Dowcipy o rozmowach telefonicznych
Blondynka siedzi z koleżanką w domu. Nagle dzwoni telefon. Dziewczyna rozmawia przez chwilę, a po odłożeniu słuchawki zaczyna histerycznie płakać.
- Kto to dzwonił? Co się stało? - pyta koleżanka.
- Mama dzwoniła, zmarł mój ojciec... - ryczy blondynka.
Po chwili znów dzwoni telefon. Po rozmowie blondynka zanosi się płaczem powtórnie.
- Dzwonił mój brat, jego ojciec też nie żyje.
- Kto to dzwonił? Co się stało? - pyta koleżanka.
- Mama dzwoniła, zmarł mój ojciec... - ryczy blondynka.
Po chwili znów dzwoni telefon. Po rozmowie blondynka zanosi się płaczem powtórnie.
- Dzwonił mój brat, jego ojciec też nie żyje.
213
Dowcip #3520. Blondynka siedzi z koleżanką w domu. Nagle dzwoni telefon. w kategorii: „Śmieszny humor o rozmowach telefonicznych”.
Lekarz robi obchód w psychiatryku. Zagląda do pierwszego pokoju a, tam wariat trzyma cegłę przy uchu.
- Co ty robisz Nowak?
- Rozmawiam przez telefon.
Wchodzi do drugiego pokoju a tam wariat trzyma cegłę przy uchu.
- Co wy robicie Kowalski?
- Rozmawiam przez telefon doktorze.
Lekarz wchodzi do trzeciego pokoju, a tam facet pociera dwie cegły o siebie.
- A wy co robicie?
- Zakłócam im odbiór!
- Co ty robisz Nowak?
- Rozmawiam przez telefon.
Wchodzi do drugiego pokoju a tam wariat trzyma cegłę przy uchu.
- Co wy robicie Kowalski?
- Rozmawiam przez telefon doktorze.
Lekarz wchodzi do trzeciego pokoju, a tam facet pociera dwie cegły o siebie.
- A wy co robicie?
- Zakłócam im odbiór!
411
Dowcip #4123. Lekarz robi obchód w psychiatryku. w kategorii: „Humor o śmiesznych rozmowach telefonicznych”.
- Halo? Poproszę panią zamiejscowa, Lubartów 33... Czi co? Nie: czy? pytajne tylko: czy? wzięte liczebniczo... Taa, mój numer 333 ... Już jest połączenie? Dziękuję ślicznie...
Halo? Halo? HALO? - Halooo...
- Kuba?
- Kto mówi?
- Ale czy Kuba?
- Ale kto mówi?
- Jeżeli nie Kuba, moje nazwisko panu nic nie powie ... Kuba?
- Jaki Kuba?
- Goldberg.
- A jeżeli Kuba, to kto mówi?
- Rappaport!
- BENIEK?
- Tak!
- Tu Kuba.
- Goldberg?
- Tak. Co jest?
- Jest interes do zrobienia.
- Interes? Ile można stracić?
- Co się mnie pytasz ile można stracić! Się mnie natychmiast zapytujesz ile można zarobić!
- Ile się zarobi, to się zarobi. Ja się pytam: ile trzeba mieć żeby ryzykować w razie, że się straci?
- Niewiele ... Dwa, trzy tysiące masz?
- Mam mieć. Co jest?
- Jest tak: Friedmann ma weksel Szapira z żyrem Glassa, rewindykator jest Barmsztajn ... On daje dwadzieścia procent, franko loco towar jest u Lutmana, tylko ten towar jest zajęty przez Honigmanna z powodu weksel Reuberga. Za ten weksel Reuberga można dostać gwarancję od jego teścia Rozencwajga, tylko on jest przepisany na Rozencwajgową, a Rozencwajgowa jest chora.
- A co jej jest?
- Co by i nie było, to my dziedziczymy dwadzieścia procent, tylko Lutmann musi mieć pewność, że Honigmann go wypuści, oczywiście, jeżeli Rozencwajgowa jeszcze dziś się przeniesie na łono Abrahama, to Malwina Fajnsztajn nie ma nic przeciwko, tylko Lipszyc musi mieć pięćset dolary.
