Dowcipy o sprzedawcach
Pewien sprzedawca w sklepie bardzo nie lubił chińczyków ... Pewnego dnia do sklepu wchodzi chińczyk i mówi.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry.- Odpowiedział wkurzony sprzedawca.
- Ja chcieć kupić pedigree pal dla mój pies.
- Nie sprzedam Ci tego pedigree jak nie przyjdziesz z psem.
- Ale Ja nie chodzić z pies w sklep.
- To Ci nie sprzedam!
Zły Chińczyk poszedł po psa i kupił to pedigree. Na drugi dzień przychodzi i mówi:
- Ja chcieć kupić whiskas dla mój kot.
- Nie sprzedam Ci jak nie przyjdziesz z kotem.
- Ale ja nie chodzić z kot na zakupy.
- To Ci nie sprzedam.
Jeszcze bardziej zły Chińczyk poszedł po kota i kupił whiskas. Na trzeci dzień przychodzi z papierową torebką i mówi.
- Pan włożyć tu ręka.
- A po co?
- No pan włożyć
Sprzedawca włożył, a Chińczyk do niego:
- Pomacać.
- No.
- Ciepłe?
- Ciepłe.
- Miękkie?
- Miękkie.
- Ja chcieć kupić papier toaletowy!
- Dzień dobry.
- Dzień dobry.- Odpowiedział wkurzony sprzedawca.
- Ja chcieć kupić pedigree pal dla mój pies.
- Nie sprzedam Ci tego pedigree jak nie przyjdziesz z psem.
- Ale Ja nie chodzić z pies w sklep.
- To Ci nie sprzedam!
Zły Chińczyk poszedł po psa i kupił to pedigree. Na drugi dzień przychodzi i mówi:
- Ja chcieć kupić whiskas dla mój kot.
- Nie sprzedam Ci jak nie przyjdziesz z kotem.
- Ale ja nie chodzić z kot na zakupy.
- To Ci nie sprzedam.
Jeszcze bardziej zły Chińczyk poszedł po kota i kupił whiskas. Na trzeci dzień przychodzi z papierową torebką i mówi.
- Pan włożyć tu ręka.
- A po co?
- No pan włożyć
Sprzedawca włożył, a Chińczyk do niego:
- Pomacać.
- No.
- Ciepłe?
- Ciepłe.
- Miękkie?
- Miękkie.
- Ja chcieć kupić papier toaletowy!
319
Dowcip #1410. Pewien sprzedawca w sklepie bardzo nie lubił chińczyków ... w kategorii: „Śmieszny humor o sprzedawcach”.
Młoda dziewczyna wchodzi do salonu z ekskluzywnymi samochodami. Spogląda dookoła: Porsche, Lamborghini, Ferrari, Jaguary etc. Dziewczyna decyduje się na Jaguara, płaci gotówką i odjeżdża wozem. Dwa dni później wraca.
- Chcę moje pieniądze z powrotem ... Coś strasznie śmierdzi, kiedy używam hamulców! - stwierdza z naciskiem w głosie.
Sprzedawca nie chce stracić klienta i swojej prowizji od sprzedaży. Wsiada do samochodu obok kobiety, by sprawdzić o co chodzi. Ledwo wsiedli do samochodu, kobieta nacisnęła gaz do dechy. Samochód ruszył z piskiem opon. Pęd wtłoczył sprzedawcę w fotel, tak że nie mógł się ruszyć. Jedynka, dwójka, trójka... biegi przeskakiwały jak szalone. Po czterech sekundach mknęli już sto dwadzieścia km/h. Wtedy kobieta skręciła w polną drogę i naprawdę zaczęła przyspieszać. Czwórka, piątka... szóstka. Samochód wąską dróżką pędził już trzysta dwadzieścia km/h. Silnik ryczał jak oszalały. Za oknami krajobraz zlewał się w jedną zieloną masę. Sprzedawca kurczowo trzymający się pasów, skurczony, wciśnięty w fotel dostrzegł nagle w oddali opuszczone szlabany na przejeździe kolejowym i odetchnął z ulgą. Przypuszczał, że kobieta również je widzi i zaraz zwolni, a on będzie mógł wysiąść z samochodu. Z narastającym zdziwieniem obserwował jak samochód z niezmienną prędkością mknie prosto na zamknięty przejazd pod koła rozpędzonego pociągu. Dopiero czterdzieści m przed przejazdem kobieta zwalnia pedał gazu i z całą siłą naciska na hamulec jednocześnie zaciągając hamulec ręczny. Samochód dosłownie milimetry zatrzymuje się przed szlabanem.
