Dowcipy o podróżach
Blondynka i prawnik siedzą obok siebie w samolocie. Prawnik pyta, czy nie zechciałaby zagrać z nim w ciekawą grę. Blondynka mówi, że jest zmęczona, odwraca się do okna i próbuje zasnąć. Ten jednak nalega i wyjaśnia, że gra jest bardzo prosta i wesoła. Mianowicie będą zadawać sobie pytania i jesli któreś nie zna odpowiedzi - płaci 50 złotych.
Ona odmawia i znów próbuje zasnąć, ale prawnik nie daje jej spokoju i proponuje inny układ - jeśli ona nie będzie znała odpowiedzi - placi 50 zł, jeśli natomiast on nie będzie znał - płaci 5000. To przykuwa jej uwagę, poza tym i tak zdaje sobie sprawę, że on nie da jej spokoju, dopóki nie zagrają w jego grę, więc zgadza się.
Prawnik zadaje więc pytanie pierwszy:
- Jaka jest odległość pomiędzy Ziemią a Księżycem?
Blondynka bez słowa sięga do portfela i wyjmuje banknot 50 zł.
- Ok - mówi prawnik - twoja kolej...
- Co to jest, wchodzi na górę na czterech nogach, a schodzi na trzech?
Prawnik jest zaskoczony, wytęża umysł i nic, dzwoni do znajomych, wysyła maile, przeszukuje internet i nic. Po godzinie poddaje się i wypisuje czek na 5000 zł, ona przyjmuje, odwraca się i próbuje zasnąć.
Prawnik jest jednak ciekaw odpowiedzi i pyta:
- Co to jest, co wchodzi na górę na czterech nogach, a schodzi na trzech?
Blondynka odwraca się i wyciąga banknot 50 zł...
Ona odmawia i znów próbuje zasnąć, ale prawnik nie daje jej spokoju i proponuje inny układ - jeśli ona nie będzie znała odpowiedzi - placi 50 zł, jeśli natomiast on nie będzie znał - płaci 5000. To przykuwa jej uwagę, poza tym i tak zdaje sobie sprawę, że on nie da jej spokoju, dopóki nie zagrają w jego grę, więc zgadza się.
Prawnik zadaje więc pytanie pierwszy:
- Jaka jest odległość pomiędzy Ziemią a Księżycem?
Blondynka bez słowa sięga do portfela i wyjmuje banknot 50 zł.
- Ok - mówi prawnik - twoja kolej...
- Co to jest, wchodzi na górę na czterech nogach, a schodzi na trzech?
Prawnik jest zaskoczony, wytęża umysł i nic, dzwoni do znajomych, wysyła maile, przeszukuje internet i nic. Po godzinie poddaje się i wypisuje czek na 5000 zł, ona przyjmuje, odwraca się i próbuje zasnąć.
Prawnik jest jednak ciekaw odpowiedzi i pyta:
- Co to jest, co wchodzi na górę na czterech nogach, a schodzi na trzech?
Blondynka odwraca się i wyciąga banknot 50 zł...
113
Dowcip #3501. Blondynka i prawnik siedzą obok siebie w samolocie. w kategorii: „Dowcipy o podróżowaniu”.
Pociąg Intercity pędzący gdzieś przez Lubelszczyznę. Do kibelka w celach ”higienicznych” wchodzi młoda kobieta. Zmienia podpaskę i rozgląda się za koszem, przeznaczonym na takie sytuacje, ale nigdzie go nie znajduje. Aby nie spowodować zapchania muszli klozetowej, z pewnym zawstydzeniem otwiera okno i wyrzuca przez nie starą podpaskę. Na stacji w Motyczu oczekując na jedyny pociąg, który się tu zatrzymuje, stoi zarośnięty facet i czyta ”Chłopską drogę”. Nagle z pędzącego Intercity wypada jakiś przedmiot i ląduje mu na twarzy. Facet bierze go w rękę, ogląda i mówi półgłosem:
- Niby wata, a ryj nieźle mi rozwaliło.
- Niby wata, a ryj nieźle mi rozwaliło.
310
Dowcip #3541. Pociąg Intercity pędzący gdzieś przez Lubelszczyznę. w kategorii: „Żarty o podróżowaniu”.
Jedzie Jasio autobusem. Nagle autobus się zepsuł. Wysiada kierowca i zastanawia się nad usterką.Nagle wychodzi Jasio i mówi:
- Wiem co się zepsuło, ja wiem co nie chodzi.
- Uciekaj mały.
- Ale ja wiem co się zepsuło.
- No dobra, co się zepsuło?
- Autobus się zepsuł.
- Wiem co się zepsuło, ja wiem co nie chodzi.
- Uciekaj mały.
- Ale ja wiem co się zepsuło.
