Dowcipy o generale
Do grupy żołnierzy stacjonujących na pustyni przyjeżdża z inspekcją generał. Wszystko mu się strasznie podoba więc z troską pyta sierżanta:
- Jak sobie radzicie z życiem seksualnym, w końcu do najbliższego miasta dwadzieścia kilometrów.
- Wie pan generale, my mamy starą wielbłądzicę.
Lekko zaskoczony i dociekliwy generał poszedł do wielbłądzicy, by ją sprawdzić. Kiedy zrobił swoje i wracał zadowolony spotkał znów sierżanta, więc mówi:
- Sierżancie, mieliście racje, ta wielbłądzica jest bardzo dobra.
- Tak panie generale, stara, ale do miasta dowiezie.
- Jak sobie radzicie z życiem seksualnym, w końcu do najbliższego miasta dwadzieścia kilometrów.
- Wie pan generale, my mamy starą wielbłądzicę.
Lekko zaskoczony i dociekliwy generał poszedł do wielbłądzicy, by ją sprawdzić. Kiedy zrobił swoje i wracał zadowolony spotkał znów sierżanta, więc mówi:
- Sierżancie, mieliście racje, ta wielbłądzica jest bardzo dobra.
- Tak panie generale, stara, ale do miasta dowiezie.
112
Dowcip #21246. Do grupy żołnierzy stacjonujących na pustyni przyjeżdża z inspekcją w kategorii: „Śmieszne kawały o generale”.
Przyjeżdża generał do bazy wojskowej na pustyni. Pyta żołnierza o jego sprawy seksualne. Ten mówi:
- Mamy tu starą wielbłądzicę, to jest OK!
Pyta się jeszcze kilku, a ci mu mówią to samo. Idzie do wielbłądzicy. Siedzi dwie godziny. Wychodzi i mówi:
- Stara ta wasza wielbłądzica ale może być!
- Pewnie że może być - Odpowiadają żołnierze - Do miasta zawsze można dojechać!
- Mamy tu starą wielbłądzicę, to jest OK!
Pyta się jeszcze kilku, a ci mu mówią to samo. Idzie do wielbłądzicy. Siedzi dwie godziny. Wychodzi i mówi:
- Stara ta wasza wielbłądzica ale może być!
- Pewnie że może być - Odpowiadają żołnierze - Do miasta zawsze można dojechać!
17
Dowcip #23490. Przyjeżdża generał do bazy wojskowej na pustyni. w kategorii: „Śmieszny humor o generale”.
Pewien żyd nie mogąc znieść strzelaniny, ucieka z okopów i pędzi na oślep przed siebie. Nagle słyszy krzyk:
- Stój!
Staje na baczność przed oficerem i chcąc się wytłumaczyć jąka:
- Panie poruczniku, melduję posłusznie...
- Jaki porucznik? - ryczy oficer - Czyś ślepy, chamie? Nie widzisz szlif i lampasów? Jestem generałem!
- Oj. - dziwi się Żyd. - Tak daleko odbiegłem od frontu?
- Stój!
Staje na baczność przed oficerem i chcąc się wytłumaczyć jąka:
- Panie poruczniku, melduję posłusznie...
- Jaki porucznik? - ryczy oficer - Czyś ślepy, chamie? Nie widzisz szlif i lampasów? Jestem generałem!
- Oj. - dziwi się Żyd. - Tak daleko odbiegłem od frontu?
010
Dowcip #32595. Pewien żyd nie mogąc znieść strzelaniny w kategorii: „Śmieszne żarty o generale”.
Przed wojną spotkało się dwóch generałów - niemiecki i francuski. Rozmowa przy śniadaniu:
(N)iemiecki generał:
- Drogi kolego jestem zdumiony brakiem dyscypliny we francuskiej armii.
(F)rancuz:
- Przesadza Pan kolego ...
(N) - No to się przekonamy
Woła swojego adiutanta:
- Otto!
(O):
- Jawohl Herr General!
