Dowcipy o treści wulgarnej
Do działu kadr w pewnej firmie przyjęto nową pracownicę. Aby dziewczyna szybciej się ”zaaklimatyzowała” główna kadrowa zaprosiła ją do siebie do domu na kolację. Wieczorem przyszła ”nowa”. Kadrowa przedstawia swoją rodzinę:
- To moja mama, a to mój mąż, niestety jest niemową. - dodaje.
Siadają za stołem i w tym momencie gospodyni dostrzega, że na stole brak jest chleba. Mówi więc do męża:
- Roman, skocz do Marketu i kup kilka bułek.
Mąż popatrzył na okno, za którym szalał jesienny, zimny deszcz. Zerwał się z krzesła i zadarł sukienkę swojej teściowej, rzucił ją na kanapę, wyr*chał ją, postukał palcem czoło, potem złapał leżącą w przedpokoju siatkę na zakupy, wbiegł do łazienki odkręcił prysznic i stanął pod nim całkowicie ubrany.
- Co mu się stało? - zapytała trochę przerażona, nowa pracownica - Zwariował?
- Nie. - odpowiedziała kadrowa - On tylko powiedział w języku migowym: ”Ku*wa Twoja mać, debilko, kto chodzi do sklepu w taką pogodę?”
- To moja mama, a to mój mąż, niestety jest niemową. - dodaje.
Siadają za stołem i w tym momencie gospodyni dostrzega, że na stole brak jest chleba. Mówi więc do męża:
- Roman, skocz do Marketu i kup kilka bułek.
Mąż popatrzył na okno, za którym szalał jesienny, zimny deszcz. Zerwał się z krzesła i zadarł sukienkę swojej teściowej, rzucił ją na kanapę, wyr*chał ją, postukał palcem czoło, potem złapał leżącą w przedpokoju siatkę na zakupy, wbiegł do łazienki odkręcił prysznic i stanął pod nim całkowicie ubrany.
- Co mu się stało? - zapytała trochę przerażona, nowa pracownica - Zwariował?
- Nie. - odpowiedziała kadrowa - On tylko powiedział w języku migowym: ”Ku*wa Twoja mać, debilko, kto chodzi do sklepu w taką pogodę?”
48
Dowcip #33274. Do działu kadr w pewnej firmie przyjęto nową pracownicę. w kategorii: „Kawały o treści wulgarnej”.
Rosja. Wchodzi nauczycielka na mocnym kacu do klasy, do trzecioklasistów i mówi:
- Dzień dobry dzieci.
- Dzień dobry. - odpowiadają dzieci
- A co to dziś za lekcja?
- Matematyka!!!
- No dobra, będziecie rozwiązywać zadanie. Piszcie! ”Dwie eleganckie, inteligentne kobiety kupiły dwie butelki wódki.. Pytanie brzmi: Po jakiego ch*ja im jeszcze butelka wina?
- Dzień dobry dzieci.
- Dzień dobry. - odpowiadają dzieci
- A co to dziś za lekcja?
- Matematyka!!!
- No dobra, będziecie rozwiązywać zadanie. Piszcie! ”Dwie eleganckie, inteligentne kobiety kupiły dwie butelki wódki.. Pytanie brzmi: Po jakiego ch*ja im jeszcze butelka wina?
17
Dowcip #33223. Rosja. w kategorii: „Śmieszne żarty o treści wulgarnej”.
Ojciec jedzie samochodem ze swoją czteroletnią córeczką. W pewnym momencie ojciec naciska przypadkowo na klakson. Dziewczynka spojrzała na tatusia badawczym wzrokiem, którego napięcia tatuś nie wytrzymał:
- Zrobiłem to przez przypadek.
- Wiem tatusiu. - odparła.
- A niby skąd wiesz?
- Bo nie powiedziałeś: ”Spier*alaj z drogi idioto!”
- Zrobiłem to przez przypadek.
- Wiem tatusiu. - odparła.
- A niby skąd wiesz?
- Bo nie powiedziałeś: ”Spier*alaj z drogi idioto!”
17
Dowcip #33198. Ojciec jedzie samochodem ze swoją czteroletnią córeczką. w kategorii: „Śmieszne kawały o treści wulgarnej”.
