Dowcipy o podróżach
Autobus wycieczkowy zbliża się do granicy.
- Piwo! Sikanie! - po raz któryś z rzędu rozochoceni pasażerowie zmuszają kierowcę do zatrzymania.
Po dłuższej chwili, gdy już zajęli miejsca, kierowca pyta głośno:
- Czy kogoś brakuje?
Cisza.
Po przekroczeniu granicy do kierowcy podchodzi mężczyzna i mówi lekko bełkocząc:
- Nie ma mojej żony.
- No przecież - wścieka się kierowca - pytałem, czy kogoś nie brakuje!
Na to facet:
- Ale mnie jej nie brakuje, tylko mówię, że jej nie ma.
- Piwo! Sikanie! - po raz któryś z rzędu rozochoceni pasażerowie zmuszają kierowcę do zatrzymania.
Po dłuższej chwili, gdy już zajęli miejsca, kierowca pyta głośno:
- Czy kogoś brakuje?
Cisza.
Po przekroczeniu granicy do kierowcy podchodzi mężczyzna i mówi lekko bełkocząc:
- Nie ma mojej żony.
- No przecież - wścieka się kierowca - pytałem, czy kogoś nie brakuje!
Na to facet:
- Ale mnie jej nie brakuje, tylko mówię, że jej nie ma.
36
Dowcip #2650. Autobus wycieczkowy zbliża się do granicy. w kategorii: „Śmieszne kawały o podróżowaniu”.
Szkot ożenił się z wdową i po ślubie jedzie pociągiem.
- Gdzie pan jedzie? - Pyta go inny podróżny.
- W podroż poślubną.
- A gdzie żona?
- Ona już była.
- Gdzie pan jedzie? - Pyta go inny podróżny.
- W podroż poślubną.
- A gdzie żona?
- Ona już była.
925
Dowcip #856. Szkot ożenił się z wdową i po ślubie jedzie pociągiem. w kategorii: „Dowcipy o podróżowaniu”.
Jasiu czeka z mamą na samolot.
- Mamo siku.
Mama na to:
- Nie, bo zaraz przyleci samolot.
Po jakimś czasie:
- Mamo leci!
- Gdzie?!
- Po nogawkach.
- Mamo siku.
Mama na to:
- Nie, bo zaraz przyleci samolot.
Po jakimś czasie:
- Mamo leci!
- Gdzie?!
- Po nogawkach.
321
Dowcip #1245. Jasiu czeka z mamą na samolot. w kategorii: „Żarty o podróżach”.
Amerykanin, Niemiec i Polak podróżują przez Amazonkę i zostają schwytani przez tubylców. Przywódca plemienia mówi do Niemca:
- Co chcesz na swoje plecy podczas biczowania?
- Oliwę. - odpowiedział Niemiec.
Więc tubylcy posmarowali mu plecy oliwą i potężny tubylec uderzył go dziesięć razy. Po wszystkim na plecach Niemca pojawiły się ogromne pręgi.
Następnie kolej przyszła na Polaka.
- Co chcesz na swoje plecy podczas biczowania?
- Nic. - odpowiedział.
I przyjął dziesięć ciosów bez mrugnięcia okiem. I wreszcie przyszła kolej na Amerykanina.
- Co chcesz na swoje plecy podczas biczowania? - zwrócił się do niego tubylec.
- Polaka. - odpowiedział Amerykanin.
- Co chcesz na swoje plecy podczas biczowania?
- Oliwę. - odpowiedział Niemiec.
Więc tubylcy posmarowali mu plecy oliwą i potężny tubylec uderzył go dziesięć razy. Po wszystkim na plecach Niemca pojawiły się ogromne pręgi.
Następnie kolej przyszła na Polaka.
- Co chcesz na swoje plecy podczas biczowania?
- Nic. - odpowiedział.
I przyjął dziesięć ciosów bez mrugnięcia okiem. I wreszcie przyszła kolej na Amerykanina.
- Co chcesz na swoje plecy podczas biczowania? - zwrócił się do niego tubylec.
- Polaka. - odpowiedział Amerykanin.