(N):
- Otto, weź ten pistolet.
(Otto): Jawohl Herr General!
(N):
- Otto, przyloz pistolet do skroni.
(Otto):
- Jawohl Herr General!
(N):
- Otto, nacisnij spust.
BUM i Otto pada martwy. Francuski generał zbladł, ale żeby ratować honor Francji, woła swojego adiutanta:
(F):
- Jean!
(J):
- Pan mnie wołał mon generał?
(F):
- Jean, weź ten pistolet.
(Jean):
- O! Dziękuje mon generał!
(F):
- Jean przyłóż pistolet do skroni. Jean naciśnij spust
A na to Jean ze śmiechem odkładając pistolet:
- Jak Boga kocham, dziewiąta rano, a mój generał już zalany!
(N)iemiecki generał:
- Drogi kolego jestem zdumiony brakiem dyscypliny we francuskiej armii.
(F)rancuz:
- Przesadza Pan kolego ...
(N) - No to się przekonamy
Woła swojego adiutanta:
- Otto!
(O):
- Jawohl Herr General!
(N):
- Otto, weź ten pistolet.
(Otto): Jawohl Herr General!
(N):
- Otto, przyloz pistolet do skroni.
(Otto):
- Jawohl Herr General!
(N):
- Otto, nacisnij spust.
BUM i Otto pada martwy. Francuski generał zbladł, ale żeby ratować honor Francji, woła swojego adiutanta:
(F):
- Jean!
(J):
- Pan mnie wołał mon generał?
(F):
- Jean, weź ten pistolet.
(Jean):
- O! Dziękuje mon generał!
(F):
- Jean przyłóż pistolet do skroni. Jean naciśnij spust
A na to Jean ze śmiechem odkładając pistolet:
- Jak Boga kocham, dziewiąta rano, a mój generał już zalany!
19
Dowcip #16896. Przed wojną spotkało się dwóch generałów - niemiecki i francuski. w kategorii: „Żarty o generale”.
Sierżant pyta żołnierza:
- Miałeś kiedyś wypadek w pociągu?
- Kiedyś jechałem pociągiem z generałem i jego córką i gdy pociąg wjechał do tunelu to zamiast córkę wyruchałem generała.
- Miałeś kiedyś wypadek w pociągu?
- Kiedyś jechałem pociągiem z generałem i jego córką i gdy pociąg wjechał do tunelu to zamiast córkę wyruchałem generała.
912
Dowcip #4209. Sierżant pyta żołnierza w kategorii: „Śmieszny humor o generale”.
Pewnego razu do wojska stacjonującego na pustyni przyjechał generał, no i pyta żołnierza jak tam jego życie seksualne, a on mówi:
- No, niby do miasta daleko, ale mamy taką starą wielbłądzice, wiec nie ma problemu.
Pyta drugiego, a on też odpowiada mu to samo, pyta trzeciego, a ten znowu odpowiada mu to samo,
w końcu generał kazał się zaprowadzić do tej wielbłądzicy. Wychodzi od niej po pół godziny i mówi:
- No, ta wasza wielbłądzica jest stara, ale jeszcze może być.
- Jasne, że może być - do miasta zawsze można dojechać.
- No, niby do miasta daleko, ale mamy taką starą wielbłądzice, wiec nie ma problemu.
Pyta drugiego, a on też odpowiada mu to samo, pyta trzeciego, a ten znowu odpowiada mu to samo,
w końcu generał kazał się zaprowadzić do tej wielbłądzicy. Wychodzi od niej po pół godziny i mówi:
- No, ta wasza wielbłądzica jest stara, ale jeszcze może być.
- Jasne, że może być - do miasta zawsze można dojechać.
211
Dowcip #2135. Pewnego razu do wojska stacjonującego na pustyni przyjechał generał w kategorii: „Śmieszny humor o generale”.
