Dowcipy szkolne
Pani kazała uczniom przynieść do szkoły zwierzątko, które potrafi coś niezwykłego. Jaś przynosi węża. Łapie go za koniec ogona wywija nim w powietrzy i uderza o ławkę, a wąż:
- Sssssssssssss.
Pani mówi do Jasia:
- Ale Jasiu! To jest zwykły wąż. On nic nie potrafi.
Jasiu jeszcze raz łapie węża za koniec ogona, wywija nim w powietrzu i uderza o ławkę, a wąż znowu:
- Ssssssssssssss.
Pani zdenerwowana mówi do Jasia:
- Jasiu usiądź. Ten wąż nic niezwykłego nam nie pokaże.
Chłopiec nie daje za wygraną. Łapie węża za ogon, z całej siły nim wywija i najsilniej jak tylko może uderza nim o ławkę, a wąż:
- Ssssssssssssssła dziewecka do lasecka.
- Sssssssssssss.
Pani mówi do Jasia:
- Ale Jasiu! To jest zwykły wąż. On nic nie potrafi.
Jasiu jeszcze raz łapie węża za koniec ogona, wywija nim w powietrzu i uderza o ławkę, a wąż znowu:
- Ssssssssssssss.
Pani zdenerwowana mówi do Jasia:
- Jasiu usiądź. Ten wąż nic niezwykłego nam nie pokaże.
Chłopiec nie daje za wygraną. Łapie węża za ogon, z całej siły nim wywija i najsilniej jak tylko może uderza nim o ławkę, a wąż:
- Ssssssssssssssła dziewecka do lasecka.
1115
Dowcip #8059. Pani kazała uczniom przynieść do szkoły zwierzątko w kategorii: „Śmieszny humor szkolny”.
Nauczyciel wchodzi do klasy Jasia, a tu na tablicy wypisane słowa ogólnie znane jako nieprzyzwoite: pi*da, ch*j, ku*wa ... Przyjrzał się tablicy, pokiwał głową, cmoknął z dezaprobatą i mówi:
- Moi drodzy, jesteście zbyt młodzi, żeby używać takiego podwórkowego języka ... Poza tym, takich słów kulturalni ludzie w ogóle nie powinni używać ... Nie będę wnikał w to, kto z was to napisał. Mam więc taką propozycję. Na mój znak wszyscy zamykamy oczy, a ja będę głośno liczył do pięćdziesięciu. W tym czasie niech ”sprawca” dokładnie wytrze tablicę i postaramy się zapomnieć o tym incydencie.
- Ok? No to uwaga! Raz, dwa, trzy.
Nauczyciel doliczył do pięćdziesięciu, wszyscy oczy pootwierali, a tu nadal brzydkie wyrazy, a na dole dopisek:
- Spieprzaj gościu! Fantom uderza ponownie.
- Moi drodzy, jesteście zbyt młodzi, żeby używać takiego podwórkowego języka ... Poza tym, takich słów kulturalni ludzie w ogóle nie powinni używać ... Nie będę wnikał w to, kto z was to napisał. Mam więc taką propozycję. Na mój znak wszyscy zamykamy oczy, a ja będę głośno liczył do pięćdziesięciu. W tym czasie niech ”sprawca” dokładnie wytrze tablicę i postaramy się zapomnieć o tym incydencie.
- Ok? No to uwaga! Raz, dwa, trzy.
Nauczyciel doliczył do pięćdziesięciu, wszyscy oczy pootwierali, a tu nadal brzydkie wyrazy, a na dole dopisek:
- Spieprzaj gościu! Fantom uderza ponownie.
45
Dowcip #8934. Nauczyciel wchodzi do klasy Jasia w kategorii: „Żarty szkolne”.
Początek roku szkolnego, a tu remont szkoły jak zwykle opóźniony, robotnicy tynkują ściany. Przez otwarte okno słychać:
- Wacek pier*olnij tu wapnem.
Zdenerwowana nauczycielka wychyla się przez okno:
- Panowie, proszę wyrażać się delikatnie, tu są dzieci.