Dziewczyna szybko odwraca się do sprzedawcy i pyta:
- O, właśnie! Czuje pan?!
- Czy czuję? - odzywa się blady sprzedawca - Ja w tym siedzę.
- Chcę moje pieniądze z powrotem ... Coś strasznie śmierdzi, kiedy używam hamulców! - stwierdza z naciskiem w głosie.
Sprzedawca nie chce stracić klienta i swojej prowizji od sprzedaży. Wsiada do samochodu obok kobiety, by sprawdzić o co chodzi. Ledwo wsiedli do samochodu, kobieta nacisnęła gaz do dechy. Samochód ruszył z piskiem opon. Pęd wtłoczył sprzedawcę w fotel, tak że nie mógł się ruszyć. Jedynka, dwójka, trójka... biegi przeskakiwały jak szalone. Po czterech sekundach mknęli już sto dwadzieścia km/h. Wtedy kobieta skręciła w polną drogę i naprawdę zaczęła przyspieszać. Czwórka, piątka... szóstka. Samochód wąską dróżką pędził już trzysta dwadzieścia km/h. Silnik ryczał jak oszalały. Za oknami krajobraz zlewał się w jedną zieloną masę. Sprzedawca kurczowo trzymający się pasów, skurczony, wciśnięty w fotel dostrzegł nagle w oddali opuszczone szlabany na przejeździe kolejowym i odetchnął z ulgą. Przypuszczał, że kobieta również je widzi i zaraz zwolni, a on będzie mógł wysiąść z samochodu. Z narastającym zdziwieniem obserwował jak samochód z niezmienną prędkością mknie prosto na zamknięty przejazd pod koła rozpędzonego pociągu. Dopiero czterdzieści m przed przejazdem kobieta zwalnia pedał gazu i z całą siłą naciska na hamulec jednocześnie zaciągając hamulec ręczny. Samochód dosłownie milimetry zatrzymuje się przed szlabanem.
Dziewczyna szybko odwraca się do sprzedawcy i pyta:
- O, właśnie! Czuje pan?!
- Czy czuję? - odzywa się blady sprzedawca - Ja w tym siedzę.
420
Dowcip #2060. Młoda dziewczyna wchodzi do salonu z ekskluzywnymi samochodami. w kategorii: „Żarty o sprzedawcach”.
Wielki, ogromny, wielopiętrowy supermarket, w którym kupicie wszystko. Szef przyjmuje do pracy nowego sprzedawcę, dając mu jeden dzień okresu próbnego żeby go przetestować. Po zamknięciu wzywa szef nowego sprzedawcę do biura:
- No to ile dziś zrobił pan transakcji? - pyta sprzedawcę.
- Jedną, szefie.
- Co? Jedną?! Nasi sprzedawcy mają średnio od sześćdziesięciu do siedemdziesięciu transakcji w ciągu dnia! Co pan robił przez cały dzień? A właściwie to ile pan utargował?
- Trzysta osiemdziesiąt tysięcy dolarów.
Szefa zatkało.
- Trzysta osiemdziesiąt tysięcy? Na Boga, co pan sprzedał?!
- No, na początku sprzedałem mały haczyk na ryby ...
- Haczyk na ryby? Za trzysta osiemdziesiąt tysięcy?
