Dowcipy o Rosjanach
Spotykają się dwaj rosyjscy oligarchowie:
- Słuchaj, takiego słonia żem kupił.
- Słonia? Na cholerę?
- Posłuchaj. On mi trawę kosi koło willi każdego ranka. Dzieci do szkoły odprowadza. Przywozi je potem z powrotem. Lekcje za nie odrabia. Czaisz? Śniadanie, obiad, się rozumie, robi. Nocą domu pilnuje.
- Niemożliwe.
- No, to Ci mówię. Taki jest ten słoń i już.
- Słoń?
- Słoń.
- To sprzedaj mi go!
- Chybaś z byka spadł. Takiego słonia?
- No!
- No, nie wiem. Sześć melonów.
- Powaliło Cię. Cztery.
- Ciebie powaliło. Pięć.
- Dobra, niech będzie pięć.
- Stoi.
Tydzień później.
- Słuchaj. Coś nie tak z tym słoniem.
- Co niby?
- A wiesz, on jest dziwny jakiś. Cały trawnik, kwiaty, wszystko podeptał. Nocą ryczy jak potłuczony, spać nie dając. Rozpierdzielił w drobny mak letni domek dla gości. A dziś, od rana, zabrał się za demontaż mojej willi.
- No, coś Ty.. Po jakiego grzyba Ty tak o nim źle mówisz?
- A czemu nie?
- Nie sprzedasz później!
- Słuchaj, takiego słonia żem kupił.
- Słonia? Na cholerę?
- Posłuchaj. On mi trawę kosi koło willi każdego ranka. Dzieci do szkoły odprowadza. Przywozi je potem z powrotem. Lekcje za nie odrabia. Czaisz? Śniadanie, obiad, się rozumie, robi. Nocą domu pilnuje.
- Niemożliwe.
- No, to Ci mówię. Taki jest ten słoń i już.
- Słoń?
- Słoń.
- To sprzedaj mi go!
- Chybaś z byka spadł. Takiego słonia?
- No!
- No, nie wiem. Sześć melonów.
- Powaliło Cię. Cztery.
- Ciebie powaliło. Pięć.
- Dobra, niech będzie pięć.
- Stoi.
Tydzień później.
- Słuchaj. Coś nie tak z tym słoniem.
- Co niby?
- A wiesz, on jest dziwny jakiś. Cały trawnik, kwiaty, wszystko podeptał. Nocą ryczy jak potłuczony, spać nie dając. Rozpierdzielił w drobny mak letni domek dla gości. A dziś, od rana, zabrał się za demontaż mojej willi.
- No, coś Ty.. Po jakiego grzyba Ty tak o nim źle mówisz?
- A czemu nie?
- Nie sprzedasz później!
1023
Dowcip #33114. Spotykają się dwaj rosyjscy oligarchowie w kategorii: „Śmieszny humor o Rosjanach”.
Związek Radziecki, lata pięćdziesiąte. Do kołchozu przyjechał prelegent z pogadanką na temat miłości.
- Towarzysze, na świecie istnieją cztery rodzaje miłości. Rodzaj pierwszy, to miłość kobiety i mężczyzny. Wiecie na pewno na czym ona polega. Ten rodzaj miłości jest bardzo popularny w Związku Radzieckim. Czasami występuje na imperialistycznym zachodzie. Rodzaj drugi, to miłość kobiety do kobiety. Jest to zboczenie popularne w krajach imperialistycznych. U nas nie występuje. Rodzaj trzeci, to miłość mężczyzny do mężczyzny. Obrzydliwe zboczenie popularne w krajach imperialistycznych. W Związku Radzieckim nie występuje. Wreszcie czwarty, najczystszy rodzaj miłości. To miłość społeczeństwa i partii. W krajach imperialistycznych nie znana. U nas bardzo popularna. Czy są jakieś pytania?
Wstaje staruszek.
- Towarzyszu prelegencie. Trzy pierwsze rodzaje miłości rozumiem. Natomiast jeśli chodzi o miłość społeczeństwa i partii, to czy mógłby towarzysz wyjaśnić kto kogo je*ie?