Generał odwiedził stacjonującą na skraju pustyni jednostkę wojskową. Szczegółowo wypytywał żołnierzy jak radzą sobie w takich bardzo niegościnnych okolicach. W końcu zagadnął ich też jak rozwiązują problem braku kobiet. Żołnierze trochę się zmieszali, po czym jeden powiedział:
- Panie generale, mamy tu jedną taką starą wielbłądzicę.
- I co?
- No. - żołnierz był coraz bardziej zmieszany. - I ona pomaga nam rozwiązać problem braku kobiet.
- A gdzie ją macie, tę wielbłądzicę?
- O tu, w tym namiocie. - żołnierz pokazał gdzie.
Generał wszedł do namiotu. Nie wychodził jakiś czas, w końcu się pojawił i poprawiając spodnie powiedział:
- No, rzeczywiście niezła ta wasza wielbłądzica.
- Prawda? - powiedział jeden z żołnierzy - Codziennie jeździmy na niej do pobliskiego miasteczka, gdzie jest pełno świetnych i tanich dziewczyn.
- Panie generale, mamy tu jedną taką starą wielbłądzicę.
- I co?
- No. - żołnierz był coraz bardziej zmieszany. - I ona pomaga nam rozwiązać problem braku kobiet.
- A gdzie ją macie, tę wielbłądzicę?
- O tu, w tym namiocie. - żołnierz pokazał gdzie.
Generał wszedł do namiotu. Nie wychodził jakiś czas, w końcu się pojawił i poprawiając spodnie powiedział:
- No, rzeczywiście niezła ta wasza wielbłądzica.
- Prawda? - powiedział jeden z żołnierzy - Codziennie jeździmy na niej do pobliskiego miasteczka, gdzie jest pełno świetnych i tanich dziewczyn.
04
Dowcip #27347. Generał odwiedził stacjonującą na skraju pustyni jednostkę wojskową. w kategorii: „Humor o generale”.
Generał wizytuje dywizje Czerwonych Beretów. Przechadza się przed najlepszym batalionem, wymachując szpicruta. Widząc u jednego z żołnierzy niedopięty guzik, uderza go w brzuch i pyta:
- Bolało?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo jestem komandosem!
Zadowolony z odpowiedzi generał daje żołnierzowi tydzień urlopu. Idąc dalej zauważa żołnierza z rozwiązanym butem. Uderza go w brzuch i pyta:
- Bolało?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo jestem komandosem!
- Dąć mu odznakę wzorowego żołnierza! - rozkazuje generał.
Dochodząc do końca szeregu generał spostrzega w rozporku żołnierza wystającego ptaka. Uderza w niego szpicruta i pyta:
- Bolało?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo to nie mój, tylko kolegi z drugiego szeregu!
- Bolało?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo jestem komandosem!
Zadowolony z odpowiedzi generał daje żołnierzowi tydzień urlopu. Idąc dalej zauważa żołnierza z rozwiązanym butem. Uderza go w brzuch i pyta:
- Bolało?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo jestem komandosem!
- Dąć mu odznakę wzorowego żołnierza! - rozkazuje generał.
Dochodząc do końca szeregu generał spostrzega w rozporku żołnierza wystającego ptaka. Uderza w niego szpicruta i pyta:
- Bolało?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo to nie mój, tylko kolegi z drugiego szeregu!
48
Dowcip #9013. Generał wizytuje dywizje Czerwonych Beretów. w kategorii: „Kawały o generale”.
Jeden z krajów islamskich. Po ulicy idzie całkowicie ”okutana” dziewczyna, widać tylko jej ogromne czarne oczy. Kieruje się w stronę przepięknej rezydencji. Nagle przechodzący obok młody chłopak, uśmiecha się do niej i puszcza oko. Dziewczę rzuca się biegiem do drzwi wielkiego domu, wpada do ogromnego gabinetu i krzyczy pokazując palcem przez okno:
- Tato, ten chłopak mnie zaczepił.
