Dowcipy absurdalne
Pewien facet znalazł pingwina i pokazał go policjantowi.
- Weź go do zoo, natychmiast!
Następnego dnia policjant znowu widzi mężczyznę z pingwinem. Zatrzymuje go i mówi:
- Mówiłem Ci wczoraj, żebyś zabrał tego pingwina do zoo. Co Ty z nim tu robisz?
A facet na to:
- Wczoraj, jak pan prosił, zabrałem go do zoo, a dziś biorę go do kina.
- Weź go do zoo, natychmiast!
Następnego dnia policjant znowu widzi mężczyznę z pingwinem. Zatrzymuje go i mówi:
- Mówiłem Ci wczoraj, żebyś zabrał tego pingwina do zoo. Co Ty z nim tu robisz?
A facet na to:
- Wczoraj, jak pan prosił, zabrałem go do zoo, a dziś biorę go do kina.
210
Dowcip #31221. Pewien facet znalazł pingwina i pokazał go policjantowi. w kategorii: „Humor absurdalny”.
Pobożny kowboj podczas naprawy płotu zgubił swoją drogocenną Biblię. Bardzo po tym rozpaczał. Trzy tygodnie później na jego posesji zjawiła się krowa z Biblią w pysku. Kowboj w radosnych podskokach uniósł księgę ku niebu i zawołał:
- To cud!
- Niezupełnie. - odezwała się krowa - Twoje imię i nazwisko jest zapisane wewnątrz okładki.
- To cud!
- Niezupełnie. - odezwała się krowa - Twoje imię i nazwisko jest zapisane wewnątrz okładki.
417
Dowcip #31211. Pobożny kowboj podczas naprawy płotu zgubił swoją drogocenną Biblię. w kategorii: „Dowcipy bezsensowne”.
Gdy przyjrzymy się uważnie ogonowi żaby, to zauważymy że ona całkiem go nie ma.
910
Dowcip #29154. Gdy przyjrzymy się uważnie ogonowi żaby w kategorii: „Humor bezsensowny”.
W książce pod tytułem ”W Pustyni i w puszczy” autorstwa Henryka Sienkiewicza chodzi o to, że: ”Stasiu, Stasiu wielbłądy uciekły!”. To znaczy chodzi nie tylko o to - o inne bowiem rzeczy w tej książce też
chodzi. Tyle, że mniej i jakby poniekąd.
chodzi. Tyle, że mniej i jakby poniekąd.
62
Dowcip #30349. W książce pod tytułem ”W Pustyni i w puszczy” autorstwa Henryka w kategorii: „Śmieszne kawały absurdalne”.
Budzi się Baca pewnego poranka. Otwiera jedno oko, a tu cały sufit we krwi. Otwiera drugie oko, a tu ściany we krwi. Patrzy pod łóżko...A tam ranne kapcie.
25
Dowcip #17061. Budzi się Baca pewnego poranka. w kategorii: „Śmieszne żarty absurdalne”.
Pewnego dnia na świat przyszedł Jasio. Matka oficjalnie podczas porodu umarła. Lecz nieoficjalnie tylko lekarz znał przyczynę śmierci - szok związany z tym co zobaczyła: Jasio w pępku miał złotą śrubkę. Ojciec zareagował na ”złotą śrubkę” nad wymiar łagodnie. Oczywiście chodził z Jasiem jeszcze w wieku niemowlęcym do wszystkich możliwych specjalistów, jednakże nikt nie mógł mu odpowiedzieć: po co ta złota śrubka. Spróbował zatem pogodzić się z faktem. Jasio po raz pierwszy zwrócił uwagę na swoją ”inność” w przedszkolu. Pewnego dnia zauważył, że inne dzieci nie mają złotych śrubek w pępku. Podszedł zatem do swojej pani wychowawczyni pytając:
- Plose pani, cemu ja mam zlotom ślubke w pempku?
- Jasiu, nie mam pojęcia! Ale jesteś normalnym chłopczykiem, nie martw się!
I tak żył Jasio wyśmiewany przez wszystkim, przez cały czas zadając sobie to pytanie: Na cholerę mi ta śrubka w pępku. Swoją pierwszą miłość musiał mocno upić, żeby nie zmieniła zdania, gdy to podczas jednej z imprez zechcieli spędzić noc w sypialni rodziców. Nadszedł czas liceum, Jasio już wtedy wiedział, jaki profil klasy go interesuje: biologiczna. Wtedy też, wraz ze swoim Panem Profesorem badali dokładnie pochodzenie złotej śrubki. Nadszedł czas matury, którą Jasio, rzecz jasna, zdał bez najmniejszych problemów, a oni nadal nie mogli znaleźć odpowiedzi na pytanie: Co to za złota śrubka.