- Towarzysze, na świecie istnieją cztery rodzaje miłości. Rodzaj pierwszy, to miłość kobiety i mężczyzny. Wiecie na pewno na czym ona polega. Ten rodzaj miłości jest bardzo popularny w Związku Radzieckim. Czasami występuje na imperialistycznym zachodzie. Rodzaj drugi, to miłość kobiety do kobiety. Jest to zboczenie popularne w krajach imperialistycznych. U nas nie występuje. Rodzaj trzeci, to miłość mężczyzny do mężczyzny. Obrzydliwe zboczenie popularne w krajach imperialistycznych. W Związku Radzieckim nie występuje. Wreszcie czwarty, najczystszy rodzaj miłości. To miłość społeczeństwa i partii. W krajach imperialistycznych nie znana. U nas bardzo popularna. Czy są jakieś pytania?
Wstaje staruszek.
- Towarzyszu prelegencie. Trzy pierwsze rodzaje miłości rozumiem. Natomiast jeśli chodzi o miłość społeczeństwa i partii, to czy mógłby towarzysz wyjaśnić kto kogo je*ie?
420
Dowcip #33044. Związek Radziecki, lata pięćdziesiąte. w kategorii: „Żarty o Rosjanach”.
W całej Europie przeprowadzono prosty test. Było tylko jedno pytanie:
Ile to jest 10 x 100 gramów?
Prawie we wszystkich krajach dziewięćdziesiąt dziewięć procent ankietowanych odpowiedziało, że jest to jeden kilogram.
Jedynie w Polsce i w Rosji ponad dziewięćdziesiąt pięć procent odpowiedzi brzmiało - jeden litr.
Ile to jest 10 x 100 gramów?
Prawie we wszystkich krajach dziewięćdziesiąt dziewięć procent ankietowanych odpowiedziało, że jest to jeden kilogram.
Jedynie w Polsce i w Rosji ponad dziewięćdziesiąt pięć procent odpowiedzi brzmiało - jeden litr.
522
Dowcip #32827. W całej Europie przeprowadzono prosty test. w kategorii: „Śmieszne dowcipy o Rosjanach”.
Rosyjski milicjant zatrzymuje jadącego wężykiem Zaporożca. Otwierają się drzwi i wysiada jeden pijaniutki, drugi, trzeci, czwarty, piąty ... i tak do siedemnastu. Milicjant z niedowierzaniem patrzyła, ale spostrzegł, że wszyscy są pijani, więc postanowił zatrzymać ich do wytrzeźwienia.
Na drugi dzień milicjant zaprasza ich do siebie i mówi:
- Panowie, powiedzmy, że przymknę tym razem oko, ale pokażcie mi jak wleźliście w tylu do auta?
Na parkingu zaczęli się wszyscy pakować do środka, ale jak by nie próbowali - właziło szesnastu, a jeden zostawał. Ci co wleźli pomyśleli z trudem i mówią:
- A może Ty wczoraj z nami nie jechałeś?
- Co? Jak to nie jechałem? A kto na harmoszce przygrywał?
Na drugi dzień milicjant zaprasza ich do siebie i mówi:
- Panowie, powiedzmy, że przymknę tym razem oko, ale pokażcie mi jak wleźliście w tylu do auta?
Na parkingu zaczęli się wszyscy pakować do środka, ale jak by nie próbowali - właziło szesnastu, a jeden zostawał. Ci co wleźli pomyśleli z trudem i mówią:
- A może Ty wczoraj z nami nie jechałeś?
- Co? Jak to nie jechałem? A kto na harmoszce przygrywał?
19
Dowcip #32729. Rosyjski milicjant zatrzymuje jadącego wężykiem Zaporożca. w kategorii: „Żarty o Rosjanach”.
W Moskwie, Instytut kształcący przyszłych dyplomatów. W trakcie nauki przychodzi kolej na kolokwium. Temat kolokwium: ”Napisać odpowiedź na bezwarunkowe ultimatum małego afrykańskiego państwa”. Po dwóch dniach wraca egzaminator do słuchaczy i podsumowuje wyniki kolokwium:
- Hmm... Merytorycznie poprawnie, forma również niezła, ale mam dwa zastrzeżenia: Po pierwsze: ”na ch*j” należy pisać osobno. Po drugie, ”Czarna Jeb*na Małpa” piszemy z wielkich liter. Panowie!!! Przecież piszecie do króla!!!
- Hmm... Merytorycznie poprawnie, forma również niezła, ale mam dwa zastrzeżenia: Po pierwsze: ”na ch*j” należy pisać osobno. Po drugie, ”Czarna Jeb*na Małpa” piszemy z wielkich liter. Panowie!!! Przecież piszecie do króla!!!