A na nieszczęście chłopaka tata był generałem. Szybko wezwał, więc swoich żołnierzy i rozkazał schwytać młodzika. Po pięciu minutach blady jak śmierć chłopak został postawiony przed obliczem groźnego i rozsierdzonego ojca, generała:
- Ty gnoju, ty psie, - wrzasnął generał - jak śmiałeś podnieść wzrok na moją córkę? Ibrahim! - zawołał.
Jak spod ziemi wyrósł wielki śniadolicy, brodaty mężczyzna w mundurze z dystynkcjami sierżanta.
- Ibrahim, - znowu wykrzyczał generał - weźmiesz tego łajdaka, zawieziesz go na naszą ukrytą farmę na pustyni i go wyr*chasz.
Sierżant zasalutował, złapał chłopca za oszewkę i pociągnął go do dżipa. Przykuł go kajdankami do siedzenia i ruszył w stronę rogatek miasta. Po paru minutach jazdy chłopak odzyskał mowę i cichutko zaproponował:
- Ibrahim, dam ci dwieście dolarów jak mnie nie zostawisz
Nic zero reakcji.
- Ibrahim - próbuje znowu młody - dam ci pięćset dolarów, ale nie daj mi spokój.
Dalej nic.
- Ibrahim, dam tysiąc dolarów ...
W tym momencie sierżant spojrzał na niego tak, że odechciało mu się znowu mówić. Dojechali do farmy, brodaty wojskowy wywlekł chłopca z samochodu, wciągnął do środka, rzucił na łóżko i zdarł z niego spodnie. Potem zaczął sam się rozbierać. Był już prawie nago, gdy zadzwonił telefon. Wrzask w słuchawce był tak wielki, że nawet leżący twarzą w poduszce chłopak usłyszał generała:
- Ibrahim, natychmiast wracaj.
Ibrahim ubrał się, kazał ubrać się chłopakowi, przykuł go do siedzenia w dżipie i pojechali z powrotem do miasta. Weszli do rezydencji gdzie generał czerwony ze złości wrzeszczał na dwóch młodych arabów:
- Ibrahim, weźmiesz tych dwóch i ich rozstrzelasz.
Sierżant zgarnął całą trójkę wsadził ich do dżipa przykuł kajdankami do foteli i ruszyli. Droga przebiegała w złowieszczym milczeniu. Przerwał je cichy proszący głos naszego pierwszego chłopaka:
- Ibrahim, ale pamiętasz? Mnie wyr*chać!
- Tato, ten chłopak mnie zaczepił.
A na nieszczęście chłopaka tata był generałem. Szybko wezwał, więc swoich żołnierzy i rozkazał schwytać młodzika. Po pięciu minutach blady jak śmierć chłopak został postawiony przed obliczem groźnego i rozsierdzonego ojca, generała:
- Ty gnoju, ty psie, - wrzasnął generał - jak śmiałeś podnieść wzrok na moją córkę? Ibrahim! - zawołał.
Jak spod ziemi wyrósł wielki śniadolicy, brodaty mężczyzna w mundurze z dystynkcjami sierżanta.
- Ibrahim, - znowu wykrzyczał generał - weźmiesz tego łajdaka, zawieziesz go na naszą ukrytą farmę na pustyni i go wyr*chasz.
Sierżant zasalutował, złapał chłopca za oszewkę i pociągnął go do dżipa. Przykuł go kajdankami do siedzenia i ruszył w stronę rogatek miasta. Po paru minutach jazdy chłopak odzyskał mowę i cichutko zaproponował:
- Ibrahim, dam ci dwieście dolarów jak mnie nie zostawisz
Nic zero reakcji.
- Ibrahim - próbuje znowu młody - dam ci pięćset dolarów, ale nie daj mi spokój.
Dalej nic.
- Ibrahim, dam tysiąc dolarów ...
W tym momencie sierżant spojrzał na niego tak, że odechciało mu się znowu mówić. Dojechali do farmy, brodaty wojskowy wywlekł chłopca z samochodu, wciągnął do środka, rzucił na łóżko i zdarł z niego spodnie. Potem zaczął sam się rozbierać. Był już prawie nago, gdy zadzwonił telefon. Wrzask w słuchawce był tak wielki, że nawet leżący twarzą w poduszce chłopak usłyszał generała:
- Ibrahim, natychmiast wracaj.
