Dowcipy absurdalne
Na Morzu Ochockim rybacy rosyjscy złowili wieloryba. Zmierzyli go od głowy do ogona, wyszło dwanaście metrów, a od ogona do głowy dziesięć metrów. Nie mogąc poradzić sobie z tym problemem napisali do Akademii Nauk w Moskwie z prośbą o wyjaśnienie. Po miesiącu otrzymali odpowiedź: ”Nie wiemy jak to jest możliwe, ale nauka radziecka zna już takie przypadki. Na przykład od poniedziałku do środy są trzy dni, a od środy do poniedziałku cztery.
121
Dowcip #32047. Na Morzu Ochockim rybacy rosyjscy złowili wieloryba. w kategorii: „Kawały bezsensowne”.
Spotyka raz Fąfara na ulicy Kowalskiego:
- Cześć!! Chcesz zobaczyć samochód z drzewa?
- No pewnie!
- To wejdź na drzewo i popatrz na parking...
- Cześć!! Chcesz zobaczyć samochód z drzewa?
- No pewnie!
- To wejdź na drzewo i popatrz na parking...
310
Dowcip #32231. Spotyka raz Fąfara na ulicy Kowalskiego w kategorii: „Żarty absurdalne”.
Stirlitz słyszy pukanie do drzwi.
- To Bormann. - pomyślał Stirlitz.
- To ja. - pomyślał Bormann.
- To Bormann. - pomyślał Stirlitz.
- To ja. - pomyślał Bormann.
420
Dowcip #32135. Stirlitz słyszy pukanie do drzwi. w kategorii: „Śmieszny humor bezsensowny”.
Mówi żona do męża:
- Wiesz, wydaje mi się, że świruję!
- Po czemu wnosisz?
- Widzisz tam po lewo przycupniętego susła?
- Nie, nie widzę.
- I ja nie widzę. A on tam jest!
- Wiesz, wydaje mi się, że świruję!
- Po czemu wnosisz?
- Widzisz tam po lewo przycupniętego susła?
- Nie, nie widzę.
- I ja nie widzę. A on tam jest!
312
Dowcip #27111. Mówi żona do męża w kategorii: „Śmieszne dowcipy bezsensowne”.
Wychodzi facet rano przed dom, patrzy, a tu niedźwiedź na drzewie siedzi. Biegnie więc do domu i dzwoni do firmy zawodowo zajmującej się ściąganiem niedźwiedzi z drzew. Po pewnym czasie przyjeżdża facet ze strzelbą na ramieniu i psem Fafikiem przy nodze. Właściciel drzewa wydaje się być nieco zdziwiony. Pyta więc o plan działania. Na to ten drugi odpowiada:
- Panie, plan jest prosty. Ja wchodzę na drzewo, trzęsę gałęziami, niedźwiedź spada, Fafik go łapie za jaja i niedźwiedź jest nasz.
Właściciel pomyślał chwile i pyta się:
- Po co w takim razie potrzebna mu strzelba?
Na to tamten:
- A widzi pan, strzelba jest na wypadek, gdybym to ja spadł pierwszy z drzewa. Wtedy łapiesz Pan strzelbę i strzelasz do Fafika.
- Panie, plan jest prosty. Ja wchodzę na drzewo, trzęsę gałęziami, niedźwiedź spada, Fafik go łapie za jaja i niedźwiedź jest nasz.
Właściciel pomyślał chwile i pyta się:
- Po co w takim razie potrzebna mu strzelba?
Na to tamten:
- A widzi pan, strzelba jest na wypadek, gdybym to ja spadł pierwszy z drzewa. Wtedy łapiesz Pan strzelbę i strzelasz do Fafika.
113
Dowcip #31429. Wychodzi facet rano przed dom, patrzy w kategorii: „Śmieszny humor bezsensowny”.
Do pociągu wchodzi facet w czarnym garniturze i kurczowo trzyma czarny neseser. Wchodzi do przedziału i siada. Wszyscy patrzą na niego, a on jakiś podenerwowany, spocony, rozbiegane oczy. Nagle jedna pani wyciąga kanapki, częstuje wszystkich w przedziale i podaje także naszemu bohaterowi:
- Zje pan kanapkę?
- Ja nie, ale Albert chętnie.
Po czym bierze kanapkę, otwiera neseser, wrzuca kanapkę. Neseser podskakuje i wypada z niego papierek i słychać głośne beknięcie. Ludzie konsternacja. Kolejna pani wyciąga cukierki, częstuje wszystkich, podaje facetowi w czerni:
- Poczęstuje się pan?
- Ja nie ale Albercik na pewno chętnie.
Po czym sytuacja poprzednia się powtarza. Ludzie jeszcze bardziej zdziwieni. W końcu inna pani wyciąga ciasteczka, podaje kolesiowi:
- Da pan to Albercikowi?
- Na pewno Albercik chętnie zje.
Znów sytuacja się powtarza. Nagle pociąg dojeżdża do stacji, facet wybiega, ale zostawia neseserek. Ludzie wstają, otaczają walizeczkę:
- Otwieramy?
- A jak nas to coś tam zaatakuje?
- A tam! Raz kozie śmierć - otwieramy!.
Powoli podnoszą wieko, otwierają, patrzą, a tam Albercik.
- Zje pan kanapkę?
- Ja nie, ale Albert chętnie.
Po czym bierze kanapkę, otwiera neseser, wrzuca kanapkę. Neseser podskakuje i wypada z niego papierek i słychać głośne beknięcie. Ludzie konsternacja. Kolejna pani wyciąga cukierki, częstuje wszystkich, podaje facetowi w czerni:
- Poczęstuje się pan?
- Ja nie ale Albercik na pewno chętnie.
Po czym sytuacja poprzednia się powtarza. Ludzie jeszcze bardziej zdziwieni. W końcu inna pani wyciąga ciasteczka, podaje kolesiowi:
- Da pan to Albercikowi?
- Na pewno Albercik chętnie zje.
Znów sytuacja się powtarza. Nagle pociąg dojeżdża do stacji, facet wybiega, ale zostawia neseserek. Ludzie wstają, otaczają walizeczkę:
- Otwieramy?
- A jak nas to coś tam zaatakuje?
- A tam! Raz kozie śmierć - otwieramy!.
Powoli podnoszą wieko, otwierają, patrzą, a tam Albercik.
713
Dowcip #27258. Do pociągu wchodzi facet w czarnym garniturze i kurczowo trzyma w kategorii: „Humor bezsensowny”.
Ktoś daje jednej pani na ulicy cukierka. Pani odmawiała, a pan ją namawiał. Cały czas namawiał, aż namówił. Pani odpowiedziała:
- no dobrze! Ale pod jednym warunkiem! Że jak go będę jadła to oślinionego panu dam!
- no dobrze! Ale pod jednym warunkiem! Że jak go będę jadła to oślinionego panu dam!
103
Dowcip #25200. Ktoś daje jednej pani na ulicy cukierka. w kategorii: „Kawały absurdalne”.
Przychodzi baba do lekarza, a lekarz też ma czerwone buty w kolorze niebieskim. Jaki z tego morał?
- Nie stawiaj roweru koło wanny bo kisiel wyjdzie za kwaśny.
- Nie stawiaj roweru koło wanny bo kisiel wyjdzie za kwaśny.
159