Stary marynarz schodząc ze statku zabrał również swą ulubioną papugę. Była to niezwykle barwna ara, kupiona niegdyś w Afryce. Przez wiele lat przebywania w towarzystwie marynarzy nauczyła się jednak wielu obrzydliwych słów. Żona emerytowanego matrosa stanowczo nie chciała jej trzymać w domu. Rad nie rad, marynarz wyniósł papugę na targowisko.
- Tylko zaznaczam, że ona zna wszystkie marynarskie przekleństwa. - mówił do kupującego tę ornitologiczną piękność.
- Żonie puchły od tego uszy, bo też i słownik dawnych dorożkarzy, to przy niej prawdziwy język Wersalu. Ale temu można zaradzić...
- Jak?
- Wsadzi ją pan do worka. - radził usłużnie marynarz - Pięć minut będzie pan nim mocno potrząsał, a papudze pomiesza się w głowie i od razu sporządnieje.
Nabywca zrobił wszystko jak trzeba. Potrząsał workiem, na wszelki wypadek, dwa razy dłużej, ale kiedy wyjął papugę z worka, ta otrzepała barwne piórka i wrzasnęła donośnym głosem:
- O ku*wa, ale sztorm!
- Tylko zaznaczam, że ona zna wszystkie marynarskie przekleństwa. - mówił do kupującego tę ornitologiczną piękność.
- Żonie puchły od tego uszy, bo też i słownik dawnych dorożkarzy, to przy niej prawdziwy język Wersalu. Ale temu można zaradzić...
- Jak?
- Wsadzi ją pan do worka. - radził usłużnie marynarz - Pięć minut będzie pan nim mocno potrząsał, a papudze pomiesza się w głowie i od razu sporządnieje.
Nabywca zrobił wszystko jak trzeba. Potrząsał workiem, na wszelki wypadek, dwa razy dłużej, ale kiedy wyjął papugę z worka, ta otrzepała barwne piórka i wrzasnęła donośnym głosem:
- O ku*wa, ale sztorm!
019
Dowcip #33095. Stary marynarz schodząc ze statku zabrał również swą ulubioną papugę. w kategorii: „Humor o treści wulgarnej”.
Prosiak, Kubuś, dwa pijaki
wpadli raz na pomysł taki:
Naje*iemy się jak bela,
będzie ubaw jak cholera.
Pomysł był to zaku*wisty.
poszli kupić wódy czystej.
Wódka droga, choć niezdrowa,
trzeba kasę skombinować.
Poszli w bramę, prawda szczera
i czekają na frajera.
Ale w lesie cisza głucha
i cholerna zapi*ździucha.
Nagle Krzysio się pojawił,
Prosiak w mordę go zaprawił,
Kubuś z buta zapie*dolił.
Prosiak podszedł i ogolił,
krwią ma uje*ane ręce
ale kasy jest już więcej.
Za jeb*ne złote cztery
będzie chlania od cholery.
Jest tu w lesie stumilowym
taki sklep monopolowy
Gdzie jest wóda za dwa zety.
Sklep daleko jest niestety...
Mają jednak łeb chłopaki,
wpadli więc na pomysł taki,
aby szybko, jednym susem
przebyć trasę autobusem.
Jada sobie komfortowo,
myśląc, że jest młodzieżowo.
Nagle wpadka, nie do wiary!
W autobusie są kanary!
Wiedz, że nasi przyjaciele,
to nie łapsy są, nie cwele.
Nawet kanar,- choć ch*j duży,
nie zakłóci im podróży.
W mordę mu chłopaki dali,
z laczka w oko doj*bali.
Zakończywszy w brzuch fajfusa
wyskoczyli z ikarusa.
Wnet dotarli do sklepiku.
Wtem miś mówi: ”muszę siku”.
Odlał się nie patrząc gdzie,
nagle słyszy - ktoś się drze:
- Te, Puchatku! Poje*usie!
Co szczasz na mnie, Ty fajfusie!
Przyjaciela nie poznajesz?
Na kolegę mocz oddajesz?
Był to osioł Kłapouchy
co to mimo zapi*dziuchy
leczył kaca po libacji
i się ćwiczył w masturbacji.
- Kłapouchu, madafaku!
Co tu robisz, ty jeb*ku?
- Właśnie ciągłem se ogóra,
gdy poczułem - ktoś mi siura!
Poszli do sklepiku gazem,
siedem złotych mieli razem.
