Dowcipy o duchownych
Ksiądz składa wizytę w domu nowego parafianina.
- Ile ma pan dzieci?
- Dwoje. Córkę i syna.
- Nie wstyd panu. Chłop jak dąb i tylko dwoje dzieci?
- No tak, ale ja jestem żonaty dopiero od dwóch tygodni.
- Ile ma pan dzieci?
- Dwoje. Córkę i syna.
- Nie wstyd panu. Chłop jak dąb i tylko dwoje dzieci?
- No tak, ale ja jestem żonaty dopiero od dwóch tygodni.
26
Dowcip #21752. Ksiądz składa wizytę w domu nowego parafianina. w kategorii: „Śmieszne żarty o duchownych”.
Czym się różni Policjant od Księdza?
- Ksiądz mówi ”Pan z Wami”, a policjant mówi ”Pan Z Nami”.
- Ksiądz mówi ”Pan z Wami”, a policjant mówi ”Pan Z Nami”.
318
Dowcip #21563. Czym się różni Policjant od Księdza? w kategorii: „Śmieszne żarty o duchownych”.
Wołodia złapał złotą rybkę.
- Wypuść mnie dobry człowieku, a spełnię twoje trzy życzenia.
- Dobrze. Po pierwsze: daj mi władzę, ale nie taką jak ma nasz prezydent czy szef FSB, tylko większą i nie tutaj w Rosji bo za dużo zawistników i zaraz by zabójców nasłali. Po drugie: dużo pieniędzy, ale nie dużo na raz bo się rozejdą, tylko niech te pieniążki sobie do mnie stopniowo spływają, tak żeby zawsze były. Po trzecie: chcę żeby mnóstwo kobiet się we mnie kochało, tak żebym mógł sobie w nich wybierać.
- Dobrze. Zaszumiało, zahuczało i się stało.
Patrzy Wołodia, a tu, siedzi w wygodnym fotelu przy ogromnym biurku, a przed nim cała góra listów. Wygląda za okno, a tu, i ulice inne i rejestracje samochodów inne i napisy na budynkach nie w cyrylicy. Myśli sobie:
”No sprawiła się rybeńka, dotrzymała słowa. Ale kim ona mnie zrobiła?”
Spojrzał Wołodia po sobie, ubranie z materiału w najlepszym gatunku, zegarek na ręce też niczego sobie, nie jakieś elektroniczne byle co. Porządny zegarek od razu widać. Tylko kołnierzyk jakby ciśnie.
”Chwat rybka” - pomyślał. ”Widać, że bogaty jestem, ubrany dobrze i biuro pięknie urządzone. Ale kim ona mnie zrobiła? Przecież nie urzędnikiem?”
Zagląda do listów Wołodia, a tu, pierwszy od kobiety, i drugi, i trzeci. I wszystkie piszą, że go kochają i wszystkie mu dobrze życzą. I od mężczyzn też są listy. I czyta Wołodia, że go szanują, że podziwiają. O radę go proszą.
”No no no”. myśli ” To ci rybki czary. Znaczy nie byle kto teraz jestem, na pewno zrobiła mnie kimś ważnym, ale kim? ”
Wziął kolejny list do ręki, patrzy...
Urzędowe pismo, a na nim tłustymi literami napis ”Urząd Skarbowy”.
Przestraszył się. ”No tak, nie mogła się ta beczka miodu bez łyżki dziegciu obyć” - skrzywił się Wołodia. ”Nic to, zobaczmy czego chcą”.
I czyta:
- Wielce szanowny, kochany ojcze Tadeuszu, uprzejmie donoszę...
- Wypuść mnie dobry człowieku, a spełnię twoje trzy życzenia.
- Dobrze. Po pierwsze: daj mi władzę, ale nie taką jak ma nasz prezydent czy szef FSB, tylko większą i nie tutaj w Rosji bo za dużo zawistników i zaraz by zabójców nasłali. Po drugie: dużo pieniędzy, ale nie dużo na raz bo się rozejdą, tylko niech te pieniążki sobie do mnie stopniowo spływają, tak żeby zawsze były. Po trzecie: chcę żeby mnóstwo kobiet się we mnie kochało, tak żebym mógł sobie w nich wybierać.
