Dowcipy o kierowcach
Na ulicy czołowo zderzyły się dwa samochody, którymi kierowały blondynki.
- Proszę spojrzeć, co pani zrobiła! - wykrzykuje jedna z poszkodowanych. - Nie potrafi pani jeździć albo jest pani zupełnie ślepa!
- Ja ślepa! Przecież trafiłam w sam środek!
- Proszę spojrzeć, co pani zrobiła! - wykrzykuje jedna z poszkodowanych. - Nie potrafi pani jeździć albo jest pani zupełnie ślepa!
- Ja ślepa! Przecież trafiłam w sam środek!
12
Dowcip #17377. Na ulicy czołowo zderzyły się dwa samochody w kategorii: „Śmieszne kawały o kierowcach”.
Jedzie facet samochodem patrzy, a tu blondynka idzie drogą, zatrzymuje się koło niej i pyta:
- Podwieźć cie?
- Nie, po dwieście pięćdziesiąt.
- Podwieźć cie?
- Nie, po dwieście pięćdziesiąt.
923
Dowcip #17413. Jedzie facet samochodem patrzy, a tu blondynka idzie drogą w kategorii: „Śmieszne dowcipy o kierowcach”.
Policjant zatrzymał pewnego mężczyznę za zbyt szybką jazdę. Mężczyzna próbował ubłagać policjanta, aby ten nie wystawiał mu mandatu.
- Ok. - mówi policjant - Zadam Ci jedno proste pytanie i jeśli dobrze na nie odpowiesz, ja zapomnę o mandacie.
Mężczyzna z chęcią przystał na tę propozycję.
- Dobra... Jedziesz samochodem w nocy, gdy wtem na drodze przed Tobą pojawiają się dwa światła. Co to jest?
- To proste, Panie Władzo. To jest nadjeżdżający z przeciwka samochód.
- No dobrze - nie daje za wygraną policjant - Ale jaki samochód? Ford? Opel? Fiat?
- Czekaj! Daj mi jeszcze jedną szansę. - zawołał błagającym głosem mężczyzna.
- Dobra, ale będzie już Twoja ostatnia szansa. Źle odpowiesz, wypisuję mandat.
Jedziesz samochodem w nocy, gdy wtem na drodze przed Tobą pojawia się pojedyncze światło. Co to jest?
- To proste! To jest motocykl!
- Zgadza się. Ale dokładniej jaki to motor? Suzuki? Honda? Harley?
- Skąd do cholery mam to wiedzieć? ! - wrzeszczy mocno już podenerwowany mężczyzna.
- Przykro mi. Dostaje pan mandat.
- Dobra, niech będzie. Ale pozwól mi zadać Tobie też jedno pytanie.
- Ok. Wal śmiało.
- Widzisz kobietę, częściową rozebraną, dobijającą targu z klientem? Kto to jest?
- Och, to proste. - odpowiada policjant - To jest prostytutka.
- Uhm... A dokładniej? Twoja matka? Twoja siostra? Twoja córka?
- Ok. - mówi policjant - Zadam Ci jedno proste pytanie i jeśli dobrze na nie odpowiesz, ja zapomnę o mandacie.
Mężczyzna z chęcią przystał na tę propozycję.
- Dobra... Jedziesz samochodem w nocy, gdy wtem na drodze przed Tobą pojawiają się dwa światła. Co to jest?
- To proste, Panie Władzo. To jest nadjeżdżający z przeciwka samochód.
- No dobrze - nie daje za wygraną policjant - Ale jaki samochód? Ford? Opel? Fiat?
- Czekaj! Daj mi jeszcze jedną szansę. - zawołał błagającym głosem mężczyzna.
- Dobra, ale będzie już Twoja ostatnia szansa. Źle odpowiesz, wypisuję mandat.
Jedziesz samochodem w nocy, gdy wtem na drodze przed Tobą pojawia się pojedyncze światło. Co to jest?