Więc kupili dwie wódeczki
i dwie wiśni buteleczki.
Obalili je szybciutko,
poradzili se też z wódką.
Trunki szybka dają w głowę
i koncepty idą nowe.
Kubuś śpiewa jak w operze,
Prosiak beknął sobie szczerze,
zaś Kłapouch, świntuch wielki,
już przeleciał dwa wróbelki.
Na dupczenie się zebrało,
a że panien w lesie mało
trzeba było pieprzyć ptaki,
psy, wiewiórki i ślimaki.
Właśnie kiedy przyszła pora
jechać wspólnie wraz gąsiora
posłyszeli wtem trzy słowa:
- Co jest, ku*wa? - rzekł Pan Sowa.
Gdy spojrzeli się do góry
zobaczyli dziób ponury.
To Pan Sowa z kolesiami
tak zwanymi ”dresiarzami”.
Trzeba wiedzieć, że Pan Sowa
To osoba jest nerwowa.
Gdy się wku*wi, daje słowo
wtedy całkiem jest chu*owo.
Kubuś dostał pika z główki,
wziął też w brzuszek z bejsbolówki.
Gdy już leżał, goście w paskach
kopli jeszcze z adidaska.
Się wku*wili przyjaciele.
Prosiak krzyknął: - O wy cwele!
Nagle poczuł ból pośladka
i podzielił los Puchatka.
Rzekł Kłapouch, kumpel trzeci:
- Mnie tak łatwo nie weźmiecie!
Wyjął nóż z dupy Prosiaka
i ugodził Sowę w ptaka!
Co się dzieje! Krew się leje!
Osioł się jak po*eb śmieje,
Sowa zdycha krwawiąc z kroku,
a koledzy śpią na boku.
- Na nich ku*wa! - Sowa kwika
- Trzeba pomścić mego dicka!
Za me męki, za me bóle,
niechaj zginą głupie chu*e!
Dresy Sowy to twardziele
i choć głupi są jak ciele,
to gdy trzeba komuś wje*ać,
oni wje*ią komu trzeba.
To zbyt wiele dla osiołka.
- -Znajdźcie se innego ciołka.
wrzasnął tak do obu cweli,
Zwiał i tyle go widzieli.
Dresy Sowy to prostaki.
Się musieli wyżyć na kimś
a najbliżej był ich szef,
no to bęc! Szefowi w łeb.
Trzeba kończyć nasze story,
kto nie zasnął do tej pory
chyba jest z poj*bów rasy,
albo zażył jakieś kwasy.
Taki morał naszej bajki:
Nie pij wódy, nie rusz fajki,
nie wal konia, nie pal skrętów,
nie podrabiaj dokumentów...
Siostry od tylca nie ruchaj,
nie bij ludzi, mamy słuchaj,
załóż gumę przed ciupcianiem.
Dobra, kończę przynudzanie!
Tak się kończy nasza bajka.
Myster Sowa stracił jajka,
Reszta, po porannym piwie,
żyła długo i szczęśliwie.
wpadli raz na pomysł taki:
Naje*iemy się jak bela,
będzie ubaw jak cholera.
Pomysł był to zaku*wisty.
poszli kupić wódy czystej.
Wódka droga, choć niezdrowa,
trzeba kasę skombinować.
Poszli w bramę, prawda szczera
i czekają na frajera.
Ale w lesie cisza głucha
i cholerna zapi*ździucha.
Nagle Krzysio się pojawił,
Prosiak w mordę go zaprawił,
Kubuś z buta zapie*dolił.
Prosiak podszedł i ogolił,
krwią ma uje*ane ręce
ale kasy jest już więcej.
Za jeb*ne złote cztery
będzie chlania od cholery.
Jest tu w lesie stumilowym
taki sklep monopolowy
Gdzie jest wóda za dwa zety.
Sklep daleko jest niestety...
Mają jednak łeb chłopaki,
wpadli więc na pomysł taki,
aby szybko, jednym susem
przebyć trasę autobusem.
Jada sobie komfortowo,
myśląc, że jest młodzieżowo.
Nagle wpadka, nie do wiary!
W autobusie są kanary!
Wiedz, że nasi przyjaciele,
to nie łapsy są, nie cwele.
Nawet kanar,- choć ch*j duży,
nie zakłóci im podróży.