- Cooo?
- Nie gotówką, tylko połowę, na resztę zwolnienie od protestu. Jasne?
- Oczywiście, że rozumiem.
- No!
- Tylko skąd pewność, że Rozencwajgowa by wyzionęła ducha?
- W tym właśnie sęk.
- Co?
- Sęk!
- Kto?
- Sęk!
- Nic nie rozumiem.
- Deska, w środku sęk!
- Jaka deska?
- Drzewo. Deska drewniana, w środku sęk.
- Kto ma drzewo? Lutmann?
- Jaki Lutmann? Lutmann ma manufakturę, a drzewo jest z lasu. Się ścina, się rżnie na deski, jest deska, jest sęk.
- A gdzie jest ten las?
- Jaki las?
- No, że wspominałeś.
- Co ciebie obchodzi nagle? W puszczy Białowieszczańskiej jest las! Rosną stuletnie drzewa, się ścina, się rżnie, jest deska, jest sęk.
- A kto ma ten las?
- Kuba, o co ci idzie? Nikt!
- To można kupić?
- Tę manufakturę?
- Nie, ten tartak.
- Jaki tartak, do cholery?
- No ten co sam mówiłeś, że się ścina i się rżnie.
- Kuba, odczep się, chodzi o to czy Rozencwajgowa wytrzyma do licytacji!
- A ona sprzeda?
- Co?!
- Ten tartak.
- Kuba, przecież ... Jaki tartak do cholery?!
- No, że się ścina i się rżnie.
- Kuba! Że mnie co podkusiło powiedzieć ten ”sęk” ... Kuba, ja cofam ten sęk. Ja cofam wszystkie sęki na świecie!
- Co?
- Sęk.
- Który?
- Co pisze w Kurierze Warszawskim tych sztychów. To ja go cofam.
- W Kurierze Warszawskim? To było ogłoszenie?
- Jakie ogłoszenie?
- No, że on sprzedaje.
- Kto?
- No ten, co pisze, że parceluje ten las. Słuchaj, tylko ten tartak to ja bym zatrzymał dla siebie.
- Kuba... Po co tobie ten tartak? Zleź z tego tartaka!
- No wiesz, Rappaport, że ja ciebie nie rozumiem. Ty budzisz mnie w nocy. Pół godziny namawiasz mnie, żebym kupił las. A teraz odmawiasz mnie od tego tartaka. To co to jest za interes?
- Kuba.
- Zaraz, chwileczkę, spokój! Owszem, dajmy na to, ja daję dwa tysiące na las. To kto inny będzie miał tartak, tak? Będzie mnie dyktował ceny? Będę jemu dawał zarabiać na rżnięcie? To gdzie jest Logika? To wolę kupić ten tartak! Mam rację?
- Teoretycznie tak ... Tylko, że mnie coś podkusiło. Staropolszczyzny się mnie zachciało. Sęk, sęk, równie dobrze mogłem powiedzieć ”tu leży pies pochowany”.
- Pies?
- Pies!
- Piesek! Jaka rasa?
- Szlag mnie trafi.
- Słuchaj, Rozencwajgowa ma na sprzedaż psa? Czy to jest może łyżew? Wiesz, ja bym chętnie kupił, bo Hipek bardzo chce mieć łyżwa. No, ostatecznie może być sweter. Albo bulgot? Albo taki mały, biały dupelek... Słuchaj, tylko broń Boże jajnik! A to jest jaka rasa?
- Jaka rasa? Nordycka! Psiakrew, odczep się od tego zwierzęcia, nieszczęście ty moje!
- Słuchaj, Beniek, dwa tysiące za psa? Ja mogę dać trzydzieści złotych. Duży piesek?
- Olbrzymie!
Słyszy telefonistkę:
- Złociutka, to nie do pani!
- Znaczy, co?
- Chwileczkę, Kuba, ta rozmowa za chwilę będzie kosztowała czterdzieści dwa złote.
