Dowcipy o Rosjanach
Na dyskotece Rosjanin tańczył z dziewczyną Turka ... Nie trwało długo, stanął przed nim Turek, byczysko chłop:
- Ty, a w dziób chcesz?
- To jest pierwszy z waszych problemów. - odpowiedział Rosjanin - Agresja. Ciągle szukacie zwady, nawet wtedy, kiedy nie ma żadnego powodu.
Dyskoteka się skończyła, Rosjanin wychodzi, a tam czeka na niego tłum Turków.
- No, teraz się z tobą policzymy. - warknęli Turcy gremialnie.
- A to jest drugi z waszych problemów. - powiedział Rosjanin. - Nie potraficie załatwiać spraw po męsku sam na sam, tylko zawsze musicie zwoływać wszystkich ”swoich”.
- Zaraz nam to odszczekasz! - wrzasnęli Turcy wyciągając noże.
- I to jest trzeci z waszych problemów, - westchnął ciężko Rosjanin - zawsze na strzelaninę przychodzicie z nożami.
- Ty, a w dziób chcesz?
- To jest pierwszy z waszych problemów. - odpowiedział Rosjanin - Agresja. Ciągle szukacie zwady, nawet wtedy, kiedy nie ma żadnego powodu.
Dyskoteka się skończyła, Rosjanin wychodzi, a tam czeka na niego tłum Turków.
- No, teraz się z tobą policzymy. - warknęli Turcy gremialnie.
- A to jest drugi z waszych problemów. - powiedział Rosjanin. - Nie potraficie załatwiać spraw po męsku sam na sam, tylko zawsze musicie zwoływać wszystkich ”swoich”.
- Zaraz nam to odszczekasz! - wrzasnęli Turcy wyciągając noże.
- I to jest trzeci z waszych problemów, - westchnął ciężko Rosjanin - zawsze na strzelaninę przychodzicie z nożami.
933
Dowcip #24653. Na dyskotece Rosjanin tańczył z dziewczyną Turka ... w kategorii: „Śmieszne żarty o Rosjanach”.
Rosjanin idzie przez bazar, kiedy ktoś obcy podchodzi do niego i oferuje do sprzedaży mu trochę nielegalnej Viagry za 100 rubli.
- Nie, nie warto! - mówi Rosjanin.
- W takim razie sprzedam za 50 rubli.
- Nie, nie warto!
- Więc może 20?
- Nie, nie warto!
- Dobrze, mogę Ci je sprzedać za 10 rubli.
- Nie, nie warto! - reakcja Rosjanina nie zmienia się. W tedy sprzedawca nie wytrzymuje.
- Słuchaj, te tabletki w każdym innym miejscu kosztują 200 rubli. Jak można powiedzieć, że nie są warte 10 rubli?
- Och, pigułki są tego warte. To moja żona nie jest tego warta.
- Nie, nie warto! - mówi Rosjanin.
- W takim razie sprzedam za 50 rubli.
- Nie, nie warto!
- Więc może 20?
- Nie, nie warto!
- Dobrze, mogę Ci je sprzedać za 10 rubli.
- Nie, nie warto! - reakcja Rosjanina nie zmienia się. W tedy sprzedawca nie wytrzymuje.
- Słuchaj, te tabletki w każdym innym miejscu kosztują 200 rubli. Jak można powiedzieć, że nie są warte 10 rubli?
- Och, pigułki są tego warte. To moja żona nie jest tego warta.
518
Dowcip #31219. Rosjanin idzie przez bazar w kategorii: „Kawały o Rosjanach”.
Gdzieś daleko w lesie, na polanie, Polacy kulturalnie piknikują nad rzeczką. Biesiada na całego. Wiklinowy koszyk z jedzeniem. Na kocyku, jedzenie, kieliszki i wódeczka, śpiew i gitara - zabawa w najlepsze.
W tym samym czasie grupa rosyjskich naukowców spłoszyła niedźwiedzia! Zaczynają uciekać!
