Dowcipy o zawodach
Był Polak, Niemiec i Rosjanin. Wszyscy brali udział w konkursie pt ”Kto zetnie jak najwięcej drzew piłą spalinowa w ciągu jednego dnia”. Polak ściął dwadzieścia drzew. Niemiec ściął piętnaście drzew. Rosjanin dziesięć drzew!
Rosjanin został zdyskwalifikowany, ponieważ nie odpalił piły.
Rosjanin został zdyskwalifikowany, ponieważ nie odpalił piły.
24
Dowcip #21814. Był Polak, Niemiec i Rosjanin. w kategorii: „Śmieszne dowcipy o zawodach”.
Odbywają się mistrzostwa świata w otwieraniu banków. W zawodach biorą udział Niemcy, Francuzi, Anglicy no i oczywiście Polacy. Główna nagroda milion Euro. Zasady są proste, dwie osoby po kolei z każdego kraju mają minutę na otwarcie super sejfu niemożliwego do otwarcia, zdaniem projektantów, aby utrudnić zadanie startującym cała minuta przy wyłączonym świetle. Pierwsi zaczynają Niemcy, światło gaśnie i biorą się do roboty. Mija minuta, światło się zapala, sejf wciąż zamknięty, Niemcy odpadają z turnieju. Kolejni Francuzi, jednak minuta przy wyłączonym świetle im nie wystarcza i odpadają. Anglicy próbują swoich sił, światło gaśnie, mija minuta, światło się zapala, sejf wciąż zamknięty. Przychodzi pora na Polaków, gaśnie światło, mija minuta, prowadzący turniej próbuje zapalić światło i nic, nie zapala się pomimo wielu prób. Nagle słychać głosów jednego z Polaków:
- Ryszard, mamy milion Euro na co Ci ta żarówka?!
- Ryszard, mamy milion Euro na co Ci ta żarówka?!
15
Dowcip #24061. Odbywają się mistrzostwa świata w otwieraniu banków. w kategorii: „Śmieszne żarty o zawodach”.
Właśnie rozgrywają się zawody, kto najdłużej wytrzyma w wodzie. Pierwszy pan wytrzymał minutę i wszyscy go pytają: ”Jak pan to zrobił?”. A on odpowiada:
- Trening, trening i jeszcze raz trening.
Następny pan wytrzymał dwie minuty i znowu wszyscy ludzie go pytają, jak to zrobił. A on na to:
- Trening, trening i jeszcze raz trening.
Następny pan wytrzymał trzy minuty i wszyscy ludzie go pytają: ”Jak pan to zrobił?” A on na to:
- Trening. Po trzykroć trening.
Następny pan przyszedł, wchodzi do wody, zanurza się. Mija minuta - nic, druga minuta - nic, trzecia minuta - nic. Po czwartej minucie wychodzi, ledwo oddycha, więc lekarze szybko podbiegli, ale na szczęście nic się nie stało. Wszyscy ludzie pytają: ”Jak on to zrobił?!”. A on na to:
- Gdzieś musiałem gaciami zahaczyć!
- Trening, trening i jeszcze raz trening.
Następny pan wytrzymał dwie minuty i znowu wszyscy ludzie go pytają, jak to zrobił. A on na to:
- Trening, trening i jeszcze raz trening.
Następny pan wytrzymał trzy minuty i wszyscy ludzie go pytają: ”Jak pan to zrobił?” A on na to:
- Trening. Po trzykroć trening.
Następny pan przyszedł, wchodzi do wody, zanurza się. Mija minuta - nic, druga minuta - nic, trzecia minuta - nic. Po czwartej minucie wychodzi, ledwo oddycha, więc lekarze szybko podbiegli, ale na szczęście nic się nie stało. Wszyscy ludzie pytają: ”Jak on to zrobił?!”. A on na to:
- Gdzieś musiałem gaciami zahaczyć!
010
Dowcip #25133. Właśnie rozgrywają się zawody, kto najdłużej wytrzyma w wodzie. w kategorii: „Śmieszne kawały o zawodach”.