Za chwile słychać:
- Wacek pier*olnij tu wapienkiem.
- Wacek pier*olnij tu wapnem.
Zdenerwowana nauczycielka wychyla się przez okno:
- Panowie, proszę wyrażać się delikatnie, tu są dzieci.
Za chwile słychać:
- Wacek pier*olnij tu wapienkiem.
28
Dowcip #10139. Początek roku szkolnego, a tu remont szkoły jak zwykle opóźniony w kategorii: „Śmieszne kawały szkolne”.
Pani oświadczyła dzieciom, że do ich szkoły przyjeżdża pan Waldek, który sprawdza jak dzieci zachowują się na lekcji. Pani bała się, ponieważ Jasiu strasznie bluźnił, więc kazała mu iść do piaskownicy się pobawić. Inspektor przyjechał i zadawał dzieciom różne pytania. Nagle zwrócił uwagę na Jasia siedzącego w piaskownicy, więc zapytał go:
- Chłopcze, jakie znasz zwierzę, które robi tak: Rabet, Rabet, Kum, Kum?
Jasio na to:
- Ża ...Ża ...
- Tak Jasiu tak.
- Żaj*bali mi wiaderko!
- Chłopcze, jakie znasz zwierzę, które robi tak: Rabet, Rabet, Kum, Kum?
Jasio na to:
- Ża ...Ża ...
- Tak Jasiu tak.
- Żaj*bali mi wiaderko!
25
Dowcip #10200. Pani oświadczyła dzieciom, że do ich szkoły przyjeżdża pan Waldek w kategorii: „Żarty szkolne”.
Na Uniwersytecie Jagiellońskim było czterech bardzo dobrych studentów, radzili sobie świetnie na wszystkich egzaminach i testach. Zbliżał się egzamin z chemii, miał być w poniedziałek o ósmej, wszystkim z ocen wychodziła piątka. Byli tak pewni siebie, że przed egzaminem zdecydowali poimprezować u kolegów z uniwersytetu w Poznaniu. Było super ale zapili ryja w weekend i jak zasnęli w niedziele po południu, obudzili się w poniedziałek koło dwunastej. Na egzamin oczywiście nie zdążyli, postanowili zabajerować profesora. Tłumaczyli się ze w weekend pojechali do kolegów na uniwersytet do Poznania aby pogłębić wiedze i wymienić doświadczenia, niestety w drodze powrotnej gdzieś w lasach złapali gumę, nie mieli koła zapasowego i długo nie mogli znaleźć nikogo do pomocy. Dlatego niestety przyjechali dopiero koło południa. Profesor przemyślał to i mówi:
- OK możecie przystąpić do egzaminu jutro rano.
Studenci zadowoleni, że się udało go zbajerować, pouczyli się jeszcze trochę w nocy i na drugi dzień przyszli jak zwykle pewni siebie. Profesor posadził ich w czterech osobnych pokojach, zamknął drzwi, a asystenci rozdali pytania. Cały test był za sto punktów. Na pierwszej stronie było zadanie za pięć punktów, które wszyscy rozwiązali bez wysiłku. Na drugiej stronie było tylko jedno pytanie za dziewięćdziesiąt pięć punktów: ”Które koło?”
- OK możecie przystąpić do egzaminu jutro rano.
Studenci zadowoleni, że się udało go zbajerować, pouczyli się jeszcze trochę w nocy i na drugi dzień przyszli jak zwykle pewni siebie. Profesor posadził ich w czterech osobnych pokojach, zamknął drzwi, a asystenci rozdali pytania. Cały test był za sto punktów. Na pierwszej stronie było zadanie za pięć punktów, które wszyscy rozwiązali bez wysiłku. Na drugiej stronie było tylko jedno pytanie za dziewięćdziesiąt pięć punktów: ”Które koło?”
418
Dowcip #2051. Na Uniwersytecie Jagiellońskim było czterech bardzo dobrych studentów w kategorii: „Żarty szkolne”.