- To proste! To jest motocykl!
- Zgadza się. Ale dokładniej jaki to motor? Suzuki? Honda? Harley?
- Skąd do cholery mam to wiedzieć? ! - wrzeszczy mocno już podenerwowany mężczyzna.
- Przykro mi. Dostaje pan mandat.
- Dobra, niech będzie. Ale pozwól mi zadać Tobie też jedno pytanie.
- Ok. Wal śmiało.
- Widzisz kobietę, częściową rozebraną, dobijającą targu z klientem? Kto to jest?
- Och, to proste. - odpowiada policjant - To jest prostytutka.
- Uhm... A dokładniej? Twoja matka? Twoja siostra? Twoja córka?
03
Dowcip #33353. Policjant zatrzymał pewnego mężczyznę za zbyt szybką jazdę. w kategorii: „Humor o kierowcach”.
Jedzie cała rodzinka samochodem i nagle wybiega na ulicę dziecko. Kierowca doskonale prowadzi samochód omijając chłopca. Podbiega do niego policjant i mówi:
- Świetnie pan prowadzi, za ten wyczyn nasza komenda ofiaruje panu w nagrodę tysiąca złotych. A czy można wiedzieć na co pan przeznaczy te pieniądze?
Kierowca odpowiada:
- Wreszcie zrobię sobie prawo jazdy.
Żona próbuje ratować sytuację:
- Proszę nie zwracać na niego uwagi, on tak zawsze mówi gdy jest pijany.
Z tylnego siedzenia odzywa się babcia:
- A nie mówiłam, że tym kradzionym samochodem daleko nie zajedziemy...
- Świetnie pan prowadzi, za ten wyczyn nasza komenda ofiaruje panu w nagrodę tysiąca złotych. A czy można wiedzieć na co pan przeznaczy te pieniądze?
Kierowca odpowiada:
- Wreszcie zrobię sobie prawo jazdy.
Żona próbuje ratować sytuację:
- Proszę nie zwracać na niego uwagi, on tak zawsze mówi gdy jest pijany.
Z tylnego siedzenia odzywa się babcia:
- A nie mówiłam, że tym kradzionym samochodem daleko nie zajedziemy...
010
Dowcip #33284. Jedzie cała rodzinka samochodem i nagle wybiega na ulicę dziecko. w kategorii: „Żarty o kierowcach”.
Rabina Jakuba z Dubna zapraszano często do różnych miast dla wygłaszania kazań. Kazania te wsławiły go w całej wschodniej Europie. Wszędzie witano go entuzjastycznie i okazywano wiele szacunku dla jego mądrości i pięknych kazań. Woźnica, z którym jeździł rabin, był pod dużym wrażeniem honorów, jakie czyniono jego pryncypałowi i zazdrościł mu ich szczerze. W czasie kolejnego etapu podróży woźnica odwrócił się do rabina i mówi:
- Rebe, podziwiam Cię, ale też bardzo Ci zazdroszczę. Wszędzie, gdzie przyjeżdżamy ludzie przyjmują Cię jak cesarza. Rebe, mam do Ciebie wielką prośbę. Chciałbym choć raz doświadczyć takich honorów. Pozwól mi przebrać się w Twoje szaty i w mieście, do którego dojeżdżamy, uchodzić za słynnego kaznodzieję z Dubna!
Rabin uśmiechnął się:
- Dobrze, chętnie się z Tobą zamienię, ale jest jeden kłopot. Widzisz spotykają mnie nie tylko honory. Zadają też mi bardzo trudne pytania co wtedy zrobisz?
- Jakoś dam radę. - odpowiedział furman - Pozwól mi tylko przebrać się za Ciebie.
