Dowcipy o grze w karty
Małżeństwo umówiło się nazywać seks grą w brydża. Któregoś dnia żona pyta:
- Jak gramy?
On:
- Ja pas.
Ona zaglądając pod kołderkę mówi:
- Z taką kartą pas.
On na to:
- Pas, bo nie lubię jak mi zaglądają w karty.
- Jak gramy?
On:
- Ja pas.
Ona zaglądając pod kołderkę mówi:
- Z taką kartą pas.
On na to:
- Pas, bo nie lubię jak mi zaglądają w karty.
36
Dowcip #12099. Małżeństwo umówiło się nazywać seks grą w brydża. w kategorii: „Śmieszne dowcipy o grze w karty”.
Żyd przychodzi do rabina ze skargą:
- Aj, pomóżcie mi, rabbi! Mam ciężkie kłopoty z zięciem!
On nie umie pić ani grać w karty.
- No, to przecież dobrze.
- Jak to dobrze? On nie umie pić i pije. On nie umie grać i gra!
- Aj, pomóżcie mi, rabbi! Mam ciężkie kłopoty z zięciem!
On nie umie pić ani grać w karty.
- No, to przecież dobrze.
- Jak to dobrze? On nie umie pić i pije. On nie umie grać i gra!
29
Dowcip #13851. Żyd przychodzi do rabina ze skargą w kategorii: „Dowcipy o grze w karty”.
Grają sadysta z pedałem w karty i się umówili, że który wygra, to z przegranym zrobi co zechce. Wygrał pedał. Sadysta mówi:
- To pewnie mnie przelecisz?
- Pewnie tak - odpowiedział pedał i co powiedział to zrobił.
Ale grają dalej i następny raz wygrał sadysta. Wziął wkręcił pedałowi penisa w imadło i ostrzy brzytwę. Pedał ze strachem:
- Obetniesz mi?
- Sam sobie obetniesz, jak tą budę podpalę!
- To pewnie mnie przelecisz?
- Pewnie tak - odpowiedział pedał i co powiedział to zrobił.
Ale grają dalej i następny raz wygrał sadysta. Wziął wkręcił pedałowi penisa w imadło i ostrzy brzytwę. Pedał ze strachem:
- Obetniesz mi?
- Sam sobie obetniesz, jak tą budę podpalę!
49
Dowcip #479. Grają sadysta z pedałem w karty i się umówili, że który wygra w kategorii: „Śmieszne żarty o grze w karty”.
Pięciu Żydów gra w pokera. Mejerowicz w jednym rozdaniu traci pięćset dolarów, wstaje, chwyta się w szoku za pierś i pada martwy na podłogę. Pozostali kontynuują grę na stojąco, dla okazania szacunku swojemu kumplowi. Po zakończonej grze jeden wstaje i mówi:
- Kto pójdzie i powie żonie Mejerowicza?
Losują, ciągnąć patyki. Nordchaim, który zawsze przegrywa, wyciąga najkrótszy. Koledzy instruują go, aby był delikatny i dyskretny, aby nie pogarszać sytuacji.
- Dyskretny? mówi Nordchaim. Jestem mistrzem dyskrecji i dyplomacji, zaufajcie mi.
Idzie do domu Mejerowiczów, puka do drzwi, otwiera żona Mejerowicza i pyta się czego chce.
- Twój mąż stracił właśnie pięćset dolarów i boi się wrócić do domu.
Żona wzburzona mówi:
- Powiedz mu, niech się żywy nie pokazuje w domu! Żeby tak padł martwy, łajdak.
- Tak mu powiem.
- Kto pójdzie i powie żonie Mejerowicza?
Losują, ciągnąć patyki. Nordchaim, który zawsze przegrywa, wyciąga najkrótszy. Koledzy instruują go, aby był delikatny i dyskretny, aby nie pogarszać sytuacji.
- Dyskretny? mówi Nordchaim. Jestem mistrzem dyskrecji i dyplomacji, zaufajcie mi.
Idzie do domu Mejerowiczów, puka do drzwi, otwiera żona Mejerowicza i pyta się czego chce.
- Twój mąż stracił właśnie pięćset dolarów i boi się wrócić do domu.
Żona wzburzona mówi:
- Powiedz mu, niech się żywy nie pokazuje w domu! Żeby tak padł martwy, łajdak.
- Tak mu powiem.
36
Dowcip #114. Pięciu Żydów gra w pokera. w kategorii: „Śmieszny humor o grze w karty”.
Grają sobie w brydża dwie pary - mieszane. Gospodarze i Goście.
Gospodarze, niestety maja bardzo upierdliwego syna. Co chwila dwunastolatek podbiega, trąca w stół, wali w krzesło i ogólnie przeszkadza bardzo w grze. A, że jest wychowywany bezstresowo nikt mu nie strzeli nawet klapsa. Tylko Pani Domu od czasu do czasu rzecze, żeby się uspokoił. Smarkacz nic sobie z tego nie robi. Wreszcie wstaje Pan Gość, bierze szczeniaka na bok i coś mu szepce na ucho. Wychodzą z pokoju. Po chwili Gość wraca. Zaczynają grać. Mija godzina, druga, trzecia. Totalny spokój. Goście zbierają się do domu, Pani Domu nie wytrzymuje i pyta:
- Stefan, co zrobiłeś, że nasz Karolek się uspokoił?
- Nauczyłem go walić konia.
Gospodarze, niestety maja bardzo upierdliwego syna. Co chwila dwunastolatek podbiega, trąca w stół, wali w krzesło i ogólnie przeszkadza bardzo w grze. A, że jest wychowywany bezstresowo nikt mu nie strzeli nawet klapsa. Tylko Pani Domu od czasu do czasu rzecze, żeby się uspokoił. Smarkacz nic sobie z tego nie robi. Wreszcie wstaje Pan Gość, bierze szczeniaka na bok i coś mu szepce na ucho. Wychodzą z pokoju. Po chwili Gość wraca. Zaczynają grać. Mija godzina, druga, trzecia. Totalny spokój. Goście zbierają się do domu, Pani Domu nie wytrzymuje i pyta:
- Stefan, co zrobiłeś, że nasz Karolek się uspokoił?
- Nauczyłem go walić konia.
27