
- Ja nie jestem doktorem - odpowiada starzec. - Ja jestem Świętym Piotrem.
- Coś nie w porządku, panie doktorze? Czy ja tak długo byłem nieprzytomny?
- Ja nie jestem doktorem - odpowiada starzec. - Ja jestem Świętym Piotrem.
25
Dowcip #11626. Pacjenta uśpiono do operacji. w kategorii: „Humor o Świętym Piotrze”.
W drodze do kościoła młoda para zginęła w wypadku samochodowym. Stojąc u bram nieba i czekając na św. Piotra zastanawiali się, czy jest możliwe wzięcie ślubu w niebie. Gdy Święty Piotr się pojawił zadali mu to pytanie. On odpowiedział, że to pierwsza taka prośba i właściwie to nie wie, ale pójdzie się dowiedzieć. W czasie nieobecności świętego para zaczęła się zastanawiać, czy czasem nie popełnia błędu, no bo jeśli do siebie nie pasują, jeśli coś pójdzie nie tak - utkną w niebie złączeni na zawsze.
Po trzech miesiącach wraca zmęczony święty, informuje ich, że wzięcie ślubu jest możliwe. Para stwierdza:
- Ok, ale jeśli coś będzie nie tak, to czy będą mogli wziąć rozwód.
Wściekły Święty Piotr rzuca kluczem o ziemię.
- Czy coś nie tak - pyta wystraszona para.
- Dajcie spokój - mówi Święty Piotr - zajęło mi trzy miesiące żeby znaleźć tu jakiegoś księdza, czy zdajecie sobie sprawę, ile może potrwać znalezienie prawnika?!
Po trzech miesiącach wraca zmęczony święty, informuje ich, że wzięcie ślubu jest możliwe. Para stwierdza:
- Ok, ale jeśli coś będzie nie tak, to czy będą mogli wziąć rozwód.
Wściekły Święty Piotr rzuca kluczem o ziemię.
- Czy coś nie tak - pyta wystraszona para.
- Dajcie spokój - mówi Święty Piotr - zajęło mi trzy miesiące żeby znaleźć tu jakiegoś księdza, czy zdajecie sobie sprawę, ile może potrwać znalezienie prawnika?!
411
Dowcip #3778. W drodze do kościoła młoda para zginęła w wypadku samochodowym. w kategorii: „Dowcipy o Świętym Piotrze”.
Popsuła się brama między piekłem, a niebem. Żadna ze stron nie kwapiła się do naprawy więc św. Piotr zaproponował, że rozegrają mecz piłkarski i przegrana strona naprawi bramę. Diabeł bardzo chętnie na to przystał. Św. Piotr zdziwiony pyta:
- Czemu jesteś taki chętny? Przecież mamy wszystkich najlepszych piłkarzy.
- Ale wszyscy sędziowie są u nas. - odpowiada zadowolony diabeł.
- Czemu jesteś taki chętny? Przecież mamy wszystkich najlepszych piłkarzy.
- Ale wszyscy sędziowie są u nas. - odpowiada zadowolony diabeł.
415
Dowcip #4777. Popsuła się brama między piekłem, a niebem. w kategorii: „Żarty o Świętym Piotrze”.
Pewien bogaty człowiek umiera. W bramie nieba wita go św. Piotr i zaprasza niedbałym gestem do środka. Kiedy wszedł do środka zobaczył długi ciemny korytarz a na je go końcu małe pomieszczenia z malutkimi oknami. Człowiek zdziwiony pyta św. Piotra:
- Co to ma być? To jest niebo tak upragnione przez wszystkich ludzi?
- Tak to jest niebo.
Człowiek zerka przez malutkie okienko na dół i widzi bawiących się ludzi uśmiechniętych, zadowolonych i pyta:
- A tam na dole to co jest?
- To jest piekło.
- Jeżeli tak to ja wolę iść do piekła!
- Słuchaj człowieku stamtąd już nie ma powrotu.
- Nie szkodzi wolę iść tam.
Święty Piotr odprowadził go do bramy i pyta:
- Na pewno tego chcesz?
- Tak, nie marudź!
- A więc idź.
Człowiek zszedł do bramy piekieł. Tam wita go Lucyfer z szerokim uśmiechem i wręcza mu widły i mówi krótko:
- Piec nr. 77.
- Jak to? przecież widziałem z góry ludzi bawiących się i radosnych a ty mi tu widły dajesz?
- Aaa. To był nasz dział reklamy!
- Co to ma być? To jest niebo tak upragnione przez wszystkich ludzi?