- No co to znaczy czterdzieści dwa złote, jak się kupuje i las, i tartak, i psa.
- Wiesz co ja ci powiem? Ty weź sobie ten las za darmo.
- A tartak?
- A Tar... A tartak, to ty sobie weź tyż za darmo.
- A pies?
- A pies? A pies ci mordę lizał!
Halo? Halo? HALO? - Halooo...
- Kuba?
- Kto mówi?
- Ale czy Kuba?
- Ale kto mówi?
- Jeżeli nie Kuba, moje nazwisko panu nic nie powie ... Kuba?
- Jaki Kuba?
- Goldberg.
- A jeżeli Kuba, to kto mówi?
- Rappaport!
- BENIEK?
- Tak!
- Tu Kuba.
- Goldberg?
- Tak. Co jest?
- Jest interes do zrobienia.
- Interes? Ile można stracić?
- Co się mnie pytasz ile można stracić! Się mnie natychmiast zapytujesz ile można zarobić!
- Ile się zarobi, to się zarobi. Ja się pytam: ile trzeba mieć żeby ryzykować w razie, że się straci?
- Niewiele ... Dwa, trzy tysiące masz?
- Mam mieć. Co jest?
- Jest tak: Friedmann ma weksel Szapira z żyrem Glassa, rewindykator jest Barmsztajn ... On daje dwadzieścia procent, franko loco towar jest u Lutmana, tylko ten towar jest zajęty przez Honigmanna z powodu weksel Reuberga. Za ten weksel Reuberga można dostać gwarancję od jego teścia Rozencwajga, tylko on jest przepisany na Rozencwajgową, a Rozencwajgowa jest chora.
- A co jej jest?
- Co by i nie było, to my dziedziczymy dwadzieścia procent, tylko Lutmann musi mieć pewność, że Honigmann go wypuści, oczywiście, jeżeli Rozencwajgowa jeszcze dziś się przeniesie na łono Abrahama, to Malwina Fajnsztajn nie ma nic przeciwko, tylko Lipszyc musi mieć pięćset dolary.
- Cooo?
- Nie gotówką, tylko połowę, na resztę zwolnienie od protestu. Jasne?
- Oczywiście, że rozumiem.
- No!
- Tylko skąd pewność, że Rozencwajgowa by wyzionęła ducha?
- W tym właśnie sęk.
- Co?
- Sęk!
- Kto?
- Sęk!
- Nic nie rozumiem.
- Deska, w środku sęk!
- Jaka deska?
- Drzewo. Deska drewniana, w środku sęk.
- Kto ma drzewo? Lutmann?
- Jaki Lutmann? Lutmann ma manufakturę, a drzewo jest z lasu. Się ścina, się rżnie na deski, jest deska, jest sęk.
- A gdzie jest ten las?
- Jaki las?
- No, że wspominałeś.
- Co ciebie obchodzi nagle? W puszczy Białowieszczańskiej jest las! Rosną stuletnie drzewa, się ścina, się rżnie, jest deska, jest sęk.
- A kto ma ten las?
- Kuba, o co ci idzie? Nikt!
- To można kupić?
- Tę manufakturę?
- Nie, ten tartak.
- Jaki tartak, do cholery?
- No ten co sam mówiłeś, że się ścina i się rżnie.
- Kuba, odczep się, chodzi o to czy Rozencwajgowa wytrzyma do licytacji!
- A ona sprzeda?
- Co?!
- Ten tartak.
- Kuba, przecież ... Jaki tartak do cholery?!
- No, że się ścina i się rżnie.
- Kuba! Że mnie co podkusiło powiedzieć ten ”sęk” ... Kuba, ja cofam ten sęk. Ja cofam wszystkie sęki na świecie!
- Co?
- Sęk.
- Który?
- Co pisze w Kurierze Warszawskim tych sztychów. To ja go cofam.
- W Kurierze Warszawskim? To było ogłoszenie?
- Jakie ogłoszenie?
- No, że on sprzedaje.
- Kto?