W mordę mu chłopaki dali,
z laczka w oko doj*bali.
Zakończywszy w brzuch fajfusa
wyskoczyli z ikarusa.
Wnet dotarli do sklepiku.
Wtem miś mówi: ”muszę siku”.
Odlał się nie patrząc gdzie,
nagle słyszy - ktoś się drze:
- Te, Puchatku! Poje*usie!
Co szczasz na mnie, Ty fajfusie!
Przyjaciela nie poznajesz?
Na kolegę mocz oddajesz?
Był to osioł Kłapouchy
co to mimo zapi*dziuchy
leczył kaca po libacji
i się ćwiczył w masturbacji.
- Kłapouchu, madafaku!
Co tu robisz, ty jeb*ku?
- Właśnie ciągłem se ogóra,
gdy poczułem - ktoś mi siura!
Poszli do sklepiku gazem,
siedem złotych mieli razem.
Więc kupili dwie wódeczki
i dwie wiśni buteleczki.
Obalili je szybciutko,
poradzili se też z wódką.
Trunki szybka dają w głowę
i koncepty idą nowe.
Kubuś śpiewa jak w operze,
Prosiak beknął sobie szczerze,
zaś Kłapouch, świntuch wielki,
już przeleciał dwa wróbelki.
Na dupczenie się zebrało,
a że panien w lesie mało
trzeba było pieprzyć ptaki,
psy, wiewiórki i ślimaki.
Właśnie kiedy przyszła pora
jechać wspólnie wraz gąsiora
posłyszeli wtem trzy słowa:
- Co jest, ku*wa? - rzekł Pan Sowa.
Gdy spojrzeli się do góry
zobaczyli dziób ponury.
To Pan Sowa z kolesiami
tak zwanymi ”dresiarzami”.
Trzeba wiedzieć, że Pan Sowa
To osoba jest nerwowa.
Gdy się wku*wi, daje słowo
wtedy całkiem jest chu*owo.
Kubuś dostał pika z główki,
wziął też w brzuszek z bejsbolówki.
Gdy już leżał, goście w paskach
kopli jeszcze z adidaska.
Się wku*wili przyjaciele.
Prosiak krzyknął: - O wy cwele!
Nagle poczuł ból pośladka
i podzielił los Puchatka.
Rzekł Kłapouch, kumpel trzeci:
- Mnie tak łatwo nie weźmiecie!
Wyjął nóż z dupy Prosiaka
i ugodził Sowę w ptaka!
Co się dzieje! Krew się leje!
Osioł się jak po*eb śmieje,
Sowa zdycha krwawiąc z kroku,
a koledzy śpią na boku.
- Na nich ku*wa! - Sowa kwika
- Trzeba pomścić mego dicka!
Za me męki, za me bóle,
niechaj zginą głupie chu*e!
Dresy Sowy to twardziele
i choć głupi są jak ciele,
to gdy trzeba komuś wje*ać,
oni wje*ią komu trzeba.
To zbyt wiele dla osiołka.
- -Znajdźcie se innego ciołka.
wrzasnął tak do obu cweli,
Zwiał i tyle go widzieli.
Dresy Sowy to prostaki.
Się musieli wyżyć na kimś
a najbliżej był ich szef,
no to bęc! Szefowi w łeb.
Trzeba kończyć nasze story,
kto nie zasnął do tej pory
chyba jest z poj*bów rasy,
albo zażył jakieś kwasy.
Taki morał naszej bajki:
Nie pij wódy, nie rusz fajki,
nie wal konia, nie pal skrętów,
nie podrabiaj dokumentów...
Siostry od tylca nie ruchaj,
nie bij ludzi, mamy słuchaj,
załóż gumę przed ciupcianiem.
Dobra, kończę przynudzanie!
Tak się kończy nasza bajka.
Myster Sowa stracił jajka,
Reszta, po porannym piwie,
żyła długo i szczęśliwie.
214
Dowcip #32980. Prosiak, Kubuś w kategorii: „Humor o treści wulgarnej”.
Pewnego razu czołgiści zakładali nowe gąsienice na czołg. Cały dzień pracowali w pocie czoła. Nagle nie wiadomo skąd przyleciała wróżka i zapytała:
- Co robicie, chłopcy?
- A, pierd**imy się z tym!!!