- Tak to jest niebo.
Człowiek zerka przez malutkie okienko na dół i widzi bawiących się ludzi uśmiechniętych, zadowolonych i pyta:
- A tam na dole to co jest?
- To jest piekło.
- Jeżeli tak to ja wolę iść do piekła!
- Słuchaj człowieku stamtąd już nie ma powrotu.
- Nie szkodzi wolę iść tam.
Święty Piotr odprowadził go do bramy i pyta:
- Na pewno tego chcesz?
- Tak, nie marudź!
- A więc idź.
Człowiek zszedł do bramy piekieł. Tam wita go Lucyfer z szerokim uśmiechem i wręcza mu widły i mówi krótko:
- Piec nr. 77.
- Jak to? przecież widziałem z góry ludzi bawiących się i radosnych a ty mi tu widły dajesz?
- Aaa. To był nasz dział reklamy!
413
Dowcip #4271. Pewien bogaty człowiek umiera. W bramie nieba wita go św. w kategorii: „Śmieszne dowcipy o Świętym Piotrze”.
Pewien prawnik zmarł nagle w wieku czterdziestu pięciu lat. Dostał się do bram niebios i stojący tam Święty Piotr mówi do niego:
- Czekaliśmy od dawna na Ciebie.
- O co chodzi - pyta prawnik - Przecież jestem w sile wieku, mam dopiero czterdzieści pięć lat. Dlaczego musiałem teraz umrzeć?!
- Czterdzieści pięć? Nie masz czterdziestu pięciu lat, masz osiemdziesiąt dwa lata - odpowiada anioł.
- Chwileczkę, jeśli twierdzicie, że mam osiemdziesiąt dwa lata to musicie mieć złego gościa od rachunków. Mam czterdzieści pięć lat i mogę pokazać świadectwo urodzenia.
- Poczekaj chwilę - prosi anioł - pójdę sprawdzić.
Anioł wszedł za bramę i po paru minutach wrócił.
- Przykro mi, ale nasze dane mówią, że masz osiemdziesiąt dwa lata. Sprawdziłem wszystkie godziny jakie policzyłeś swoim klientom i nie możesz mieć mniej niż osiemdziesiąt dwa lata...
- Czekaliśmy od dawna na Ciebie.
- O co chodzi - pyta prawnik - Przecież jestem w sile wieku, mam dopiero czterdzieści pięć lat. Dlaczego musiałem teraz umrzeć?!
- Czterdzieści pięć? Nie masz czterdziestu pięciu lat, masz osiemdziesiąt dwa lata - odpowiada anioł.
- Chwileczkę, jeśli twierdzicie, że mam osiemdziesiąt dwa lata to musicie mieć złego gościa od rachunków. Mam czterdzieści pięć lat i mogę pokazać świadectwo urodzenia.
- Poczekaj chwilę - prosi anioł - pójdę sprawdzić.
Anioł wszedł za bramę i po paru minutach wrócił.
- Przykro mi, ale nasze dane mówią, że masz osiemdziesiąt dwa lata. Sprawdziłem wszystkie godziny jakie policzyłeś swoim klientom i nie możesz mieć mniej niż osiemdziesiąt dwa lata...
417
Dowcip #874. Pewien prawnik zmarł nagle w wieku czterdziestu pięciu lat. w kategorii: „Śmieszne dowcipy o Świętym Piotrze”.
Roz jeden chory umarł i dostoł się do nieba. Święty Pieter go wpuścił i widzi, że ten nieboszczyk się śmieje i śmieje, a w niebie to tam tyla śmiechu nie ma.
- Powiedz mi duszo - pado Piotr - po jakiemu ty się tak śmiejesz?
- A dyć z tego, żech już blisko od godziny tu w niebie, a oni mnie tam na dole jeszcze operują!
- Powiedz mi duszo - pado Piotr - po jakiemu ty się tak śmiejesz?
- A dyć z tego, żech już blisko od godziny tu w niebie, a oni mnie tam na dole jeszcze operują!
214
Dowcip #1686. Roz jeden chory umarł i dostoł się do nieba. w kategorii: „Śmieszne żarty o Świętym Piotrze”.
Do nieba w jednakowym czasie dostali się o. Rydzyk i ks. Janowski: W bramie niebios wita ich uśmiechnięty św. Piotr z dobrotliwym wyrazem twarzy:
- Witajcie u bram niebios! - rzecze święty - podajcie swoje imiona, a sprawdzę, czy jesteście godni wejść do raju.
- Ojciec Tadeusz Rydzyk.