- No dobra, co się zepsuło?
- Autobus się zepsuł.
320
Dowcip #3678. Jedzie Jasio autobusem. Nagle autobus się zepsuł. w kategorii: „Śmieszne dowcipy o podróżowaniu”.
Rodzinka z Afryki pierwszy raz w hotelu w Europie. Kiedy mamuśka poszła do recepcji, stoi ojciec z synem przed metalowymi drzwiami, które nagle otwierają się automatycznie i ukazuje się malutkie pomieszczenie.
- Co to jest, tato? - pyta się synek.
- Czegoś takiego jeszcze w życiu nie widziałem - odpowiada tata.
Patrzą, a tu staruszka z garbem i szpetną twarzą, wyglądająca jak wiedźma, wchodzi do tego pomieszczenia. Metalowe drzwi zamykają się i ojciec z synem oglądają światełka nad tymi drzwiami:
1 - 2 - 3 - 4 - 5 - 4 - 3 ...1 - 0 ping.
Drzwi otwierają się i wychodzi z tego pomieszczenia fantastycznie wyglądająca blondynka.
- Szybko leć po mamę! - mówi tata do synka.
- Co to jest, tato? - pyta się synek.
- Czegoś takiego jeszcze w życiu nie widziałem - odpowiada tata.
Patrzą, a tu staruszka z garbem i szpetną twarzą, wyglądająca jak wiedźma, wchodzi do tego pomieszczenia. Metalowe drzwi zamykają się i ojciec z synem oglądają światełka nad tymi drzwiami:
1 - 2 - 3 - 4 - 5 - 4 - 3 ...1 - 0 ping.
Drzwi otwierają się i wychodzi z tego pomieszczenia fantastycznie wyglądająca blondynka.
- Szybko leć po mamę! - mówi tata do synka.
39
Dowcip #3835. Rodzinka z Afryki pierwszy raz w hotelu w Europie. w kategorii: „Humor o podróżach”.
Wigilia. Facet gotowy, zwarty i czeka na pierwszą gwiazdkę. Oczywiście puste miejsce zostawił, a tu nagle dzwonek.
- Puk,puk!
- Kto tam! - mówi facet.
- Strudzony wędrowiec, czy jest miejsce?
- Jest.
- A mogę skorzystać?
- Nie.
- Czemu?
- Bo tradycyjnie musi być puste!
- Puk,puk!
- Kto tam! - mówi facet.
- Strudzony wędrowiec, czy jest miejsce?
- Jest.
- A mogę skorzystać?
- Nie.
- Czemu?
- Bo tradycyjnie musi być puste!
58
Dowcip #4654. Wigilia. Facet gotowy, zwarty i czeka na pierwszą gwiazdkę. w kategorii: „Żarty o podróżach”.
Dwie blondynki są na stacji, z której ma odjechać pociąg. Jedna z nich podchodzi do konduktora i pyta:
- Proszę pana, a tym pociągiem dojadę do Warszawy?
Konduktor na to:
- Nie, nie dojedzie pani.
Po chwili pyta druga:
- A ja dojadę?
- Proszę pana, a tym pociągiem dojadę do Warszawy?
Konduktor na to:
- Nie, nie dojedzie pani.
Po chwili pyta druga:
- A ja dojadę?
26
Dowcip #5041. Dwie blondynki są na stacji, z której ma odjechać pociąg. w kategorii: „Śmieszny humor o podróżach”.
Zakonnica stoi na stopa. Zatrzymuje się samochód, zakonnica zagląda do środka a tam blondynka, któa pyta.
- Dokąd siostra jedzie?
- Do Krakowa - odpowiada zakonnica.
- Siostra wsiada ja też przez Kraków.
Jadą jadą.. po pewnym czasie siostra pyta:
- Skąd ma pani takie ładne pierścionki?
Blondynka mówi:
- Od przyjaciela
jada dalej.
- A te kolie?
Od drugiego przyjaciela.
- A ten samochód?
Od trzeciego..
Siostra myśli, ale ma zajebistych przyjaciół.
Dojechały do Krakowa..Siostra poszła do klasztoru do swojego pokoju.. słyszy stukanie, pyta:
- Kto tam?
- Ojciec Tomasz - odpowiada Ojciec.
Na to zakonnica...
- Jak z czekoladką to spierdalaj!
- Dokąd siostra jedzie?
- Do Krakowa - odpowiada zakonnica.
- Siostra wsiada ja też przez Kraków.
Jadą jadą.. po pewnym czasie siostra pyta:
- Skąd ma pani takie ładne pierścionki?
Blondynka mówi:
- Od przyjaciela
jada dalej.
- A te kolie?
Od drugiego przyjaciela.
- A ten samochód?
Od trzeciego..
Siostra myśli, ale ma zajebistych przyjaciół.