Rabin zgodził się. Zamienili się ubraniami, miejscami i tak wjechali do miasta. Żydzi fetowali niezwykle uroczyście. Wreszcie zaprowadzili go do jeszybotu i tam miejscowi talmudyści zadali rabinowi wielce skomplikowany problem filozoficzny do rozwiązania. Dubieński kaznodzieja stał opodal w przebraniu furmana, ciekawy jak sobie poradzi jego woźnica. A ten, jak gdyby nigdy nic, zrobił srogą minę i oświadczył:
- Co? Takie dziecinne pytania zadajecie słynnemu cadykowi z Dubna? Na takie pytania odpowiada mój woźnica. Furman! Chodźcie no tutaj!
- Rebe, podziwiam Cię, ale też bardzo Ci zazdroszczę. Wszędzie, gdzie przyjeżdżamy ludzie przyjmują Cię jak cesarza. Rebe, mam do Ciebie wielką prośbę. Chciałbym choć raz doświadczyć takich honorów. Pozwól mi przebrać się w Twoje szaty i w mieście, do którego dojeżdżamy, uchodzić za słynnego kaznodzieję z Dubna!
Rabin uśmiechnął się:
- Dobrze, chętnie się z Tobą zamienię, ale jest jeden kłopot. Widzisz spotykają mnie nie tylko honory. Zadają też mi bardzo trudne pytania co wtedy zrobisz?
- Jakoś dam radę. - odpowiedział furman - Pozwól mi tylko przebrać się za Ciebie.
Rabin zgodził się. Zamienili się ubraniami, miejscami i tak wjechali do miasta. Żydzi fetowali niezwykle uroczyście. Wreszcie zaprowadzili go do jeszybotu i tam miejscowi talmudyści zadali rabinowi wielce skomplikowany problem filozoficzny do rozwiązania. Dubieński kaznodzieja stał opodal w przebraniu furmana, ciekawy jak sobie poradzi jego woźnica. A ten, jak gdyby nigdy nic, zrobił srogą minę i oświadczył:
- Co? Takie dziecinne pytania zadajecie słynnemu cadykowi z Dubna? Na takie pytania odpowiada mój woźnica. Furman! Chodźcie no tutaj!
012
Dowcip #33195. Rabina Jakuba z Dubna zapraszano często do różnych miast dla w kategorii: „Śmieszny humor o kierowcach”.
Policjant zatrzymał samochód pędzący dużo powyżej limitu.
- Gdzie to tak się pan śpieszy? - zapytał.
- Na występ. Bardzo proszę, niech mnie pan puści, bo nie zdążę!
- A, pan artysta! Piosenkarz, aktor?
- Żongler.
- O, żongler! Panie kochany, ja uwielbiam żonglerkę, ale nie mam czasu chodzić na występy. Niech mi pan coś tu szybciutko zademonstruje, to pana puszczę.
Rad nierad, kierowca wyciągnął piłeczki i zaczął podrzucać. Tymczasem inny kierowca, który akurat przejeżdżał obok, otarł pot z czoła, wzdychając:
- Jak to dobrze, że to nie na mnie trafiło... Ja bym w życiu tego testu na trzeźwość nie przeszedł.
- Gdzie to tak się pan śpieszy? - zapytał.
- Na występ. Bardzo proszę, niech mnie pan puści, bo nie zdążę!
- A, pan artysta! Piosenkarz, aktor?
- Żongler.
- O, żongler! Panie kochany, ja uwielbiam żonglerkę, ale nie mam czasu chodzić na występy. Niech mi pan coś tu szybciutko zademonstruje, to pana puszczę.
Rad nierad, kierowca wyciągnął piłeczki i zaczął podrzucać. Tymczasem inny kierowca, który akurat przejeżdżał obok, otarł pot z czoła, wzdychając:
- Jak to dobrze, że to nie na mnie trafiło... Ja bym w życiu tego testu na trzeźwość nie przeszedł.
04
Dowcip #33071. Policjant zatrzymał samochód pędzący dużo powyżej limitu. w kategorii: „Śmieszny humor o kierowcach”.