- Dobrze. Zaszumiało, zahuczało i się stało.
Patrzy Wołodia, a tu, siedzi w wygodnym fotelu przy ogromnym biurku, a przed nim cała góra listów. Wygląda za okno, a tu, i ulice inne i rejestracje samochodów inne i napisy na budynkach nie w cyrylicy. Myśli sobie:
”No sprawiła się rybeńka, dotrzymała słowa. Ale kim ona mnie zrobiła?”
Spojrzał Wołodia po sobie, ubranie z materiału w najlepszym gatunku, zegarek na ręce też niczego sobie, nie jakieś elektroniczne byle co. Porządny zegarek od razu widać. Tylko kołnierzyk jakby ciśnie.
”Chwat rybka” - pomyślał. ”Widać, że bogaty jestem, ubrany dobrze i biuro pięknie urządzone. Ale kim ona mnie zrobiła? Przecież nie urzędnikiem?”
Zagląda do listów Wołodia, a tu, pierwszy od kobiety, i drugi, i trzeci. I wszystkie piszą, że go kochają i wszystkie mu dobrze życzą. I od mężczyzn też są listy. I czyta Wołodia, że go szanują, że podziwiają. O radę go proszą.
”No no no”. myśli ” To ci rybki czary. Znaczy nie byle kto teraz jestem, na pewno zrobiła mnie kimś ważnym, ale kim? ”
Wziął kolejny list do ręki, patrzy...
Urzędowe pismo, a na nim tłustymi literami napis ”Urząd Skarbowy”.
Przestraszył się. ”No tak, nie mogła się ta beczka miodu bez łyżki dziegciu obyć” - skrzywił się Wołodia. ”Nic to, zobaczmy czego chcą”.
I czyta:
- Wielce szanowny, kochany ojcze Tadeuszu, uprzejmie donoszę...
24
Dowcip #17994. Wołodia złapał złotą rybkę. w kategorii: „Śmieszne kawały o duchownych”.
Pewnego dnia pani Nowak podeszła do swojego pastora aby porozmawiać:
- Ojcze... - powiedziała - Mam problem z mężem. On zawsze zasypia podczas ojca kazań. To bardzo żenujące. Co mam zrobić?
- Mam pomysł. - rzekł pastor - Niech pani weźmie tę szpilkę. Jak tylko zauważę, że pani mąż śpi, to wykonam w pani kierunku specjalny gest, a pani w tym momencie ukłuje nią męża.
W następną niedzielę pan Nowak oczywiście przysnął podczas kazania. Pastor, jak to zauważył, wcielił swój plan w życie:
- I kto się całkowicie dla was poświęcił? - krzyknął, wykonując jednocześnie gest w kierunku pani Nowak.
- Jezus!!! - krzyknął pan Nowak czując ukłucie.
- Tak, ma pan rację panie Nowak. - powiedział pastor.
Po niedługim czasie Nowak znów się zdrzemnął. Pastor zauważył:
- Kto jest waszą jedyną nadzieją? - zawołał i wykonał ruch w kierunku pani Nowak.
- Jezus, Maria!!! - wrzasnął znowu ukłuty pan Nowak.
- Dokładnie tak, panie Nowak. - uśmiechnął się pastor.
Minęła chwila i pan Nowak znowu zasnął. Pastor jednak tym razem tego nie zauważył. Wygłaszał swoje kazanie angażując się coraz bardziej, jego ruchy stały się bardzo energiczne, aż pani Nowak wzięła jeden z nich za umówiony sygnał i ukłuła męża w momencie, gdy pastor wypowiedział słowa:
- Co powiedziała Ewa do Adama po urodzeniu dziewięćdziesiątego dziewiątego syna?
Pan Nowak wstał i krzyknął:
- Jeśli wsadzisz we mnie to cholerstwo jeszcze raz, to ci to wyrwę i wsadzę głęboko w dupę!!!
- Ojcze... - powiedziała - Mam problem z mężem. On zawsze zasypia podczas ojca kazań. To bardzo żenujące. Co mam zrobić?
- Mam pomysł. - rzekł pastor - Niech pani weźmie tę szpilkę. Jak tylko zauważę, że pani mąż śpi, to wykonam w pani kierunku specjalny gest, a pani w tym momencie ukłuje nią męża.
