Dowcipy o śmierci
Jak się nazywa mąż, który zabił żonę?
- Żon - kill.
- Żon - kill.
96
Dowcip #25824. Jak się nazywa mąż, który zabił żonę? w kategorii: „Dowcipy o umieraniu”.
Sytuacja w barze:
- Barman, nalej mi koniaku! - mówi bogacz.
- Jakiego Pan sobie życzy?
- Oczywiście pięciogwiazdkowego baranie!
Wypiwszy koniak gość osuwa się martwy na podłogę, a barman dorysowuje szóstą gwiazdkę na butelce....
- Barman, nalej mi koniaku! - mówi bogacz.
- Jakiego Pan sobie życzy?
- Oczywiście pięciogwiazdkowego baranie!
Wypiwszy koniak gość osuwa się martwy na podłogę, a barman dorysowuje szóstą gwiazdkę na butelce....
916
Dowcip #32444. Sytuacja w barze w kategorii: „Śmieszny humor o umieraniu”.
- Doktorze - pyta pacjent - jak tam moje wyniki? Umieram z ciekawości!
- Hm, chyba nie tylko z ciekawości - mamrocze doktor spoglądając na kartę...
- Hm, chyba nie tylko z ciekawości - mamrocze doktor spoglądając na kartę...
510
Dowcip #33692. - Doktorze - pyta pacjent - jak tam moje wyniki? Umieram z ciekawości! w kategorii: „Dowcipy o śmierci”.
Kiedy umrę chcę żeby moje prochy zostały wymieszane z sosem chilli, a następnie by moja żona je zjadła. Dzięki temu będę mógł rozwalić jej odbyt ostatni raz.
1026
Dowcip #30670. Kiedy umrę chcę żeby moje prochy zostały wymieszane z sosem chilli w kategorii: „Żarty o umieraniu”.
Spotykają się dwie sąsiadki:
- A co to sąsiadka tak dziś na czarno?
- A no bo to mąż mój nie żyje.
- O mój Boże. A jak to się stało? Przecież jeszcze wczoraj go widziałam jak kopał w ogródku.
- A kopał, kopał. A potem poszliśmy do sklepu kupić mu nowe buty. No i mierzy jedną parę, drugą, trzecią ... Dziesiątą ...
Mówię mu ”Nie śpiesz się Stefan, przymierzaj dokładnie żeby na pewno dobre były.” W końcu po paru godzinach wróciliśmy do domu, on zakłada te nowe buty i mówi, że ciasne.
No nie zabiłaby pani?
- A co to sąsiadka tak dziś na czarno?
- A no bo to mąż mój nie żyje.
- O mój Boże. A jak to się stało? Przecież jeszcze wczoraj go widziałam jak kopał w ogródku.
- A kopał, kopał. A potem poszliśmy do sklepu kupić mu nowe buty. No i mierzy jedną parę, drugą, trzecią ... Dziesiątą ...
Mówię mu ”Nie śpiesz się Stefan, przymierzaj dokładnie żeby na pewno dobre były.” W końcu po paru godzinach wróciliśmy do domu, on zakłada te nowe buty i mówi, że ciasne.
No nie zabiłaby pani?
626
Dowcip #16411. Spotykają się dwie sąsiadki w kategorii: „Kawały o umieraniu”.
Niewielkie miasteczko w Alabamie. Na środku ulicy leży martwy Murzyn. Rozwalona bejsbolem głowa, osiem ran postrzałowych na tułowiu, połamane ręce i nogi. Szeryf patrzy na zwłoki, kiwa głową i mówi:
- Dwadzieścia lat jestem szeryfem i tak brutalnego samobójstwa jeszcze nie widziałem!
- Dwadzieścia lat jestem szeryfem i tak brutalnego samobójstwa jeszcze nie widziałem!
1772
Dowcip #16795. Niewielkie miasteczko w Alabamie. Na środku ulicy leży martwy Murzyn. w kategorii: „Kawały o śmierci”.
Moja córka miała wypadek samochodowy. Kupiłem jej różowy wózek inwalidzki i okleiłem różnymi wzorami z Barbie. Chodziłem po mieście pchając wózek, odwiedzaliśmy razem sklepy. Uśmiechałem się do każdego przechodnia, aż po dwóch tygodniach ktoś powiedział:
- Robert, myślę, że to czas, by ją pochować.
- Robert, myślę, że to czas, by ją pochować.
3241
Dowcip #16867. Moja córka miała wypadek samochodowy. w kategorii: „Śmieszne kawały o śmierci”.
Jaki jest szczyt pecha:
- Zostać zabitym przez meteoryt ze złota.
- Zostać zabitym przez meteoryt ze złota.
410
Dowcip #26166. Jaki jest szczyt pecha w kategorii: „Dowcipy o umieraniu”.
Mąż przezornie ubezpieczył wysoko swoje życie, a wkrótce potem utonął. Po pogrzebie sąsiadka pociesza wdowę:
- Jakie szczęście, że pani mąż był tak przezorny, chociaż wiem, że przecież nie umiał ani czytać, ani pisać...
- ...ani pływać, dzięki Bogu - mruknęła wdowa.
- Jakie szczęście, że pani mąż był tak przezorny, chociaż wiem, że przecież nie umiał ani czytać, ani pisać...
- ...ani pływać, dzięki Bogu - mruknęła wdowa.
3073
Dowcip #33732. Mąż przezornie ubezpieczył wysoko swoje życie, a wkrótce potem utonął. w kategorii: „Śmieszny humor o śmierci”.
Dwóch facetów zostało skazanych na śmierć. Ściślej mówiąc na krzesło elektryczne. Doprowadzili ich do miejsca egzekucji, ksiądz udzielił im ostatniej posługi, strażnik wygłosił okolicznościowe przemówienie po czym zwrócił się poważnym tonem do jednego ze skazanych:
- Synu, czy masz jakąś ostatnią prośbę?
- Tak, uwielbiam Mandarynę... Zagrajcie mi jakiś szlagier z jej płyty.
- Oczywiście. - odpowiedział strażnik po czym zwrócił się z tym samym do drugiego skazańca.
- Proszę... Chce zginąć pierwszy.
- Synu, czy masz jakąś ostatnią prośbę?
- Tak, uwielbiam Mandarynę... Zagrajcie mi jakiś szlagier z jej płyty.
- Oczywiście. - odpowiedział strażnik po czym zwrócił się z tym samym do drugiego skazańca.
- Proszę... Chce zginąć pierwszy.
019