321
Dowcip #32581. W Moskwie, Instytut kształcący przyszłych dyplomatów. w kategorii: „Kawały o Rosjanach”.
Spotyka się dwóch młodych Rosjan.
- Witaj Misza! Co u ciebie słychać, nie widzieliśmy się tyle czasu...
- Za tydzień żenię się.
- Ooo, spotkałeś wreszcie jakąś interesującą kobietę?
- Nieee... Kumple chcą się napić...
- Witaj Misza! Co u ciebie słychać, nie widzieliśmy się tyle czasu...
- Za tydzień żenię się.
- Ooo, spotkałeś wreszcie jakąś interesującą kobietę?
- Nieee... Kumple chcą się napić...
24
Dowcip #32558. Spotyka się dwóch młodych Rosjan. w kategorii: „Śmieszne żarty o Rosjanach”.
Ogłoszono w rosyjskim wojsku konkurs na najlepszą kompanię. Zwyciężyła Kompania numer dwa Pułku Moskiewskiego. Minister obrony wręcza kapitanowi, dowódcy kompanii nagrodę i pyta:
- Proszę mi powiedzieć kapitanie, jak Panu się udało tak zdyscyplinować żołnierzy?
- Towarzyszu generale, w naszej kompani już trzydzieści lat służy pewien chorąży, to jego zasługa...
Minister podchodzi do chorążego.
- Proszę powiedzieć, chorąży, jak Pan tego dokonał?
- Zapiąć się!!!! - ryknął chorąży.
- Co? O co chodzi?
- Zapiąć się. - powtarza chorąży oblizując językiem wargi...
- Czego? O co tu chodzi?
Kapitan szeptem:
- Proszę zapiąć kołnierz. - towarzyszu generale, on trzeci raz nie powtórzy...
- Proszę mi powiedzieć kapitanie, jak Panu się udało tak zdyscyplinować żołnierzy?
- Towarzyszu generale, w naszej kompani już trzydzieści lat służy pewien chorąży, to jego zasługa...
Minister podchodzi do chorążego.
- Proszę powiedzieć, chorąży, jak Pan tego dokonał?
- Zapiąć się!!!! - ryknął chorąży.
- Co? O co chodzi?
- Zapiąć się. - powtarza chorąży oblizując językiem wargi...
- Czego? O co tu chodzi?
Kapitan szeptem:
- Proszę zapiąć kołnierz. - towarzyszu generale, on trzeci raz nie powtórzy...
39
Dowcip #32463. Ogłoszono w rosyjskim wojsku konkurs na najlepszą kompanię. w kategorii: „Żarty o Rosjanach”.
Na Morzu Ochockim rybacy rosyjscy złowili wieloryba. Zmierzyli go od głowy do ogona, wyszło dwanaście metrów, a od ogona do głowy dziesięć metrów. Nie mogąc poradzić sobie z tym problemem napisali do Akademii Nauk w Moskwie z prośbą o wyjaśnienie. Po miesiącu otrzymali odpowiedź: ”Nie wiemy jak to jest możliwe, ale nauka radziecka zna już takie przypadki. Na przykład od poniedziałku do środy są trzy dni, a od środy do poniedziałku cztery.
121
Dowcip #32047. Na Morzu Ochockim rybacy rosyjscy złowili wieloryba. w kategorii: „Humor o Rosjanach”.
Afrykański ambasador odwiedził Rosję. Przez 5 dni był goszczony przez ambasadora rosyjskiego. Traktowano go jak najlepszego gościa. Niczego mu nie brakowało. Jednak gdy przyszedł ostatni dzień wizyty Rosjanin mówi:
- Dziś zagramy w naszą tradycyjną grę, rosyjską ruletkę. Mamy tu sześć pistoletów. Z nich jeden jest naładowany. Musimy wybrać po jednym, wymierzyć sobie w głowy i pociągnąć za spust.
Gra nie spodobała się ambasadorowi, ale nie chciał pokazać lęku więc zgodził się. Mężczyźni wybrali pistolety, przyłożyli sobie do głów i pociągnęli za spust. Obydwa były nienabite. Afrykańczyk odetchnął z ulgą. Po zakończonej wizycie zaprosił rosyjskiego ambasadora do siebie. Rosjanin zadeklarował przybycie w następnym roku.
