
Dowcipy o Murzynach
Młoda, atrakcyjna kobieta pojechała sama, bez męża, do sanatorium. Spotkała tam murzyna, no i stało się. Teraz myśli, jak przygotować męża na urodziny murzyniątka.
- Kochanie, śnił mi się dzisiaj w nocy koszmar! - mówi do męża, po powrocie.
- Jaki koszmar, moje słoneczko? - pyta z zainteresowaniem mąż.
- Śniło mi się, że urodziłam murzynka z uszami większymi niż ma Urban!
- Bądź spokojna, słoneczko, to tylko zły sen!
I tak każdego dnia przez dziewięć miesięcy. W końcu nadszedł termin, mąż zawiózł żonę do kliniki. Następnego dnia od samego rana waruje pod oknami kliniki. Wreszcie w oknie pojawia się żona:
- No i co słoneczko? Co urodziłaś? - pyta zaniepokojony.
- Murzynka... - kiwa smutno głową żona.
- A uszy ma chociaż normalne?
- Tak...- uśmiecha się żona. - To i chwała Bogu...
- Kochanie, śnił mi się dzisiaj w nocy koszmar! - mówi do męża, po powrocie.
- Jaki koszmar, moje słoneczko? - pyta z zainteresowaniem mąż.
- Śniło mi się, że urodziłam murzynka z uszami większymi niż ma Urban!
- Bądź spokojna, słoneczko, to tylko zły sen!
I tak każdego dnia przez dziewięć miesięcy. W końcu nadszedł termin, mąż zawiózł żonę do kliniki. Następnego dnia od samego rana waruje pod oknami kliniki. Wreszcie w oknie pojawia się żona:
- No i co słoneczko? Co urodziłaś? - pyta zaniepokojony.
- Murzynka... - kiwa smutno głową żona.
- A uszy ma chociaż normalne?
- Tak...- uśmiecha się żona. - To i chwała Bogu...
28
Dowcip #33474. Młoda, atrakcyjna kobieta pojechała sama, bez męża, do sanatorium. w kategorii: „Dowcipy o Murzynach”.
W kilkunastopiętrowym wieżowcu wybucha pożar. Wyższe piętra mają odcięte wszystkie drogi ucieczki w dól. Ludzie powychodzili z biur i weszli na ostatnie piętro, ale jest za wysoko na skok. Pożar idzie coraz wyżej, nie wiedzą, co robić. Strach i zgrzytanie zębów. Nagle z ulicy rozlega się krzyk jakiegoś mężczyzny:
- Hej! Hej! Ludzie! Skaczcie! Ja was będę łapał!
Wszyscy popatrzyli na siebie z niedowierzaniem. Nikt nie chciał się zdecydować, bo nikt nie wierzył, że ten gość może kogoś bezpiecznie złapać z tej wysokości. W końcu po kilku minutach najbardziej zdesperowana kobieta postanowiła spróbować. Wyskoczyła, leci, leci, facet ustawił się odpowiednio, wystawił ręce, złapał ją i postawił na ziemi. Na ostatnim piętrze radość, wszyscy się cieszą. Zaczęli skakać po kolei. Facet wszystkich wyłapuje bez żadnego wysiłku. W końcu przyszła kolej na Murzyna. Usiadł na parapecie, wziął głęboki oddech i skoczył. Leci, leci, leci, facet się ustawił, wyciągnął ręce, czeka... Nagle cofa ręce i odskakuje w bok! Murzyn uderzył z hukiem o ziemię, złamał się w pół, pełno krwi - nie żyje... Facet krzyczy z ulicy:
- Spalonych nie rzucajcie!!!
- Hej! Hej! Ludzie! Skaczcie! Ja was będę łapał!
Wszyscy popatrzyli na siebie z niedowierzaniem. Nikt nie chciał się zdecydować, bo nikt nie wierzył, że ten gość może kogoś bezpiecznie złapać z tej wysokości. W końcu po kilku minutach najbardziej zdesperowana kobieta postanowiła spróbować. Wyskoczyła, leci, leci, facet ustawił się odpowiednio, wystawił ręce, złapał ją i postawił na ziemi. Na ostatnim piętrze radość, wszyscy się cieszą. Zaczęli skakać po kolei. Facet wszystkich wyłapuje bez żadnego wysiłku. W końcu przyszła kolej na Murzyna. Usiadł na parapecie, wziął głęboki oddech i skoczył. Leci, leci, leci, facet się ustawił, wyciągnął ręce, czeka... Nagle cofa ręce i odskakuje w bok! Murzyn uderzył z hukiem o ziemię, złamał się w pół, pełno krwi - nie żyje... Facet krzyczy z ulicy:
- Spalonych nie rzucajcie!!!