Zorganizowano zawody niepełnosprawnych w pływaniu. Na starcie stanęło trzech: jeden co miał tylko ręce, drugi tylko nogi, a trzeci nie miał ani rąk, ani nóg, miał tylko długie uszy. Organizatorzy mówią więc ”skaczcie i płyńcie”. Pierwszy przepłynął ten co miał tylko nogi, potem ten co miał tylko ręce, natomiast ”kadłubek” nie dopłynął. Przed skokiem zapytano go tylko jak zamierza płynąć skoro nie ma kończyn, ale na to odpowiedział, że to nie problem, że ma długie uszy i będzie nimi ”wiosłował”. Kiedy nie wypływał przez dwie.. trzy.. cztery minuty zdecydowano się go wyciągnąć na brzeg. Kiedy tylko wyszedł z wody krzyknął:
- Jaki idiota mi na głowę czepek nałożył!?
- Jaki idiota mi na głowę czepek nałożył!?
54
Dowcip #18604. Zorganizowano zawody niepełnosprawnych w pływaniu. w kategorii: „Dowcipy o zawodach”.
Międzynarodowe zawody w przeklinaniu. Trzech finalistów: Amerykanin, Rosjanin, Polak. Finalistów usadzono w szczelnie zamkniętych kabinach, żeby nie mogli się podsłuchiwać i podpatrywać. Komisja dała znak. Pierwszy wystartował Amerykanin:
- Fak, mada faka, fak jo self ...
I tym podobne. I tak przez około pięć minut. Drugi Rosjanin:
- Job twoju mać, bladź, ch*j wam w żopu...
I tak dalej. Po dziesięciu minutach ostrych słów przyszła kolej na Polaka. Lekki rumor w kabince i leci wiązanka:
- O żesz Ty w mordę pierd*lona mać, w dupę ruc*ana kozia dupo, pier*ole cię i twoja matkę też ...
Polak nadaje tak około godziny. Nagle wystawia głowę z kabinki i mówi:
- Dobra, mogę zaczynać.
Komisja na to:
- Zaczynać!? A co to było przez ostatnią godzinę?!
- To? Nic. Sznurówka mi się rozwiązała, ciasno w tej kabinie jak ch*j i nie mogłem ku*wy zawiązać.
- Fak, mada faka, fak jo self ...
I tym podobne. I tak przez około pięć minut. Drugi Rosjanin:
- Job twoju mać, bladź, ch*j wam w żopu...
I tak dalej. Po dziesięciu minutach ostrych słów przyszła kolej na Polaka. Lekki rumor w kabince i leci wiązanka:
- O żesz Ty w mordę pierd*lona mać, w dupę ruc*ana kozia dupo, pier*ole cię i twoja matkę też ...
Polak nadaje tak około godziny. Nagle wystawia głowę z kabinki i mówi:
- Dobra, mogę zaczynać.
Komisja na to:
- Zaczynać!? A co to było przez ostatnią godzinę?!
- To? Nic. Sznurówka mi się rozwiązała, ciasno w tej kabinie jak ch*j i nie mogłem ku*wy zawiązać.
110
Dowcip #16865. Międzynarodowe zawody w przeklinaniu. w kategorii: „Śmieszne kawały o zawodach”.
Starsze małżeństwo położyło się wieczorem do łóżka. Po kilku minutach facetowi wyrwał się głośny pierd.
- Siedem punktów. - mówi.
Żona się odwraca i pyta:
- Co to miało znaczyć?
- To pierdowy football! Prowadzę siedem do zera!
Po kilku minutach żona puszcza głośnego bąka.
- Przyłożenie! Mamy remis!
Po kolejnych kilku minutach koleś znowu głośno wydalił gazy.
- Ha! Przyłożenie! czternaście do siedmiu!
Żona od razu prrrrrrrryk!
- I znowu remis!
Po pięciu sekundach kobieta puściła cichacza.
- Strzał z pola! prowadzę siedemnaście do czternastu!
Gościu pod dużym napięciem, nie chce przegrać z żoną! Skupia się, ale rezultatów brak ... Czas upływa, porażka coraz bliżej, ostatnie spięcie, pot na twarzy i nagle puściły mu zwieracze i do łóżka zamiast bąka wyskoczyło małe, rzadkie gówno.