Minął rok i rosyjski ambasador odwiedził Afrykę. Był goszczony jak najlepszy gość. Niczego mu nie brakowało. W ostatnim dniu wizyty ambasador afrykański zaprosił go do pewnego pomieszczenia. Leżało tam sześć nagich kobiet.
- Zagramy teraz w afrykańską ruletkę. Każda z tych kobiet może zapewnić Ci seks oralny.
Rosjanin szczególnie nie protestował jednak nie rozumiał gdzie jest haczyk.
- Ok, ale jaki to ma związek z ruletką? Gdzie jest niebezpieczeństwo? - pytał
- Jedna z tych kobiet jest kanibalem. - odpowiedział Afrykańczyk.
- Dziś zagramy w naszą tradycyjną grę, rosyjską ruletkę. Mamy tu sześć pistoletów. Z nich jeden jest naładowany. Musimy wybrać po jednym, wymierzyć sobie w głowy i pociągnąć za spust.
Gra nie spodobała się ambasadorowi, ale nie chciał pokazać lęku więc zgodził się. Mężczyźni wybrali pistolety, przyłożyli sobie do głów i pociągnęli za spust. Obydwa były nienabite. Afrykańczyk odetchnął z ulgą. Po zakończonej wizycie zaprosił rosyjskiego ambasadora do siebie. Rosjanin zadeklarował przybycie w następnym roku.
Minął rok i rosyjski ambasador odwiedził Afrykę. Był goszczony jak najlepszy gość. Niczego mu nie brakowało. W ostatnim dniu wizyty ambasador afrykański zaprosił go do pewnego pomieszczenia. Leżało tam sześć nagich kobiet.
- Zagramy teraz w afrykańską ruletkę. Każda z tych kobiet może zapewnić Ci seks oralny.
Rosjanin szczególnie nie protestował jednak nie rozumiał gdzie jest haczyk.
- Ok, ale jaki to ma związek z ruletką? Gdzie jest niebezpieczeństwo? - pytał
- Jedna z tych kobiet jest kanibalem. - odpowiedział Afrykańczyk.
1432
Dowcip #31356. Afrykański ambasador odwiedził Rosję. w kategorii: „Żarty o Rosjanach”.
W czasie drugiej wojny światowej jeden z dowódców rosyjskich woła swojego adiutanta i mówi:
- Lejntnat, kiedy dziś wieczorem przyjdziemy na kwaterę to znajdź mi diewoczkę. Tylko pamiętaj, cnotliwą!
Na drugi dzień generał mówi tak samo do lejntnanta:
- Lejntnant, dziś wieczorem ma być diewoczka, tylko duraku pamiętaj, że ma być cnotliwa!
Trzeciego dnia generał powtarza to samo, ale bardzo zdecydowanie:
- Lejntnant, pamiętaj, wieczorem diewoczka cnotliwa! Jak nie będzie cnotliwa to ubiju kak sabaku!
Następnego dnia wstaje rano generał i woła lejntnanta. Po zameldowaniu się lejntnanta generał mówi:
- Tak jak skazał, ubiju jak sabaku!
I sięga po broń. A lejntnant krzyczy:
- Tawariszcz gienerał, ja nie panimaju: ja probuju - cnotliwa, Wy probujetie, niet cnotliwa!
- Lejntnat, kiedy dziś wieczorem przyjdziemy na kwaterę to znajdź mi diewoczkę. Tylko pamiętaj, cnotliwą!
Na drugi dzień generał mówi tak samo do lejntnanta:
- Lejntnant, dziś wieczorem ma być diewoczka, tylko duraku pamiętaj, że ma być cnotliwa!
Trzeciego dnia generał powtarza to samo, ale bardzo zdecydowanie:
- Lejntnant, pamiętaj, wieczorem diewoczka cnotliwa! Jak nie będzie cnotliwa to ubiju kak sabaku!
Następnego dnia wstaje rano generał i woła lejntnanta. Po zameldowaniu się lejntnanta generał mówi:
- Tak jak skazał, ubiju jak sabaku!
I sięga po broń. A lejntnant krzyczy:
- Tawariszcz gienerał, ja nie panimaju: ja probuju - cnotliwa, Wy probujetie, niet cnotliwa!
810