W następną niedzielę pan Nowak oczywiście przysnął podczas kazania. Pastor, jak to zauważył, wcielił swój plan w życie:
- I kto się całkowicie dla was poświęcił? - krzyknął, wykonując jednocześnie gest w kierunku pani Nowak.
- Jezus!!! - krzyknął pan Nowak czując ukłucie.
- Tak, ma pan rację panie Nowak. - powiedział pastor.
Po niedługim czasie Nowak znów się zdrzemnął. Pastor zauważył:
- Kto jest waszą jedyną nadzieją? - zawołał i wykonał ruch w kierunku pani Nowak.
- Jezus, Maria!!! - wrzasnął znowu ukłuty pan Nowak.
- Dokładnie tak, panie Nowak. - uśmiechnął się pastor.
Minęła chwila i pan Nowak znowu zasnął. Pastor jednak tym razem tego nie zauważył. Wygłaszał swoje kazanie angażując się coraz bardziej, jego ruchy stały się bardzo energiczne, aż pani Nowak wzięła jeden z nich za umówiony sygnał i ukłuła męża w momencie, gdy pastor wypowiedział słowa:
- Co powiedziała Ewa do Adama po urodzeniu dziewięćdziesiątego dziewiątego syna?
Pan Nowak wstał i krzyknął:
- Jeśli wsadzisz we mnie to cholerstwo jeszcze raz, to ci to wyrwę i wsadzę głęboko w dupę!!!
26
Dowcip #33103. Pewnego dnia pani Nowak podeszła do swojego pastora aby porozmawiać w kategorii: „Humor o duchownych”.
Pani katechetka na religii pyta dzieci czy można zobaczyć matkę boską. Jasiu się zgłasza:
- Można, proszę pani, ja widziałem.
- Chyba zmyślasz Jasiu. Gdzie widziałeś?
- No dziś rano wychodziła od księdza i ksiądz mówił ”Matko Boska, tylko żeby Cię nikt nie zobaczył”.
- Można, proszę pani, ja widziałem.
- Chyba zmyślasz Jasiu. Gdzie widziałeś?
- No dziś rano wychodziła od księdza i ksiądz mówił ”Matko Boska, tylko żeby Cię nikt nie zobaczył”.
04
Dowcip #33072. Pani katechetka na religii pyta dzieci czy można zobaczyć matkę boską. w kategorii: „Kawały o duchownych”.
Pewien ksiądz poszedł jako kapelan więzienny porozmawiać z mordercą, który zabił ojca, matkę, a dziadka zarżnął. Psycholog poradził mu, żeby rozmawiał z więźniem jak z dzieckiem, bo wtedy będzie zrozumiany i nie urazi... Kiedy ksiądz zobaczył mordercę, powiedział:
- Cio to, cio to, bęc mamusię, bęc tatusia, a dziadula dylu dylu?
- Cio to, cio to, bęc mamusię, bęc tatusia, a dziadula dylu dylu?
46
Dowcip #32950. Pewien ksiądz poszedł jako kapelan więzienny porozmawiać z mordercą w kategorii: „Śmieszny humor o duchownych”.
Ksiądz, chirurg i polityk rozgrywają cotygodniową partyjkę golfa. Mniej więcej przy czwartej jamce podchodzi do nich menedżer z klubu z prośbą o przerwanie partii.
- Dlaczego? ! - pyta lekko podenerwowany polityk.
- Wiecie panowie, mamy mały problem. Ta grupa, która grała przed wami, jeszcze nie skończyła...
- Co nas to obchodzi! Jesteśmy członkami klubu, gramy tu co tydzień! - krzyczy zdenerwowany już polityk.
- Przepraszam, ale jest to grupa strażaków, którzy stracili wzrok przy akcji gaszenia szkoły w naszym mieście, zrozumcie panowie...
Konsternacja... Pierwszy odzywa się lekarz:
- Hm, to rzeczywiście zmienia postać rzeczy. Mimochodem, jutro jadę na sympozjum, porozmawiam z kolegami, może moglibyśmy coś zrobić dla tych odważnych ludzi...
- W niedziele odprawię mszę w ich intencji. - deklaruje ksiądz.