Żona patrzy na niego i pyta:
- Co to było?
A dziadek na to:
- Koniec pierwszej połowy! Zmiana stron!
- Siedem punktów. - mówi.
Żona się odwraca i pyta:
- Co to miało znaczyć?
- To pierdowy football! Prowadzę siedem do zera!
Po kilku minutach żona puszcza głośnego bąka.
- Przyłożenie! Mamy remis!
Po kolejnych kilku minutach koleś znowu głośno wydalił gazy.
- Ha! Przyłożenie! czternaście do siedmiu!
Żona od razu prrrrrrrryk!
- I znowu remis!
Po pięciu sekundach kobieta puściła cichacza.
- Strzał z pola! prowadzę siedemnaście do czternastu!
Gościu pod dużym napięciem, nie chce przegrać z żoną! Skupia się, ale rezultatów brak ... Czas upływa, porażka coraz bliżej, ostatnie spięcie, pot na twarzy i nagle puściły mu zwieracze i do łóżka zamiast bąka wyskoczyło małe, rzadkie gówno.
Żona patrzy na niego i pyta:
- Co to było?
A dziadek na to:
- Koniec pierwszej połowy! Zmiana stron!
39
Dowcip #11914. Starsze małżeństwo położyło się wieczorem do łóżka. w kategorii: „Śmieszne dowcipy o zawodach”.
Pewnego dnia telewizja urządziła wielkie show. Zgromadzono tłumy ludzi nad basenem, w którym pływało mnóstwo rekinów. Prowadząca show zaproponowała:
- Milion dolarów dla śmiałka, który przepłynie przez basen pełen rekinów.
Ale nikt się nie odważył. Wśród publiczności zawrzało, kto będzie tak głupi, aby ryzykować własnym życiem. Przecież to pewna śmierć. Prowadząca wychodzi po raz drugi i mówi:
- Podwajamy stawkę. Proszę Państwa dwa miliony dolarów dla śmiałka, który przepłynie przez basen pełen rekinów.
I znowu żadnej reakcji ze strony publiczności. Prowadząca program wychodzi po raz trzeci:
- Proszę Państwa ostatnie nasze słowo. Trzy miliony dolarów dla śmiałka, który przepłynie przez basen. I zanim skończyła mówić nagle słychać plusk i ktoś strasznie szybko zaczął płynąć przez basen. Wchodzi z wody, błysk fleszy i reporterzy, którzy pytają go:
- Proszę pana jak pan to zrobił? Jak Pan to zrobił?
- O kurde, ktoś mnie wepchnął.
- Milion dolarów dla śmiałka, który przepłynie przez basen pełen rekinów.
Ale nikt się nie odważył. Wśród publiczności zawrzało, kto będzie tak głupi, aby ryzykować własnym życiem. Przecież to pewna śmierć. Prowadząca wychodzi po raz drugi i mówi:
- Podwajamy stawkę. Proszę Państwa dwa miliony dolarów dla śmiałka, który przepłynie przez basen pełen rekinów.
I znowu żadnej reakcji ze strony publiczności. Prowadząca program wychodzi po raz trzeci:
- Proszę Państwa ostatnie nasze słowo. Trzy miliony dolarów dla śmiałka, który przepłynie przez basen. I zanim skończyła mówić nagle słychać plusk i ktoś strasznie szybko zaczął płynąć przez basen. Wchodzi z wody, błysk fleszy i reporterzy, którzy pytają go:
- Proszę pana jak pan to zrobił? Jak Pan to zrobił?
- O kurde, ktoś mnie wepchnął.
26
Dowcip #14395. Pewnego dnia telewizja urządziła wielkie show. w kategorii: „Śmieszne żarty o zawodach”.
