Dowcipy o śmierci
Stalin hołubił pewnego gerontologa, który twierdził, że człowiek może i powinien żyć sto pięćdziesiąt lat. Gerontolog zrobił szybką karierę, żył w luksusie i otrzymywał duże sumy na swoje prace. Umarł w wieku sześćdziesięciu dwóch lat ... Na wieść o jego śmierci Stalin powiedział:
- Ale oszust! Wszystkich ocyganił.
- Ale oszust! Wszystkich ocyganił.
35
Dowcip #28017. Stalin hołubił pewnego gerontologa, który twierdził w kategorii: „Śmieszny humor o śmierci”.
Idzie dwóch murzynów przez las. Nagle jeden z nich upada i uderza głową o kamień. Nie oddycha, oczy ma zamknięte. Drugi decyduje się zadzwonić na pogotowie:
- Halo, pogotowie? Mój kolega nie żyje.
- Spokojnie, mogę panu pomóc. Najpierw proszę się upewnić, czy na pewno zmarł.
Następuje chwila ciszy, słychać wystrzał.
- Ok, co teraz?
- Halo, pogotowie? Mój kolega nie żyje.
- Spokojnie, mogę panu pomóc. Najpierw proszę się upewnić, czy na pewno zmarł.
Następuje chwila ciszy, słychać wystrzał.
- Ok, co teraz?
26
Dowcip #28589. Idzie dwóch murzynów przez las. w kategorii: „Śmieszne żarty o śmierci”.
Kowalskiemu podczas odbywania służby wojskowej umarł ojciec. Pułkownik nie wie, jak ma mu to powiedzieć, a więc powierza zadanie dowódcy, aby to zrobił w jak najbardziej delikatny sposób. Dowódca zrobił zbiórkę.
- Baczność, spocznij. Wszyscy, którzy mają ojców wystąp! A Ty, Kowalski, gdzie się pchasz?
- Baczność, spocznij. Wszyscy, którzy mają ojców wystąp! A Ty, Kowalski, gdzie się pchasz?
19
Dowcip #27557. Kowalskiemu podczas odbywania służby wojskowej umarł ojciec. w kategorii: „Dowcipy o umieraniu”.
Trzech facetów spotyka się w niebie. Zaczynają wspominać swoje życie, aż wreszcie dochodzą do momentu zgonu i zaczynają licytować się, który z nich miał ciekawszą śmierć.
- Ja to miałem takie dość niepospolite zakończenie życia. - mówi pierwszy z nich - Wracam któregoś dnia wcześniej z delegacji, bo konferencja była krótsza, pukam do drzwi i słyszę z środka odgłosy krzątaniny i tupania. Żona otwiera mi w negliżu, łóżko rozbebeszone, zapachy miłości w sypialni. Sprawa jasna. ”Gdzie on jest?!”, krzyczę. Żona robi głupią minę i pyta: ”Ależ kto, kochanie?”. Patrzę, okno otwarte. Podbiegam, wyglądam i widzę jakiegoś gościa, który leci w gaciach po ulicy. Niewiele się zastanawiając złapałem co miałem pod ręką, lodówkę i cisnąłem w faceta. Śmierć na miejscu. Potem wyrok - krzesło elektryczne i tak tu trafiłem.
- Phi, to jeszcze nic, ja to miałem niecodzienną śmierć. Miałem kłopoty z nadwagą, a co za tym idzie i z sercem, więc lekarz zalecił mi pół godziny joggingu dziennie. Więc co wieczór zakładałem krótkie spodenki i wybiegałem na ulicę. Aż tu pewnego razu jakiś idiota cisnął we mnie z okna lodówką.
- E, panowie, wy to jeszcze nic. Ja to dopiero miałem przygodę: siedzę sobie spokojnie w lodówce ...
- Ja to miałem takie dość niepospolite zakończenie życia. - mówi pierwszy z nich - Wracam któregoś dnia wcześniej z delegacji, bo konferencja była krótsza, pukam do drzwi i słyszę z środka odgłosy krzątaniny i tupania. Żona otwiera mi w negliżu, łóżko rozbebeszone, zapachy miłości w sypialni. Sprawa jasna. ”Gdzie on jest?!”, krzyczę. Żona robi głupią minę i pyta: ”Ależ kto, kochanie?”. Patrzę, okno otwarte. Podbiegam, wyglądam i widzę jakiegoś gościa, który leci w gaciach po ulicy. Niewiele się zastanawiając złapałem co miałem pod ręką, lodówkę i cisnąłem w faceta. Śmierć na miejscu. Potem wyrok - krzesło elektryczne i tak tu trafiłem.
- Phi, to jeszcze nic, ja to miałem niecodzienną śmierć. Miałem kłopoty z nadwagą, a co za tym idzie i z sercem, więc lekarz zalecił mi pół godziny joggingu dziennie. Więc co wieczór zakładałem krótkie spodenki i wybiegałem na ulicę. Aż tu pewnego razu jakiś idiota cisnął we mnie z okna lodówką.
- E, panowie, wy to jeszcze nic. Ja to dopiero miałem przygodę: siedzę sobie spokojnie w lodówce ...