Jedzie dwóch gości jeden maluchem, a drugi najnowszym modelem porsche. Jadą sto kilometrów na godzinę i gościu z malucha wychyla się i krzyczy:
- Panie, zna się pan na samochodach?
Kierowca porsche siedzi cicho. Jadą dwieście kilometrów na godzinę i gościu z malucha wychyla się i krzyczy:
- Panie, zna się pan na samochodach?
Kierowca porsche siedzi i nic nie mówi. Jadą trzysta na godzinę. Porsche zostaje z tyłu. Gościu z malucha wychyla się i krzyczy:
- Panie, zna się pan na samochodach?
Kierowca porsche odpowiada:
- Znam się tylko niech pan się zatrzyma.
Zatrzymali się.
Facet z malucha się pyta kierowce porsche:
- Panie, jak się wrzuca drugi bieg?
- Panie, zna się pan na samochodach?
Kierowca porsche siedzi cicho. Jadą dwieście kilometrów na godzinę i gościu z malucha wychyla się i krzyczy:
- Panie, zna się pan na samochodach?
Kierowca porsche siedzi i nic nie mówi. Jadą trzysta na godzinę. Porsche zostaje z tyłu. Gościu z malucha wychyla się i krzyczy:
- Panie, zna się pan na samochodach?
Kierowca porsche odpowiada:
- Znam się tylko niech pan się zatrzyma.
Zatrzymali się.
Facet z malucha się pyta kierowce porsche:
- Panie, jak się wrzuca drugi bieg?
213
Dowcip #32702. Jedzie dwóch gości jeden maluchem, a drugi najnowszym modelem porsche. w kategorii: „Śmieszne dowcipy o kierowcach”.
Założyli się między sobą pilot i kierowca tira, kto kogo bardziej przestraszy swoim środkiem transportowym. Wsiedli do samolotu pilota i lecą pięćset kilometrów na godzinę. Pilot pyta kierowcę:
- No i jak? Boisz się?
- Skądże.
No to pilot przyśpieszył o następne pięćset na godzinę.
- A teraz? - pyta się pilot.
- Nie...
No to pilot wycisnął ze swojego samolotu następne pięćset kilometrów na godzinę.
- No i jak tam?
- Trochę się zaczynam bać. - przyznał kierowca drżącym głosem.
- No to teraz zrobimy spiralę śmierci. - uśmiechnął się pilot i rozpoczął akrobację.
- Starczy, boję się jak cholera. - ze ściśniętym gardłem i zwieraczami przerwał akrobacje kierowca tira.
Wylądowali. Odpoczęli. Przenieśli się do tira. Kierowca na pedał gazu. Sto kilometrów na godzinę na liczniku.
- Boisz się?
- Ty raczej pełzniesz niż jedziesz. - odpowiada ze śmiechem pilot.
Kierowca wyciąga spod fotela pół litra wódki, opróżnia ją paroma łykami i pyta pilota:
- No i jak, boisz się?
- Trochę... - odpowiada pilot zapinając pasy bezpieczeństwa.
Kierowca wyciska z tira jeszcze pięćdziesiąt kilometrów na godzinę, wypija następne pół litra i powoli zaczyna mu szumieć w głowie. Samochód zaczyna się zataczać od lewej do prawej, a uśmiechnięty kierowca pyta pilota:
- Boisz się?
- Jak cholera! Ty idiota jesteś! Zatrzymaj się!
Kierowca tylko uśmiechnął się pod wąsem, coraz trudniej utrzymać mu samochód na szosie. Widząc to pilot odpina pasy, chwyta za klamkę chcąc wyskoczyć z pędzącego samochodu. Ale kierowca przytrzymuje go za rękę i mówi:
- Dokąd? Zaraz robimy spiralę śmierci!!!
- No i jak? Boisz się?
- Skądże.