1916
Dowcip #27129. Amerykanin w kategorii: „Śmieszny humor o podróżach”.
Aron i Mosze jadą pociągiem do Berdyczowa. Zapada noc. Pociąg zatrzymuje się na jakiejś stacji.
Aron:
- Mosze, ty się popatrz, co to za stacja?
Mosze patrzy za okno:
- Lamencin.
- A to jeszcze mamy czas.
Pociąg rusza, po pewnym czasie staje.
- Mosze, ty się popatrz, co to za stacja?
- Lamencin.
- A to jeszcze mamy czas.
Pociąg znów rusza, znów staje.
- Mosze, ty sie popatrz, co to za stacja?
- Lamencin.
- Jak to, znowu Lamencin?
Aron odsuwa Moszego, wychyla się przez okno.
- Ty durniu, ty jeden! To nie Lamencin, to ”Dla mężczyzn”!
Aron:
- Mosze, ty się popatrz, co to za stacja?
Mosze patrzy za okno:
- Lamencin.
- A to jeszcze mamy czas.
Pociąg rusza, po pewnym czasie staje.
- Mosze, ty się popatrz, co to za stacja?
- Lamencin.
- A to jeszcze mamy czas.
Pociąg znów rusza, znów staje.
- Mosze, ty sie popatrz, co to za stacja?
- Lamencin.
- Jak to, znowu Lamencin?
Aron odsuwa Moszego, wychyla się przez okno.
- Ty durniu, ty jeden! To nie Lamencin, to ”Dla mężczyzn”!
3121
Dowcip #29709. Aron i Mosze jadą pociągiem do Berdyczowa. Zapada noc. w kategorii: „Humor o podróżach”.
John i Betty świeżo po ślubie wybrali się na miesiąc miodowy do Niemiec. Kiedy jechali samochodem, John położył dłoń na kolanie Betty. Betty zarumieniła się, po czym mówi do niego:
- John, jesteśmy juz małżeństwem, możesz poruszać się dalej.
No i minęli Niemcy i pojechali do Włoch.
- John, jesteśmy juz małżeństwem, możesz poruszać się dalej.
No i minęli Niemcy i pojechali do Włoch.
615
Dowcip #11980. John i Betty świeżo po ślubie wybrali się na miesiąc miodowy do w kategorii: „Żarty o podróżach”.
Nowożeńcy w Paryżu:
- Kochanie, idziemy najpierw do łóżka czy na wieżę Eiffla?
- Do łóżka skarbie. Wieża postoi zdecydowanie dłużej.
- Kochanie, idziemy najpierw do łóżka czy na wieżę Eiffla?
- Do łóżka skarbie. Wieża postoi zdecydowanie dłużej.
725
Dowcip #11925. Nowożeńcy w Paryżu w kategorii: „Kawały o podróżowaniu”.
Pokłócił się facio z żoną i postanowił rzucić dotychczasowe życie. Wsiadł w pociąg i pojechał w głęboką tajgę. Najął się jako drwal i powoli, na łonie dzikiej natury, odzyskiwał równowagę psychiczną. Minął miesiąc, dwa, pół roku. Po roku zatęsknił jednak za kobietą. Udał się w weekend do najbliższej osady, wchodzi do miejscowego baru, zamawia setę i zagaduje mimochodem:
- Wiesz, pracuję już tu cały rok. Kobiety potrzebuję! Jak tu u was z babami?
- Chyba nie możesz za siebie, drwalu. - odpowiada barman. - Tu, w głębokiej tajdze kobiety? Nic z tego. Ale mamy Walentina Pietrowicza.
- A na co mi Walentin Pietrowicz? Czy ja wyglądam na pedała? - zdenerwował się drwal, dopił wódkę i wrócił niezadowolony w tajgę.
Rąbał tam las jeszcze przez pół roku, ale hormony buzowały coraz bardziej. W końcu udał się ponownie do osady. Zaszedł do baru i mówi:
- No dobra. dawaj mi tego Walentina Pietrowicza, ale żeby o tym wiedziały tylko trzy osoby! Ja, Ty i Walentin Pietrowicz. - prosi.
- Nie da rady. Musi o tym wiedzieć co najmniej siedem osób. - rozkłada ręce barman.