412
Dowcip #33375. W kilkunastopiętrowym wieżowcu wybucha pożar. w kategorii: „Śmieszne żarty o Murzynach”.

Wchodzi biały facet do sauny i tak siedzi i sobie myśli:
- Kurde, jak ja dawno nie paliłem, oj ale bym sobie zajarał bacika.
No ale nie ma trawy, więc siedzi dalej, siedzi i znowu myśli:
- Boże, jak ja bym sobie zapalił, no chociaż maleńką dupkę.
No ale nie ma trawy więc siedzi i tak sobie myśli. Po pół godzinie kiedy facet już się nieźle nakręcił do sauny wchodzi murzyn w dredach, siada po drugiej stronie i ostentacyjnie wyjmuje dziesięciogramowego wora i zaczyna skręcać. Na to białas się podniecił:
- Ja pitolę, ale sobie zapalę, ale sobie zapalę.
Podchodzi do murzyna i mówi:
- Yo stary! Wiesz jak dawno nie paliłem, chyba z rok, poratuj kolegę w potrzebie daj ściągnąć trochę.
Na to murzyn:
- Yo, no spoko, ale wiesz... Sto dolców od macha.
- Co? Sto dolarów? Pogięło cię?
- Nie stary to jest taki zajebisty towar, że nawet sobie nie wyobrażasz jakie będziesz miał schizy.
Facet sobie myśli:
- A walić to, mam trochę kasy i muszę sobie zajarać!
Zapłacił więc murzynowi sto dolców i ściągnął z bata taką chmurę jaką tylko mógł. Siedzi, i nic.
- Ej stary, ale żeś mnie zrobił w konia, nic mnie nie wzięło.
- Bo to jest taki towar co dopiero po czwartym, piątym razie łapie.
Białas wkurzony, ale myśli sobie zapłaciłem mu już sto dolców, nie może się zmarnować. Rzucił więc jeszcze pięćset i ściągnął pięć porządnych buchów pod rząd. Usiadł i znowu nic...
- Ty oszuście, zapłaciłem ci sześćset zielonych za taki szajs.
Murzyn zaczął się śmiać, zwinął manatki i zaczął nawiewać. Biały za nim. Murzyn ucieka po korytarzach, biały za nim. Murzyn wsiadł do windy. Biały nie zdążył, wbiega więc po schodach, zjeżdża po poręczy. Zjechał na dół murzyn akurat wysiadł z windy i ucieka na zewnątrz. Wsiadł do taksówki i odjechał. No to biały za nim w drugą i w pościg. Ścigają się tak po całym mieście. Wreszcie murzyn wysiada i wbiega w sam środek centrum handlowego, biały za nim. Goniąc się rozpierdzielili kilka stoisk. Murzyn ucieka pod górę po schodach ruchomych jadących w dół. Biały za nim. Murzyn wbiegł na najwyższe piętro, biały za nim. Murzyn po drabinie na dach, biały za nim. Skaczą po dachach z budynku na budynek, wreszcie zbiegają z któregoś po schodach i gonią się po ulicy. Dobiegają do portu murzyn wskakuje w motorówkę i w morze, biały dosiada skutera i za nim. Gonią się tak aż zabrakło im benzyny. Wreszcie murzyn skacze do wody i płynie wpław, biały za nim. Dopłynął do brzegu uniknąwszy rekinów i ucieka dalej. Murzyn wpada na lotnisko, biały za nim. Przedarł się przez ochronę i wskoczył do startującego samolotu. Gonią się po samolocie, wreszcie murzyn dorywa spadochron i wyskakuje, biały za nim. Lądują na bazarze murzyn kroi ze stoiska deskorolkę i w długą, biały zabiera rolki i za nim. Gonią się tak, że aż zainteresowała się nimi policja konna. Wreszcie murzyn się wkurzył bo za wolno na tej desce jechał i wyrywa jakiemuś szczylowi rower, biały zabiera drugiemu i za murzynem. Gonią się tak aż wreszcie zgubili policję i wjechali do lasu. Murzyn bardziej wytrzymały pedałuje na rowerze, a biały został w tyle i zgubił murzyna. I nagle zachciało mu się srać. Zszedł z drogi za krzak, oparł rower o drzewo, ściągnął gacie, wypiął dupę i sra... Nagle czuje silny uścisk czarnej dłoni na ramieniu i słyszy:
- Ej koleś, ale w saunie to się nie sra!