- No ten, co pisze, że parceluje ten las. Słuchaj, tylko ten tartak to ja bym zatrzymał dla siebie.
- Kuba... Po co tobie ten tartak? Zleź z tego tartaka!
- No wiesz, Rappaport, że ja ciebie nie rozumiem. Ty budzisz mnie w nocy. Pół godziny namawiasz mnie, żebym kupił las. A teraz odmawiasz mnie od tego tartaka. To co to jest za interes?
- Kuba.
- Zaraz, chwileczkę, spokój! Owszem, dajmy na to, ja daję dwa tysiące na las. To kto inny będzie miał tartak, tak? Będzie mnie dyktował ceny? Będę jemu dawał zarabiać na rżnięcie? To gdzie jest Logika? To wolę kupić ten tartak! Mam rację?
- Teoretycznie tak ... Tylko, że mnie coś podkusiło. Staropolszczyzny się mnie zachciało. Sęk, sęk, równie dobrze mogłem powiedzieć ”tu leży pies pochowany”.
- Pies?
- Pies!
- Piesek! Jaka rasa?
- Szlag mnie trafi.
- Słuchaj, Rozencwajgowa ma na sprzedaż psa? Czy to jest może łyżew? Wiesz, ja bym chętnie kupił, bo Hipek bardzo chce mieć łyżwa. No, ostatecznie może być sweter. Albo bulgot? Albo taki mały, biały dupelek... Słuchaj, tylko broń Boże jajnik! A to jest jaka rasa?
- Jaka rasa? Nordycka! Psiakrew, odczep się od tego zwierzęcia, nieszczęście ty moje!
- Słuchaj, Beniek, dwa tysiące za psa? Ja mogę dać trzydzieści złotych. Duży piesek?
- Olbrzymie!
Słyszy telefonistkę:
- Złociutka, to nie do pani!
- Znaczy, co?
- Chwileczkę, Kuba, ta rozmowa za chwilę będzie kosztowała czterdzieści dwa złote.
- No co to znaczy czterdzieści dwa złote, jak się kupuje i las, i tartak, i psa.
- Wiesz co ja ci powiem? Ty weź sobie ten las za darmo.
- A tartak?
- A Tar... A tartak, to ty sobie weź tyż za darmo.
- A pies?
- A pies? A pies ci mordę lizał!
39
Dowcip #4445. - Halo? Poproszę panią zamiejscowa, Lubartów 33... Czi co? Nie: czy? w kategorii: „Śmieszne kawały o rozmowach telefonicznych”.
W supermarkecie Jaś i jego ojciec stoją w kolejce do kasy. Przed nimi stoi bardzo gruba pani.
- Tata! Widzisz tą panią? Ale słonica!
- Ucisz się! - czerwieni się tata. - To nieładnie tak mówić!
W tym momencie u kobiety zadzwonił telefon komórkowy.
- A widzisz! Miałem rację! - wykrzykną Jaś. - Nawet trąbi!
- Tata! Widzisz tą panią? Ale słonica!
- Ucisz się! - czerwieni się tata. - To nieładnie tak mówić!
W tym momencie u kobiety zadzwonił telefon komórkowy.
- A widzisz! Miałem rację! - wykrzykną Jaś. - Nawet trąbi!
17
Dowcip #5630. W supermarkecie Jaś i jego ojciec stoją w kolejce do kasy. w kategorii: „Kawały o śmiesznych rozmowach telefonicznych”.
Ojciec dyrektor przeprosił prezydenta! Oto ujawniony przez media stenogram z rozmowy telefonicznej:
- Jarosław?
- Nie, Lech.
- A, to przepraszam.
- Jarosław?
- Nie, Lech.
- A, to przepraszam.
227
Dowcip #476. Ojciec dyrektor przeprosił prezydenta! w kategorii: „Śmieszny humor o rozmowach telefonicznych”.
Facet miał papugę, która ciągle gadała przez telefon. Przychodziły rachunki na dziesięć tysięcy złotych i facet się zdenerwował. Powiedział:
- Papuga, jak ty jeszcze raz gdzieś zadzwonisz, to cię na tydzień do ściany przybiję!