Święty Piotr rozwija długą listę, szybki rzut okiem i:
- Niestety, synu, ale nie ma Cię na liście.
- Jak to? - wybałuszył oczy Rydzyk - Przecież to niemożliwe. Byłem księdzem, autorytetem moralnym w kraju największego z papieży, codziennie miałem miliony słuchaczy.
- Przykro mi bardzo, ale nic nie mogę na to poradzić. - odparł św. Piotr. - Twoje imię?
- Ks. Henryk Janowski.
Chwila ciszy.
- Przykro mi, synu, ale Ciebie też nie ma.
- Jak to? Przecież ja również byłem niesamowitym autorytetem moralnym w Polsce, walczyłem z wpływami innych narodów, mówiłem płomienne kazania. Ludzie słuchali mnie w pełnym skupieniu...!
- Przykro mi bardzo, moi drodzy, ale skoro nie mam Was na liście, nic nie mogę dla Was zrobić.
Zapanowała niezręczna chwila ciszy. Całą trójka niepewnie spogląda na siebie, po czym ks. Janowski wzruszył ramionami i powiedział:
- Chodź, Tadek, co będziemy z Żydem gadać.
- Witajcie u bram niebios! - rzecze święty - podajcie swoje imiona, a sprawdzę, czy jesteście godni wejść do raju.
- Ojciec Tadeusz Rydzyk.
Święty Piotr rozwija długą listę, szybki rzut okiem i:
- Niestety, synu, ale nie ma Cię na liście.
- Jak to? - wybałuszył oczy Rydzyk - Przecież to niemożliwe. Byłem księdzem, autorytetem moralnym w kraju największego z papieży, codziennie miałem miliony słuchaczy.
- Przykro mi bardzo, ale nic nie mogę na to poradzić. - odparł św. Piotr. - Twoje imię?
- Ks. Henryk Janowski.
Chwila ciszy.
- Przykro mi, synu, ale Ciebie też nie ma.
- Jak to? Przecież ja również byłem niesamowitym autorytetem moralnym w Polsce, walczyłem z wpływami innych narodów, mówiłem płomienne kazania. Ludzie słuchali mnie w pełnym skupieniu...!
- Przykro mi bardzo, moi drodzy, ale skoro nie mam Was na liście, nic nie mogę dla Was zrobić.
Zapanowała niezręczna chwila ciszy. Całą trójka niepewnie spogląda na siebie, po czym ks. Janowski wzruszył ramionami i powiedział:
- Chodź, Tadek, co będziemy z Żydem gadać.
510
Dowcip #1303. Do nieba w jednakowym czasie dostali się o. Rydzyk i ks. w kategorii: „Dowcipy o Świętym Piotrze”.
Umiera papież i idzie do nieba, a u bramy do nieba spotyka św. Piotra.
- Kim jesteś? - pyta św. Jan.
- Wysłannikiem św. Jana na ziemi.
- Ej, sorry ja jestem św. Jan i jakoś cię nie kojarzę.
- No jestem zastępcą Pana Boga na ziemi. - papież.
- Poczekaj pójdę pogadać z szefem. - św. Jan.
- Ej, szefie znasz tego typa spod bramy? - św. Jan.
- Nie, nie znam go, ale poczekaj może Jezus go zna. Ej, Jezus znasz tego typa spod bramy - Bóg.
- Nie, nie znam go, ale pójdę z nim pogadać. - Jezus.
Po kilku minutach Jezus przychodzi cały radosny i mówi:
- Ojcze pamiętasz to kółko rybackie co założyłem około dwa tysiące lat temu?
- No pamiętam. - Bóg.
- To ono jeszcze istnieje! - Jezus.
- Kim jesteś? - pyta św. Jan.
- Wysłannikiem św. Jana na ziemi.
- Ej, sorry ja jestem św. Jan i jakoś cię nie kojarzę.
- No jestem zastępcą Pana Boga na ziemi. - papież.
- Poczekaj pójdę pogadać z szefem. - św. Jan.
- Ej, szefie znasz tego typa spod bramy? - św. Jan.
- Nie, nie znam go, ale poczekaj może Jezus go zna. Ej, Jezus znasz tego typa spod bramy - Bóg.
- Nie, nie znam go, ale pójdę z nim pogadać. - Jezus.
Po kilku minutach Jezus przychodzi cały radosny i mówi:
- Ojcze pamiętasz to kółko rybackie co założyłem około dwa tysiące lat temu?
- No pamiętam. - Bóg.
- To ono jeszcze istnieje! - Jezus.
617