424
Dowcip #22832. Trzech facetów spotyka się w niebie. w kategorii: „Kawały o śmierci”.
Narysowałem penisa na czole kolegi. Zdążyłem przed zamknięciem trumny.
2261
Dowcip #28762. Narysowałem penisa na czole kolegi. Zdążyłem przed zamknięciem trumny. w kategorii: „Śmieszne dowcipy o śmierci”.
Dlaczego my, mężczyźni, umieramy młodziej?
- Bo chcemy.
- Bo chcemy.
85
Dowcip #23862. Dlaczego my, mężczyźni, umieramy młodziej? w kategorii: „Żarty o umieraniu”.
A czy akumulator może zabić człowieka?
- Zależy z jakiej spadnie wysokości na głowę.
- Zależy z jakiej spadnie wysokości na głowę.
29
Dowcip #22245. A czy akumulator może zabić człowieka? w kategorii: „Kawały o umieraniu”.
Czukcza napisał w testamencie, że chciałby być pochowany w oceanie. Pół wsi utonęło podczas kopania mogiły.
020
Dowcip #32800. Czukcza napisał w testamencie, że chciałby być pochowany w oceanie. w kategorii: „Śmieszne kawały o umieraniu”.
Rzecz dzieje się na terenie uczelni wyższej. Para policjantów stoi przy katedrze. Pod tablicą zapisaną skomplikowanymi równaniami leżą zwłoki mężczyzny. Jeden detektyw rzecze do drugiego:
- To był jeden z najznakomitszych matematyków. Zamordowany w biały dzień. Nikt nic nie widział, nie ma żadnych śladów, narzędzia zbrodni, nic!
- Dziwne... - Jego rozmówca błądzi wzrokiem po sali, przenosi spojrzenie na tablicę: - Faktycznie coś się nie zgadza, jest tu za dużo niewiadomych...
- To był jeden z najznakomitszych matematyków. Zamordowany w biały dzień. Nikt nic nie widział, nie ma żadnych śladów, narzędzia zbrodni, nic!
- Dziwne... - Jego rozmówca błądzi wzrokiem po sali, przenosi spojrzenie na tablicę: - Faktycznie coś się nie zgadza, jest tu za dużo niewiadomych...
06
Dowcip #32614. Rzecz dzieje się na terenie uczelni wyższej. w kategorii: „Żarty o śmierci”.
Pewien bardzo bogaty człowiek umierał... Ponieważ całe życie uczciwie i ciężko pracował na swój majątek, marzył o tym, żeby chociaż część ze swoich najcenniejszych rzeczy mógł zabrać ze sobą na drugi świat... Zaczął się o to gorąco modlić... Anioł usłyszał jego modły i ukazał mu się mówiąc:
- Przykro mi, ale nie możesz za sobą nic zabrać...
Facet zaczął błagać, aby przekazać jego sprawę Bogu i dalej gorąco się modlił... Anioł pojawił się ponownie z wiadomością, że Bóg poruszony jego uczciwością i czystością duszy zgodził się na zabranie jednej walizki. Uradowany mężczyzna przygotował sobie największą ze swoich walizek, wypełnił ją sztabkami złota i postawił przy swoim łóżku... Niedługo później umarł i pojawił się u Bram Niebios. Święty Piotr zobaczył walizkę i mówi:
- Nie można nic ze sobą wnosić...
- Ale ja mam zgodę Boga!! Proszę to sprawdzić. - odrzekł facet.
Piotr zniknął na chwilę, a po powrocie powiedział:
- Zgadza się, jest zezwolenie na jedną torbę, ale muszę najpierw sprawdzić co w niej jest.
Święty Piotr otworzył walizkę z ciekawością co jest tak cennego dla człowieka, że chce to mieć ze sobą w zaświatach. Zajrzał i ze zdziwieniem krzyknął:
- Przyniosłeś ze sobą płyty chodnikowe?
- Przykro mi, ale nie możesz za sobą nic zabrać...
Facet zaczął błagać, aby przekazać jego sprawę Bogu i dalej gorąco się modlił... Anioł pojawił się ponownie z wiadomością, że Bóg poruszony jego uczciwością i czystością duszy zgodził się na zabranie jednej walizki. Uradowany mężczyzna przygotował sobie największą ze swoich walizek, wypełnił ją sztabkami złota i postawił przy swoim łóżku... Niedługo później umarł i pojawił się u Bram Niebios. Święty Piotr zobaczył walizkę i mówi:
- Nie można nic ze sobą wnosić...
- Ale ja mam zgodę Boga!! Proszę to sprawdzić. - odrzekł facet.
Piotr zniknął na chwilę, a po powrocie powiedział:
- Zgadza się, jest zezwolenie na jedną torbę, ale muszę najpierw sprawdzić co w niej jest.
Święty Piotr otworzył walizkę z ciekawością co jest tak cennego dla człowieka, że chce to mieć ze sobą w zaświatach. Zajrzał i ze zdziwieniem krzyknął:
- Przyniosłeś ze sobą płyty chodnikowe?
38