W prawo! Niedźwiedź za nimi. W lewo! Niedźwiedź za nimi. Wpadają na polanę i biegną wprost na piknikujących Polaków i przebiegają wrzeszcząc w popłochu. Po kocyku! Po kieliszkach! Po talerzach, po gitarze... i pobiegli dalej ... .
Polacy popatrzyli po sobie ze zdziwieniem i nagle wszyscy razem: No dawaaaj za nimi ... i rura w pogoń.
Pięć minut później wracają i zaczynają sprzątać to co amerykańscy naukowcy im zepsuli. Talerzyki i kieliszki się ostały, tylko wywrócone. Wódeczka cała, gitara cała. Posprzątali, polali wódkę, wypili na zdrowie i się przechwalają.
- Ale wiali! Ale się darli! Ale ich dogoniliśmy! I wpierdziel spuściliśmy! A jak! A co!!! Na zdrowie!
Jeden z nich dodaje:
- No, ale ten w futrze to nawet dobrze się bił!
W tym samym czasie grupa rosyjskich naukowców spłoszyła niedźwiedzia! Zaczynają uciekać!
W prawo! Niedźwiedź za nimi. W lewo! Niedźwiedź za nimi. Wpadają na polanę i biegną wprost na piknikujących Polaków i przebiegają wrzeszcząc w popłochu. Po kocyku! Po kieliszkach! Po talerzach, po gitarze... i pobiegli dalej ... .
Polacy popatrzyli po sobie ze zdziwieniem i nagle wszyscy razem: No dawaaaj za nimi ... i rura w pogoń.
Pięć minut później wracają i zaczynają sprzątać to co amerykańscy naukowcy im zepsuli. Talerzyki i kieliszki się ostały, tylko wywrócone. Wódeczka cała, gitara cała. Posprzątali, polali wódkę, wypili na zdrowie i się przechwalają.
- Ale wiali! Ale się darli! Ale ich dogoniliśmy! I wpierdziel spuściliśmy! A jak! A co!!! Na zdrowie!
Jeden z nich dodaje:
- No, ale ten w futrze to nawet dobrze się bił!
1340
Dowcip #33851. Gdzieś daleko w lesie, na polanie w kategorii: „Śmieszne żarty o Rosjanach”.
Delegacja robotników sowieckich zwiedziła w Stanach Zjednoczonych zakład samochodowy.
- Do kogo on należy? - pyta jeden z robotników.
- Do Forda!
- A czyje są te samochody na parkingu?
- Robotników!
Po jakimś czasie przyjechała z rewizytą delegacja amerykańska.
- Czyj to zakład? - zapytali na wstępie.
- Robotników!
- A czyj samochód stoi przed bramą?
- Dyrektora.
- Do kogo on należy? - pyta jeden z robotników.
- Do Forda!
- A czyje są te samochody na parkingu?
- Robotników!
Po jakimś czasie przyjechała z rewizytą delegacja amerykańska.
- Czyj to zakład? - zapytali na wstępie.
- Robotników!
- A czyj samochód stoi przed bramą?
- Dyrektora.
1119
Dowcip #19360. Delegacja robotników sowieckich zwiedziła w Stanach Zjednoczonych w kategorii: „Śmieszne kawały o Rosjanach”.
Spotykają się dwa rekiny:
- Wspaniała uczta. Niedaleko zatonął statek z wycieczką puszystych!
- Ja mam dość. Tydzień temu trafiłem na statek z ruskimi emerytami. Do tej pory rzygam medalami!
- Wspaniała uczta. Niedaleko zatonął statek z wycieczką puszystych!
- Ja mam dość. Tydzień temu trafiłem na statek z ruskimi emerytami. Do tej pory rzygam medalami!
1126
Dowcip #13342. Spotykają się dwa rekiny w kategorii: „Dowcipy o Rosjanach”.
Co oznacza rosyjskie słowo biznes?
- Jest to proces wykombinowania skrzynki wódki, następnie wódkę trzeba wypić, butelki sprzedać, a pieniądze przepić...
