LogowanieRejestracja
Dowcip.NET
KategorieLosujDodaj

Dowcipy o pracownikach


Prezes największej korporacji banków na świecie był w szpitalu. Jeden z wiceprezesów przyszedł go odwiedzić z taką wiadomością:
- Przynoszę Ci najlepsze życzenia od naszego zarządu, abyś prędko wrócił do zdrowia i żył sto lat. To oficjalne postanowienie przeszło większością głosów piętnaście do sześciu, przy dwóch wstrzymujących się.
13

Dowcip #10323. Prezes największej korporacji banków na świecie był w szpitalu. w kategorii: „Śmieszne żarty o pracownikach”.

Łopatologiczny opis pracy w Urzędzie Miasta Krakowa. Kierownik wskazuje pracownikom miejsce do wykopania rowu.
- Bierzcie łopaty i kopcie, ja za dwie godziny wracam.
Kierownik wraca, a prace nie jest nawet ruszona.
- Dlaczego nic nie robicie?- Pyta kierownik.
- Nie mamy łopat, mamy tylko sztychówki.
Odpowiadają pracownicy.
- Dlaczego nic nie mówiliście?- Pyta kierownik.
- Nie będziemy pouczać przełożonego.
14

Dowcip #10338. Łopatologiczny opis pracy w Urzędzie Miasta Krakowa. w kategorii: „Śmieszne żarty o pracownikach”.

Spotkali się Inteligent z AWF - u i Fizyczny z politechniki. Mieli w ramach współzawodnictwa przejść przez mur na wprost. Fizyczny z politechniki sierpowym przyłożył w mur i nic, mur stoi. Inteligent z AWF - u podszedł i uderzeniem z główki rozwalił mur i mówi do drugiego:
- Trzeba mieć tu! (pokazując na głowę), a nie tu! (uderzając się w biceps).
57

Dowcip #2911. Spotkali się Inteligent z AWF - u i Fizyczny z politechniki. w kategorii: „Śmieszne dowcipy o pracownikach”.

Przychodzi szef do pracowni reklam z dużą ilości projektów. Wykłada je pracownikowi na biurko i tłumaczy. Pracownik ironicznie się pyta:
- I co, pewnie ma być wszystko zrobione na jutro?
Na to odpowiada szef:
- Jak bym chciał to na jutro to przyszedłbym jutro.
210

Dowcip #2950. Przychodzi szef do pracowni reklam z dużą ilości projektów. w kategorii: „Śmieszne żarty o pracownikach”.

Teroz to wszędzie na całym świecie zamiast ludzi wprowadzają maszyny. Jo nie wiem czy to dobre, ale tak ponoć jest. Roz też przyszła komisyjo zwiedzić taki nowy zakład i ten kierownik ich oprowadzo, pokazuje wszystko, a potem to pokozoł im blank nowe instalacje i pado:
- Ta instalacjo zastępuje aż sześć ludzi.
- Och! - godo komisyjo. A kto je obsługuje?
- Siedmiu specjalistów - pado kierownik.
210

Dowcip #2991. Teroz to wszędzie na całym świecie zamiast ludzi wprowadzają maszyny. w kategorii: „Śmieszne kawały o pracownikach”.

Do gabinetu dyrektora wpada bez pukania jego podwładny. Wylewa dyrektorowi kawę na koszulę, pokazuje mu język, puszcza bąka i wygarnia wszystko. W tym samym też momencie do gabinetu wpadają koledzy.
- Stasiu, Stasiu! To był żart, wcale nie wygrałeś w totka!
410

Dowcip #3227. Do gabinetu dyrektora wpada bez pukania jego podwładny. w kategorii: „Śmieszne kawały o pracownikach”.

Grupa kanibali została zatrudniona w firmie jako programiści. Ich menadżer powiedział, że są świetnymi pracownikami - poprosił jednak, aby nie dotykali ani nie jedli swych kolegów.
- Mamy stołówkę, tam się je. - wyjaśnił.
- OK - zgodzili się kanibale.
Po sześciu tygodniach menadżer odwiedził ich znowu i powiedział.
- Jestem bardzo zadowolony z waszej pracy i zachowania. Ale mamy problem, gdzieś zginęła sprzątaczka. Czy to przypadkiem nie sprawa któregoś z was?
- Nie, nie. - zaprzeczyli kanibale.
Gdy menadżer wyszedł szef kanibali spytał:
- Co za idiota zjadł sprzątaczkę?
- To ja. - przyznał się jeden z kanibali.
- Czy ty kompletnie oszalałeś?! Przez sześć tygodni jemy dyrektorów, kierowników i innych vipów i jakoś nikt tego nie zauważa. Jak można być tak głupim, żeby zjeść pracującą osobę?!
431

Dowcip #4779. Grupa kanibali została zatrudniona w firmie jako programiści. w kategorii: „Dowcipy o pracownikach”.

