
Dowcipy o dzieciach
Kramarz Jechiel leży w agonii i pyta ledwo słyszalnym głosem:
- Małko, moja żono, jesteś przy mnie?
- Jestem, mężu.
- Dwojro, moja córko, jesteś przy mnie?
- Jestem ojcze.
- Jojlik, mój synu, jesteś przy mnie?
- Jestem, ojcze.
- Binem, mój synu, jesteś przy mnie?
- Jestem, ojcze.
- Chajka, moja córko, jesteś przy mnie?
- Jestem, ojcze.
Konający zrywa się i wykrzykuje ostatkiem sił:
- A kto siedzi w sklepie?!
- Małko, moja żono, jesteś przy mnie?
- Jestem, mężu.
- Dwojro, moja córko, jesteś przy mnie?
- Jestem ojcze.
- Jojlik, mój synu, jesteś przy mnie?
- Jestem, ojcze.
- Binem, mój synu, jesteś przy mnie?
- Jestem, ojcze.
- Chajka, moja córko, jesteś przy mnie?
- Jestem, ojcze.
Konający zrywa się i wykrzykuje ostatkiem sił:
- A kto siedzi w sklepie?!
217
Dowcip #897. Kramarz Jechiel leży w agonii i pyta ledwo słyszalnym głosem w kategorii: „Śmieszne kawały o dzieciach”.
Po dwuletniej odsiadce w więzieniu, mąż wraca do domu i zastaje żonę z trójką dzieci. Wkurzony woła od progu:
- Co to za bachory?
- No jak ciebie zabierali to ja w ciąży byłam i to jest Wojtuś. Później Cie w więzieniu odwiedziłam i to jest Kaziu.
- A to trzecie?
- A coś się tego trzeciego przyczepił? Siedzi sobie? No to niech siedzi!
- Co to za bachory?
- No jak ciebie zabierali to ja w ciąży byłam i to jest Wojtuś. Później Cie w więzieniu odwiedziłam i to jest Kaziu.
- A to trzecie?
- A coś się tego trzeciego przyczepił? Siedzi sobie? No to niech siedzi!
03
Dowcip #25770. Po dwuletniej odsiadce w więzieniu w kategorii: „Dowcipy o dzieciach”.

W gabinecie rentgenowskim, dwóch techników ogląda wykonane przed trzema zaledwie minutami, zdjęcie klatki piersiowej nałogowego palacza,
- Kazik. - pyta jeden - Co to za małe szkieleciki stojące jakby w szeregu na całym lewym płuco tego gościa? .
Kazik przygląda się dłuższą chwile, podnosi się, otwiera drzwi, wystawia głowę na zewnątrz, potem podchodzi do konsolety sterującej ”aparatem” i mówi:
- Trochę za doża moc promieni nastawiliśmy. To dzieci z przedszkola ”Jagódka”, przyszły na szczepienie do gabinetu obok i czekają na korytarzu.
- Kazik. - pyta jeden - Co to za małe szkieleciki stojące jakby w szeregu na całym lewym płuco tego gościa? .
Kazik przygląda się dłuższą chwile, podnosi się, otwiera drzwi, wystawia głowę na zewnątrz, potem podchodzi do konsolety sterującej ”aparatem” i mówi:
- Trochę za doża moc promieni nastawiliśmy. To dzieci z przedszkola ”Jagódka”, przyszły na szczepienie do gabinetu obok i czekają na korytarzu.
05
Dowcip #15519. W gabinecie rentgenowskim w kategorii: „Śmieszne żarty o dzieciach”.
Na przystanku autobusowym, poza miastem, czekają na autobus małżeństwo z pięcioma córkami i niewidomy. Podjeżdża autobus.
- Jest tylko sześć miejsc siedzących. - anonsuje kierowca - Pani z dziećmi, proszę.
- Co nam pozostało - mówi niewidomy do mężczyzny - niech pan weźmie mnie pod ramie i pójdziemy do miasta.
Idą powoli, a niewidomy laseczką stuk stuk stuk ...
- Wie pan co? Gdyby pan założył gumkę na koniec laski to by się nam przyjemnie szlo.
- Panie, gdybyś pan założył gumkę na swój koniec to byśmy teraz przyjemnie jechali sobie autobusem.
- Jest tylko sześć miejsc siedzących. - anonsuje kierowca - Pani z dziećmi, proszę.