Dyrektor szkoły przechodzi korytarzem obok klasy, z której słychać straszny wrzask. Wchodzi do klasy, łapie za rękę najgłośniej wrzeszczącego, wyprasza go na korytarz i stawia w kącie.
Po chwili z klasy wychodzi kolejnych trzech chłopców, którzy pytają:
- Czy możemy już iść do domu?
- A z jakiej racji?
- No przecież skoro nasz nowy pan od geografii stoi w kącie, to chyba lekcji nie będzie, prawda?
Po chwili z klasy wychodzi kolejnych trzech chłopców, którzy pytają:
- Czy możemy już iść do domu?
- A z jakiej racji?
- No przecież skoro nasz nowy pan od geografii stoi w kącie, to chyba lekcji nie będzie, prawda?
38
Dowcip #5650. Dyrektor szkoły przechodzi korytarzem obok klasy w kategorii: „Humor szkolny”.
Pierwszego dnia szkoły, przed rozpoczęciem lekcji, nauczycielka przedstawia nowego ucznia amerykańskiej klasie:
- To jest Sakiro Suzuki z Chin.
Lekcja się zaczyna. Nauczycielka mówi:
- Dobrze, zobaczymy jak sobie radzicie z historią. Kto mi powie, czyje to są słowa: ”Dajcie mi wolność albo śmierć”
W klasie cisza jak makiem zasiał, tylko Suzuki podnosi rękę i mówi:
- Patrick Henry, 1775 w Filadelfii.
- Bardzo dobrze Suzuki.
A kto powiedział:
- ”Państwo to ludzie, ludzie nie powinni więc ginąć”
Znowu wstaje Suzuki:
- Abraham Lincoln, 1863 w Waszyngtonie.
Nauczycielka spogląda na uczniów z wyrzutem i mówi:
- Wstydźcie się. Suzuki jest Japończykiem i zna amerykańską historię lepiej od was!
W klasie zapadła cisza i nagle słychać czyjś głośny szept:
- Pocałuj mnie w dupę pieprzony Japończyku.
- Kto to powiedział? - krzyknęła nauczycielka, na co Suzuki podniósł - rękę i bez czekania wyrecytował:
- Generał McArthur, 1942 w Guadalcanal, oraz Lee Iacocca, 1982 na walnym zgromadzeniu w Chryslerze.
W klasie zrobiło się jeszcze ciszej i tylko dało się usłyszeć cichy szept:
- Rzygać mi się chce.
- Kto to był? wrzasnęła nauczycielka, na co Suzuki szybko odpowiedział:
- George Bush senior do japońskiego premiera Tanaki w 1991 podczas obiadu.
Jeden z naprawdę już wkurzonych uczniów wstał i powiedział:
- Obciągnij mi druta!
Na to nauczycielka zrezygnowanym tonem:
- To już koniec. Kto tym razem?
- Bill Clinton do Moniki Levinsky w 1997 roku w Gabinecie Owalnym w Białym Domu - odparł Suzuki bez drgnienia oka.
Na to inny uczeń wstał i krzyknął:
- Suzuki to kupa gówna!
Na co Suzuki:
- Valentino Rossi po Grand - Prix Brazylii formuły 1 w Rio de Janeiro w 2002 roku.
Klasa już całkowicie popada w histerię, nauczycielka mdleje, gdy otwierają się drzwi i wchodzi dyrektor:
- Cholera, takiego burdelu to ja jeszcze nie widziałem.
Na co odpowiada Suzuki:
- Premier Jarosław Kaczyński do wicepremiera Andrzeja Leppera na posiedzeniu komisji budżetowej w Warszawie w 2007 roku.
- To jest Sakiro Suzuki z Chin.
Lekcja się zaczyna. Nauczycielka mówi:
- Dobrze, zobaczymy jak sobie radzicie z historią. Kto mi powie, czyje to są słowa: ”Dajcie mi wolność albo śmierć”
W klasie cisza jak makiem zasiał, tylko Suzuki podnosi rękę i mówi:
- Patrick Henry, 1775 w Filadelfii.
