Dowcipy o Bacy
Baca popijał z turystą japońskim w gospodzie. Jak popili, to postanowili się sprawdzić w walce. Japończyk szybko pokonał bacę. Góral podnosi się z ziemi i pyta:
- Co to było?
- Dżu-dżitsu!
Wypili znów, a po chwili Japończyk znalazł się na podłodze. Kiedy po tygodniu oprzytomniał w szpitalu, spytał bacę:
- Co to było?
- Ciu-pa-ga!
- Co to było?
- Dżu-dżitsu!
Wypili znów, a po chwili Japończyk znalazł się na podłodze. Kiedy po tygodniu oprzytomniał w szpitalu, spytał bacę:
- Co to było?
- Ciu-pa-ga!
18
Dowcip #27138. Baca popijał z turystą japońskim w gospodzie. w kategorii: „Kawały o Bacy”.
Idzie baca przez Połoniny i widzi jak turysta robi pompki dla zdrowia. Stanął i kiwa głową z podziwem.
- Różne ja wiatry widziałem, ale żeby babę spod chłopa wywiało?
- Różne ja wiatry widziałem, ale żeby babę spod chłopa wywiało?
15
Dowcip #27375. Idzie baca przez Połoniny i widzi jak turysta robi pompki dla zdrowia. w kategorii: „Śmieszne dowcipy o Bacy”.
Jedzie Baca z Żoną wozem. Nagle błyskawica strzeliła tuż obok nich. Baca patrzy w niebo i mówi:
- Nooooo.
Za drugim razem piorun też strzelił obok na co baca znów:
- Nooooo.
Trzeci raz piorun strzelił do jego żony na to baca:
- No.
- Nooooo.
Za drugim razem piorun też strzelił obok na co baca znów:
- Nooooo.
Trzeci raz piorun strzelił do jego żony na to baca:
- No.
17
Dowcip #24993. Jedzie Baca z Żoną wozem. Nagle błyskawica strzeliła tuż obok nich. w kategorii: „Dowcipy o Bacy”.
Rzecz się dzieje w górach. Siedzą turyści przy ognisku, popijają tatrzańską naleweczkę, przyjemny klimat, ognia pilnuje baca.
- Baco, a opowiedzcie nam jakąś historię, co by było raźniej i jeszcze przyjemniej.
- Ano mogę opowiedzieć, a radosna ma być czy smutną wolicie?
- Jasne, że radosną.
Baca namyślił się chwilę i ochoczo rozpoczął:
- Kiedyś żeśmy z juhasami owieczki na hali wypasali. Pasły się pasły, myśmy trochę popili na polanie i nam się jedna owieczka zgubiła. Szukaliśmy, szukaliśmy aż się wreszcie zguba znalazła i z tej radości żeśmy ją wszyscy jak jeden wyruchali.
Turyści spojrzeli jeden na drugiego z obrzydzeniem w oczach, po czym jeden z nich nieśmiało zapytał:
- Baco, a może jest jakaś inna radosna historia?
- Ano jest i inna. Kiedyś żeśmy z juhasami barany na hali wypasali i ni się obejrzeli, a jeden baran nam się zgubił. Godzinami żeśmy go szukali, ale wreszcie zgubę odnaleźli. No i z tej radości żeśmy go wszyscy wyruchali jeden po drugim.
- Nie no baco, to ma być radosna historia?! To może jakaś smutna jest?
- Ano jest i smutna, kiedyś to ja się zgubiłem.
- Baco, a opowiedzcie nam jakąś historię, co by było raźniej i jeszcze przyjemniej.
- Ano mogę opowiedzieć, a radosna ma być czy smutną wolicie?
- Jasne, że radosną.
Baca namyślił się chwilę i ochoczo rozpoczął:
- Kiedyś żeśmy z juhasami owieczki na hali wypasali. Pasły się pasły, myśmy trochę popili na polanie i nam się jedna owieczka zgubiła. Szukaliśmy, szukaliśmy aż się wreszcie zguba znalazła i z tej radości żeśmy ją wszyscy jak jeden wyruchali.
Turyści spojrzeli jeden na drugiego z obrzydzeniem w oczach, po czym jeden z nich nieśmiało zapytał:
- Baco, a może jest jakaś inna radosna historia?
- Ano jest i inna. Kiedyś żeśmy z juhasami barany na hali wypasali i ni się obejrzeli, a jeden baran nam się zgubił. Godzinami żeśmy go szukali, ale wreszcie zgubę odnaleźli. No i z tej radości żeśmy go wszyscy wyruchali jeden po drugim.
- Nie no baco, to ma być radosna historia?! To może jakaś smutna jest?
- Ano jest i smutna, kiedyś to ja się zgubiłem.
314
Dowcip #16245. Rzecz się dzieje w górach. w kategorii: „Dowcipy o Bacy”.
Siedzi baca przed chałupą i pierze w misce kota. Przechodzi turysta i słysząc straszne piski próbuje zaprotestować:
- Baco, co robicie?!