Hydraulik nurkuje w szambie i naprawia przepływ kanału. Od czasu do czasu wynurza się i woła do swojego pomocnika, żeby podał mu jakiś klucz lub żabkę itp. Po skończonej robocie hydraulik wychodzi z kanału i pyta:
- Młody, a ty jakąś szkołę to skończyłeś?
- Nie. - odpowiada pomocnik.
- A widzisz, jakbyś miał jakąś szkołę, to mógłbyś pójść do jakiejś lepszej roboty, na przykład do takiej jak ja, a tak to do końca życia będziesz tylko klucze podawał.
511

Dowcip #4790. Hydraulik nurkuje w szambie i naprawia przepływ kanału. w kategorii: „Humor o pracownikach”.

Wielki, ogromny, wielopiętrowy supermarket, w którym kupicie wszystko. Szef przyjmuje do pracy nowego sprzedawcę, dając mu jeden dzień okresu próbnego żeby go przetestować. Po zamknięciu wzywa szef nowego sprzedawcę do biura:
- No to ile dziś zrobił pan transakcji? - pyta sprzedawcę.
- Jedną, szefie.
- Co? Jedną?! Nasi sprzedawcy mają średnio od sześćdziesięciu do siedemdziesięciu transakcji w ciągu dnia! Co pan robił przez cały dzień? A właściwie to ile pan utargował?
- Trzysta osiemdziesiąt tysięcy dolarów.
Szefa zatkało.
- Trzysta osiemdziesiąt tysięcy? Na Boga, co pan sprzedał?!
- No, na początku sprzedałem mały haczyk na ryby ...
- Haczyk na ryby? Za trzysta osiemdziesiąt tysięcy?
- Potem przekonałem klienta żeby wziął jeszcze średni i duży haczyk. Następnie przekonałem go, że powinien wziąć jeszcze żyłkę. Sprzedałem mu trzy rodzaje: cienką, średnią i grubą. Wdaliśmy się w rozmowę. Spytałem gdzie będzie łowić. Powiedział, że na Missouri, dwadzieścia mil na północ. W związku z tym sprzedałem mu jeszcze porządną wiatrówkę, nieprzemakalne spodnie i rybackie gumowce, ponieważ tam mocno wieje. Przekonałem go, że na brzegu ryby nie biorą, no i tak poszliśmy wybrać łódź motorową. Spytałem go jakie ma auto i wydusiłem z niego, że dość małe aby odwieźć łódź, w związku z czym sprzedałem mu przyczepę.
- I wszystko to sprzedał pan człowiekowi, który przyszedł sobie kupić jeden, jedyny haczyk na ryby?!
- Nieee. On przyszedł z zamiarem kupienia podpasek dla swojej żony. Zaproponowałem mu, że skoro w weekend nici z seksu to może pojechałby przynajmniej na ryby ...
120

Dowcip #2339. Wielki, ogromny, wielopiętrowy supermarket, w którym kupicie wszystko. w kategorii: „Śmieszne żarty o pracownikach”.

Pewnego dnia szef dużego biura zauważył nowego pracownika. Kazał mu przyjść do swego pokoju.
- Jak się nazywasz?
- Jurek - odparł nowy.
Szef się skrzywił:
- Słuchaj, nie dociekam, gdzie wcześniej pracowałeś i w jakiej atmosferze, ale ja nie zwracam się do nikogo w mojej firmie po imieniu.
To rodzi poufałość i może zniszczyć mój autorytet.
Zwracam się do pracowników tylko po nazwisku, np. Kowalski, Malinowski.
Jeśli wszystko jasne, to jakie jest twoje nazwisko?
- Kochany - westchnął nowy. - Nazywam się Jerzy Kochany.
- Dobra, Jurek, omówmy następną sprawę.
112

Dowcip #2742. Pewnego dnia szef dużego biura zauważył nowego pracownika. w kategorii: „Żarty o pracownikach”.

Kawały o pracownikachŻarty o pracownikachHumor o pracownikachŚmieszny humor o pracownikachŚmieszne żarty o pracownikachŚmieszne dowcipy o pracownikachDowcipy o pracownikachŚmieszne kawały o pracownikach

Pomoc

» Regulamin

» Kontakt

Przydatne zasoby

» Translator alfabetu Morse'a OnLine

» Darmowe anonse motoryzacyjne

» Internetowy słownik wyrazów przeciwstawnych

» Słownik haseł i definicji

» Odpowiedzi krzyżówkowe

» Odmiana imion męskich przez przypadki

» Opiekunka do dziecka

» Internetowy słownik rymów do imion

» Stopniowanie przysłówków

» Internetowy słownik wyrazów bliskoznacznych

» Wyliczanki odliczanki

» Zagadki dla dzieci z odpowiedziami

» Zmiana czasu - informacje

 

najlepsze dowcipynajlepsze kawałynajlepsze żartynajlepszy humor Dowcip.NET © LocaHost