- Bardzo dobrze Suzuki.
A kto powiedział:
- ”Państwo to ludzie, ludzie nie powinni więc ginąć”
Znowu wstaje Suzuki:
- Abraham Lincoln, 1863 w Waszyngtonie.
Nauczycielka spogląda na uczniów z wyrzutem i mówi:
- Wstydźcie się. Suzuki jest Japończykiem i zna amerykańską historię lepiej od was!
W klasie zapadła cisza i nagle słychać czyjś głośny szept:
- Pocałuj mnie w dupę pieprzony Japończyku.
- Kto to powiedział? - krzyknęła nauczycielka, na co Suzuki podniósł - rękę i bez czekania wyrecytował:
- Generał McArthur, 1942 w Guadalcanal, oraz Lee Iacocca, 1982 na walnym zgromadzeniu w Chryslerze.
W klasie zrobiło się jeszcze ciszej i tylko dało się usłyszeć cichy szept:
- Rzygać mi się chce.
- Kto to był? wrzasnęła nauczycielka, na co Suzuki szybko odpowiedział:
- George Bush senior do japońskiego premiera Tanaki w 1991 podczas obiadu.
Jeden z naprawdę już wkurzonych uczniów wstał i powiedział:
- Obciągnij mi druta!
Na to nauczycielka zrezygnowanym tonem:
- To już koniec. Kto tym razem?
- Bill Clinton do Moniki Levinsky w 1997 roku w Gabinecie Owalnym w Białym Domu - odparł Suzuki bez drgnienia oka.
Na to inny uczeń wstał i krzyknął:
- Suzuki to kupa gówna!
Na co Suzuki:
- Valentino Rossi po Grand - Prix Brazylii formuły 1 w Rio de Janeiro w 2002 roku.
Klasa już całkowicie popada w histerię, nauczycielka mdleje, gdy otwierają się drzwi i wchodzi dyrektor:
- Cholera, takiego burdelu to ja jeszcze nie widziałem.
Na co odpowiada Suzuki:
- Premier Jarosław Kaczyński do wicepremiera Andrzeja Leppera na posiedzeniu komisji budżetowej w Warszawie w 2007 roku.
48225
Dowcip #59. Pierwszego dnia szkoły, przed rozpoczęciem lekcji w kategorii: „Śmieszny humor szkolny”.
Jasiu, twoje domowe wypracowanie jest dobre, ale nie różni się od wypracowania Alojzika. Co to znaczy?
- To znaczy, proszę pani, że wypracowanie Alojzika też jest dobre.
- To znaczy, proszę pani, że wypracowanie Alojzika też jest dobre.
945
Dowcip #865. Jasiu, twoje domowe wypracowanie jest dobre w kategorii: „Kawały szkolne”.
- Gdybyśmy przed baranem postawili wiadra: z wodą i z alkoholem, to czego się napije baran? - pyta prelegent usiłujący różnymi przykładami przekonać słuchaczy, że picie alkoholu jest szkodliwe.
- Wody! - odkrzykują słuchacze.
- Tak! A dlaczego?!
- Bo baran!
- Wody! - odkrzykują słuchacze.
- Tak! A dlaczego?!
- Bo baran!
06
Dowcip #18063. - Gdybyśmy przed baranem postawili wiadra w kategorii: „Śmieszne żarty szkolne”.
Szkolna wycieczka do kina. Grupka dzieci pcha się na sale kinową. Nagle gość z obsługi stojący obok lekko donośnym głosem woła:
- No wchodzić zasrane gówniarze!
Oburzona nauczycielka podchodzi do gościa:
- Co jest powodem tego, że tak bardzo Pan nie lubi dzieci?
- Bo się długo gotują i są żylaste.
- No wchodzić zasrane gówniarze!
Oburzona nauczycielka podchodzi do gościa:
- Co jest powodem tego, że tak bardzo Pan nie lubi dzieci?
- Bo się długo gotują i są żylaste.
18