Ibrahim ubrał się, kazał ubrać się chłopakowi, przykuł go do siedzenia w dżipie i pojechali z powrotem do miasta. Weszli do rezydencji gdzie generał czerwony ze złości wrzeszczał na dwóch młodych arabów:
- Ibrahim, weźmiesz tych dwóch i ich rozstrzelasz.
Sierżant zgarnął całą trójkę wsadził ich do dżipa przykuł kajdankami do foteli i ruszyli. Droga przebiegała w złowieszczym milczeniu. Przerwał je cichy proszący głos naszego pierwszego chłopaka:
- Ibrahim, ale pamiętasz? Mnie wyr*chać!
517
Dowcip #3260. Jeden z krajów islamskich. w kategorii: „Śmieszne żarty o generale”.
Armia amerykańska postanowiła zmniejszyć liczbę etatów oficerskich. Żeby wyjść z twarzą i zachęcić oficerów do rezygnowania z wojaczki przyjęła zasadę naliczenia odpraw: każdy oficer podaje jak należy zmierzyć jego ciało, a daną długość mnoży się razy tysiąc. Uzyskana wielkość to wysokość odprawy.
Przed komisją staje major Brown. Każe zmierzyć się od dużego palca u nogi do czubka głowy. Wychodzi z tego sto osiemdziesiąt cm. Brown odchodzi ze sto osiemdziesiąt tysiącami dolarów. Kolejny wchodzi pułkownik Johnes. Ten jest przebiegły: staje na palcach podnosi do góry ramiona i tak każe się zmierzyć. Wychodzi z dwustoma pięćdziesięcioma tysiącami dolarów. Przychodzi kolej na generała Colta.
- Panie generale, jak Pana generała wymierzyć? - pyta szef komisji.
- Zmierzcie mnie synu od czubka ptaka do jaj - decyduje Colt.
- Panie generale, z całym szacunkiem dla Pana decyzji, ale to nie będzie duża odprawa - krztusi się szef komisji.
- Zmierzcie mnie tak jak mówię - nalega generał.
- Panie generale nie wątpię w siłę Pana lędźwi, ale to nie jest dobry pomysł - poci się szef komisji.
- Mierzcie jak mówię! To rozkaz! - wrzeszczy generał.
Szef komisji poddaje się. Generał Colt obciąga portki. Szef komisji przykłada linijkę.
- Panie generale, ale gdzie są Pana jaja?
- W Wietnamie synu!
Przed komisją staje major Brown. Każe zmierzyć się od dużego palca u nogi do czubka głowy. Wychodzi z tego sto osiemdziesiąt cm. Brown odchodzi ze sto osiemdziesiąt tysiącami dolarów. Kolejny wchodzi pułkownik Johnes. Ten jest przebiegły: staje na palcach podnosi do góry ramiona i tak każe się zmierzyć. Wychodzi z dwustoma pięćdziesięcioma tysiącami dolarów. Przychodzi kolej na generała Colta.
- Panie generale, jak Pana generała wymierzyć? - pyta szef komisji.
- Zmierzcie mnie synu od czubka ptaka do jaj - decyduje Colt.
- Panie generale, z całym szacunkiem dla Pana decyzji, ale to nie będzie duża odprawa - krztusi się szef komisji.
- Zmierzcie mnie tak jak mówię - nalega generał.
- Panie generale nie wątpię w siłę Pana lędźwi, ale to nie jest dobry pomysł - poci się szef komisji.
- Mierzcie jak mówię! To rozkaz! - wrzeszczy generał.
Szef komisji poddaje się. Generał Colt obciąga portki. Szef komisji przykłada linijkę.
- Panie generale, ale gdzie są Pana jaja?
- W Wietnamie synu!
211