- Ano kota piere. - rzecze baca.
- Ale baco, kotów się nie pierze!
- Piere się piere.
Nie przekonawszy bacy, turysta wybrał się w dalszą drogę. Kiedy wracał po kilku godzinach zobaczył bacę i leżącego obok zdechłego kota. Pokiwał głową i mówi:
- A mówiłem, że kotów się nie pierze?
- Piere się piere, jeno nie wyzyma.
- Baco, co robicie?!
- Ano kota piere. - rzecze baca.
- Ale baco, kotów się nie pierze!
- Piere się piere.
Nie przekonawszy bacy, turysta wybrał się w dalszą drogę. Kiedy wracał po kilku godzinach zobaczył bacę i leżącego obok zdechłego kota. Pokiwał głową i mówi:
- A mówiłem, że kotów się nie pierze?
- Piere się piere, jeno nie wyzyma.
35
Dowcip #16910. Siedzi baca przed chałupą i pierze w misce kota. w kategorii: „Śmieszny humor o Bacy”.
Baca przyjechał do Warszawy. Myśli sobie: ”psejode się tromwojem”. Idzie do kiosku i mówi:
- Poproszę bilet na tromwoj. Miejsce koniecznie sidzonce!
- Poproszę bilet na tromwoj. Miejsce koniecznie sidzonce!
53
Dowcip #17059. Baca przyjechał do Warszawy. Myśli sobie: ”psejode się tromwojem”. w kategorii: „Śmieszne kawały o Bacy”.
Lipiec - premier Miller na wakacjach, nieco się zmęczył. Niedaleko Białego Dunajca zauważył gazdę wiozącego długaśne pnie smrekowe. Poprosił go więc o podwiezienie.
- A siednicie se, panie, hań na końcu tego najdłuższego pnia!
Kiedy dojechali do Zakopanego i premier zlazł ledwie żywy po straszliwym husaniu, spytał górala:
- Czemuście posadzili mnie w takim miejscu?
- A bo kazali, żeby na najbardziej wystającym drągu mieć czerwoną szmatę.
- A siednicie se, panie, hań na końcu tego najdłuższego pnia!
Kiedy dojechali do Zakopanego i premier zlazł ledwie żywy po straszliwym husaniu, spytał górala:
- Czemuście posadzili mnie w takim miejscu?
- A bo kazali, żeby na najbardziej wystającym drągu mieć czerwoną szmatę.
13
Dowcip #17365. Lipiec - premier Miller na wakacjach, nieco się zmęczył. w kategorii: „Śmieszny humor o Bacy”.
Śnieg na stokach, a Baca przed chałupą w samych portkach stoi. Idą turyści i jeden z nich pyta:
- Baco, nie zimno wam?
- Nie.
- A co, ciepło wam?
- Nie.
- A jak wam?
- Jóźwa - odpowiada baca z uśmiechem.
- Baco, nie zimno wam?
- Nie.
- A co, ciepło wam?
- Nie.
- A jak wam?
- Jóźwa - odpowiada baca z uśmiechem.
12
Dowcip #13121. Śnieg na stokach, a Baca przed chałupą w samych portkach stoi. w kategorii: „Dowcipy o Bacy”.
Idzie turysta, patrzy a tu kapelusz płynie rzeką pod prąd. Bardzo zdziwiony prosi przechodzącego obok Bacę o wyjaśnienie tak nieoczekiwanego zjawiska.
- Aaa, to tylko stary Maciascyk. On powiedzioł: ”Powódź cy nie, pole trza zaorać” - wyjaśnia Baca.
- Aaa, to tylko stary Maciascyk. On powiedzioł: ”Powódź cy nie, pole trza zaorać” - wyjaśnia Baca.
27
Dowcip #13123. Idzie turysta, patrzy a tu kapelusz płynie rzeką pod prąd. w kategorii: „Dowcipy o Bacy”.
Turystka zgubiła w górach drogę do schroniska. Gdzieś w oddali spostrzega górala i woła do niego:
- Pasterzu!
Ponieważ góral po kilkukrotnym nawoływaniu nie reaguje, turystka krzyczy coraz głośniej:
- Pasterzu! Do was wołam. Nie słyszycie mnie?!
Wreszcie góral przemówił:
- Widzicie paniusiu, w Polsce jest tylko dwóch pasterzy - Prymas i premier Miller. Prymas jest od owieczek, a Miller od baranów. A ja jestem Baca.
- Pasterzu!
Ponieważ góral po kilkukrotnym nawoływaniu nie reaguje, turystka krzyczy coraz głośniej:
- Pasterzu! Do was wołam. Nie słyszycie mnie?!
Wreszcie góral przemówił:
- Widzicie paniusiu, w Polsce jest tylko dwóch pasterzy - Prymas i premier Miller. Prymas jest od owieczek, a Miller od baranów. A ja jestem Baca.
38