Studia Jasio sobie obrał medyczne. Wraz z najlepszym profesorem na wydziale studiowali budowę złotej śrubki. Przeprowadzali badania, eksperymenty, jednakże nijak nie mogli pojąć przeznaczenia i zastosowania owej złotej śrubki.
W końcu profesor zaproponował Jasiowi udział w międzynarodowej konferencji medycznej, która co cztery lata gromadzi najlepsze i największe światowe sławy lekarskie. Jednakże od razu zaznaczył: niektóre badania mogą być bolesne. Poza tym nie wiadomo, jakie będą skutki uboczne.
Oczywiście Jasio postawił wszystko na jedną kartę ”jeśli tak ma być, to niech tak będzie! Ja po prostu muszę wiedzieć:
- Ja po prostu muszę wiedzieć na co mi ta śrubka.
Badania trwały długo, na szczęście obeszło się bez skutków ubocznych, oprócz czasowego niedowładu prawej ręki, wyniki badań zostały przedstawione ostatniego dnia konferencji.
Wyniki badań nie przyniosły żadnego rezultatu. I tak właśnie Jasio pozostał na lodzie! Cała medycyna, cała nauka, nikt nie potrafił odpowiedzieć na pytanie. Zrozpaczony Jasio zapijał się tanim whisky w półmroku pokoju, który wynajmował wraz z innymi kolegami ze studiów. Mógł pogodzić się ze śrubką, ale nie darował sobie tego, że nadal nie zna jej przeznaczenia! Ostateczne poszedł do ostatniego miejsca, gdzie może dowiedzieć się prawdy: do kościoła. Ksiądz, bardzo zaciekawiony, próbował studiować w starych manuskryptach o złotych śrubkach, przeszukiwał najstarsze księgi i pisma z najstarszych bibliotek, a nawet wystosował pismo do papieża. Zero odzewu. Nie wiadomo, co to jest, na co to jest, do czego to służy. Ostatnią odpowiedzią, która dobremu księdzu przyszła do głowy, jako pokrzepienie serca młodego chłopaka, było:
- Jasiu oddaj swoją duszę Bogu, oddaj swoje serce Bogu, a wyjawi On przed Tobą prawdę.
Jasio oczywiście zastosował się do rady księdza, wyprowadził się na pustkowie i tam w biedzie medytował przez pełne trzydzieści lat życia. Żył w biedzie i nędzy, całkowicie odrzucił świat materialny, rozkosze cielesne, na rzecz poznania prawdy. No i umarł. Młodo, bo w wieku sześćdziesięciu lat. Oczywiście w nieświadomości. Poszedł Jasio do Nieba, a tam Święty Piotr podchodzi do niego i mówi:
- Proszę, całe życie poświęciłem poznaniu prawdy, poruszyłem wszystko, co mogłem, by się dowiedzieć, zrezygnowałem z całego świata, który mogłem zdobyć, bo chciałem znać prawdę, do czego służy ta złota śrubka, co mam ją w pępku?
Święty Piotr wyjął złoty śrubokręt, odkręcił złotą śrubkę i Jasiowi odpadła dupa.
- Plose pani, cemu ja mam zlotom ślubke w pempku?
- Jasiu, nie mam pojęcia! Ale jesteś normalnym chłopczykiem, nie martw się!
I tak żył Jasio wyśmiewany przez wszystkim, przez cały czas zadając sobie to pytanie: Na cholerę mi ta śrubka w pępku. Swoją pierwszą miłość musiał mocno upić, żeby nie zmieniła zdania, gdy to podczas jednej z imprez zechcieli spędzić noc w sypialni rodziców. Nadszedł czas liceum, Jasio już wtedy wiedział, jaki profil klasy go interesuje: biologiczna. Wtedy też, wraz ze swoim Panem Profesorem badali dokładnie pochodzenie złotej śrubki. Nadszedł czas matury, którą Jasio, rzecz jasna, zdał bez najmniejszych problemów, a oni nadal nie mogli znaleźć odpowiedzi na pytanie: Co to za złota śrubka.
Studia Jasio sobie obrał medyczne. Wraz z najlepszym profesorem na wydziale studiowali budowę złotej śrubki. Przeprowadzali badania, eksperymenty, jednakże nijak nie mogli pojąć przeznaczenia i zastosowania owej złotej śrubki.
W końcu profesor zaproponował Jasiowi udział w międzynarodowej konferencji medycznej, która co cztery lata gromadzi najlepsze i największe światowe sławy lekarskie. Jednakże od razu zaznaczył: niektóre badania mogą być bolesne. Poza tym nie wiadomo, jakie będą skutki uboczne.
Oczywiście Jasio postawił wszystko na jedną kartę ”jeśli tak ma być, to niech tak będzie! Ja po prostu muszę wiedzieć:
- Ja po prostu muszę wiedzieć na co mi ta śrubka.