- Kurde, jak ja dawno nie paliłem, oj ale bym sobie zajarał bacika.
No ale nie ma trawy, więc siedzi dalej, siedzi i znowu myśli:
- Boże, jak ja bym sobie zapalił, no chociaż maleńką dupkę.
No ale nie ma trawy więc siedzi i tak sobie myśli. Po pół godzinie kiedy facet już się nieźle nakręcił do sauny wchodzi murzyn w dredach, siada po drugiej stronie i ostentacyjnie wyjmuje dziesięciogramowego wora i zaczyna skręcać. Na to białas się podniecił:
- Ja pitolę, ale sobie zapalę, ale sobie zapalę.
Podchodzi do murzyna i mówi:
- Yo stary! Wiesz jak dawno nie paliłem, chyba z rok, poratuj kolegę w potrzebie daj ściągnąć trochę.
Na to murzyn:
- Yo, no spoko, ale wiesz... Sto dolców od macha.
- Co? Sto dolarów? Pogięło cię?
- Nie stary to jest taki zajebisty towar, że nawet sobie nie wyobrażasz jakie będziesz miał schizy.
Facet sobie myśli:
- A walić to, mam trochę kasy i muszę sobie zajarać!
Zapłacił więc murzynowi sto dolców i ściągnął z bata taką chmurę jaką tylko mógł. Siedzi, i nic.
- Ej stary, ale żeś mnie zrobił w konia, nic mnie nie wzięło.
- Bo to jest taki towar co dopiero po czwartym, piątym razie łapie.
Białas wkurzony, ale myśli sobie zapłaciłem mu już sto dolców, nie może się zmarnować. Rzucił więc jeszcze pięćset i ściągnął pięć porządnych buchów pod rząd. Usiadł i znowu nic...
- Ty oszuście, zapłaciłem ci sześćset zielonych za taki szajs.
Murzyn zaczął się śmiać, zwinął manatki i zaczął nawiewać. Biały za nim. Murzyn ucieka po korytarzach, biały za nim. Murzyn wsiadł do windy. Biały nie zdążył, wbiega więc po schodach, zjeżdża po poręczy. Zjechał na dół murzyn akurat wysiadł z windy i ucieka na zewnątrz. Wsiadł do taksówki i odjechał. No to biały za nim w drugą i w pościg. Ścigają się tak po całym mieście. Wreszcie murzyn wysiada i wbiega w sam środek centrum handlowego, biały za nim. Goniąc się rozpierdzielili kilka stoisk. Murzyn ucieka pod górę po schodach ruchomych jadących w dół. Biały za nim. Murzyn wbiegł na najwyższe piętro, biały za nim. Murzyn po drabinie na dach, biały za nim. Skaczą po dachach z budynku na budynek, wreszcie zbiegają z któregoś po schodach i gonią się po ulicy. Dobiegają do portu murzyn wskakuje w motorówkę i w morze, biały dosiada skutera i za nim. Gonią się tak aż zabrakło im benzyny. Wreszcie murzyn skacze do wody i płynie wpław, biały za nim. Dopłynął do brzegu uniknąwszy rekinów i ucieka dalej. Murzyn wpada na lotnisko, biały za nim. Przedarł się przez ochronę i wskoczył do startującego samolotu. Gonią się po samolocie, wreszcie murzyn dorywa spadochron i wyskakuje, biały za nim. Lądują na bazarze murzyn kroi ze stoiska deskorolkę i w długą, biały zabiera rolki i za nim. Gonią się tak, że aż zainteresowała się nimi policja konna. Wreszcie murzyn się wkurzył bo za wolno na tej desce jechał i wyrywa jakiemuś szczylowi rower, biały zabiera drugiemu i za murzynem. Gonią się tak aż wreszcie zgubili policję i wjechali do lasu. Murzyn bardziej wytrzymały pedałuje na rowerze, a biały został w tyle i zgubił murzyna. I nagle zachciało mu się srać. Zszedł z drogi za krzak, oparł rower o drzewo, ściągnął gacie, wypiął dupę i sra... Nagle czuje silny uścisk czarnej dłoni na ramieniu i słyszy:
- Ej koleś, ale w saunie to się nie sra!