- Jest to proces wykombinowania skrzynki wódki, następnie wódkę trzeba wypić, butelki sprzedać, a pieniądze przepić...
315
Dowcip #32344. Co oznacza rosyjskie słowo biznes? w kategorii: „Śmieszne żarty o Rosjanach”.
Radziecki naukowiec eksperymentuje z muchą. Wyrwał jej dwie nóżki i mówi:
- Nu, idzi!
Mucha idzie. Wyrwał drugą parę nóżek:
- Nu idzi!
Mucha idzie. Wyrwał pozostałe nóżki:
- Nu, idzi!
Mucha nie idzie. Zadowolony naukowiec pisze wniosek: ”Po wyrwaniu dwóch ostatnich nóżek mucha ogłuchła.”
- Nu, idzi!
Mucha idzie. Wyrwał drugą parę nóżek:
- Nu idzi!
Mucha idzie. Wyrwał pozostałe nóżki:
- Nu, idzi!
Mucha nie idzie. Zadowolony naukowiec pisze wniosek: ”Po wyrwaniu dwóch ostatnich nóżek mucha ogłuchła.”
1224
Dowcip #30428. Radziecki naukowiec eksperymentuje z muchą. w kategorii: „Kawały o Rosjanach”.
Mężczyzna na ulicy widzi plakat z napisem:” Lenin umarł, ale jego sprawa żyje!”
- Byłoby lepiej, żeby on żył... - szepcze do siebie.
- Byłoby lepiej, żeby on żył... - szepcze do siebie.
2212
Dowcip #13768. Mężczyzna na ulicy widzi plakat z napisem w kategorii: „Żarty o Rosjanach”.
Oficer rosyjski ma za zadanie wytłumaczyć żołnierzom zniszczenia wywołane przez bombę atomową. Zaczyna tak:
- Żołnierze! Wyobraźcie sobie dwadzieścia, nie, pięćdziesiąt, nie, sto skrzynek wódki, których nie ma kto wypić.
- Żołnierze! Wyobraźcie sobie dwadzieścia, nie, pięćdziesiąt, nie, sto skrzynek wódki, których nie ma kto wypić.
1018
Dowcip #9250. Oficer rosyjski ma za zadanie wytłumaczyć żołnierzom zniszczenia w kategorii: „Śmieszne kawały o Rosjanach”.
Pani mówi do dzieci w Rosji:
- Drogie dzieci, dziś mamy ZSRR, to jest raj na Ziemi. Dam wam przykład: Wasyl, jak ty chciałbyś się nazywać?
- No, proszę pani... ja bym chciał Dżon.
- Dobrze. Dzieci, od dzisiaj mówicie na Wasyla Dżon.
Mały Dżon przychodzi do domu i mama mu podaje grochówkę.
Dżon mówi:
- Ja nie będę jadł tej twojej grochówki, dopóki na mnie nie będziesz mówiła Dżon.
Przyszedł ojciec z pracy i złoił skórę Dżonowi.
Dżon przychodzi do szkoły.
Pani nauczycielka pyta się go:
- Dżon, co się stało?
- Proszę pani, Ruskie mnie napadły!
- Drogie dzieci, dziś mamy ZSRR, to jest raj na Ziemi. Dam wam przykład: Wasyl, jak ty chciałbyś się nazywać?
- No, proszę pani... ja bym chciał Dżon.
- Dobrze. Dzieci, od dzisiaj mówicie na Wasyla Dżon.
Mały Dżon przychodzi do domu i mama mu podaje grochówkę.
Dżon mówi:
- Ja nie będę jadł tej twojej grochówki, dopóki na mnie nie będziesz mówiła Dżon.
Przyszedł ojciec z pracy i złoił skórę Dżonowi.
Dżon przychodzi do szkoły.
Pani nauczycielka pyta się go:
- Dżon, co się stało?
- Proszę pani, Ruskie mnie napadły!
1323