- Potem przekonałem klienta żeby wziął jeszcze średni i duży haczyk. Następnie przekonałem go, że powinien wziąć jeszcze żyłkę. Sprzedałem mu trzy rodzaje: cienką, średnią i grubą. Wdaliśmy się w rozmowę. Spytałem gdzie będzie łowić. Powiedział, że na Missouri, dwadzieścia mil na północ. W związku z tym sprzedałem mu jeszcze porządną wiatrówkę, nieprzemakalne spodnie i rybackie gumowce, ponieważ tam mocno wieje. Przekonałem go, że na brzegu ryby nie biorą, no i tak poszliśmy wybrać łódź motorową. Spytałem go jakie ma auto i wydusiłem z niego, że dość małe aby odwieźć łódź, w związku z czym sprzedałem mu przyczepę.
- I wszystko to sprzedał pan człowiekowi, który przyszedł sobie kupić jeden, jedyny haczyk na ryby?!
- Nieee. On przyszedł z zamiarem kupienia podpasek dla swojej żony. Zaproponowałem mu, że skoro w weekend nici z seksu to może pojechałby przynajmniej na ryby ...
- No to ile dziś zrobił pan transakcji? - pyta sprzedawcę.
- Jedną, szefie.
- Co? Jedną?! Nasi sprzedawcy mają średnio od sześćdziesięciu do siedemdziesięciu transakcji w ciągu dnia! Co pan robił przez cały dzień? A właściwie to ile pan utargował?
- Trzysta osiemdziesiąt tysięcy dolarów.
Szefa zatkało.
- Trzysta osiemdziesiąt tysięcy? Na Boga, co pan sprzedał?!
- No, na początku sprzedałem mały haczyk na ryby ...
- Haczyk na ryby? Za trzysta osiemdziesiąt tysięcy?
- Potem przekonałem klienta żeby wziął jeszcze średni i duży haczyk. Następnie przekonałem go, że powinien wziąć jeszcze żyłkę. Sprzedałem mu trzy rodzaje: cienką, średnią i grubą. Wdaliśmy się w rozmowę. Spytałem gdzie będzie łowić. Powiedział, że na Missouri, dwadzieścia mil na północ. W związku z tym sprzedałem mu jeszcze porządną wiatrówkę, nieprzemakalne spodnie i rybackie gumowce, ponieważ tam mocno wieje. Przekonałem go, że na brzegu ryby nie biorą, no i tak poszliśmy wybrać łódź motorową. Spytałem go jakie ma auto i wydusiłem z niego, że dość małe aby odwieźć łódź, w związku z czym sprzedałem mu przyczepę.
- I wszystko to sprzedał pan człowiekowi, który przyszedł sobie kupić jeden, jedyny haczyk na ryby?!
- Nieee. On przyszedł z zamiarem kupienia podpasek dla swojej żony. Zaproponowałem mu, że skoro w weekend nici z seksu to może pojechałby przynajmniej na ryby ...
119
Dowcip #2339. Wielki, ogromny, wielopiętrowy supermarket, w którym kupicie wszystko. w kategorii: „Żarty o sprzedawcach”.
- Musisz stanąć na końcu kolejki! - mówi ekspedientka do małego Jasia.
- To niemożliwe! - odpowiada rezolutny malec. - Tam już ktoś stoi.
- To niemożliwe! - odpowiada rezolutny malec. - Tam już ktoś stoi.
26
Dowcip #11163. - Musisz stanąć na końcu kolejki! - mówi ekspedientka do małego Jasia. w kategorii: „Kawały o sprzedawcach”.
- Czy mogę przymierzyć tę sukienkę na wystawie? - pyta klientka.
- Oczywiście, ale mamy także przebieralnię.
- Oczywiście, ale mamy także przebieralnię.
27
Dowcip #9811. - Czy mogę przymierzyć tę sukienkę na wystawie? - pyta klientka. w kategorii: „Śmieszny humor o sprzedawcach”.