18
Dowcip #32820. Wchodzi biały facet do sauny i tak siedzi i sobie myśli w kategorii: „Śmieszny humor o Murzynach”.
Lokalne biuro Ku Klux Klanu, do sali wchodzi facet i na starcie słyszy:
- Jeśli chce pan zostać naszym członkiem, musi pan zabić sześciu murzynów i kotka.
- A czemu kotka?
- Gratulacje, jest pan przyjęty.
- Jeśli chce pan zostać naszym członkiem, musi pan zabić sześciu murzynów i kotka.
- A czemu kotka?
- Gratulacje, jest pan przyjęty.
823
Dowcip #32159. Lokalne biuro Ku Klux Klanu w kategorii: „Żarty o Murzynach”.

Z dachu wieżowca skaczą Murzyn, Arab i Cygan. Kto wygrywa?
- Społeczeństwo...
- Społeczeństwo...
46288
Dowcip #31898. Z dachu wieżowca skaczą Murzyn, Arab i Cygan. Kto wygrywa? w kategorii: „Dowcipy o Murzynach”.
On był marynarzem, Ona wykładała na uczelni. On miał dziewczynę w każdym porcie, Ona miała romans z murzynem. Gdy On wypłynął w kolejny rejs zaszła w ciążę. Zanim On wrócił z rejsu, mały murzynek skończył trzy lata. Kiedy nadszedł dzień powrotu, postanowiła jakoś przygotować męża do nowej sytuacji, w jakiej się znalazła. Ubrała się odświętnie w seksowną sukienkę, przygotowała pyszną kolację, a małego murzynka ukryła w łazience. Wreszcie dzwonek do drzwi. Otworzyła mężowi, czule go powitała i zaprosiła do pokoju. On zostawił walizki w przedpokoju i usiadł przy stole. I już miała rozwijać temat, gdy nagle mały murzynek pojawił się przy walizkach i jakby czegoś szukał. Ona zbladła z przerażenia, a On jakby nie panując nad tym, co mówi, rzekł głośno:
- A mówiłem, żeby mi go nie pakowała!
- A mówiłem, żeby mi go nie pakowała!
05
Dowcip #32107. On był marynarzem, Ona wykładała na uczelni. w kategorii: „Śmieszny humor o Murzynach”.

W szpitalu, na porodówce leżą warszawianka, krakowianka i murzynka. Kiedy urodziły, położna położyła troje dzieci, dwa białe i jedno czarne obok siebie. Na salę wbiega mąż krakowianki.
- Gdzie moje dziecko? - pyta z wyraźna euforią w głosie.
- To jedno z tych trzech. Jedno jest z warszawy, jedno jest pana. Które pan wybierze, to zabierze pan do domu. - zażartowała.
Krakowianin stoi i myśli, i nagle wskazuje na małego murzynka. Zdziwiona położna pyta:
- Ale jest pan pewien, że to pana?
- Mam to gdzieś! Warszawiaka ryzykował nie będę!
- Gdzie moje dziecko? - pyta z wyraźna euforią w głosie.
- To jedno z tych trzech. Jedno jest z warszawy, jedno jest pana. Które pan wybierze, to zabierze pan do domu. - zażartowała.
Krakowianin stoi i myśli, i nagle wskazuje na małego murzynka. Zdziwiona położna pyta:
- Ale jest pan pewien, że to pana?
- Mam to gdzieś! Warszawiaka ryzykował nie będę!
016
Dowcip #32027. W szpitalu, na porodówce leżą warszawianka, krakowianka i murzynka. w kategorii: „Żarty o Murzynach”.
Jest sobie dom z parterem i dwoma piętrami. Na parterze mieszkali Cyganie, na pierwszym piętrze Murzyni, a na drugim biali. Pewnego dnia w dom uderzył samolot, przeżyli tylko biali. Dlaczego?
- Bo byli w pracy.
- Bo byli w pracy.
18171
Dowcip #31415. Jest sobie dom z parterem i dwoma piętrami. w kategorii: „Humor o Murzynach”.

W szkole pani nauczycielka zadała dzieciom pracę domową - wymyślić jakiś fajny kolor. Jasiu cały dzień się zastanawia, myśli, kombinuje...
- Mam! Kanarkowożółty!
