Dowcipy o mężu i żonie

Dwaj koledzy przy piwie.
- Nie ożeniłbym się nigdy z mądrą kobietą.
- I słusznie, małżeństwa powinny być dobrane.

Przychodzi mąż do domu, żona jak nigdy całuje go na powitanie.
- Właśnie zgoliłem wąsy, jak ci się podobam?
- Aaa, to ty.

- Podobno ożeniłeś się romantycznie: porwałeś swoją żonę.
- To prawda - potwierdza młody żonkoś.
- A jej rodzice? Nie ścigali was?
- Ścigali.
- I co? Nie dopędzili?
- Dopędzili.
- No i jak to się skończyło?
- Zajmują teraz nasz największy pokój.

Młoda para przybywa do hotelu na noc poślubną.
- Proszę o najlepszy pokój na całą noc! - zarządza pan młody.
Recepcjonista podając klucz mruga do dziewczyny:
- No maleńka, musisz mu się podobać! On tu zwykle wynajmował pokoje tylko na dwie godziny.

Moja żona jest aniołem.
- Co ty powiesz? Nie wiedziałem, że owdowiałeś.

Mówi żona do męża.
- Słuchaj, nasi strzelili dwie bramki!
- A kto strzelił?
- Krzynówek.
- A drugiego?
- A jakiś replay.

Sprzeczka małżeńska.
- Ty nigdy nie byłeś mi wierny! - oskarża męża żona.
- A ty byłaś mi wierna?
- Och, bardzo często!

Spotykają się dwaj przyjaciele.
- Ja ci się wiedzie stary, słyszałem, że się ożeniłeś?
- Wiedzie mi się nieźle. Dręczy mnie tylko to, że moja żona lepiej wyszła za mąż niż ja się ożeniłem.

Spotykają się dwie przyjaciółki.
- Czego jesteś taka zła? Myślałam, że dziś rano byliście z mężem na relaksującym wypadzie na ryby. - mówi pierwsza.
- Tak, ale wszystko poszło źle. Najpierw powiedział, że mówię tak głośno, że wystraszę ryby, później, że wybieram złą przynętę, na koniec, że za szybko kręcę kołowrotkiem - odpowiada druga. - A najgorsze było to, że złowiłam największą rybę!

- Kochanie, opowiedz mi jakąś bajkę na dobranoc.
- Kocham cię.