Jest rok 1862. Miasteczko Livengood nad rzeką Jukon na Alasce. Tradycyjnie w ostatnią sobotę listopada odbywają się coroczne wyścigi psich zaprzęgów. Wielkie święto dla miejscowej ludności, w przeważającej większości pracowników pobliskiej kopalni oraz handlarzy skór. Już od tygodnia w miasteczku trwa zimowy festyn, szerokim strumieniem leje się piwo, a nad ogniskami smażą się dorodne sarny i jelenie. Dzieciaki opychają się plackami z syropem klonowym, a szeryf ma trochę więcej pracy. W sobotę dokładnie o dwunastej odbywa się wielki wyścig o nagrodę ”złotych sań” dla psich zaprzęgów w jedynkach Hasky. Wielkie emocje, typowanie faworytów, budy z udźcem baranim i winem, przygrywająca lokalna kapela Mitcha Blake’a. W boksach zaprzęgowych spory ruch. Przy punkcie zakładów bukmacherskich Harrisa kłębi się spory tłumek, ale kursy nie zachęcają do gry. Faworyt - Czarny Diune puszczany przez młynarza Hartman’s - jest praktycznie poza zasięgiem. John Witch, który przyjechał tu z odległego zaledwie oosiemnaście mil Fairnbanks przechadza się po centralnym placyku, popija z dzbana grzanego wina i rozgląda się ciekawie dookoła. Przy punkcie bukmacherskim przystanął i zaczął studiować kursy. Nagle, z pobliskiego boksu dobiegł go słaby głos:
- Postaw na mnie ... Postaw na mnie ...
John obejrzał się zdziwiony i zobaczył, że mówi do niego pies. Pieseczek należałoby powiedzieć. Mały, chudy, drobny.
- Oszalałeś! - odpowiedział John. - Przecież ty nie masz szans! Zobacz jak ty wyglądasz. Malutki piesek, zero krzepy. Przecież tu biegają takie Hasky, że ty musiałbyś biec bez zaprzęgu aby ewentualnie wygrać.
- Postaw na mnie. - powtórzył piesek. - Mam przeczucie, że wygram.
Facet był zdezorientowany. Przecież zdarzały się już takie niespodzianki.
- Przemyślę to. - odpowiedział pieskowi i poszedł dalej.
Krążył po placyku, ale myśl o psie nie dawała mu spokoju. Wreszcie zdecydował się. Poszedł do budy, poprosił o kupon na 18 (taki numer miał piesek) i postawił 5 dolarów. Zajrzał do boksu psa.
- Postawiłeś? - zapytał pies. - Ile postawiłeś?
- Postawiłem pięć dolarów.
- Oszalałeś? Postaw wszystko, taka okazja ...
- Mam tylko pięćdziesiąt dolarów.
- Zastaw wszystko, co masz. Powóz, konia, dom, tartak, wszystko sprzedaj w kantorze i postaw wszystko, taka okazja ...
Facet się zawahał. Długo jeszcze krążył po placyku. W końcu poszedł do kantoru, sprzedał wszystko i dostał całe dwanaście tysięcy pięćset dolarów płatne gotówką. Postawił to na kupon na osiemnastkę i czeka. Przed samym wyścigiem pies uspokaja go jeszcze:
- Bądź dobrej myśli, czuję, że to wygram.
Na dany znak zaprzęgi ruszyły. Już na pierwszym wirażu osiemnastka traciła trzy długości. Po trzecim okrążeniu jego zaprzęg był właśnie dublowany. Co gorsza pies wydawał się słabnąć z sekundy na sekundę. Facet się spocił. Nie wytrzymał. Podbiegł do zaprzęgu i krzyczy do psa:
- No co jest? Miałeś wygrać! Co się dzieje?
- No, cholera, nie wiem. - odsapnął pies.
- Postaw na mnie ... Postaw na mnie ...
John obejrzał się zdziwiony i zobaczył, że mówi do niego pies. Pieseczek należałoby powiedzieć. Mały, chudy, drobny.
- Oszalałeś! - odpowiedział John. - Przecież ty nie masz szans! Zobacz jak ty wyglądasz. Malutki piesek, zero krzepy. Przecież tu biegają takie Hasky, że ty musiałbyś biec bez zaprzęgu aby ewentualnie wygrać.
- Postaw na mnie. - powtórzył piesek. - Mam przeczucie, że wygram.
