Dowcipy szkolne

Jasio wraca zapłakany ze szkoły.
- Dostałem jedynkę! - mówi mamie.
- Dlaczego?
- Bo nie odpowiadałem, jak mnie pani pytała.
- A dlaczego nie odpowiedziałeś?
- Bo pani powiedziała, że kto się odezwie na lekcji, dostanie jedynkę!

Samouk - to taki, za którego lekcji nie odrabiają rodzice.

Linijka, kątomierz i cyrkiel to narządy matematyczne.

Na maturze ustnej z języka angielskiego Jasiu dostaje zadanie: ”jesteś w biurze nieruchomości, chcesz kupić mieszkanie, negocjujesz cenę”.
- Do you speak Polish?
- Yes, I do.
- Więc chciałbym kupić mieszkanie na parterze w dzielnicy Śródmieście, w ogłoszeniu było napisane, że cena do negocjacji ...

Na lekcji biologii pani pyta Jasia:
- Jasiu, do jakiej rodziny należy wieloryb?
- Żartuje pani?! Ja nie znam nikogo, kto miałby krewnego wieloryba.

Kości człowieka są połączone łokciami, aż do kolan.

Dr Judym do szkoły chodził w ciotki szpilkach.

Nauczyciel prezentuje dzieciom obrazki zwierząt i pyta, jak zwierzęta się nazywają.
- To jest kot. - mówi Małgosia.
- Bardzo dobrze. A to?
- To jest piesek. - odpowiada Krzyś.
- Świetnie. A to? - pyta nauczyciel prezentując zdjęcie jelenia.
Po kilku minutach, jako że nikt nie zgłasza się z odpowiedzią, postanawia zażartować.
- Być może mamusia tak czasem nazywa tatusia.
- Nienasycony buhaj? - pyta nieśmiało Jaś.

Paleolit to okres historyczny występujący w epoce kamienia, żył do 90000 r.

Jasiu biegnie do taty:
- Tato, dziś była kartkówka i ja nie popełniłem żadnego błędu ortograficznego!
- Bardzo ładnie Jasiu, a jaki był temat?
- Ułamki!