Papuga wytrzymała trzy dni, ale w końcu znów zaczęła dzwonić, gadała pięć godzin. Kiedy przyszedł znów gigantyczny rachunek, facet przybił papugę do ściany. Ona tak tam wisi, patrzy, a tam ktoś obok też wisi.
- Jak masz na imię? - pyta papuga.
- Jezus.
- A od jak dawna tu wisisz?
- Jakieś dwa tysiące lat.
- Chłopie, to gdzieś ty dzwonił?!
- Papuga, jak ty jeszcze raz gdzieś zadzwonisz, to cię na tydzień do ściany przybiję!
Papuga wytrzymała trzy dni, ale w końcu znów zaczęła dzwonić, gadała pięć godzin. Kiedy przyszedł znów gigantyczny rachunek, facet przybił papugę do ściany. Ona tak tam wisi, patrzy, a tam ktoś obok też wisi.
- Jak masz na imię? - pyta papuga.
- Jezus.
- A od jak dawna tu wisisz?
- Jakieś dwa tysiące lat.
- Chłopie, to gdzieś ty dzwonił?!
514
Dowcip #2255. Facet miał papugę, która ciągle gadała przez telefon. w kategorii: „Dowcipy o rozmowach telefonicznych”.
Zamawia Clinton rozmowę telefoniczną z Piekłem. Gada, gada, po kilku dniach przychodzi rachunek na ogromną kwotę. Zamówił także Jelcyn, bo co, ma być gorszy? Gada, gada, gada, gada.
Przyszedł rachunek na kilkanaście rubli. Zdumiony dzwoni na centrale z zapytaniem co on tak tanio, a Clinton drogo?
- Bo ze Stanów do Pielka to międzynarodowa, a z Moskwy to miejscowa.
Przyszedł rachunek na kilkanaście rubli. Zdumiony dzwoni na centrale z zapytaniem co on tak tanio, a Clinton drogo?
- Bo ze Stanów do Pielka to międzynarodowa, a z Moskwy to miejscowa.
215
Dowcip #2700. Zamawia Clinton rozmowę telefoniczną z Piekłem. w kategorii: „Dowcipy o rozmowach telefonicznych”.
- Halo!? Policja? Jestem głodny! Przyślijcie posiłki!
26
Dowcip #12286. - Halo!? Policja? Jestem głodny! Przyślijcie posiłki! w kategorii: „Śmieszne kawały o rozmowach telefonicznych”.
Biuro numerów w dużym mieście. Dzwoni klient.
- Poproszę numer telefonu do stacji benzynowej przy trasie wylotowej na Katowice.
- Są dwie naprzeciwko siebie. O którą panu chodzi?
- O tę, w której się zatrzasnąłem w toalecie.
- Poproszę numer telefonu do stacji benzynowej przy trasie wylotowej na Katowice.
- Są dwie naprzeciwko siebie. O którą panu chodzi?
- O tę, w której się zatrzasnąłem w toalecie.
25
Dowcip #14136. Biuro numerów w dużym mieście. Dzwoni klient. w kategorii: „Kawały o rozmowach telefonicznych”.
W mieszkaniu dzwoni telefon. Babcia podnosi słuchawkę.
- Wnuka nie ma w domu. - mówi.
- Niech pani będzie mu uprzejma powiedzieć jak wróci, że dzwonił Nowak.
- Nie rozumiem.
- Przeliteruję pani: Nikodem, Olek, Wacek, Adam, Kazimierz. Zapamiętała pani?
- Imiona tak, ale niech mi pan teraz podyktuje nazwiska.
- Wnuka nie ma w domu. - mówi.
- Niech pani będzie mu uprzejma powiedzieć jak wróci, że dzwonił Nowak.
- Nie rozumiem.
- Przeliteruję pani: Nikodem, Olek, Wacek, Adam, Kazimierz. Zapamiętała pani?
- Imiona tak, ale niech mi pan teraz podyktuje nazwiska.
24