- A chcecie tak naprawdę się popierd**ić?
- No jasne!
Wróżka machnęła różdżką i od czołgu odpadła wieżyczka.
- Co robicie, chłopcy?
- A, pierd**imy się z tym!!!
- A chcecie tak naprawdę się popierd**ić?
- No jasne!
Wróżka machnęła różdżką i od czołgu odpadła wieżyczka.
521
Dowcip #32781. Pewnego razu czołgiści zakładali nowe gąsienice na czołg. w kategorii: „Humor o treści wulgarnej”.
Pewna babcia postanowiła kupić sobie jakiegoś zwierzaczka, żeby nie czuć się samotna. Jednak w zoologicznym zastrzegła, że zwierzaczek nie może być kłopotliwy. Facet w zoologicznym zaproponował papugę, gdyż będzie ona na pewno wspaniałą towarzyszką. Jednak babcia zapytała jeszcze czy nie było by problemu z zabieraniem jej do kościoła? Facet odpowiedział, że nie powinno być problemów:
- Wystarczy posadzić sobie papugę na ramieniu i ona spokojnie będzie sobie siedzieć i czekać.
Tak więc babcia zakupiła papugę, była bardzo zadowolona z towarzyszki, a gdy przyszła niedziela posadziła ją sobie na ramieniu i poszła do kościoła. Gdy usiadła w ławce papuga zaczęła się rozglądać, ale była spokojna. Jednak gdy msza się zaczęła papuga głośno zaskrzeczała:
- Cholera... Ale tu zimno.
Babcia zawstydzona uciekła z kościoła i przez cały tydzień tłumaczyła papudze, że tak nie można. Papuga sprawiała wrażenie zawstydzonej więc babcia następnej niedzieli znów zabrała ją do kościoła i znów na początku była grzeczna, aż do momentu gdy msza się zaczęła i ptak znów zaczął skrzeczeć:
- Cholera... Ale tu zimno.
Babcia znów zawstydzona uciekła z kościoła, jednak tym razem poszła do zoologicznego poskarżyć się na ptaka. Powiedziała facetowi, że papuga zachowuje się niegrzecznie w kościele i nie wie co z nią zrobić. Facet powiedział, że jest na to rada.
- Gdy papuga znów zacznie być niegrzeczna, trzeba złapać ją za pazury i zakręcić kilka razy w powietrzu.
Babcia zapytała czy to działa, a sprzedawca zagwarantował powodzenie operacji. Tak więc kobieta zabrała ptaka i zadowolona poszła do domu. Gdy nadeszła niedziela babcia znów usiadła z papugą w ławce i znów gdy zaczęła się msza papuga zaskrzeczała:
- Cholera... Ale tu zimno.
Natychmiast babcia złapała ptaka za pazury i kilka razy zakręciła nią w powietrzu i postawiła znów na swoim ramieniu. Papuga zszokowana potrząsnęła chwilkę głową i zaskrzeczała:
- I jeszcze jakieś ku*wa huragany...
- Wystarczy posadzić sobie papugę na ramieniu i ona spokojnie będzie sobie siedzieć i czekać.
Tak więc babcia zakupiła papugę, była bardzo zadowolona z towarzyszki, a gdy przyszła niedziela posadziła ją sobie na ramieniu i poszła do kościoła. Gdy usiadła w ławce papuga zaczęła się rozglądać, ale była spokojna. Jednak gdy msza się zaczęła papuga głośno zaskrzeczała:
- Cholera... Ale tu zimno.
Babcia zawstydzona uciekła z kościoła i przez cały tydzień tłumaczyła papudze, że tak nie można. Papuga sprawiała wrażenie zawstydzonej więc babcia następnej niedzieli znów zabrała ją do kościoła i znów na początku była grzeczna, aż do momentu gdy msza się zaczęła i ptak znów zaczął skrzeczeć:
- Cholera... Ale tu zimno.
Babcia znów zawstydzona uciekła z kościoła, jednak tym razem poszła do zoologicznego poskarżyć się na ptaka. Powiedziała facetowi, że papuga zachowuje się niegrzecznie w kościele i nie wie co z nią zrobić. Facet powiedział, że jest na to rada.
- Gdy papuga znów zacznie być niegrzeczna, trzeba złapać ją za pazury i zakręcić kilka razy w powietrzu.