- Co nam pozostało - mówi niewidomy do mężczyzny - niech pan weźmie mnie pod ramie i pójdziemy do miasta.
Idą powoli, a niewidomy laseczką stuk stuk stuk ...
- Wie pan co? Gdyby pan założył gumkę na koniec laski to by się nam przyjemnie szlo.
- Panie, gdybyś pan założył gumkę na swój koniec to byśmy teraz przyjemnie jechali sobie autobusem.
78
Dowcip #16179. Na przystanku autobusowym, poza miastem w kategorii: „Humor o dzieciach”.

Taksówkarz jedzie bardzo szybko, ostro bierze zakręty, wyprzedza samochód za samochodem. Pasażer blednie:
- Panie, niech pan uważa i wolniej jedzie, bo się rozbijemy! Ja mam na utrzymanie szóstkę dzieci!
Taksówkarz się odwraca:
- No i mi pan mówi, żeby uważał?
- Panie, niech pan uważa i wolniej jedzie, bo się rozbijemy! Ja mam na utrzymanie szóstkę dzieci!
Taksówkarz się odwraca:
- No i mi pan mówi, żeby uważał?
09
Dowcip #16362. Taksówkarz jedzie bardzo szybko, ostro bierze zakręty w kategorii: „Śmieszne kawały o dzieciach”.
Dwa tygodnie temu były moje czterdzieste urodziny, ale jakby nikt tego nie zauważył. Miałem nadzieję, że rano przy śniadaniu żona złoży mi życzenia, może nawet będzie miała jakiś prezent... Nie powiedziała nawet Cześć kochanie, nie mówiąc już o życzeniach. Myślałem, że chociaż dzieci będą pamiętały - ale zjadły śniadanie nie odzywając się ani słowem. Kiedy wyjechałem do pracy czułem się samotny i niedowartościowany. Jak tylko wszedłem do biura, sekretarka złożyła mi życzenia urodzinowe i od razu poczułem się dużo lepiej - ktoś pamiętał. Pracowałem do drugiej. Około drugiej sekretarka weszła i powiedziała:
- Dzisiaj jest taki piękny dzień, w dodatku są pana urodziny, może zjemy gdzieś razem obiad?
Zgodziłem się - to była najmilsza rzecz, jaką od rana usłyszałem.
Poszliśmy do cudownej restauracji, zjedliśmy obiad w przyjemnej atmosferze i wypiliśmy po lampce wina. W drodze powrotnej do biura sekretarka powiedziała:
- Dzisiaj jest taki piękny dzień. Czy musimy wracać do biura?
- Właściwie to nie - stwierdziłem.
- No to chodźmy do mnie.
U niej wypiliśmy jeszcze po lampce koniaku, porozmawialiśmy chwilę, a ona zaproponowała:
- Czy nie masz nic przeciwko temu, jeśli pójdę do sypialni, przebrać się w coś wygodniejszego?
- Jasne - zgodziłem się bez wahania.
Poszła do sypialni, a po kilku minutach wyszła... niosąc tort urodzinowy, razem z moją żoną i dziećmi.
Wszyscy śpiewali Sto lat ... A ja siedziałem na kanapie ... W samych skarpetkach.
- Dzisiaj jest taki piękny dzień, w dodatku są pana urodziny, może zjemy gdzieś razem obiad?
Zgodziłem się - to była najmilsza rzecz, jaką od rana usłyszałem.
Poszliśmy do cudownej restauracji, zjedliśmy obiad w przyjemnej atmosferze i wypiliśmy po lampce wina. W drodze powrotnej do biura sekretarka powiedziała:
- Dzisiaj jest taki piękny dzień. Czy musimy wracać do biura?
- Właściwie to nie - stwierdziłem.
- No to chodźmy do mnie.
U niej wypiliśmy jeszcze po lampce koniaku, porozmawialiśmy chwilę, a ona zaproponowała:
- Czy nie masz nic przeciwko temu, jeśli pójdę do sypialni, przebrać się w coś wygodniejszego?
- Jasne - zgodziłem się bez wahania.
Poszła do sypialni, a po kilku minutach wyszła... niosąc tort urodzinowy, razem z moją żoną i dziećmi.
Wszyscy śpiewali Sto lat ... A ja siedziałem na kanapie ... W samych skarpetkach.