Facet był zdezorientowany. Przecież zdarzały się już takie niespodzianki.
- Przemyślę to. - odpowiedział pieskowi i poszedł dalej.
Krążył po placyku, ale myśl o psie nie dawała mu spokoju. Wreszcie zdecydował się. Poszedł do budy, poprosił o kupon na 18 (taki numer miał piesek) i postawił 5 dolarów. Zajrzał do boksu psa.
- Postawiłeś? - zapytał pies. - Ile postawiłeś?
- Postawiłem pięć dolarów.
- Oszalałeś? Postaw wszystko, taka okazja ...
- Mam tylko pięćdziesiąt dolarów.
- Zastaw wszystko, co masz. Powóz, konia, dom, tartak, wszystko sprzedaj w kantorze i postaw wszystko, taka okazja ...
Facet się zawahał. Długo jeszcze krążył po placyku. W końcu poszedł do kantoru, sprzedał wszystko i dostał całe dwanaście tysięcy pięćset dolarów płatne gotówką. Postawił to na kupon na osiemnastkę i czeka. Przed samym wyścigiem pies uspokaja go jeszcze:
- Bądź dobrej myśli, czuję, że to wygram.
Na dany znak zaprzęgi ruszyły. Już na pierwszym wirażu osiemnastka traciła trzy długości. Po trzecim okrążeniu jego zaprzęg był właśnie dublowany. Co gorsza pies wydawał się słabnąć z sekundy na sekundę. Facet się spocił. Nie wytrzymał. Podbiegł do zaprzęgu i krzyczy do psa:
- No co jest? Miałeś wygrać! Co się dzieje?
- No, cholera, nie wiem. - odsapnął pies.
25
Dowcip #15842. Jest rok 1862. Miasteczko Livengood nad rzeką Jukon na Alasce. w kategorii: „Śmieszny humor o zawodach”.
Wyścigi konne. Anemik wsiada na starego kuca i jedzie stępem. Wszyscy już na mecie. Po godzinie anemik dojeżdża do mety, zatrzymuje konia, co nie było trudne, i mówi:
- Prr ..
- Prr ..
46
Dowcip #9614. Wyścigi konne. Anemik wsiada na starego kuca i jedzie stępem. w kategorii: „Dowcipy o zawodach”.
Są zawody: ”Kto najdłużej wytrzyma w wodzie”. Pierwszy pan wytrzymał jedną minutę. Wszyscy ludzie go pytają:
- Jak pan to zrobił?
A on odpowiedział:
- Trening, trening i jeszcze raz trening.
Następny pan wytrzymał dwie minuty i znowu wszyscy ludzie go pytają:
- Jak pan to zrobił?
A on odpowiedział:
- Trening, trening i jeszcze raz trening.
Następny pan wytrzymał trzy minuty i wszyscy ludzie go pytają, jak to zrobił.
A on na to:
- Trening ...
Następny pan przyszedł z bardzo dużymi majtkami i wchodzi do wody. Po czwartej minucie wychodzi. Ledwo oddycha, więc lekarze szybko podbiegli, ale na szczęście nic się nie stało. Wszyscy ludzie go pytają:
- Jak pan to zrobił?
A on na to:
- Gdzieś musiałem gaciami zahaczyć!
- Jak pan to zrobił?
A on odpowiedział:
- Trening, trening i jeszcze raz trening.
Następny pan wytrzymał dwie minuty i znowu wszyscy ludzie go pytają:
- Jak pan to zrobił?
A on odpowiedział:
- Trening, trening i jeszcze raz trening.
Następny pan wytrzymał trzy minuty i wszyscy ludzie go pytają, jak to zrobił.
A on na to:
- Trening ...
Następny pan przyszedł z bardzo dużymi majtkami i wchodzi do wody. Po czwartej minucie wychodzi. Ledwo oddycha, więc lekarze szybko podbiegli, ale na szczęście nic się nie stało. Wszyscy ludzie go pytają:
- Jak pan to zrobił?
A on na to:
- Gdzieś musiałem gaciami zahaczyć!
313