Babcia zapytała czy to działa, a sprzedawca zagwarantował powodzenie operacji. Tak więc kobieta zabrała ptaka i zadowolona poszła do domu. Gdy nadeszła niedziela babcia znów usiadła z papugą w ławce i znów gdy zaczęła się msza papuga zaskrzeczała:
- Cholera... Ale tu zimno.
Natychmiast babcia złapała ptaka za pazury i kilka razy zakręciła nią w powietrzu i postawiła znów na swoim ramieniu. Papuga zszokowana potrząsnęła chwilkę głową i zaskrzeczała:
- I jeszcze jakieś ku*wa huragany...
08
Dowcip #32689. Pewna babcia postanowiła kupić sobie jakiegoś zwierzaczka w kategorii: „Dowcipy o treści wulgarnej”.
Do sex - shopu przychodzi Kowalski i mówi:
- Panie, jestem stałym użytkownikiem lalek, ma pan może jakąś nową bo te stare modele całkiem mi się znudziły.
- No niby tak. - odpowiada sprzedawca - Mamy taką jedną o specjalnie delikatnej skórze, podgrzewaną i mającą wszczepiony chip inteligencji ale jest ona dopiero w stadium eksperymentów i musiałby się pan zgodzić opowiedzieć nam o swoich doświadczeniach z nią.
- Nie ma sprawy. - odpowiada klient i zabiera lalkę do domu.
Po tygodniu dzwoni do niego sprzedawca i pyta:
- No jak tam wrażenia, jak nowa skóra?
- Super, jest cudownie delikatna.
- A podgrzewanie?
- Świetny pomysł, jest bardzo fajnie położyć się do nagrzanego już łóżka.
- A intelekt działa?
- Działa. - odpowiada klient.
- A jak to się wyraża? - drąży sprzedawca.
- Nie chce mi dawać dzi*ka.
- Panie, jestem stałym użytkownikiem lalek, ma pan może jakąś nową bo te stare modele całkiem mi się znudziły.
- No niby tak. - odpowiada sprzedawca - Mamy taką jedną o specjalnie delikatnej skórze, podgrzewaną i mającą wszczepiony chip inteligencji ale jest ona dopiero w stadium eksperymentów i musiałby się pan zgodzić opowiedzieć nam o swoich doświadczeniach z nią.
- Nie ma sprawy. - odpowiada klient i zabiera lalkę do domu.
Po tygodniu dzwoni do niego sprzedawca i pyta:
- No jak tam wrażenia, jak nowa skóra?
- Super, jest cudownie delikatna.
- A podgrzewanie?
- Świetny pomysł, jest bardzo fajnie położyć się do nagrzanego już łóżka.
- A intelekt działa?
- Działa. - odpowiada klient.
- A jak to się wyraża? - drąży sprzedawca.
- Nie chce mi dawać dzi*ka.
05
Dowcip #32682. Do sex - shopu przychodzi Kowalski i mówi w kategorii: „Kawały o treści wulgarnej”.
Jasiu tłumaczy ojcu, dlaczego dostał dwóję z matematyki.
- Nauczyciel zapytał mnie, ile jest dwa razy trzy, powiedziałem, że sześć. No to on mnie zapytał, ile jest trzy razy dwa...
- A to nie jeden ch*j?
- Tak mu powiedziałem...
- Nauczyciel zapytał mnie, ile jest dwa razy trzy, powiedziałem, że sześć. No to on mnie zapytał, ile jest trzy razy dwa...
- A to nie jeden ch*j?
- Tak mu powiedziałem...
19
Dowcip #32666. Jasiu tłumaczy ojcu, dlaczego dostał dwóję z matematyki. w kategorii: „Humor o treści wulgarnej”.
Kandydat na zięcia zwraca się do rodziców dziewczyny:
- Chcę prosić o pi*dę Waszej córki.
Szok, konsternacja, oburzenie. Pierwszy odzyskuje mowę ojciec:
- Chyba chciał pan powiedzieć, że prosi pan o jej rękę?
- Rękę to ja mam własną.
- Chcę prosić o pi*dę Waszej córki.
Szok, konsternacja, oburzenie. Pierwszy odzyskuje mowę ojciec:
- Chyba chciał pan powiedzieć, że prosi pan o jej rękę?
- Rękę to ja mam własną.
210