Ale myśli sobie, że Małgosia jest najlepszą uczennicą.
- Co jak ona też wymyśli kanarkowożółty? Trzeba do niej zadzwonić.
Jak pomyślał tak zrobił.
- Cześć Małgośka, jaki kolorek sobie wykombinowałaś?
- Kanarkowożółty.
- Aha... No to cześć...
Jasiu lekko podłamany, ale cóż tu robić, myśli nad innym kolorem.
- Bladoniebieski! Tak! Bladoniebieski! Ale zadzwonię jeszcze do Mikołaja, bo może się powtórzyć cała sytuacja.
- Cześć Miki! Jaki kolor zapodajesz?
- Siema Jaśko! Bladoniebieski.
- Uuu... No to strzałka.
Jasio lekko podłamany, ale nagle olśnienie:
- Krwistoczerwony! Extra, krwistoczerwony to jest to!
Cały dzień chodzi powtarzając: ”krwistoczerwony”, ”krwistoczerwony”. Przed snem ”krwistoczerwony”. Rano - ”krwistoczerwony”. Całą drogę do szkoły
powtarza sobie ”krwistoczerwony, krwistoczerwony” Nadszedł czas lekcji. Pani zwraca się do uczniów.
- Mieliście zadanie domowe, to może Małgosia.
- Kanarkowożółty.
- Ślicznie. Mikołaj?
- Bladoniebieski.
- Piękny kolor.
W tym momencie otwierają się drzwi do klasy, w nich staje Dyrektor z małym murzynkiem.
- Drogie dzieci to jest Bambo i w ramach wymiany uczniów będzie u nas przez miesiąc.
- To może Bambo wymyślisz na poczekaniu jakiś kolor? - sugeruje pani nauczycielka.
- Hmm... Krwistoczerwony?
- Wspaniale Bambo. Jasiu, Twoja kolej.
- Pieprzony czarny!
- Mam! Kanarkowożółty!
Ale myśli sobie, że Małgosia jest najlepszą uczennicą.
- Co jak ona też wymyśli kanarkowożółty? Trzeba do niej zadzwonić.
Jak pomyślał tak zrobił.
- Cześć Małgośka, jaki kolorek sobie wykombinowałaś?
- Kanarkowożółty.
- Aha... No to cześć...
Jasiu lekko podłamany, ale cóż tu robić, myśli nad innym kolorem.
- Bladoniebieski! Tak! Bladoniebieski! Ale zadzwonię jeszcze do Mikołaja, bo może się powtórzyć cała sytuacja.
- Cześć Miki! Jaki kolor zapodajesz?
- Siema Jaśko! Bladoniebieski.
- Uuu... No to strzałka.
Jasio lekko podłamany, ale nagle olśnienie:
- Krwistoczerwony! Extra, krwistoczerwony to jest to!
Cały dzień chodzi powtarzając: ”krwistoczerwony”, ”krwistoczerwony”. Przed snem ”krwistoczerwony”. Rano - ”krwistoczerwony”. Całą drogę do szkoły
powtarza sobie ”krwistoczerwony, krwistoczerwony” Nadszedł czas lekcji. Pani zwraca się do uczniów.
- Mieliście zadanie domowe, to może Małgosia.
- Kanarkowożółty.
- Ślicznie. Mikołaj?
- Bladoniebieski.
- Piękny kolor.
W tym momencie otwierają się drzwi do klasy, w nich staje Dyrektor z małym murzynkiem.
- Drogie dzieci to jest Bambo i w ramach wymiany uczniów będzie u nas przez miesiąc.
- To może Bambo wymyślisz na poczekaniu jakiś kolor? - sugeruje pani nauczycielka.
- Hmm... Krwistoczerwony?
- Wspaniale Bambo. Jasiu, Twoja kolej.
- Pieprzony czarny!
15
Dowcip #31817. W szkole pani nauczycielka zadała dzieciom pracę domową - wymyślić w kategorii: „Dowcipy o Murzynach”.
Czterech murzynów niesie wodza na tronie przez dżunglę. Nagle jednego z murzynów zabiła strzała. Wódz zdenerwowany nagle zeskakuje i mówi:
- Cholera, to już trzecia opona w tym tygodniu.
- Cholera, to już trzecia opona w tym tygodniu.
26
Dowcip #31721. Czterech murzynów niesie wodza na tronie przez dżunglę. w kategorii: „Humor o Murzynach”.