No to pilot przyśpieszył o następne pięćset na godzinę.
- A teraz? - pyta się pilot.
- Nie...
No to pilot wycisnął ze swojego samolotu następne pięćset kilometrów na godzinę.
- No i jak tam?
- Trochę się zaczynam bać. - przyznał kierowca drżącym głosem.
- No to teraz zrobimy spiralę śmierci. - uśmiechnął się pilot i rozpoczął akrobację.
- Starczy, boję się jak cholera. - ze ściśniętym gardłem i zwieraczami przerwał akrobacje kierowca tira.
Wylądowali. Odpoczęli. Przenieśli się do tira. Kierowca na pedał gazu. Sto kilometrów na godzinę na liczniku.
- Boisz się?
- Ty raczej pełzniesz niż jedziesz. - odpowiada ze śmiechem pilot.
Kierowca wyciąga spod fotela pół litra wódki, opróżnia ją paroma łykami i pyta pilota:
- No i jak, boisz się?
- Trochę... - odpowiada pilot zapinając pasy bezpieczeństwa.
Kierowca wyciska z tira jeszcze pięćdziesiąt kilometrów na godzinę, wypija następne pół litra i powoli zaczyna mu szumieć w głowie. Samochód zaczyna się zataczać od lewej do prawej, a uśmiechnięty kierowca pyta pilota:
- Boisz się?
- Jak cholera! Ty idiota jesteś! Zatrzymaj się!
Kierowca tylko uśmiechnął się pod wąsem, coraz trudniej utrzymać mu samochód na szosie. Widząc to pilot odpina pasy, chwyta za klamkę chcąc wyskoczyć z pędzącego samochodu. Ale kierowca przytrzymuje go za rękę i mówi:
- Dokąd? Zaraz robimy spiralę śmierci!!!
010
Dowcip #32417. Założyli się między sobą pilot i kierowca tira w kategorii: „Kawały o kierowcach”.
Policjant zatrzymuje samochód, którym jadą trzy osoby.
- Gratuluje - mówi policjant - jest pan tysięcznym kierowca który przejechał nową szosą. Oto nagroda pieniężna od firmy budującej drogi! Obok pojawia się reporter i pyta:
- Na co wyda pan te pianiądze?
- No cóż - odpowiada po namyśle kierowca - chyba w końcu zrobię prawo jazdy.
Żona kierowcy z przerażeniem:
- Nie słuchajcie go panowie... On zawsze lubi żartować, gdy za dużo wypije!
W tym momencie z drzemki budzi się, siedzący z tylu dziadek i widząc policjanta zauważa:
- A nie mówiłem, że skradzionym samochodem daleko nie zajedziemy!
- Gratuluje - mówi policjant - jest pan tysięcznym kierowca który przejechał nową szosą. Oto nagroda pieniężna od firmy budującej drogi! Obok pojawia się reporter i pyta:
- Na co wyda pan te pianiądze?
- No cóż - odpowiada po namyśle kierowca - chyba w końcu zrobię prawo jazdy.
Żona kierowcy z przerażeniem:
- Nie słuchajcie go panowie... On zawsze lubi żartować, gdy za dużo wypije!
W tym momencie z drzemki budzi się, siedzący z tylu dziadek i widząc policjanta zauważa:
- A nie mówiłem, że skradzionym samochodem daleko nie zajedziemy!
649
Dowcip #204. Policjant zatrzymuje samochód, którym jadą trzy osoby. w kategorii: „Śmieszny humor o kierowcach”.
Policjant do kierowcy:
- Jechał pan ponad sto kilometrów na godzinę. Nie przyszło panu do głowy, że może się pan zderzyć z innym samochodem?!
- Z innym samochodem? Na chodniku?
- Jechał pan ponad sto kilometrów na godzinę. Nie przyszło panu do głowy, że może się pan zderzyć z innym samochodem?!
- Z innym samochodem? Na chodniku?
34