Przed sklepem długa kolejka. Nagle ktoś zaczyna się wpychać.
- Zaczekaj na swoją kolej!
-- Ustaw się jak wszyscy.
I tak przez jakiś czas. W końcu mężczyzna się zdenerwował i woła:
- Czy mógłbym w końcu otworzyć mój sklep?!
- Zaczekaj na swoją kolej!
-- Ustaw się jak wszyscy.
I tak przez jakiś czas. W końcu mężczyzna się zdenerwował i woła:
- Czy mógłbym w końcu otworzyć mój sklep?!
314
Dowcip #3049. Przed sklepem długa kolejka. Nagle ktoś zaczyna się wpychać. w kategorii: „Śmieszny humor o sprzedawcach”.
Przedstawiciel handlowy puka do drzwi. Otwiera mu kobieta.
- Dzień dobry, uszanowanie, łaskawa pani. Czy pozwoli pani, że przedstawię jej nasz najnowszy hit z dziedziny urządzeń gospodarstwa domowego, o którym pani sąsiadka twierdzi, że nie może sobie pani na niego pozwolić?
- Dzień dobry, uszanowanie, łaskawa pani. Czy pozwoli pani, że przedstawię jej nasz najnowszy hit z dziedziny urządzeń gospodarstwa domowego, o którym pani sąsiadka twierdzi, że nie może sobie pani na niego pozwolić?
713
Dowcip #4369. Przedstawiciel handlowy puka do drzwi. Otwiera mu kobieta. w kategorii: „Śmieszne żarty o sprzedawcach”.
Przychodzi baca do sklepu i pyta...
- Jest kiełbasa?
- Jest Beskidzka - odpowiada sprzedawca.
- Bes cego? - na to Baca...
- Jest kiełbasa?
- Jest Beskidzka - odpowiada sprzedawca.
- Bes cego? - na to Baca...
317
Dowcip #727. Przychodzi baca do sklepu i pyta... w kategorii: „Kawały o sprzedawcach”.
Czy ten zegarek chodzi? - Pyta klient zegarmistrza.
- Nie, trzeba go nosić. - odpowiada sprzedawca.
- Nie, trzeba go nosić. - odpowiada sprzedawca.
216
Dowcip #2292. Czy ten zegarek chodzi? - Pyta klient zegarmistrza. w kategorii: „Kawały o sprzedawcach”.
Tata wysyła Jasia do sklepu po 2 piwa...
Jasiu wchodzi do sklepu i mówi:
- Poproszę 2 piwa..:P
- Ale Jasiu nie mogę sprzedać ci alkoholu, ponieważ nie jesteś pełnoletni.
Jasiu wraca do domu i mówi:
- Tato pani powiedziała, że nie może mi sprzedać piwa, ponieważ nie jestem pełnoletni.
Powiedz, że masz 18 lat, 2 dzieci, twoja żona leży w szpitalu ze złamaną ręką, a twoja legitymacja wpadła do kanalizacji.
Jasiu idzie do sklepu i mówi:
- Proszę pani mam 2 lata, 18 dzieci, moja legitymacja leży w szpitalu ze złamaną ręką a moja żona wpadła do kanalizacji
Jasiu wchodzi do sklepu i mówi:
- Poproszę 2 piwa..:P
- Ale Jasiu nie mogę sprzedać ci alkoholu, ponieważ nie jesteś pełnoletni.
Jasiu wraca do domu i mówi:
- Tato pani powiedziała, że nie może mi sprzedać piwa, ponieważ nie jestem pełnoletni.
Powiedz, że masz 18 lat, 2 dzieci, twoja żona leży w szpitalu ze złamaną ręką, a twoja legitymacja wpadła do kanalizacji.
Jasiu idzie do sklepu i mówi:
- Proszę pani mam 2 lata, 18 dzieci, moja legitymacja leży w szpitalu ze złamaną ręką a moja żona wpadła do kanalizacji
439