Dojechały do Krakowa..Siostra poszła do klasztoru do swojego pokoju.. słyszy stukanie, pyta:
- Kto tam?
- Ojciec Tomasz - odpowiada Ojciec.
Na to zakonnica...
- Jak z czekoladką to spierdalaj!
34
Dowcip #5053. Zakonnica stoi na stopa. w kategorii: „Humor o podróżach”.
Lecą dwie blondynki na Hawaje. Cały czas się śmieją. Podchodzi do nich stewardessa i mówi, aby się przesiadły, ponieważ usiadły na nie swoich miejscach. One patrzą na nią, na siebie i dalej się śmieją. Podchodzi druga stewardessa i mówi, że koleżanka już mówiła co mają zrobić. One na nią, na siebie i znowu w śmiech. Stewardessy poszły do drugiego pilota i mówią jak jest. Drugi pilot na to, że zaraz to załatwi. Podchodzi do blondynek, mówi im coś na ucho, te patrzą na niego, na siebie i uciekają szybko na swoje miejsca. Stewardessy pytają drugiego pilota, co im powiedział. Ten na to:
- Powiedziałem im, że te dwa miejsca nie lecą na Hawaje.
- Powiedziałem im, że te dwa miejsca nie lecą na Hawaje.
49
Dowcip #5091. Lecą dwie blondynki na Hawaje. Cały czas się śmieją. w kategorii: „Śmieszny humor o podróżach”.
W przedziale siedzi czarnoskóry student. Uparcie przygląda mu się starszy mężczyzna. Pierwszy raz w życiu widzi murzyna, więc stara się zagaić:
- Bangladesz? - pyta.
Czarnoskóry nic.
- Bangladesz? - pyta ponownie mężczyzna.
Czarnoskóry milczy.
- Bangladesz? - nie daje za wygraną współpasażer.
Czarnoskóry wstaje, otwiera okno, wystawia przez okno rękę i mówi:
- Nie, nie bangla.
- Bangladesz? - pyta.
Czarnoskóry nic.
- Bangladesz? - pyta ponownie mężczyzna.
Czarnoskóry milczy.
- Bangladesz? - nie daje za wygraną współpasażer.
Czarnoskóry wstaje, otwiera okno, wystawia przez okno rękę i mówi:
- Nie, nie bangla.
16
Dowcip #6346. W przedziale siedzi czarnoskóry student. w kategorii: „Kawały o podróżach”.
Hrabia po dłuższym pobycie za granica wraca do swoich posiadłości. Na dworcu czeka na niego zaprzęg koni i wierny sługa Jan.
- No i cóż tam zdarzyło się nowego we dworze podczas mojej nieobecności Janie?
- Nic nowego Jaśnie Panie... no może tylko to, że Azorek zdechł.
- Azorek?! Mój ulubiony pies? Jak to się stało?
- Ano nażarł się końskiej padliny to i zdechł.
- A skąd we dworze końska padlina?
- Konie się poparzyły to zdechły.
- Jak to konie się poparzyły?... Od czego?
- Od ognia Panie jak się stajnia paliła.
- A kto podpalił stajnie?
- Nikt od płonącego dworu się zajęła.
- Na miłość boską to i dwór spłonął? Jakim sposobem?
- Ano po prostu. Świeczka przy trumnie teścia Pana hrabiego się przewróciła i firany się zajęły.
- Och! A czemu mój teść umarł?
- Bo Jaśnie Pani uciekła z tym oficerem co się z nim od trzech lat spotykała.
- Spotykała się od trzech lat?! To przecież nic nowego!
- Właśnie mówiłem Jaśnie Panie, że nie zdarzyło się nic nowego.
- No i cóż tam zdarzyło się nowego we dworze podczas mojej nieobecności Janie?
- Nic nowego Jaśnie Panie... no może tylko to, że Azorek zdechł.
- Azorek?! Mój ulubiony pies? Jak to się stało?
- Ano nażarł się końskiej padliny to i zdechł.
- A skąd we dworze końska padlina?
- Konie się poparzyły to zdechły.
- Jak to konie się poparzyły?... Od czego?
- Od ognia Panie jak się stajnia paliła.
- A kto podpalił stajnie?
- Nikt od płonącego dworu się zajęła.
- Na miłość boską to i dwór spłonął? Jakim sposobem?
- Ano po prostu. Świeczka przy trumnie teścia Pana hrabiego się przewróciła i firany się zajęły.
- Och! A czemu mój teść umarł?
- Bo Jaśnie Pani uciekła z tym oficerem co się z nim od trzech lat spotykała.
- Spotykała się od trzech lat?! To przecież nic nowego!
- Właśnie mówiłem Jaśnie Panie, że nie zdarzyło się nic nowego.
217