310
Dowcip #18847. Dwa tygodnie temu były moje czterdzieste urodziny w kategorii: „Śmieszny humor o dzieciach”.

Jaś patrzy na mamę, która czyni bezskuteczne wysiłki, by uspokoić jego młodszego braciszka:
- Mamo, czy to aniołek przyniósł nam go z nieba? - pyta.
- Tak, kochanie!
- He, to ja się wcale nie dziwię, że go stamtąd wyrzucili!
- Mamo, czy to aniołek przyniósł nam go z nieba? - pyta.
- Tak, kochanie!
- He, to ja się wcale nie dziwię, że go stamtąd wyrzucili!
28
Dowcip #11195. Jaś patrzy na mamę, która czyni bezskuteczne wysiłki w kategorii: „Dowcipy o dzieciach”.
Żona nie mogła zrozumieć, dlaczego jej mąż chce się kochać wyłącznie w totalnej ciemności. Sądząc, że to urozmaici ich pożycie, postanowiła pewnego wieczoru ukradkiem zapalić lampkę nocną i odkryła w jego dłoni ogórek.
- Ty łajdaku! Ty impotencie! W ten sposób oszukiwałeś mnie przez całe życie?! Ty zdradliwy, zakłamany...
- Zaraz, zaraz - wszedł jej w słowo mąż. - Skoro już mowa o zdradzie, to jak wytłumaczysz fakt, że mamy trójkę dzieci?
- Ty łajdaku! Ty impotencie! W ten sposób oszukiwałeś mnie przez całe życie?! Ty zdradliwy, zakłamany...
- Zaraz, zaraz - wszedł jej w słowo mąż. - Skoro już mowa o zdradzie, to jak wytłumaczysz fakt, że mamy trójkę dzieci?
311
Dowcip #12759. Żona nie mogła zrozumieć w kategorii: „Śmieszne żarty o dzieciach”.

Chodzi proboszcz po kolędzie, zachodzi do pewnego domu, a tam siedzi smutna para. Podchodzi do nich i pyta się:
- Dlaczego jesteście smutni?
Na to małżonkowie:
- Bóg nie dał nam dzieci.
Proboszcz kiwa głową i mówi:
- Niech pani mąż jedzie do Włoch i zapali w Watykanie świeczkę w tej intencji.
Mija kilka lat. Proboszcz przypomniał sobie o bezdzietnych i poszedł ich odwiedzić. Wchodzi do domu i widzi kobietę w ciąży otoczoną dużą gromadką dzieci. Podchodzi do niej i pyta:
- A gdzie pani małżonek?
Kobieta odpowiada:
- Pojechał do Włoch zdmuchnąć świeczkę.
- Dlaczego jesteście smutni?
Na to małżonkowie:
- Bóg nie dał nam dzieci.
Proboszcz kiwa głową i mówi:
- Niech pani mąż jedzie do Włoch i zapali w Watykanie świeczkę w tej intencji.
Mija kilka lat. Proboszcz przypomniał sobie o bezdzietnych i poszedł ich odwiedzić. Wchodzi do domu i widzi kobietę w ciąży otoczoną dużą gromadką dzieci. Podchodzi do niej i pyta:
- A gdzie pani małżonek?
Kobieta odpowiada:
- Pojechał do Włoch zdmuchnąć świeczkę.
03
Dowcip #12761. Chodzi proboszcz po kolędzie, zachodzi do pewnego domu w kategorii: „Kawały o dzieciach”.
Od kilku dni zajączek straszył małe liski, że jeśli będzie chciał, to zgwałci ich mamę. Liski poszły się naskarżyć. Kiedy lisica się o tym dowiedziała, ruszyła za zajączkiem w pogoń. Zajączek sprytny przebiegł przez pień, ale lisica się nie zmieściła. Wystawał jej tylko tyłek. Zajączek zaszedł ją od tyłu i mówi:
- Wiesz lisico, mnie tak na tym nie zależy, ale jak już obiecałem twoim dzieciom.
- Wiesz lisico, mnie tak na tym nie zależy, ale jak już obiecałem twoim dzieciom.
317
Dowcip #6592. Od kilku dni zajączek straszył małe liski, że jeśli będzie chciał w kategorii: „Śmieszne żarty o dzieciach”.