W końcu odzywa się polityk:
- I tak nie rozumiem, czemu nie mogliby grać w nocy!
- Dlaczego? ! - pyta lekko podenerwowany polityk.
- Wiecie panowie, mamy mały problem. Ta grupa, która grała przed wami, jeszcze nie skończyła...
- Co nas to obchodzi! Jesteśmy członkami klubu, gramy tu co tydzień! - krzyczy zdenerwowany już polityk.
- Przepraszam, ale jest to grupa strażaków, którzy stracili wzrok przy akcji gaszenia szkoły w naszym mieście, zrozumcie panowie...
Konsternacja... Pierwszy odzywa się lekarz:
- Hm, to rzeczywiście zmienia postać rzeczy. Mimochodem, jutro jadę na sympozjum, porozmawiam z kolegami, może moglibyśmy coś zrobić dla tych odważnych ludzi...
- W niedziele odprawię mszę w ich intencji. - deklaruje ksiądz.
W końcu odzywa się polityk:
- I tak nie rozumiem, czemu nie mogliby grać w nocy!
38
Dowcip #32839. Ksiądz, chirurg i polityk rozgrywają cotygodniową partyjkę golfa. w kategorii: „Kawały o duchownych”.
Ksiądz przychodzi na lekcje religii i po lekcji uczniowie mówią:
- Nara.
- Cze.
Ksiądz zachodzi na Plebanie i pyta drugiego księdza:
- Słuchaj, co to znaczy nara, cze? Nie rozumiem tego.
- Nara to jest narazie, a cze to oznacza cześć!
Na nazajutrz ksiądz przychodzi na lekcje i mówi:
- No to pochwa!
- Nara.
- Cze.
Ksiądz zachodzi na Plebanie i pyta drugiego księdza:
- Słuchaj, co to znaczy nara, cze? Nie rozumiem tego.
- Nara to jest narazie, a cze to oznacza cześć!
Na nazajutrz ksiądz przychodzi na lekcje i mówi:
- No to pochwa!
04
Dowcip #32687. Ksiądz przychodzi na lekcje religii i po lekcji uczniowie mówią w kategorii: „Kawały o duchownych”.
Proboszcz zawiózł swoją służącą do lekarza. Kiedy ta wychodzi z gabinetu, pyta:
- No i co powiedział lekarz?
- Kazał mi pokazać język. - relacjonuje gospodyni - Przepisał mi środek na wzmocnienie.
- Mój Boże. - stęknął proboszcz - Ale chyba nie na język?
- No i co powiedział lekarz?
- Kazał mi pokazać język. - relacjonuje gospodyni - Przepisał mi środek na wzmocnienie.
- Mój Boże. - stęknął proboszcz - Ale chyba nie na język?
26
Dowcip #32578. Proboszcz zawiózł swoją służącą do lekarza. w kategorii: „Kawały o duchownych”.
Pod koniec niedzielnej mszy jeden z wiernych wstaje i głośno mówi:
- Proszę księdza, to było najbardziej zaje*iste kazanie, jakie w życiu słyszałem!
- Dziękuję, synu. - chłodno odpowiada ksiądz. - Jednak zmuszony jestem poprosić, abyś nie używał przekleństw w domu Bożym.
- Przepraszam księdza, ale nie mogłem się powstrzymać. Kazanie naprawdę było zaje*iste!
- Synu, prosiłem już, nie używaj przekleństw w kościele.
- No dobrze... Ale powiem tylko jeszcze, że kazanie było tak zaje*iste, że dałem na tacę tysiąc złotych.
A ksiądz na to:
- Pie*dolisz.
- Proszę księdza, to było najbardziej zaje*iste kazanie, jakie w życiu słyszałem!
- Dziękuję, synu. - chłodno odpowiada ksiądz. - Jednak zmuszony jestem poprosić, abyś nie używał przekleństw w domu Bożym.
- Przepraszam księdza, ale nie mogłem się powstrzymać. Kazanie naprawdę było zaje*iste!
- Synu, prosiłem już, nie używaj przekleństw w kościele.
- No dobrze... Ale powiem tylko jeszcze, że kazanie było tak zaje*iste, że dałem na tacę tysiąc złotych.
A ksiądz na to:
- Pie*dolisz.
15