Badania trwały długo, na szczęście obeszło się bez skutków ubocznych, oprócz czasowego niedowładu prawej ręki, wyniki badań zostały przedstawione ostatniego dnia konferencji.
Wyniki badań nie przyniosły żadnego rezultatu. I tak właśnie Jasio pozostał na lodzie! Cała medycyna, cała nauka, nikt nie potrafił odpowiedzieć na pytanie. Zrozpaczony Jasio zapijał się tanim whisky w półmroku pokoju, który wynajmował wraz z innymi kolegami ze studiów. Mógł pogodzić się ze śrubką, ale nie darował sobie tego, że nadal nie zna jej przeznaczenia! Ostateczne poszedł do ostatniego miejsca, gdzie może dowiedzieć się prawdy: do kościoła. Ksiądz, bardzo zaciekawiony, próbował studiować w starych manuskryptach o złotych śrubkach, przeszukiwał najstarsze księgi i pisma z najstarszych bibliotek, a nawet wystosował pismo do papieża. Zero odzewu. Nie wiadomo, co to jest, na co to jest, do czego to służy. Ostatnią odpowiedzią, która dobremu księdzu przyszła do głowy, jako pokrzepienie serca młodego chłopaka, było:
- Jasiu oddaj swoją duszę Bogu, oddaj swoje serce Bogu, a wyjawi On przed Tobą prawdę.
Jasio oczywiście zastosował się do rady księdza, wyprowadził się na pustkowie i tam w biedzie medytował przez pełne trzydzieści lat życia. Żył w biedzie i nędzy, całkowicie odrzucił świat materialny, rozkosze cielesne, na rzecz poznania prawdy. No i umarł. Młodo, bo w wieku sześćdziesięciu lat. Oczywiście w nieświadomości. Poszedł Jasio do Nieba, a tam Święty Piotr podchodzi do niego i mówi:
- Proszę, całe życie poświęciłem poznaniu prawdy, poruszyłem wszystko, co mogłem, by się dowiedzieć, zrezygnowałem z całego świata, który mogłem zdobyć, bo chciałem znać prawdę, do czego służy ta złota śrubka, co mam ją w pępku?
Święty Piotr wyjął złoty śrubokręt, odkręcił złotą śrubkę i Jasiowi odpadła dupa.
418
Dowcip #16882. Pewnego dnia na świat przyszedł Jasio. w kategorii: „Żarty absurdalne”.
W słonecznym cieniu na miękkim kamieniu siedziała młoda staruszka i nic nie mówiąc rzekła:
- Jestem bezdzietna i mam trzech synów, każdy z nich ma port, a w porcie łódź. Pierwszy ma jedną łódź, drugi ma pół lodzi, a trzeci nie ma wcale. Łodzią tego trzeciego popłynęli na bezludna wyspę zamieszkałą przez białych murzynów. Tam weszłam na gruszę, zerwałam pietruszkę i pojawił się właściciel tego banana, twierdząc, że to jego wierzba. To wszystko zapisane jest w pamiętniku mojej nieżyjącej siostry, która umarła miesiąc przed porodem trzymając w ręku kwadratowe kółeczko.
- Jestem bezdzietna i mam trzech synów, każdy z nich ma port, a w porcie łódź. Pierwszy ma jedną łódź, drugi ma pół lodzi, a trzeci nie ma wcale. Łodzią tego trzeciego popłynęli na bezludna wyspę zamieszkałą przez białych murzynów. Tam weszłam na gruszę, zerwałam pietruszkę i pojawił się właściciel tego banana, twierdząc, że to jego wierzba. To wszystko zapisane jest w pamiętniku mojej nieżyjącej siostry, która umarła miesiąc przed porodem trzymając w ręku kwadratowe kółeczko.
1232
Dowcip #9367. W słonecznym cieniu na miękkim kamieniu siedziała młoda staruszka i w kategorii: „Żarty absurdalne”.
Słowacki na swoim pogrzebie widział tylko garstkę najbliższych przyjaciół.
610
Dowcip #11082. Słowacki na swoim pogrzebie widział tylko garstkę najbliższych w kategorii: „Żarty absurdalne”.
Choroby przenoszą się z rośliny na roślinę, a niekiedy nawet z roku na rok.
166
Dowcip #11103. Choroby przenoszą się z rośliny na roślinę w kategorii: „Śmieszne dowcipy bezsensowne”.
Przychodzi Małgosia na bal przebierańców do szkoły i jest cala pomalowana na biało. Pani się pyta:
- Małgosiu za co się przebrałaś?
Małgosia podnosi nogę do góry i mówi:
- Za dziurę w zębie.
- Małgosiu za co się przebrałaś?
Małgosia podnosi nogę do góry i mówi:
- Za dziurę w zębie.
69