- A po co jeszcze czterech?
- No, ktoś musi trzymać Walentina Pietrowicza. On nie za bardzo to lubi.
- Wiesz, pracuję już tu cały rok. Kobiety potrzebuję! Jak tu u was z babami?
- Chyba nie możesz za siebie, drwalu. - odpowiada barman. - Tu, w głębokiej tajdze kobiety? Nic z tego. Ale mamy Walentina Pietrowicza.
- A na co mi Walentin Pietrowicz? Czy ja wyglądam na pedała? - zdenerwował się drwal, dopił wódkę i wrócił niezadowolony w tajgę.
Rąbał tam las jeszcze przez pół roku, ale hormony buzowały coraz bardziej. W końcu udał się ponownie do osady. Zaszedł do baru i mówi:
- No dobra. dawaj mi tego Walentina Pietrowicza, ale żeby o tym wiedziały tylko trzy osoby! Ja, Ty i Walentin Pietrowicz. - prosi.
- Nie da rady. Musi o tym wiedzieć co najmniej siedem osób. - rozkłada ręce barman.
- A po co jeszcze czterech?
- No, ktoś musi trzymać Walentina Pietrowicza. On nie za bardzo to lubi.
211
Dowcip #27802. Pokłócił się facio z żoną i postanowił rzucić dotychczasowe życie. w kategorii: „Śmieszny humor o podróżach”.
Do małego hoteliku przyjechali na miesiąc miodowy nowożeńcy. On dziewięćdziesiąt pięć lat, ona dwadzieścia trzy. Cała obsługa zakładała się, czy pan ”młody” przeżyje w ogóle noc poślubną. Rankiem panna młoda wyszła powoli z pokoju, zeszła po schodach trzymając się kurczowo poręczy, dowlokła się do baru i opadła z wysiłkiem na stołek.
- Co się pani stało? Wygląda pani, jak po zapasach z niedźwiedziem. - pyta barman.
Ona odpowiada z rozpaczą:
- Myślałam, że miał na myśli pieniądze, kiedy mówił, że oszczędzał od siedemdziesięciu pięciu lat.
- Co się pani stało? Wygląda pani, jak po zapasach z niedźwiedziem. - pyta barman.
Ona odpowiada z rozpaczą:
- Myślałam, że miał na myśli pieniądze, kiedy mówił, że oszczędzał od siedemdziesięciu pięciu lat.
015
Dowcip #27256. Do małego hoteliku przyjechali na miesiąc miodowy nowożeńcy. w kategorii: „Śmieszny humor o podróżach”.
Młoda para, po ślubie jedzie w podróż do Paryża. Pojechali do Paryża, wszystkie koleżanki młodej żony jej zazdroszczą. Po powrocie natychmiast zaczęły ją wypytywać:
- No i jak było?
- No, ale co, no jak? - niechętnie odpowiada małżonka. - No Paryż.- zaczyna żonka.
- E tam Paryż, Paryż, pan młody nas interesuje, to jest najważniejsze!
- Pan młody... No to tak: zawsze słyszałam, że ostrygi wzmagają potencję. No więc jak pojechaliśmy do tego Paryża, miałam troszkę pieniążków zaoszczędzonych w kieszeni, zaprosiłam do najlepszej restauracji, gdzie zamówiłam dwanaście ostryg na tą potencję.
- No i co? - pytają zaintrygowane koleżanki.
- No i nic, tylko sześć zadziałało.
- No i jak było?
- No, ale co, no jak? - niechętnie odpowiada małżonka. - No Paryż.- zaczyna żonka.
- E tam Paryż, Paryż, pan młody nas interesuje, to jest najważniejsze!
- Pan młody... No to tak: zawsze słyszałam, że ostrygi wzmagają potencję. No więc jak pojechaliśmy do tego Paryża, miałam troszkę pieniążków zaoszczędzonych w kieszeni, zaprosiłam do najlepszej restauracji, gdzie zamówiłam dwanaście ostryg na tą potencję.
- No i co? - pytają zaintrygowane koleżanki.
- No i nic, tylko sześć zadziałało.
08